Kucyk
|
|
« Odpowiedz #13 : 11 Kwietnia 2009, 12:37:09 » |
0
|
Witam, witam! Już po święconce, więc czas na wielkanocnego posta. :razz:
Super ciekawy temat dywagacji o akcji reaktywacji się rozpoczął, więc pozwólcie, że jako mający deczko wiedzy, zabiorę w nim głos. Na początku wyjaśnię kwestię stanu szlaku do Grójca, czyli odpowiem @Piottr_tt. Aby sprawnie jeździć do Grójca szlakowi brakuje usunięcia krzaczorów, które przez 6 lat rozrosły się bezczelnie, a z niektórych to się drzewa zrobiły. Ze względu na brak siły roboczej tego problemu jakoś nie udało się tego do tej pory rozwiązać. Nie mam na myśli tu działań polegających na pseudo-odkrzaczaniu przez próbę przejechania na chama lokomotywą, co jedynie spowoduje powstanie większego bałaganu, ale systematyczne wycinanie zdrewniałej roślinności wraz ze spaleniem na miejscu. Później systematyczne odchwaszczanie chemiczne jest konieczne. Już widzę minki MK, którzy dziwią się, że nie jeździmy dalej, skoro jest tak ok. Aby przedstawić jak jest „ok” posłużę się cytatem z "Pulp Fiction": Butch pyta Marcellus’a Wallace: - Wszystko O.K.? - Nie. Kurewsko daleko od O.K. Tory są na całej długości ale ich stan nie jest najlepszy. Przejechać by się dało, ale tak trochę nie o to chodzi. Zresztą o tym wszystkim będzie później.
Teraz główna część posta, czyli odpowiedź @andrzej2110 czy można by uruchomić połączenie kolejowe? Właściwie Phinek już odpowiedział dlaczego nie można, jednak ja ten temat postanowiłem rozwinąć. Jednak, ze względu na „gęstość i drażliwość” poruszanych w temacie kwestii uważam, że nie należy go podejmować na trzeźwo, więc idę do piwnicy utoczyć sobie szklaneczkę śliwowicy rocznik 2008, zaś czytającym radzę też coś sobie do picia przynieść dla rozluźnienia (niekoniecznie mleko, choć jak kto woli to może i tym napojem się delektować...).
Już jestem z powrotem, w szklance złoty płyn swym aromatem napełnia mnie wspomnieniami ciepłych promieni wrześniowego słońca które pieściło śliwki z których ów nektar powstał, solidny plaster wielkanocnego pasztetu z kota podany na zagrychę też pięknie pachnie, pora więc wracać do pisania posta.
Trochę teorii: aby prowadzić planowy ruch osobowy (z resztą jak każdy inny) potrzeba mieć jeździć: - kim; - czym; - po czym; - dla kogo.
Zaczniemy od tyłu. Aby jednak kwestię zrozumieć należy zdjąć różowe okularki MK i przestać się cieszyć jak przedszkolak że „ciuchcia jedzie” lecz poczuć się jak ktoś, kto ma co rano wkur... jechać do roboty i wieczorem z...bany jak pies z niej wracać jakimś środkiem lokomocji. Czyli jak ktoś, kto totalnie sra na to, czym jedzie, jaki to ma kolor i jaką ma historię a jedyne co się liczy, to znaleźć się jak najszybciej w pracy/domu.
