Jak wiadomo, ziemie leżące na północny zachód od RPA do szczególnie gościnnych ani urodzajnych nie należą, stąd zainteresowanie nimi potęg kolonialnych XIX stulecia było nikłe.
Umożliwiło to wylądowanie tam niemcom, którzy do wyścigu kolonialnego włączyli się z niejakim opóźnieniem, bo dopiero za czasów Bismarcka.
Kraj jest w części pustynny, w części porośnięty buszem i w ogóle na pierwszy rzut oka mało ciekawy, natomiast okazał się w sobie kryć sporo bogactw naturalnych. Przede wszystkim diamentów.
W celu eksploatacji tychże złóż rozpoczęty został szeroko zakrojony program inwestycji w sieć kolejową. Z początku 600 mm, później zaś 1067 mm. Inwestycje w liczącą setki kilometrów sieć, z bardzo licznymi budowlami inżynieryjnymi, były bardzo kosztowne. Z tego powodu kolonie nigdy niemcom (aż do wojny, po której im je odebrano) nie przyniosły dochodu.
Koleje budowano w stylu zupełnie "pruskim", stąd możemy sobie do dzisiaj oglądać pozostałości stacyjek niczym z Mazur czy Pomorza w takiej oto niecodziennej scenerii:

A parowozy, jak już zauważył Adam, jeździły także zupełnie znajome.
Temat kolei kolonialnych jest stosunkowo mało znany, stąd zachęcam do poszperania na
http://klausdierks.com (skąd pochodzą powyższe zdjęcia) a potem może jeszcze ktoś znajdzie jakieś inne źródełka...