Świat kolejek wąskotorowych

No, cóż. Patrząc na listę przyznanych dotacji można stwierdzić złośliwie, że jak wnioskodawca nie ma w nazwie słowa "Parafia" to szanse bardzo spadają... Pocieszające, że na kolej też parę srebrników rzucili (PSMK dostało 55 tys. z hakiem na ratowanie parowozowni).

Zbieg okoliczności.  ;)  To serial też ma szanse  ;)

Swego czasu rozważaliśmy rejestrację rogowskiego Klasztoru Wąskotorianów Bosych ale pilniejsze sprawy odsunęły ten pomysł na dalszy plan :)

BTW niestety wciąż urzędy nie dostrzegają żadnej wartości w kolejowych zabytkach. Ostatnio usłyszałem od pewnej urzędniczki że linia Kolei Rogowskiej nie ma żadnej wartości historycznej bo tam w większości nie ma już szyn i podkładów z I wojny...
Najpierw trzebaby wydać grube miliony na szkolenia i uświadamianie urzędników a potem na projekty. Sęk w tym że te nasze zabytki mogą nie doczekać uświadomienia...

S pozdravem Adam

Adam, ma lepszą nazwę - Katolickie Centrum Historycznego Kolejnictwa Wąskotorowego p/w św. Katarzyny Aleksandryjskiej (dla Skierniewic odpowiednio: Katolickie Centrum Historycznego Kolejnictwa Normalnotorowego p/w św. Katarzyny Aleksandryjskiej) ;-).
Na pocieszenie przykład kolegów z Koszalina wskazuje, że udaje się coś urwać także i nam kolejarzom ;-).

Zamek Królewski też nie ma żadnej wartości historycznej bo nie ma w nim ani jednej oryginalnej cegły z XVIII wieku...

Mariusz, przejrzyj sobie wyniki jakiegokolwiek konkursu na dotacje do zabytków. 90% to obiekty sakralne... W Polsce dziedzictwo kultury technicznej dostrzega się jedynie na Śląsku, ale głównie z powodu braku innych stereotypowych atrakcji...

Amen :)


Robi się z tego dyskusja na nowy wątek.

Wydzieliłem, natomiast ad rem... Większość pracowników służb konserwatorskich jest albo historykami sztuki, albo historykami, albo architektami, czasami archeologami. I stąd bierze się niezrozumienie problematyki dość specyficznej jakim są zabytki techniki. Do tego dochodzi dosyć silna pozycja kościoła katolickiego - mało który urzędnik będzie się chciał narażać władzom kościelnym. Stąd takie, a nie inne decyzje MKiDN, WUOZ czy innych donatorów. A koleje i cała reszta jest raczej na zasadzie listka figowego, niż rzeczywistych odczuć fundatorów.

Uzupełniając powyższe:
Przy ocenianiu "wartości zabytkowej" ciągle dominują dwa kryteria:

1. Wiek obiektu: proste kryterium - "kościół z VIII w." > "pałac z XIX w." > "kolejka wąskotorowa z XX w." Wynikiem takiego podejścia jest kompletny brak ochrony nawet cennych obiektów powojennych (mam tu na myśli głównie budynki czy założenia urbanistyczne z lat '60 czy '70 - wbrew pozorom są takie, które zasługują na zachowanie). Jeśli to się nie zmieni, to za kilkadziesiąt lat możemy mieć dziurę.

2. Wartość artystyczna. Gdzieś przy okazji dyskusji o warszawskim Mauzoleum wyczytałem, że Ministerstwo Kultury i Dziewictwa odmówiło przejęcia tego interesu twierdząc, że "kolej to nie kultura" i niech się tym inni zajmują. Przy takim podejściu kościół czy klasztor znowu wygrywa.

Można też rozważyć, by na żelaznej drodze wąskotorowej zorganizować drogę krzyżową z nomen omen stacjami.  Patronem zaś byłby męczennik Apostoł Andrzej, ukrzyżowany na krzyżu w kształcie X (stąd znak).