Świat kolejek wąskotorowych

FORA KOLEJOWE => Tor szerszy niż wąski... => Wątek zaczęty przez: Sputnik on 26 Października 2022, 21:41:55



Tytuł: Jak zabytek podzielono, czyli kulisy kolejowej inwestycji za 37 mln zł
Wiadomość wysłana przez: Sputnik on 26 Października 2022, 21:41:55
Jak zabytek podzielono, czyli kulisy kolejowej inwestycji za 37 mln zł. Pasjonat bił na alarm, ale budowa już trwała

Ta sprawa nie wyszłaby na jaw, gdyby nie pasjonat kolei, który zauważył, że nowa hala do obsługi pociągów powstaje w ważnym historycznie miejscu.

Gdy 4 kwietnia oficjalnie zaczynano wartą 37 mln zł budowę hali utrzymaniowej taboru kolejowego na potrzeby Polregio, do Skarżyska-Kamiennej przyjechało wielu polityków. Na miejscu byli m.in. prezydent miasta Konrad Krönig, marszałek województwa Andrzej Bętkowski, posłowie PiS Krzysztof Lipiec i Agata Wojtyszek, prezes Polregio Artur Martyniuk. Były przemówienia i uroczyste wbicie łopaty w usypaną na tę okoliczność stertę piachu, chociaż wokół było biało od śniegu.

– Prawdziwy warsztat pracy, na miarę XXI w. Już nie w starych halach, które kochamy, cenimy, bo historia kolejowa hale wachlarzowe sobie niezwykle ceni, ale już w nowoczesnych warunkach – zachwalał inwestycję na antenie telewizji publicznej Andrzej Bittel, wiceminister infrastruktury.

Kolejowy Wawel

Gdy urzędnicy i politycy symbolicznie wbijali pierwsze łopaty, na skrzynce Świętokrzyskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków od niemal miesiąca był alarmistyczny e-mail, że inwestycja powstaje na terenie wpisanym do Gminnej Ewidencji Zabytków oraz do "Programu opieki nad zabytkami dla powiatu skarżyskiego na lata 2020–2024".

Autor alarmował, że stojąca w pobliżu tzw. hala wachlarzowa dla lokomotyw jest od lat dewastowana, a w ramach budowy nowej hali obsługowej "została zniszczona" obrotnica przed historyczną halą wachlarzową. "Proszę o pilną interwencję" – apelował.

Maila z prośbą o interwencję do konserwatora napisał Piotr Mańkowski, pasjonat kolejnictwa ze Skarżyska-Kamiennej.
 Skarżysko to taki kolejowy Wawel

– opowiada, gdy chodzimy wokół hali wachlarzowej, czyli półokrągłego hangaru dla lokomotyw. Mańkowski rzuca datami i tłumaczy: że miasto praktycznie powstało wokół torów kolejowych wybudowanych w 1885 r., że cały zespół z dworcem, koszarami, warsztatami i lokomotywownią był zaprojektowany przez jednego architekta, że to właśnie ze Skarżyska wyjechał pierwszy parowóz kupiony przez niepodległą Polskę w 1919 r. i tu stacjonowały luxtopredy jeżdżące na trasie Warszawa – Kraków.
 
Stara hala wachlarzowa w Skarżysku-Kamiennej  Fot. Paweł Małecki / Agencja Wyborcza.pl
Szczególnie sporo miejsca poświęca hali wachlarzowej, "swego czasu trzeciej co do wielkości w Europie". Dziś budynek jest odrapany, straszy dziurawym dachem, a jego część w 2017 r., po zgodzie konserwatora zabytków, wyburzono ze względu na zły stan techniczny.

– Ale obrotnica, która była wyremontowana w 2008 r., została, a to kluczowy element, żeby korzystać z hali wachlarzowej, bo umożliwia wjazd lokomotyw we właściwe wrota. Została zniszczona dopiero teraz – mówi Mańkowski. Przypomina, że cały obszar wzdłuż torów kolejowych jest chroniony w gminnej ewidencji z 2014 r. (jest wpisany jako adres) i powiatowy program opieki nad zabytkami z 2020 r. W tym drugim dokumencie są nawet precyzyjnie określone numery działek, o które chodzi.
Pasjonat interweniuje gdzie się da: u konserwatora, ministra kultury, w IPN-ie, radzie powiatu, u prezydenta Skarżyska i poseł Marzeny Okły-Drewnowicz z KO.

Nikt nie pytał

Z odpowiedzi wynika, że ani prezydent przy wydawaniu decyzji lokalizacyjnej, ani wojewoda świętokrzyski udzielający pozwolenia na budowę nie uzgadniali tych decyzji z konserwatorem zabytków.
Chociaż, jak przyznaje wojewódzki konserwator zabytków Joanna Modras, co do zasady jest taki obowiązek w przypadku "obszarów niewpisanych do rejestru zabytków, a ujętych w gminnej ewidencji". Wynika to z Prawa budowlanego.
Skąd wziął się problem, konserwator wyjaśnia w odpowiedzi udzielonej poseł Okle-Drewnowicz.
"Z analizy dokumentów wynika, iż doszło do podziału działki 1/79 [ten numer działki jest wpisany do powiatowego programu ochrony zabytków – red.] i wyodrębniono działkę nr 1/119, na której pozostała obrotnica [to na tej działce powstaje inwestycja Polregio – red.]" – pisze wojewódzka konserwator zabytków.

