Świat kolejek wąskotorowych SMF
29 Marzec 2024, 05:50:50 *
Witaj
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
w6 i... Rp 1: Serwer FTP już działa! Szczegóły na forum.
   Strona główna   Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: 1 ... 6 7 [8] 9 10   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Odchwaszczanie szlaku.  (Przeczytany 219995 razy)
E583.002
Dyrektor
*****
Długość toru:: 541 m

W terenie W terenie

M-sta tr. elektr.


« Odpowiedz #140 : 18 Kwiecień 2017, 06:10:29 »
0

Panowie przedpiścy, zaświadczam, iż odchwaszczenie całego 50-cio kilometrowego szlaku Rogowskiej KD to jeden dzień oprysków podczas którego sos naniesiony zostanie na 180 tys. m2. Proszę jednak zwrócić uwagę na słowo „oprysków”. Znaczy na 8.00 rano ma być naszykowana sprawna, zatankowana i sprzątnięta drezyna na której są załadowane zbiorniki, chemia i narzędzia.

50 kilometrów jednego dnia ? To może coś w ten deseń:

Rozmawiawia żólnierz amerykański z radzieckim
- Nasze racje żywnościowe wynoszą 6000 kcal/dzień
na co radziecki odpowiada
- Kłamstwo! Żaden człowiek nie zje dziennie 30 kilogramów ziemniaków


Otóż prawda jest taka, że jak się nie ma co robić to się robi oprysk trzy cztery dni. No bo jakoś dnióweczkę trzeba zająć. Dopóki opryskiem na RKD zajmowali się pracownicy którym nie chciało się cięzko było zrobić oprysk jednego dnia wiecznie był problem z nieopryskanymi jakimiś odcinkami. A bo nie można zabrać dwóch zbiorników, a bo Matki Boskiej Zielnej, a bo mamy pełnię księżyca itp. Dopiero wsparcie WDZ Piaseczno M. oraz Kucyka który przyjechał do Rogowa ze swoją belką mówiąć "my tą belką otwieramy oczy niedowiarkom!" sprawiło, że nawet wliczając wymianę agregatu udało opryskać się 50-kilometrów  jednego dnia.

Na koniec chciałbym Janusza prosić o nie naigrywanie sie z pracowników Fundacji, gdyż są oni bardzo zapracowani i widocznie nie mieli czasu na przygotowanie oprysku po za 3,14erdolnięciem mauzerów i agregatu na pakę. Sorry taki mamy klimat
Zapisane

Nazywam się Roman i od 35 lat naprawiam pralkę
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4304 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #141 : 22 Kwiecień 2017, 10:09:20 »
+7

No i nas rtał dzień oprysku ostatecznego. Ale najpierw odpowiem na wątpliwość Andrzeja2109 który stwierdził, iż nie rozumie jak tą belkę do drezyny mocować.
Po pierwsze pod słowem „drezyna” mam na myśli wózek motorowy Wmc/d made by Koronowo typu WWM5. Na nim belkę podwieszamy z tyłu tuż przed kasetkami na narzędzia. O właśnie tak:



Skrzynki te będą pełniły rolę ogranicznika, blokady pozwalającej ustawić belkę prostopadle do osi toru, zaś w przypadku zahaczenia konstrukcją o coś, uniemożliwią jej zgubienie. Po prostu albo belka się wygnie, albo to coś się podda, albo drezyna wypadnie z toru, ale urządzenie nie zleci.

Belkę przed montażem kładziemy na szynach za drezyną, przesuwamy po nich pod pakę i unosimy od strony haczyka. Hakowe mocowanie zakładamy aby złapało za ramę. Tutaj widać już hak założony w czasie gdy belka jest podwieszona z drugiej strony:



Następnie chwytamy belkę z przeciwnego końca i ciągnąc do siebie majtamy nią prawo-lewo aby haczyk się dobrze na ramie zassał, zaś „skrzydełka” osłaniające śrubę wyszły poza ramę z drugiej strony.



Teraz całość przytrzymujemy, zakładamy docisk i motylkiem skręcamy przy użyciu jedynie paluchów. Zaręczam, że cała procedura jest możliwą do dokonania całkowicie jednoosobowo.

Nie ma litości dla roślinności, czyli budujemy nowoczesny opryskiwacz – cz. 3. Ostatnia.

Nie samą belką opryskator żyje – musimy jeszcze mieć zasilanie i czymś towar w zbiorniku wymieszać. Pamiętacie taki zestaw wężyków i wężoidów?



Służył on zarówno dystrybucji sosu, jak i mieszaniu w kadzi. Dodatkowo wyposażony był w naczynie przeponowe stabilizujące ciśnienie. Na poniższym, znanym zdjęciu widać je smętnie zwisające, przywiązane sznurkiem do mauzera – to taka bordowa bańka.



Dziś, jako profesjonaliści nie możemy dopuścić aby układ wyglądał jak na konstrukcja rodem z jakiejś kolei wąskotorowej, czyli był krzywy, bylejaki i trzymający się na drutach. Oto jak należy rozwiązać zasilanie mieszadeł i powrót do zbiornika.



Na ramę konstrukcji wykorzystujemy wspornik rurowy od poznanego wyżej wiszącego naczynia wzbiorczego do c.o. Tylko trochę końcówki poprzekładać trzeba. Rozdzielacz umocować warto do ramy klatki mauzera np. dwoma obejmami 32.
 