Rozdaiał I: DLA KOGO Obecnie połączenie Grójec-Piaseczno-Warszawa obsługiwane jest przez PPKS Warszawa. Praktycznie co godzinkę od rana do wieczora kursują autobusy. Powiedzmy, że uruchamiamy pociągi Grójec-Piaseczno, do peksów wysyłamy naszych tajnos agentos i analizujemy potoki podróżnych. I co? Jakoś frekwencji w pociągu nie ma. A w burakowozach wciąż tłok. Ale czemu? Spójrzmy zatem na mapę. Stacja Grójec leży na zadupiu, w odległej części miasta, zaś dworzec PKS w samym centrum. Na dworzec co kilka minut zjeżdżają autobusy z całego regionu. Pasażerom jakoś dziwnie nie chce się drałować dwa kilosy na stację PKP aby skorzystać z wygodnego miejsca w naszym wagonie skoro przejdą tylko 10m na sąsiednie stanowisko i już są we wnętrzu autobusu do Warszawy. Jedziemy dalej pociągiem mijając stacje Lesznowola – leżącą na zadupiu, Las Lesznowolski (tu dwie baby wsiądą z wiochy liczącej 50 dusz, bo im się nie spieszy i do przystanku autobusu kilometr mają), Pawłowice – tu ktoś może wsiądzie, bo nie ma innego środka transportu z tego zadupia, Tarczyn - stacja na zadupiu, poza tym co chwila śmiga drogą nowoczesny busik prywaciarza do Piaseczna, Złotokłos – tu już lepiej, ale gdzie konkurować z PKSem do Warszawy odjeżdżającym z przystanku znajdującego się 100m od stacji, Runów – szczere pole, Głosków – zadupie od kwadratu, poza tym już czerwoniak ZTMu 727 jeździ, Gołków – nieźle, ale podróżny ma na przystanku leżącym 500m od stacji 4 przewoźników autobusowych: ZTM, prywaciarz (ten co jedzie z Tarczyna), Roj-Bus i PKSy z 4 kierunków. Co chwilkę podjeżdżający na przystan autobus. Ale wróćmy do naszego burakowozu, który właśnie ruszył z dworca autobusowego w Grójcu. Jedzie DW 722 przez centra kolejnych wsi: Kobylin, Lesznowola, Gościeńczyce, Prażmów, Łoś, Bogatki, Runów itd. Na każdym przystanku wsiadają i wysiadają ludzie. Tak im jest wygodnie, bo mieszkają tuż przy drodze. Bo trzeba pamiętać, że to drogi bite, a nie jakaś ciuchcia, stymulowały powstawanie i powiększanie się w drugiej połowie XX w. osad ludzkich, co się nie zmieni raczej, choćby dlatego, że 90% ludzi ma samochody i choć może do pracy nimi nie jeździ, to chce do różnych punktów w okolicy zamieszkania nimi dojechać, do czego potrzeba dróg, gdyż po torach raczej słabo się autem jeździ. Stąd te drogi ożywiają rozwój osad. Czy rozumiesz andrzeju1122 o co mi chodzi? Dodatkowe połączenia z Grójcem, o których piszesz, mają na celu nie tylko obsługę miasta Grójec (stąd jest tylko ok. 1/5 pasażerów), ale cały odcinek do Piaseczna na którym leżą wspomniane dynamicznie rozwijające się wiochy i skąd pochodzą ludzie udający się w przeważającej większości do stolicy. Kolejka omija je wielkim łukiem i nic na to się nie poradzi.
Kolejny problem, to cel podróży, czyli dokąd ci ludzie jadą. Powiedzmy, że do Piaseczna. Stacja wąskotorowa leży na samym początku miasta, więc od niej trzeba dalej ostro walić z buta. Np. do liceum, czy technikum rolniczego jest ze 2km, a z przystanku PKS czy ZTM do tych szkół tylko 20m. Firmy, zakłady przemysłowe itp. też nie leżą w pobliżu stacji Piaseczno Miasto. Znów darcie kapcia czeka pasażerów kolejki. A co z tymi, co do Wawy jadą? Ci, co na kolej normalnotorową się udają, są w komfortowej sytuacji, gdyż wysiadają z wąskotorowego wagonu na wiadukcie i, po zejściu schodami na peron, już są na stacji Piaseczno. Ale ilu takich jest? A reszta, którym kolej nie pasuje? No, cóż, musi się przesiąść do wymienionych już wcześniej: Roj-Busa, czerwoniaka ZTM, czy burakowozu Grójec-Warszawa. I kółko się zamyka, z tą różnicą, że za bilet muszą dwa razy zapłacić. Czyli, jak to mówi Maślana „No to jesteśmy w dupie...”.