"W wyjaśnieniach Prezydent Miasta Skarżysko-Kamienna wykazał, iż brak wpisu działki nr 1/119 w wykazie zabytków nieruchomych był podstawą do stwierdzenia, że przedmiotowa inwestycja nie podlegała uzgodnieniu ze Świętokrzyskim Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków" – kontynuuje.

Działka nowa, wpisu brak

Dlaczego działki po podziale nie wpisano do gminnej ewidencji, nie wiadomo. Rzeczniczka prezydenta Skarżyska Izabela Szwagierek na to pytanie nie odpowiedziała.

Tłumaczy za to, że decyzję lokalizacyjną wydano na podstawie powiatowego programu opieki nad zabytkami, gdzie działki o numerze 1/119 nie wykazano.

Chociaż w programie jest działka, z której tę nieruchomość wydzielono, czyli 1/79.

"Gmina nie wyrażała zgody na wyburzenie obrotnicy kolejowej wraz z torami kolejowymi. Gmina nie miała również wiedzy o takiej sytuacji. Dokonał tego ówczesny właściciel terenu" – pisze Izabela Szwagierek.

Również wojewoda nie uzgadniał wydania pozwolenia na budowę z konserwatorem. Chociaż ma taki obowiązek w przypadku objęcia nieruchomości gminną ewidencją zabytków.

Rzeczniczka wojewody Marzena Chodakowska obszernie tłumaczy, że to efekt zapisów w decyzji lokalizacyjnej.
"W dokumencie tym nie było żadnej informacji o objęciu nieruchomości wpisem do gminnej ewidencji zabytków. Zatem wojewoda nie miał żadnej wiedzy w tym zakresie, a żaden przepis nie nakłada na wojewodę pozyskiwania tego rodzaju informacji we własnym zakresie. O fakcie wpisu do ewidencji nie wspomniał też inwestor" – pisze Chodakowska.
Również inwestor, czyli Polregio, twierdzi, że nie wiedział, że obszar może być wpisany do gminnej ewidencji zabytków.
Dochowaliśmy należytej staranności w przypadku ubiegania się o pozwolenie na budowę
– mówi Robert Zaborski, dyrektor świętokrzyskiego oddziału Polregio.

– O tym, że może być jakiś problem, dowiedzieliśmy się dopiero z zapowiedzi konserwatora zabytków, że ma być kontrola – mówi kolejarz. Wybór tej konkretnej działki pod inwestycję tłumaczy tym, że jako jedyna była wystawiona na sprzedaż przez PKP.

Podsumowując: po podziale działek na wniosek ówczesnego właściciela – PKP – ta z nowym numerem już nie została wpisana do powiatowego programu ochrony zabytków ani do gminnej ewidencji. Chociaż ciągle chodziło o ten sam teren.
– Podział działki nie był konsultowany z wojewódzkim konserwatorem zabytków – informuje Joanna Modras. Ale twierdzi też, że nie było takiego obowiązku, ponieważ nie chodziło o teren wpisany do rejestru zabytków.

Oględziny po 49 dniach

Co ważne, po informacji od Mańkowskiego wojewódzki konserwator przeprowadza oględziny na działce, gdzie była obrotnica. Ale dopiero 27 kwietnia. – Czyli 49 dni od mojego maila z 9 marca. A to sezon budowlany i roboty trwają. Nawet ich nie wstrzymano – zauważa pasjonat.

Joanna Modras wyjaśnia to trwającymi procedurami. Wylicza, że już dwa dni po zgłoszeniu, 11 marca, poproszono o wyjaśnienia wszystkie strony sprawy: urząd miasta, wojewodę i inwestora. Po otrzymaniu odpowiedzi 14 kwietnia wyznaczono oględziny właśnie na 27 kwietnia. Co istotne, urzędem ochrony zabytków kierowała wtedy Anna Żak, więc Joanna Modras powołuje się na dokumentację sprawy, którą odziedziczyła po poprzedniczce.
 
Faktem jest, że robót 27 kwietnia nie wstrzymano. – Teren był ogrodzony, techniczne urządzenia kolejowe zdemontowane, a na działce brak elementów zabytkowych – informuje Modras. Tłumaczy, że konserwator nie ma podstaw prawnych do wstrzymania prac, jeżeli obszar jest "niewpisany do rejestru zabytków".

Po tych oględzinach ówczesna konserwator zabytków Anna Żak poprosiła Narodowy Instytut Dziedzictwa o wykonanie opinii "w zakresie wartości zabytkowych parowozowni wachlarzowej przy ul. Towarowej w kontekście wszczęcia z urzędu postępowania w sprawie wpisu do rejestru zabytków".