Od dołu po lewej wchodzi zasilanie z pompy. Wcześniej, na wężu zasilającym jest trójnik z zaworem którym otwiera się sos do belki. Do podłączenia zastosować warto szybkozłączkę ogrodniczą. Takie złączki powinny być jak najszerzej używane, bo są bardzo wygodne, zatem oszczędzają coś dla profesjonalisty najważniejszego – czas. Poza tym w czasie tankowania podpina się pod nie wąż ogrodowy i mamy nie tylko napełnianie zbiornika, ale jednocześnie działają mieszadła rozrabiające w nim wlany uprzednio towar, czyli po napełnieniu mamy od razu gotową ciecz roboczą – i znów oszczędność czasu.

Tuż koło zasilania, na trójniku jest zawór i filtr siatkowy zasilania owych mieszadeł hydraulicznych.

Centralnie nad głównym przyłączem zasilającym ustawiony jest przeponowy zbiornik wyrównawczy pełniący rolę amortyzatora uderzeń ciśnienia. Przy zabudowaniu naczynka „do góry nogami” mamy pewność, że zawsze (nawet gdy pęknie przepona, co się zdarza) zostanie opróżnione po otwarciu zaworów, czyli nie będzie w nim pozostały sos przez pół roku gnił.

Dalej na środku rozdzielacza jest zawór spustowy służący zasadniczo do przepłukania urządzenia i wypuszczenia zeń wody w sposób kulturalny (założyć można nań wężyk i całość odprowadzić poza drezynę) ale również, w przypadku użycia lancy bocznej, pobiera się bezpośrednio z niego ciecz opryskliwą.

Po prawej na górze mamy przelew wykonany z zaworu bezpieczeństwa. Niestety nie jest to najlepsze rozwiązanie, lecz wobec znacznych trudności w nabyciu (i cen) zaworów upustowych można z powodzeniem go zastosować. Zawór ten pracuje trochę agresywnie, zatem niezbędne jest zastosowanie owego naczynia przeponowego do stabilizacji ciśnienia. Z zaworu nadmiar cieczy wraca rurą do mauzera.
Tu ważna uwaga, że rura powrotu powinna być za pomocą kawałka szlauchu wydłużona, aby sięgała prawie do dna, inaczej w przypadku zastosowania pieniących się chemikaliów będziemy robić to, co zazwyczaj robią mikole w Internecie gdy jakąś kolejkę rozbierają – będziemy bić pianę.

Na samym końcu mamy zamontowany manometr. Połączenie jest profesjonalnie zasyfonowane tak, aby wskaźnik pracował poprzez poduszkę powietrzną, inaczej nam się od uderzeń hydraulicznych po kilku latach rozpadnie. Aby móc wypuścić po pracy z syfonu wodę zabudować należy oczywiście zawór spustowy.

Zaręczam, że tak wykonany i tak umocowany na stałe zespół rozdzielczy działa wyśmienicie, a przede wszystkim nie wala się po kątach hali i wspaniale, profesjonalnie wygląda.

Teraz wróćmy do mieszania. Jak pryskamy roztworami jednorodnymi (MCPA, glifo) czyli chemią rozpuszczającą się we wodzie jak cukier, to mieszanie potrzebne jest tylko aby dodany sos na początku wymieszać. Potem można sobie jakieś wykwintne bełtania odpuścić, bo wiadomym jest, że ciecz robocza od mieszania nie staje się skuteczniejszą.
Natomiast na wąskie tory szerokimi krokami nadciąga era herbicydów doglebowych będących zawiesinami, które trzeba cały czas utrzymywać w ruchu, aby w bańce równomierne stężenie substancji czynnej było, inaczej morderczy proszek osiada na dnie zbiornika.

Zainstalowałem w mauzerze dwa mieszadła hydrauliczne, tzw. – tu cieszą się parowoziarze – eżektory. Poniżej widać je z desperacko wykonanego zdjęcia z wnętrza zasobnika.



Są one dostępne w wersjach prostej (po prawej) i kątowej (z lewa). Ja zabudowałem je w takim układzie, aby jedno kręciło całą zawartością, a drugie gilało po dnie. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak te niepozorne urządzonka przy ciśnieniu zasilania 3 bar potrafią rozrabiać. Eżektory zostały połączone za pomocą wężyków i trójnika z zaworem odcinającym rozdzielacza o którym już pisałem.



Dwie kwestie techniczne. Po pierwsze należy te eżektory montować jak najniżej. Ten prawy wymagał wycięcia w zbiorniki otworu fi 38mm i jest zamontowany prawidłowo, czyli niżej już się nie dało. Ten lewy (prosty) wymaja dziury tylko 18mm i mógł spokojnie znaleźć się 2cm niżej, ale jak się na szybciora robi coś trzęsącymi się łapkami, to potem taki efekt jest.

- Ale po co tak nisko montować te strumienice? – Pyta się Andrzej2109.
- Gdyż jak eżektor zaczyna wystawać nad poziom cieczy, to, analogicznie jak w przypadku chlupania płynem przez powrót, z mieszadła robi się ubijaczka piany.
- A po co jest ten zawór odcinający? Przecież można się obyć bez niego.
- No właśnie po to, że jak towaru w zbiorniku będzie mało, to się mieszadło zamknie. Wtedy ciecz pozostanie cieczą, a nie gąbczastą masą.
Ma to duże znaczenie dla wyrobienia szuwaksu do końca, bo piany pompy wirowe nie chcą zaciągać.
Poza tym w przypadku stosowania herbicydów nie będących zawiesinami, jak już pisałem, po wymieszaniu nie ma sensu dodatkowo obciążać agregatu przez pobór sosu na eżektory.

Koszt omówionej powyżej hydrauliki wyniósł ok. 300 zł, czyli dodając 300 za omówioną poprzednio belkę z rozpylaczami i osprzętem, otrzymujemy wynik 650 zł, jako ilość kasy którą trzeba posiadać na materiały, potem trochę potu, parę godzin zabawy i już jesteśmy właścicielem takiego sprzęta.

