Phinek
Gość
|
 |
« Odpowiedz #1 : 12 Marca 2010, 07:50:57 » |
0
|
Widać, że jeszcze raz muszę tłumaczyć, że nie jestem wielbłądem... więc proszę bardzo, aby przeciąć zbędne spekulacje nie wnoszące NIC do merytorycznej dyskusji...
"Słynną" aukcje przywołałem jako dość jaskrawy przykład... po co? Po to że jest jaskrawym przykładem i dane możliwość przedyskutowania kilku zagadnień naraz - i na tym moja chciwość się kończy. Tak chciałem dyskusji, bo gdybym nie odniósł się do konkretnego przypadku, to by nie było tylko postów w tylu tematach... no cóż liczyłem na to, że po którejś stronie gdy już dyskusja przeszła na merytoryczne tory będzie spokój i nikogo "kotlecik" nie będzie uwierał... A, że cięgle niektórym odbija się czkawka i spać nie daje więc podsumuję na spokojnie i na chłodno...
- Cena maksymalna - rzecz nie podlegająca dyskusji, tyle a...t mógł dać wspierany przez innych i tyle. Owszem można dywagować co by było, ale nie było więc po co bawić się gdybanologię i pisać ryzykowne "powinniście"
- Sposób prowadzenia aukcji - hmm... ja bym poprowadził inaczej... a..t teraz zapewne też (czyli jakaś wartość dodana przegranej też jest), widać na allegro trzeba być wilkiem i zakładać, że KAŻDY chce ciebie zrobić w wała. Czyli po prostu aukcja była prowadzona z dużą dozą domniemania dobrej woli innych licytantów (zakładając, że cena jest na tyle wysoka, że w temat wejdą tylko MK, czyli ludzie świadomi sprawy)... stało się i trzeba nad tym przejść do porządku dziennego... aukcja sie nie powiodła - trudno... pomyślmy na przyszłość co zrobić...
- Dlaczego ta aukcja nie była w wątku "Potrzebne - nie podbijać!" - odpowiedź prosta, wątek powstał później niż rozpoczęła się aukcja i zaczął funkcjonować PO ustaleniu ceny max. przy jednoczesnej świadomości, że aukcja ma mało odsłon, więc może jakoś "przejdzie bokiem". Owszem można było ją "zgłosić" ale i tak nie wniosło by to niczego gdyż ani nie było wówczas żadnych prób ustalenia zasad. oczywiście tez można gdybać ale to NICZEGO nie doprowadzi, bo będzie to wracanie kijem Wisły...
Dlaczego "mam prawo" do obiekcji w rzeczonej aukcji?... zastanówmy się nad możliwymi scenariuszami...
1 - P...1 jest zwykłym zjadaczem kiełbaski i kolejki go nie interesują, a zalicytował z czystej próżności posiadania czegoś czego inni nie mają - trudno.. tyle tylko, że "po wała mu to?" ... może dla miecia... można by się zastanawiać, czemu dał TYLE dla miecia... dał i tyle, trudno...
2 - P...1 jest jakimś mikolem ale nie wie co to google - ok... można powiedzieć, że przepłacił, bo zamiast kupić ksiegę od Px48-.... za stówkę, bo w takiej cenie chodziły księgi Pxów.. zapłacił za nią więcej niż za książką od Teigreka...
3 - P...1 jest jakimś mikolem i użył googla - ... tu będą podpunkty, ale zanim do nich przejdę, wyjaśnię, dlaczego uważam, że punkt 3 ma wg. mnie jakieś 80 % (lub więcej) szans na bycie tym prawdziwym... po pierwsze wśród użytkowników allegro kupujących na dziale "kolejowym" przewijają się z reguły te same osoby, czyli różnej maści mikole... po drugie to jest 5 stów, czyli prawie 1/2 minimalnej krajowej, albo tyle ile wiele osób za czynsz płaci... jest to cena która winna automatycznie włączyć wyszukiwarkę z zapytaniem "czy nie przepłacam?" ... a google czyli największa wyszukiwarka na zapytanie o "Pxa" zwraca "Rogów"...
dlatego przyjmuje, że jest to zapewne 3, choć mogę się mylić... przejdźmy więc do podpunktów, czyli na co mógł liczyć P...1 lub bardziej z czym mógł się liczyć P...1 wiedząc, albo przynajmniej domyślając się co licytuje.