Rozdaiał II: PO CZYM Załóżmy, że jednak szukamy jakiejś grupy docelowej której odpowiadała by kolejka wąskotorowa. Żeby konkurować z innymi środkami transportu, skoro nie można dojechać w miejsca skupisk ludzkich, to trzeba przyciągnąć klienta szybkością podróży. Zatem nie może to być kondukt pogrzebowy, ale Szybka Kolej Wiejska. Vmax=70km/h. Aby to uzyskać potrzeba na całym odcinku Piaseczno – Grójec dokonać naprawy nawierzchni i podtorza. Teraz pytanie: ile wyniesie koszt całkowity naprawy toru od km 12,600 do 40,500? a) 5.786.072 zł, 62 gr; b) 5.786.072 zł, 63 gr; c) 5.786.072 zł, 64 gr.
Prawidłową odpowiedź można uzyskać wysyłając mi zapytanie na PW.
Do tego dochodzą koszty remontu budowli inżynierskich, ale to już pryszcz. Aby kwestię finansową zrozumieć trzeba się teraz wczuć w kogoś, kto ma wziąć na siebie wielomilionowy kredyt z przeznaczeniem na inwestycję, co do świetlanej przyszłości której tylko MK w różowych okularkach są przekonani. Jedziemy dalej!
Rozdaiał III: CZYM Tabor w tej chwili eksploatowany na GrKD to 6 wagonów rumuńskich z połowy lat 80, równie wiekowy motowóz i jedna lokomotywa Lxd2. Aby można było myśleć o jakimkolwiek ruchu planowym potrzeba minimum 4 motowozów. Zakup nowych, to wydatek nierealny. Remont staroci (tylko skąd je wziąć??) to suma rzędu 1 miliona złociszy w wersji oszczędnej.
Rozdaiał IV: KIM Aby ruch prowadzić potrzeba zatrudnić ogółem 25 osób w służbie przewozów, ruchu, drogowej czy mechanicznej. Zanim rozpoczną samodzielną pracę trzeba ich (szczególnie mechaniorów) przeszkolić, co nie trwa 2 dni. Przy średnich zarobkach brutto 3 000 daje to 75 000 miesięcznie na same wypłaty. Nieźle, nie? Zważając, że jeśli kolejka miała by konkurować z PKSem to cena biletu musiała by być konkurencyjna. W autobusie za bilet na trasie Piaseczno-Grójec średnio się płaci 3,50. Kolejka musiała by brać 3. Więc aby się utrzymać, trzeba by przewozić miesięcznie 75.000 / 3 = 25.000 pasażerów. Czyli 833,3(3) osoby dziennie. Biorąc pod uwagę, że motowóz ma 39 miejsc siedzących, a na ścisk wejdzie do niego może z 80 osób nieźle to już wygląda.
Jeśli ktoś jeszcze wątpi w moje argumenty, to nic nie stoi na przeszkodzie aby wziął te 8 milionów kredytu na rozruch i sam przekonał się czy miał rację. O, jakoś chętnych nie widzę...
Gdzie jest zatem przyszłość GrKD? W turystyce! Pociągi jadące z prędkością 35km/h, bilety po 25zł, tory utrzymywane nie jak na CMK, stary tabor, brak ogromnej załogi... To jest przyszłość kolei Grójeckiej. Tak samo jak innych wąskotorówek w Polsce. I na to już się nic nie poradzi. Bo czy z rzeczywistością można walczyć? Jasne, że można! Ale wynik jest z góry przesądzony. Rzeczywistość zawsze zwycięży.
Sarkastyczny akapit na koniec @Phinek Zupełnie nie rozumiem Twojej wypowiedzi, jako przedstawiciela przewoźnika wąskotorowego i zarządcy infrastruktury, dotyczącej UTK. A właściwie nie pojmuję Twojej pretensji, że "leśne dziadki" z UTK nie chcą się ocknąć, że kolej wąskotorowa może śmigać 100km/h. Ja słyszałem ze strony Ciasnotorzan milion razy głosy powtarzane do owych „leśnych dziadków”, jak ich nazywasz, że UTK nie powinien się interesować wąskotorówkami, bo to przecież takie ciuchcie są, gdzie prędkości jazdy są jak w kolejce Piko i że błędem jest to, że UTK chce je porównywać od normalnej, (superszybkiej) kolei. Czyżbym się pomylił i coś źle usłyszał?...
W oczekiwaniu na falę krytyki, zbanowanie na wieki oraz udając się do piwniczki po śliwowicę i dokrajając pasztetu z kota pozdrawiam. Janusz.
|