-------------------------------------------------------------------------------------------

Panowie, to było by tyle gawęd o nowym opryskiwaczu. Pozostaje jedynie całość zmontować, rozrobić zacny towar, wajchę przełożyć, krzyknąć alleluja, i do przodu!
Bo pamiętajcie, że profesjonalny zarządca nie ma litości dla roślinności!



Pozdrawiam serdecznie i opryskliwie tych, którzy do tej linijki doczytali!
Zapisane

Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach.
(Edmund Burke)
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4304 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #142 : 23 Kwiecień 2017, 12:45:09 »
+2

No i będzie post pod postem...

Pora na rozstrzygnięcie odwiecznego problemu: czym?, bo jak? już żeśmy rozstrzygnęli.
Czyli zapraszam na prezentację efektu testu herbicydów doglebowych 2016!

Aby streszczać się, od razu powiem, że terbutylazyna (Zeagran/Prewenter 340 SE) nie jest warta kolejarskiego zainteresowania. Doświadczenie polegające na spryskaniu jednej strony ław torowiska stężeniem wynoszącym 333% normy zalecanej w rolnictwie nie przyniosło żadnych długotrwałych efektów, poza uschnięciem glistnika, pokrzyw i niektórych innych dwuliściennych, ale to samo można uzyskać 10 razy taniej dając MCPA.

Proszę: oto zdjęcie glistnika który dostał triazną. Sam marnieje, ale trawa na około śmiga jak trzeba.



Tu z kolei widać jak w pasie naniesienia Zeagranu (na zdjęciu po lewej) wyrosły nowe, do tej pory niespotykane w tym miejscu gatunki – kwitnie kloacznik złoty.



Jakby ktoś jeszcze miał wątpliwości że coś tam kręcę, to niech spojrzy na poniższe zdjęcie wykonane 28 sierpnia i określi z której strony toru było pryśnięte terbutylazyną.



Natomiast zaskakujące na + były wyniki zastosowania flazasulfuronu. Jak pamiętamy w roku 2015 test wyszedł marnie, gdyż susza stała się permanentną cechą owego lata. W 2016 r. opady były „w normie” i wydaję mi się że to pozwoliło na zadziałanie mocy sulfonylomocznika.

107. Gawęda infrastrukturalna. Herbicyd – herbicud? Chikara 25 WG wyniki testu 2016.

Miesiąc po kwietniowym oprysku pas zaznaczony Chikarą prezentował się zacnie. Właściwie nic specjalnego tam na nim nie wyrastało. Widać to wyraźnie na zdjęciu poniżej.



Natomiast z początkiem czerwca pojawiły się skupiska roślin.



Proszę zauważyć, że nie było to zachwaszczenie mixem, ale punktowe wyrastanie gromad jednego gatunku – a to samosiejek lipy, a to konyzy kanadyjskiej, a to śmiałek darniowy czy przetacznik perski się zainstalował. Tu pragnę podziękować Koledze Tomaszowi z serwisu ZwalczamyChwasty.pl za pomoc w identyfikacji gatunków.







Ale znów następowała szybka rotacja – po deszczach w przeciągu dwóch tygodni zielsko ginęło. A jeśli nie ginęło, to ekipa Pana Łukasza i tak robiła z nim porządek.



Na koniec pragnę przedstawić dwa zdjęcia wykonane w odstępie roku w tym samym miejscu, które to fotografie są najlepszym streszczeniem moich wypocin. Pierwsze pokazuje działanie Chikary w suchym sezonie. Drugie – podczas mokrego lata.





Podsumowanie – chyba przyjdzie mi odszczekać słowa:
osobiście wątpię, czy nawet jeśli by tor przez cały rok pozostawał jak głowa porucznika Theo Kojak’a, stosowanie Chikary będzie miało jakiekolwiek ekonomiczne uzasadnienie w naszym piszczącym biedą wąskim świecie
Flazasulfuron nawet działa, szczególnie na jednoliścienne, ale nie jest to jakaś siekiera. W każdym razie stosunek cena/skuteczność wypadać będzie, z dużą dozą prawdopodobieństwa, bardzo źle.

- Jeśli zapoda się solidną dawkę, taką aby mieć 100% pewności że przepisowe 200g/ha wszędzie jest, oraz
- Jeśli lato jest normalne jeśli chodzi o opady, oraz
- Jeśli zabieg powtarza się corocznie
To flazasulfuron wykosi wszystko co żywe.

W tym roku także został przeprowadzony kolejny eksperyment dotyczący sulfonylomocznika. Tylko tym razem dawkę ustaliłem „po kolejowemu” na 300g/ha nanosząc 1600g Chikary na 15,250km torów. I znów za rok zobaczymy jaki tego będzie efekt.

Wiem, że drogo to wychodzi (5600zł z VAT), ale jednak chyba jest skuteczne i właściwe, bo pamiętajmy: profesjonalista powinien starać się działać tak, żeby nie trzeba było po nim poprawiać.
Zapisane

Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach.
(Edmund Burke)
Cordylus
Zawiadowca
****
Długość toru:: 331 m

W terenie W terenie



« Odpowiedz #143 : 23 Kwiecień 2017, 13:43:49 »
0

Szkoda że tego smacznego sosu w Polsce kupić nie można
https://pl.wikipedia.org/wiki/Agent_White
« Ostatnia zmiana: 23 Kwiecień 2017, 13:47:32 wysłane przez Cordylus » Zapisane
Ptr
Minister
******
Długość toru:: 1106 m

W terenie W terenie


FPKW


kolejka
WWW
« Odpowiedz #144 : 24 Kwiecień 2017, 21:27:54 »
0


Otóż prawda jest taka, że jak się nie ma co robić to się robi oprysk trzy cztery dni. No bo jakoś dnióweczkę trzeba zająć. Dopóki opryskiem na RKD zajmowali się pracownicy którym nie chciało się cięzko było zrobić oprysk jednego dnia wiecznie był problem z nieopryskanymi jakimiś odcinkami. A bo nie można zabrać dwóch zbiorników, a bo Matki Boskiej Zielnej, a bo mamy pełnię księżyca itp. Dopiero wsparcie WDZ Piaseczno M. oraz Kucyka który przyjechał do Rogowa ze swoją belką mówiąć "my tą belką otwieramy oczy niedowiarkom!" sprawiło, że nawet wliczając wymianę agregatu udało opryskać się 50-kilometrów  jednego dnia.