a - Chciał kupić to aby zrobić na złość "rogowiakom"? - no to sorry, robisz na złość, masz gwarancje ostrych słów i prawie pewność, że długo o Tobie będą pamiętać.
b - Chciał podbić cenę (np. bo lubi się z gotówą)? - czyli razem z gotówą lub osobno chciał wyciągnąć z tej "bogatej" fundacji kasę - bzdura i nonsens, bo fundacja bidna strasznie... a wyciąganie kasy generuje powrót do podpunktu (a).
c - Chciał wspomóc Rogów poprzez odciążenie Rogowa od kosztów aukcji, kupując i bezpłatnie przekazując księgę? - Jakby chciał wspomóc fundację to by po prostu obserwował aukcję i po zakończeniu dokonał przelewu z tytułem "Mój wkład finansowy na aukcje nr..." A tak ryzykował, że skoczy do podpunktu (b) czyli w rezultacie do (a).
Krótko mówiąc: - jeżeli wiedział co kupuje to znaczy, że wiedział co robi i wiedział, że kilka osób psy wieszać na nim będą... - jeżeli nie wiedział co kupuje to znaczy, że jest lekkoduch i ma zbyt dużo luźnej kasy i tyle...
Czy więc jakimikolwiek postami zmienimy bieg historii - NIE, stało się i tyle, możemy co najwyżej komentować to, albo być konstruktywni i patrzeć na przyszłość zastanawiając się nad ciekawszymi aspektami "walki na allegro"
Na cóż takiego więc jako ten "umysł ścisły, inżynier,..." chciałem zwrócić uwagę:
Na to, że to, że jest wolny rynek nie oznacza, że jest wolna amerykanka... że jeżeli chcemy tworzyć (czy to jako 750 czy bardziej ogólnie jako naród) jakąś sensowną społeczność, to nie mogą nami targać wilcze zasady. Nie może być tak, że tylko "kto da więcej" i żadnych zasad. Oczywiście ustalenie tu jakiś zasad nie spowoduje, że nagle Sejm, Senat i Prezydent staną murem, wpiszą je w ustawę taka czy inną i ustawią 5000 policjantów i 1000 prokuratorów pilnujących by było dobrze... chodzi mi o to, aby powoli dyskutować nad tym czy coś przystoi czy nie... wszak bekania przy stole żadna ustawa nie zabrania, więc czemu ludzie się powstrzymują przed bekaniem?
Do ciekawszych zaliczam takie wątki jak: Tabor & Kwity - czyli zastanowienie, się czy archiwalne kwity są potrzebne do uruchamiania taboru, czy nie... Jaką "wartość" te kwity mają? Czy powinniśmy dążyć do spotkania kwitów z taborem, czy jest to nam zupełnie obojętne? Jak widać są różne poglądy tak jak są różni inspektorzy... są warianty pyskowickie i są piaseczyńskie... każdy jest możliwy.
Kupię / Sprzedam - czyli rozważania na PRZYSZŁOŚĆ, bo nie wiemy co kto kiedy w szuflady wyciągnie, nie wiemy co wówczas, czyli próba ustalenia zasad dla AKTYWNEJ społeczności 750, która pewne zasady przyjmie. Czyli próba wypracowania zasad współpracy dla tych co chcą współpracować, a nie dla tych co nie chcą - bo przecież oni nie chcą i to jest ich niezbywalne prawo. Nie chcąc współpracować staja z boku i tam pozostają... i stojąc z boku sami sobie limitują możliwość powołania się na ustalone zasady, gdy to oni będą ich potrzebować.
Geografia taboru - Czyli wątek "czy są ograniczenia terytorialne taboru" - jak widać nie ma, skoro dyskusji brak i to znaczy, że poczyniliśmy znaczny krok do przodu względem myślenia z lat 90, gdzie walki terytorialne i że potrafimy pogodzić się z tym, że coś opuści naszą gminę by gdzieś indziej być remontowane. Oczywiście można by odwoływać się do tematu obecnego stanu Gryfic, czyli tego tko się cieszy a kto smuci z przetasowań MuzKolu... i czy mają one jakiś sens czy nie...
Mam nadzieję, że przedstawiłem sprawę na tyle klarownie, że kotlecik przestanie stawać w gardle i wracać w dyskusji niczym bumerang... stało się i tyle, żyjemy z tym dalej... pomyślmy na przyszłość. Takie jest MOJE zdanie w przedmiotowej sprawie.
|