Zniszczony układ

W efekcie powstał obszerny dokument. We wnioskach eksperci zaznaczyli, że przy obecnym stanie wiedzy "brak jest bezpośrednich przesłanek do obejmowania tego obiektu, a w zasadzie pozostałości, wpisem do rejestru zabytków".
Ale zaznaczyli, że "lokalizacja nowej inwestycji w miejscu obrotnicy zniszczyła nieodwracalnie historyczny układ funkcjonalno-przestrzenny hali wachlarzowej" oraz że ocenę wartości całego zespołu hal dodatkowo utrudnia zakres odbudowy obiektu po zniszczeniach wojennych. Mimo to dostrzegają obiekty, "które posiadają potencjalne wartości zabytkowe", i zalecają dalsze badania.

"Ocena wartości zabytkowych przedmiotowego zespołu byłaby wyższa, gdyby przeprowadzono ją przed podjęciem na tym terenie nowej inwestycji i demontażem obrotnicy i torów, a więc przed momentem utraty wartości zabytkowych obszaru stanowiącego przedpole hal parowozowni wachlarzowej, stanowiącego o integralności założenia" – napisali eksperci NID.
To właśnie m.in. w efekcie tej ekspertyzy ŚWKZ zlecił opracowanie 15 kart ewidencyjnych dla poszczególnych obiektów "celem potencjalnego ich włączenia do wojewódzkiej ewidencji zabytków".

Dla mnie cała ta sytuacja jest absurdalna. Tyle się mówi o wartości naszej historii, o odbudowie pałacu Saskiego. A z drugiej strony dochodzi do niszczenia obiektów, które już mamy
– mówi Piotr Mańkowski.

Link do źródła - https://kielce.wyborcza.pl/kielce/7,47262,28854750,jak-zabytek-podzielono-czyli-kulisy-kolejowej-inwestycji-za.html

Postscriptum

Przecież decyzja o wpisie do ewidencji zabytków dotyczyła całej działki. To, że się później działka podzieliła na dwie, nie powinno mieć znaczenia. Ochrona zabytku kolejowego powinna rozciągać się na całość, także na tą działkę z podziału. Oczywiście nikt z pracowników PKP nie chce teraz przyznać się do błędu!

Wszak, gdyby było inaczej, można by dojść do kuriozalnych wniosków. To tak jakby, np. Świętokrzyski Park Narodowy został podzielony na mniejsze działki i te nowe działki nie uznawali byśmy już za park narodowy. To jest jakieś kuriozum >:(

Ech.. za PRL-u podobna sytuacja nie miałaby miejsca. Niestety politycy samorządowi w województwie świętokrzyskim należący do PiS-u, to głównie prawnicy, a nie inżynierowie po politechnice :'(


Tytuł: Odp: Jak zabytek podzielono, czyli kulisy kolejowej inwestycji za 37 mln zł
Wiadomość wysłana przez: 2xm on 27 Października 2022, 21:08:21
Cytuj
Ech.. za PRL-u podobna sytuacja nie miałaby miejsca.
Fakt, gdyby wówczas jakaś poważna instytucja państwowa typu kolej postanowiła przeprowadzić inwestycję, to nawet średniowieczny rodowód zabytku i wpis do rejestru niewiele by pomogły. A mikol pojechałby szybciutko na dołek za "szpiegostwo" i przebywanie bez pozwolenia na terenach kolejowych. Z kolei dziennikarze wiedzieliby, że tematu nie ma co próbować drążyć, bo mogą być z tego tylko problemy, a cenzura i tak nie puści...

A tak bardziej serio: Wpis do ewidencji to bardzo słaba forma ochrony zabytku na granicy placebo*. To w zasadzie jedynie sugestia, że historyczny charakter obiektu należałoby uwzględnić w Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego (tudzież innych dokumentach planistycznych) i ewentualnie monitorować jego los. Mityczne "uzgodnienie z konserwatorem" sprowadza się do dania mu ostatniej szansy wszczęcia procedury wpisu do rejestru i tym samym objęcia obiektu "prawdziwą" ochroną zanim zostanie rozebrany czy przebudowany. Co oczywiście nie oznacza, że konserwator z tej szansy skorzysta - często przyjmuje do wiadomości zamiar Inwestora i tyle. Ten wątły status skutkuje min. takimi kwiatkami, które niemożliwe byłyby w przypadku choćby zabytku rejestrowego, gdzie wpis jest ujawniany w księdze wieczystej. Tu nie ma żadnych wpisów poza fiszką w szafce u pani Beatki z Wydziału Geodezji i Gospodarki Nieruchomościami i ewentualnie wykazem w systemie informatycznym urzędu. Do niedawna nie było nawet obowiązku informowania właściciela o dokonaniu takiego wpisu...

* istnieje spór o to, czy jest to w ogóle forma ochrony w myśl prawa. Sądy potrafią orzekać raz tak, raz inaczej.