Na koniec chciałbym Janusza prosić o nie naigrywanie sie z pracowników Fundacji, gdyż są oni bardzo zapracowani i widocznie nie mieli czasu na przygotowanie oprysku po za 3,14erdolnięciem mauzerów i agregatu na pakę. Sorry taki mamy klimat

Mijasz się z prawdą Chichot Zdarzało się wcześniej, przed przyjazdem opryskiwacza z Piaseczna, że przy użyciu dotychczas używanej aparatury udawało się z powodzeniem opryskać wszystko w jeden dzień. Faktem jest że pracownicy nie są w stanie tego jednak w takim czasie zrobić. Mimo to zawsze trzeba jednak poświęcić wcześniej połowę dnia na przygotowanie akcji.
Ogólnie stopień siermiężności aparatury używanej do oprysku nie wpływa znacząco na czas przeprowadzenia operacji - czy z tą, czy z tamta belką oprysk trwa mniej więcej tyle samo, bo prędkość jazdy pozostaje ta sama. Różnica jest jednak w pracochłonności i wygodzie obsługi urządzenia w czasie jego pracy, czasie jaki potrzeba na montaż i demontaż belki. oraz oczywiście dokładności nanoszenia roztworu (właściwy rozstaw dysz, właściwe ciśnienie w instalacji i i taka jak trzeba wydajność dysz), a przez to efektywności działania całego oprysku.
Zapisane

To jest przekaz.
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4304 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #145 : 30 Wrzesień 2017, 19:17:00 »
+8

108. Gawęda infrastrukturalna. Herbicyd – chyba jednak nie herbicud. Chikara 25 WG wyniki testu 2017.

Pora podsumować obserwacje działania flazasulfuronu na torze GrKD w sezonie wegetacyjnym 2017. Jak pamiętacie pod koniec kwietnia naniosłem Chikarę w dawce 1,5-krotnej w stosunku do zalecanej, czyli sypnąłem 300g/ha. Wprawdzie tydzień po zabiegu przez kilka dni padały spore deszcze, ale instrukcja stosowania mówiła że nie mają one wpływu na aktywność preparatu.
W maju nic specjalnie się nie działo: trochę tu i trochę tam coś wyrastało w torze, czyli było jak to w maju bywa.



Jednak w czerwcu nagle i wszędzie pojawiła się wyjątkowo ekspansywna roślina – konyza kanadyjska, zwana przymiotnem, gatunek inwazyjny, agresywny i niebezpieczny ze względu na wypieranie rodzimej flory. Coś jak imigranci we Francji. I niestety to stało się powodem stwierdzenia ze jednak Chikara, pomimo bardzo zachęcających początkowo wyników, nie sprawdza się na terenie GrKD. Mało tego – jej użycie spowodowało katastrofę chlorofilową - znów aluzja do imigrantów. Zamiast trawek i kwiatków na których bzykają się w szczęściu pszczółki i muszki, zaczęły wszędzie wschodzić chamskie kanadyjskie wiechcie po kolana.



Pierwotnie chwast ten występował w trzech stanowiskach na piętnastokilometrowej trasie – popatrzcie na zdjęcia z poprzedniego testu. W tym roku nastąpiła jego eksplozja: wschodził niemalże wszędzie, a zwłaszcza tam gdzie go rok temu nie było. Miałem wrażenie że nasiona roznoszone na podwoziach wagonów po wielu latach przebywania w glebie w stanie letargu uaktywnione zostały właśnie przez flazasulfuron. Wrażenie te potęgował dający się zaobserwować niezaprzeczalny fakt, iż siewki wyrastały wyłącznie w pasie naniesienia Chikary!



Aby jednak nie paprać eksperymentu innym herbicydem, wszak mogłem nawłoć popalić choćby Chwastoxem, poleciłem skosić przymiotno na całej trasie. Panowie kosili je w sumie 4 razy.



Gdy przymiotno zostawało ścięte, tym momencie w pasie odchwaszczenia gwałtownie ukazał się inny chwast niewystępujący poza terenem kolejowym – pochuj polny.



Konyza odradzała się w tempie cykli koszenia czyli co trzy tygodnie. Czy rozumiecie? Ucinacie roślinę, a ona za 20 dni z powrotem kwitnie i chce się wysiewać. Nie na darmo przymiotno zaliczane jest go grupy superchwastów.

Nadchwasty.

Skoro już o superchwastach mowa, to ich cechą szczególną jest uodparnianie się na herbicydy, w szczególności glifosat. Najpierw cwane, stare rośliny nie chcą schnąć i zamierać, a potem potrafią także wydać nasiona tak zmodyfikowane, ze nowe siewki traktują chemiczne środki do zwalczania jak rześki deszczyk.

