@skazanie maszynisty
Pojawiła się ciekawa analiza tego przypadku na Dogmatach Karnisty:
Maszynista został skazany za śmiertelne potrącenie osoby znajdującej się na torach. Sytuacja była jednak specyficzna: z niewiadomych przyczyn w grudniu, w nocy na torach, w nieoświetlonym miejscu, siedziała 84-letnia kobieta i trzymała przed sobą rower. Kierujący pociągiem nie dostrzegł kobiety i zatrzymał pociąg dopiero, gdy usłyszał "metaliczne uderzenie"*.
O wyroku alarmowaliście Dogmaty z prośbą o komentarz. Dziękuję za wiadomości dotyczące tej sprawy - krótki komentarz poniżej.
Musimy zastrzec, że bazujemy na tym, co wiemy: stan faktyczny jest co prawda ubogi, jednak pozwala na omówienie kilku ogólnych kwestii dotyczących oceny prawnej tego typu przypadku.
👉 Po pierwsze, podstawowym warunkiem odpowiedzialności karnej za spowodowanie wypadku komunikacyjnego jest naruszenie reguł bezpieczeństwa w ruchu przez sprawcę.
Tak jak kierowca samochodu osobowego może odpowiadać za wypadek, gdy np. utraci panowanie nad autem wskutek zbyt szybkiej jazdy (naruszeniem reguł bezpieczeństwa będzie wtedy "za szybka" jazda), tak samo w sprawie maszynisty konieczne byłoby wykazanie, że naruszył on jakieś wiążące go reguły ostrożności.
W tego typu okolicznościach, z jakimi mamy do czynienia w omawianym przypadku, mogłoby chodzić o nienależyte obserwowanie przedpola jazdy i niedostrzeżenie przeszkody znajdującej się na torach. To pociągnęło za sobą potrącenie kobiety, bez próby zahamowania pociągu.
👉 Po drugie, nie sposób uznać, że doszło do naruszenia reguły postępowania, jeśli zagrożenie w danym momencie nie było obiektywnie przewidywalne. Lub też gdy nie dało się przewidzieć, że naruszenie konkretnej zasady ostrożności będzie groźne w danej sytuacji.
O tym warunku odpowiedzialności karnej mówi mały fragmencik jednego przepisu w Kodeksie karnym - końcówka art. 9 § 2 k.k., zgodnie z którą należy ustalić, że sprawca MÓGŁ PRZEWIDZIEĆ zagrożenie i skutek, jaki z niego wyniknie. Mógł przewidzieć, to znaczy było to generalnie przewidywalne dla modelowego, dobrego maszynisty.
Chodzi o naruszenie reguły bezpieczeństwa i sprowadzenie zagrożenia w danych okolicznościach, a nie o jakieś nieskonkretyzowane, ogólne wyobrażenie, że może dojść do sytuacji niebezpiecznej. To również eksponuje 9 § 2 k.k., gdy mówi o "niezachowaniu ostrożności wymaganej w danych okolicznościach".
Czyli nie chodzi o to, że ktoś może kiedyś znaleźć się na torach, bo jest to oczywiście możliwe do wyobrażenia. Chodzi o to, czy modelowy dobry maszynista uznałby za coś typowego i niezaskakującego w praktyce życia, że w środku nocy ktoś będzie siedział na torach. 🤔
Oraz czy było to przewidywalne w danych warunkach percepcyjnych, na które wpływają odcinek trasy, pogoda, prędkość pociągu (dozwolona przepisami), umiejscowienie przeszkody znajdującej się na torowisku itd.
👉 Po trzecie, istotną przesłanką przypisania skutku jest ustalenie, że dało się go uniknąć w alternatywnym przebiegu zdarzeń. A więc że obserwując należycie trasę, widząc przeszkodę (jeśli w ogóle dało się ją zobaczyć) i uruchamiając na czas hamulce dało się uniknąć potrącenia kobiety siedzącej na torach.
W materiale prasowym czytamy, że w czasie procesu został przeprowadzony eksperyment zmierzający do wykazania, czy inny maszynista wyhamowałby pociąg przed przeszkodą. Przyjęto, że dało się to zrobić. Każdy tego typu "test" musi spełniać podstawowe warunki metodologiczne, by dać sądowi miarodajne wskazówki, jak ocenić daną sytuację pod względem prawnym.
Z materiału prasowego wynika, że eksperyment przeprowadzono w czerwcu, już po otwarciu remontowanego odcinka, a podczas eksperymentu maszynista miał świadomość, że za chwilę ktoś pojawi się na torach.
Wątpliwość dotyczy oczywiście tego, na ile przeprowadzony eksperyment pozwala odpowiedzieć na pytanie, czy pobyt kobiety na torach był przewidywalny w okolicznościach konkretnego wypadku i czy dało się zatrzymać na czas pędzący pociąg. A także jakie wymagania stawiamy maszyniście, który podczas prowadzenia pojazdu nie może przecież, w praktyce życia, przez 100% czasu wpatrywać się z taką samą uwagą w przedpole jazdy. Dodatkowo, mamy do czynienia z przeszkodą, która znajduje się na torach w raczej nietypowych okolicznościach.
W podobnych sprawach, gdy chodziło o nieoświetloną przeszkodę znajdującą się na drodze, Sąd Najwyższy przyjmował:
👉 "Tego rodzaju przeszkoda, jaką jest w nocy na drodze publicznej nieoświetlony pojazd, wywołuje zaskoczenie i inny uczestnik ruchu, mimo dołożenia wszelkiej staranności i ostrożności, nie jest w stanie jej przewidzieć" (wyrok SN z 10.07.1995, II KRN 144/95), a także w odniesieniu do pieszego:
👉 "Nałożenie na kierujących bezwzględnego obowiązku przewidywania powszechnej obecności nieoświetlonych przeszkód na drodze zmieniłoby zasadę ograniczonego zaufania w zasadę braku zaufania, a obowiązek zachowania ostrożności rozciągnęłoby do granic sparaliżowania ruchu pojazdów samochodowych w nocy" (wyrok SN z 29.09.1993, III KRN 127/93).
Nie wiemy, dlaczego kobieta z rowerem znajdowała się na torach w nieoświetlonym miejscu. Doszło do tragedii, bo każdy wypadek ze skutkiem śmiertelnym to zdarzenie tragiczne.
Jednak aby odpowiadać karnie za przestępstwo spowodowania wypadku komunikacyjnego, w szczególności sprawca musi naruszyć wiążące go reguły "sztuki", musi być przewidywalne, że dojdzie do zagrożenia w ruchu w danych okolicznościach i musi zostać udowodnione, że dało się racjonalnie podjąć zachowanie alternatywne, które zapobiegłoby skutkowi.
Czy tak rzeczywiście było w omawianej sprawie, będzie miał okazję zbadać sąd odwoławczy.
https://www.facebook.com/dogmatykarnisty/posts/284675323004122Wydaje się, że maszynista ma spore szanse w apelacji.