I tu Panowie kończą się żarty – bo jeśli pozwolicie na rozwijanie się tej patologii jaką są superchwasty (a konyza jest tylko jednym z nich) poprzez modyfikowanie ich odporności na herbicydy, a to następuje gdy stosuje się wyłącznie glifosaty, to za kilka lat będziecie mieli tor zarośnięty mutantami odpornymi na chemię które Was zeżrą. Rośliny się nauczą odporności, przekażą tę wiedzę w genach zawartych w nasionach, nasionka w części wykiełkują w strefie kolejowej, reszta poza zasięgiem naszych oprysków, potem te 'z poza' dadzą nasiona już wycwanione które wrócą także na tory i macie prze...chwaszczone po całości. Tu i tam. I Wy i okolica.

Metodą zapobieżenia rozprzestrzeniania superchwastów jest ich zwalczanie powodujące zamieranie całej rośliny, zwłaszcza części podziemnej jako mającej zmagazynowane zapasy składników pokarmowych. W tym celu należy połączyć siły człowieka, a dokładniej inżynierii chemicznej i siły natury.

Pisałem onegdaj że najważniejszym zabiegiem odchwaszczającym jest ten ostatni wykonywany na przełomie września i października. Tu widzę że znów Koledzy z innych kolejek kręcą głowami bo niby po co pryskać, skoro już nadciąga jesień i nic nie rośnie. A ja Wam odpowiem tak: czy nie widzicie tego że Wasze kolejki wciąż porośnięte są jak odłogi i wciąż macie te same problemy ze zwalczaniem zielska bo kończycie zabiegi odchwaszczania w sierpniu? Spróbujcie choć raz zastosować się do moich zaleceń, a będzie inaczej. Dzieje się tak dlatego że na uszkodzone chemią rośliny działa zimą mróz niszczący części podziemne w których zmagazynowana jest energia do ożywienia się i wzrostu wiosną.

Dziś właśnie wykonaliśmy ostatni zabieg mieszanką o składzie glifo + MCPA + 2,4-D. Poniżej: cała Polska dziś odchwaszcza.



Nowością jest zastosowanie w mieszance substancji będącej składnikiem środka Agent Orange (mieszanki pomarańczowej) stosowanej podczas wojny w Wietnamie do niszczenia dżungli i pól uprawnych – kwasu chlorofenoksyoctowego, czyli 2,4-D i z tym środkiem zamierzam eksperymentować w przyszłym roku.
Zamysłem moim w walce z superchwastami jest ich zniszczenie całkowite, aby nie mogły przekazać swych doświadczeń dalszym pokoleniom, a do tego potrzeba zastosowania niszczycielskiego „udaru” ze środków innych niż glifo.

Podsumowując powiem tak: flazasulfuron się nie sprawdził, bo chyba nie był do końca sprawdzony przed wprowadzeniem na rynek. Mało tego – źródła amerykańskie wskazują go jako skuteczny środek do zwalczania przymiotna kanadyjskiego. Cóż, nasze polskie przymiotno jak widać jest odporne na propagandę kapitalistycznej Ameryki i na przekór traktuje Chikarę jako nawóz rosnąc dzięki niej wspaniale. No, jak widać „dobra zmiana” potrafi odmieniać o 180o nie tylko poglądy polityków.

W przyszłym roku zapoznam me rodzime chwasty ze wspomnianym 2,4-D. Zamierzam zastosować dawki czynnika aktywnego wzorowane na dobrych praktykach wyniesionych z wojny w Wietnamie. Termin oprysku, aby całość dobrze się komponowała będzie pokrywał się z wiosennym wietnamskim świętem, którym jest Niedziela Napalmowa. A o tym co z tego wyjdzie - napiszę kiedy indziej.

Pozdrawiam wszystkich tych, którzy lubią sobie w październiku popryskać, czyli właściwie jedynie mnie i Marcina! 

Zapisane

Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach.
(Edmund Burke)
Paweł Niemczuk
Administrator
*****
Długość toru:: 1840 m

W terenie W terenie



WWW
« Odpowiedz #146 : 30 Wrzesień 2017, 20:10:37 »
+4

Twoja opowieść o czymśtam kanadyjskim, co chwastobója poczytało sobie za nawóz żywo wywołała w mojej pamięci wspomnienie walki z pewną topolą na stacji Bytom Karb Wąskotorowy. Otóż na niewielkim kwadraciku ziemi pomiędzy biurowcem, halą parowozowni, a torami rosła sobie topola. Wielka. I na wysokość, i na obwód, i na rozłożystość korony. Wielka była także jako producent hurtowych ilości białej waty, która latając w powietrzu wprawiała w radosny humor wszystkich udzielających się na stacji alergików. Oraz operatorów mioteł. Topola, nie powiem, nadawała stacji klimat. Zapewniała w upalne dni ożywczy cień. Była jednak topolą. A topole, jak wiemy, są kruche, mimo solidnego wyglądu potrafią wyciąć numer i się wykoprytnąć albo albo złamać. Wizja topoli demolującej halę parowozowni trochę nas niepokoiła. Gdy jedna z jej rosnących w pobliżu koleżanek narobiła niezłego bigosu wywracając się na linię normalnotorową (całe szczęście nie na parowozownię - a mogła), postanowiliśmy naszą cieniodajną i watodajną koleżankę wyciąć. Przyjechały małpki z uprzężami i poplasterkowały ją od góry. Został się jeno solidnych rozmiarów pniak. A w pniaku, jak się wkrótce okazało, mieszkało sporo woli życia. Pniak zaczął wypuszczać bokami odrosty. Na początku nieliczne, z czasem jednak zaczął się z nich robić dżungiel. Wycinanie nic nie dawało - topoliszczę niezmordowanie odrastało. Jeden z naszych kolegów postanowił rozprawić się ze sprawą radykalnie. Konkretnie przeprowadzając leczenie kanałowe. Wziąwszy wiertarę, grube i długaśne wiertło nawiercił w pniaku słuszną liczbę dziurw i w owe dziurwy wlał jakieś 10 litrów walającego się po stacji starego kwasu akumulatorowego. I co się stało? Czy sądzicie, że topola dokonała żywota? Skądże! To najwyraźniej był jakiś śląski endemit, coś, co kadm, ołów i kwas siarkowy brało za najsmaczniejszy nawóz, sterydy i białko. Odrosty nie dość, że nie padły, to dostały turbo. Zaczęły rosnąć jak bambus. Dobowe przyrosty było widać gołym okiem. Topola oszalała.
Historia topoli skończyła się w ten sposób, że, trzymając się dalej metafory dentystycznej, przeprowadzono ekstrakcję Pniak został rozdrobniony, wydłubany z ziemi, a w jego miejscu powstało oczko wodne. A w oczku wodnym ozdobne rybki. A turystom opowiadamy, że to piranie, które karmimy złapanymi na gorącym uczynku złodziejami.

Wniosek - jeśli chcecie się pozbyć topoli, to nie próbujcie jej truć kwasem siarkowym. Bo topola tylko się obliże, zamlaska i poprosi o dokładkę.
Zapisane
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4304 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #147 : 10 Październik 2017, 16:46:40 »
+3

Miło mi się zrobiło, jak na powyższy artykuł o kłopotach z zastosowaniem flazasulforonu odpowiedział bardzo ciekawie Kolega Norbert – specjalista od testów herbicydów. Zatem prezentuję szacownemu gronu uwagi Pana Norberta.

------------------------------------------------

To, że niektóre chwasty wyrosły po zastosowaniu Chikary, to jeszcze jest wytłumaczalne gdyż podczas testów często można zaobserwować zajmowanie przestrzeni życiowej przez gatunki do tej pory nie mające warunków do wzrostu.
Natomiast warto zwrócić uwagę na pewien szczegół: mianowicie na etykiecie Chikary widnieje informacja że to środek nieselektywny, ale bardzo mało wypisanych chwastów - zarówno tych na które działa, a te które są odporne na tą substancje to trochę tak ujęte są ogólnie: siewki drzew, malin, niektóre trawy itp. a jest ich na pewno więcej. To daje do myślenia że być może nie do końca znane jest spektrum fitotoksyczności tego herbicydu, albo znacznie zmienia się w zależności od warunków miejscowych, na które może mieć wpływ kilka czynników.

Na przykład w pewnych miejscach na szlaku wierzchnie podłoże jest mocno przepuszczalne typu piach ze żwirem, wtedy byłoby wytłumaczone, że z górnych warstw po obfitym deszczu został środek przeniesiony głębiej i w wyjałowionej wierzchniej warstwie mogło wtedy nasiać świeżych chwastów.

Mogła też wystąpić sytuacja, iż stosuje Pan środek w kwietniu potem pada dużo deszczu substancja stopniowo przenosi się bardziej w głąb profilu torowiska, a w czerwcu dopiero zaczynają kiełkować pewne chwasty i rosną śmiało nie niepokojone przez Chikarę.

Inną sprawą może być także temperatura. Ten rok był bardzo chłodny wiosną mogło to spowodować znaczne opóźnienie we wschodach chwastów i akuratnie początek wegetacji nie trafiła w okienko kiedy substancja działała. Czyli siewki rosły już gdy Chikara nie była aktywną, bądź jej zmniejszona aktywność nie mogła zniszczyć danego gatunku mającego większą odporność na tę substancję.

Etykieta sugeruje także żeby stosować środek z glifo, co z góry wymusza na nas stosowanie zabiegu na świeżo rosnące chwasty, a nie na czystą glebę jaką Pan posiada głownie na odchwaszczanym szlaku. Czyli jakbyśmy mieli zarośnięty szlak 90% i młode chwasty być może środek zadziałał by dobrze.

Z naszego badania na Waszych torach w 2015 wynika taka sytuacja: chikara+glifo aplikowane w maju na zarośnięty szlak, dało skuteczności 95% przy jednej aplikacji na rok. Fakt, jesienią pojawił się skrzyp, ale on jest odporny na obie substancje i miał miejsce na rozrośnięcie się. Badanie wskazuje, że flazasulfuron bardziej działa nalistnie niż doglebowo.

Takie tylko mam przemyślenie, oczywiście nie wiem jak to w terenie wygląda bo  praktyka zawsze jest trochę inna od teorii.

------------------------------------------------

Na koniec podam jeszcze wspomniane w poprzednim moim poście wyniki zagranicznych badań publikowane przez portal Kolegi Tomasza zwalczamychwasty.pl.

W prezentacji firmy Belchim widać diagram z którego wynika, że gatunek konyza kanadyjska powinien być niszczony przez flazasulfuron na poziomie 85-94%. W materiałach przygotowanych dla rolników w USA jest informacja, że flazasufluron dobrze zwalcza konyze ale pod warunkiem, że jest stosowany po jej wykiełkowaniu (stosowanie nalistne).

W innym z badań zastosowanie mieszaniny flaza + glifo eliminowało nawłoć późną w 100% (ocena 8 tygodni po zabiegu), a odrastanie po 5 miesiącach oszacowano na 5%. Zastosowanie samego flazasulfuronu było znacznie mniej efektywne, skuteczność sięgała 65%, a odrastanie 100%. Jednak czytając opis nie do końca wiadomo czy za powstrzymanie odrastania odpowiadał duet herbicydów, czy połączenie działania chemii i zimy, gdyż tak jak pisałem zauważyłem że psiknięcie samym glifosatem w październiku przynosi efekty o wiele większe jeśli chodzi o trwałe zniszczenie roślinności, niż każdy inny zabieg prowadzony w porze letniej.

----------------------o----------------------

My tu sobie gadu-gadu, a przez okno widzę, że opisywany oprysk sprzed 10 dni całkiem fajnie już skutkuje i niech tak dalej będzie, a koncepcjami na przyszły sezon zajmę się gdy jeszcze trochę wiedzy o chwastobójczej broni zgromadzę, dokładnie przeanalizuje moje siły, zasoby sprzętowe i warunki bojowe. Bo wiecie, ta batalia jest o wiele bardziej skomplikowaną operacją niż się większości wydaje. Aby wygrać wojnę z chwastami działania trzeba planować taktycznie. Jak w czterdziestym czwartym w Normandii…

Zapisane

Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach.
(Edmund Burke)
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4304 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #148 : 05 Luty 2018, 15:58:51 »
0

Pan Norbert, z którym knujemy chytre plany ofensywy chwastobójczej A.D. 2018, przesłał mi dziś coś bardzo ciekawego. Mianowicie notatkę o odporności przymiotna kanadyjskiego na glifosat. Zapoznajcie się z nią proszę, bo raz, że zawiera dość wiarygodne wytłumaczenie czemu na GrKD przegrywam wojnę z konyzą, dwa - tak jak pisałem wydaję mi się że w niedługim czasie ten ekspansywny chwast będzie jednym z największych problemów na torach naszych kolei:

Pracownicy IOR-PIB, na torach kolejowych na przedmieściach Poznania, zlokalizowali egzemplarze przymiotna kanadyjskiego uodpornione na działanie glifosatu. W badaniu laboratoryjnym okazało się, że siewki kiełkujące z zebranych na torowisku nasion są w stanie przetrwać zabieg wykonany preparatem Roundup 360 SL. Do uzyskania 50% zniszczenia roślin wymagany był zabieg glifosatem w dawce blisko 192 g/ha. Taki sam stopień zniszczenia w przypadku biotypu wrażliwego (nasiona pozyskano z terenów gdzie nie były stosowane herbicydy), osiągnięto stosując herbicyd w dawce 57 g/ha. Naukowcy podejrzewają, że mechanizm odporności u przymiotna kanadyjskiego związany był ze zmianą przemieszczania się herbicydu w roślinie. Glifosat u biotypów odpornych nie był transportowany do tkanek merystematycznych, lecz do końców blaszek liściowych. Liście obumierały i dochodziło do zahamowania wzrostu roślin. Jednak, ze względu, że stożek wzrostu pozostawał nieuszkodzony, z czasem rośliny mogły się regenerować.
Zapisane

Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach.
(Edmund Burke)
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4304 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #149 : 02 Sierpień 2018, 21:57:44 »
+4

Sezon ogórkowy (a zatem roślinny) na foremce przed nami i za nami, ale nie jest to powód do złożenia broni we walce ze zielskiem. Kilinijta sobie Panowie na link który zapodam poniżej i zobaczta jakie efekty daje systematyczne i, co ważniejsze, wykorzystujące odpowiednie metody i środki, odchwaszczanie.

Przeprowadziłem trochę prób, zaczerpnąłem też wiedzy od tych którzy są mądrzejsi, mam kilka przemyśleń, ale o tym kiedy indziej. Tu moja prośba - bo nie ma co całego, trwającego dokładnie tyle ile pociąg jedzie te 15 km z Piaseczna do Tarczyna filmiku oglądać - przewijajcie ten materiał co kilka minut i patrzcie czy coś tam na torze rośnie.

Naciskać tutaj!
Zapisane

Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach.
(Edmund Burke)
Wyrwiząb
Nowicjusz
*
Długość toru:: 31 m

W terenie W terenie


« Odpowiedz #150 : 29 Wrzesień 2018, 16:39:45 »
0

Bardzo ładnie to wygląda. Miesiąc temu kupiłem chłopakom z Jędrzejowa preparat na chwasty, ale nie wszędzie na szlaku zadziałał.
Możesz napisać jaki dokładnie środek stosujesz? Ile jest u Was km szlaku w jedną stronę? Ile razy w roku opryskujesz? W jakich miesiącach?
W przyszłym roku będę ŚKD wspomagał w walce z zielskiem. Ja preparat, oni paliwo i wspólnie pokonamy francę
Zapisane
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4304 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #151 : 29 Wrzesień 2018, 19:25:44 »
0

Zamierzałem zapodać relację z dzisiejszego, ostatniego oprysku oraz podsumować eksperymenty i spostrzeżenia uczynione w tym roku, jednak gdy rano wyjeżdżałem z hali głównej drezyną... złamała mi się tylna, napędowa oś. Zabiegu zatem nie udało się przeprowadzić. Od siebie dodam tylko, że w tym roku zastosowałem całkowicie inne środki niż poprzednio, ale o tym kiedy indziej...

Kolego Wyrwizębie - odpowiedzi na wszystkie Twoje pytania zawarte są w tym wątku. Jeśli Kolega mógłby napisać co zakupił, w jakiej ilości i czym był nanoszony a także gdzie się nie udało jego zastosowanie, to jakiś komentarz byłbym zdolny poczynić.
Zapisane

Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach.
(Edmund Burke)
Wyrwiząb
Nowicjusz
*
Długość toru:: 31 m

W terenie W terenie


« Odpowiedz #152 : 29 Wrzesień 2018, 20:53:17 »
0

Hej.
Jutro siądę do lektury wątku, muszę ogarnąć to jakoś. Środek za który zapłaciłem to roundup flex 480 15 litrów.
Jest rozpylany z wagonu który został do tego dostosowany. Niestety nie widziałem go, nie wiem jakie są dysze i jak wysoko nad torem.
Jutro będę jeździł drezyną, to postaram się sfotografować miejsca na które pięknie ten preparat zadziałał i te które wyglądają na nietknięte
Zapisane
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4304 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #153 : 30 Sierpień 2019, 23:25:24 »
+4

Szanowni Czytelnicy!

W związku z dużą ilością pytań kierowanych do mnie, a tyczących się tępienia zielska na torach, postanowiłem napisać cykl artykułów pod wspólnym tytułem:

Zwalczanie roślinności na terenach kolejowych w pytaniach i odpowiedziach.

Jak sama nazwa wskazuje będzie to takie, jak to się teraz mawia Q&A, ale formę tę wybrałem nie ze względu na trendy, lecz gdyż jest wygodną. Na początku pytania i odpowiedzi będą pewnie ułożone bez specjalnego logicznego ciągu, ale gdy temat uznam za wyczerpany, mam zamiar za pomocą działu moderacji poporządkować te wywody w jakiś przejrzysty i łatwy do ogarnięcia dla każdego kolejarza przewodnik gdzie krok po kroku będzie można doskonalić swe umiejętności mordowania chlorofilów.

Oczywiście, wachlarz problemów tu poruszanych będzie oscylować od elementarnych spraw po specjalistyczną wiedzę która może nie jest potrzebną do wykonania samych zabiegów, ale posiadanie jej jest niezbędne dla racjonalnego i skutecznego gospodarowania siłami.

Osobiście również zdaję sobie sprawę iż nie mam możliwości wyobrazić sobie wszelkich wątpliwości nurtujących zarządców, dlatego zachęcam też Czytelników do zadawania mi na PW lub na miała (px48 małpa op kropka pl) pytań.

Dodam też że współautorem niektórych fragmentów tego działu jest Kolega Tomasz z portalu zwalczamychwasty.pl

Zanim zaczniemy, bardzo ważna kwestia o której chciałbym aby każdy pamiętał - uważny czytelnik zapewne zauważył iż w tytule nie ma słowa „chemiczne”. To zamierzone działanie aby przedstawiać całą panoramę pola bitwy o czyste tory, bo trzeba mieć świadomość, że za jakiś czas niestety możemy mieć problem z radosnym chlupaniem herbicydami tak, jak to teraz robimy, bo jeśli chodzi o pola uprawne to w ostatnich latach już zmieniły się przepisy i aktualnie zabiegi chemiczne muszą być ostatecznością, można pryskać dopiero gdy inne sposoby zawiodły. Oczywiście (i na szczęście) rolnicy mają do dyspozycji dużo innych metod na walkę z chwastami, których poza gruntami ornymi niestety nie da się wykorzystać np. mechaniczna uprawa roli, płodozmiany, dobór gatunku i odmiany roślin uprawnych, natomiast ten anty-chemiczny trend może przerzucić się również na tereny nieużytkowane rolniczo, czyli nasze koleje.

Jednak jest jeszcze inna równie ważna sprawa o której była już mowa w tym wątku: mutowanie się zielska - proces uodparniania się roślin na substancje chwastobójcze jest najczęściej spowodowany błędami człowieka, m.in. systematycznym stosowaniem tych samych herbicydów bądź substancji o tych samych mechanizmach działania oraz marginalizowaniem niechemicznych metod regulacji zachwaszczenia. Skutkiem tego może być nie tylko kłopot dla kolei, ale również „obsianie” sąsiednich gruntów nasionami roślin genetycznie uodpornionych na chemię, co może skutkować w przyszłości (gdy takie prawo wejdzie w życie) koniecznością wypłat przez zarządców odszkodowań dla rolników którzy ponosić będą dodatkowe koszty na eliminowanie odpornych chwastów.

Poniżej: chemiczne odchwaszczanie torów jest dobre, ale najlepsze jest mechaniczne zwalczanie zielska – na taką metodę nie uodporni się żadna roślina.



Pamiętajmy: stosowane w pasie kolejowym zabiegi chemicznego zwalczania roślinności powinny być jedynie uzupełnieniem eksterminacji mechanicznej zaś w skutecznej walce chemią ze zbędną roślinnością na terenach kolejowych decydującą rolę odgrywa zmienność stosowanych herbicydów, a nie ilość zabiegów. Za podstawowy cel należy przyjąć zapobiegające ekspansji całkowite wyniszczenie pojawiających się masowo nowych gatunków, nawet jeśli powodowało by to chwilowe zaprzestanie zwalczania chwastów powszechnie występujących od wielu lat.

To tyle tytułem wstępu. Dziś pierwsze pytanie:

Pytanie 1.: Czy herbicydy są dla roślin „truciznami” które je „palą”?

Odpowiedź: Nie. Większość herbicydów to syntetyczne hormony roślinne które coś zaburzają, ale absolutnie nie niszczą fizycznie rośliny.

Podam Wam taki przykład: za utrzymanie właściwego poziomu cukru we krwi odpowiada hormon zwany insuliną. Wytwarza go trzustka i jest niezbędny by człowiek żył. Jeśli jednak zdrowemu człowiekowi (nie-cukrzykowi) zaaplikować insulinę to się przekręci bo tak mu cukier spadnie że kopnie w kalendarz.

Inny przykład: jeśli zastąpimy bezpiecznik w instalacji elektrycznej solidnym drutem, to będzie instalacja działała do chwili zwarcia albo przeciążenia, które naszego „korka” nie spali, lecz przewody wraz z chałupą pójdą z dymem.

Albo tak po samochodowemu: jeśli zdjąć blokadę maksymalnych obrotów silnika i dać „w pizdę” na luzie, to nie będzie „łu-tu-tu-tu!” tylko z dużym prawdopodobieństwem urwie się korbowód.

Zauważmy że we wszystkich przypadkach tu opisanych coś zostało zderegulowane. Za pierwszym razem sztucznie podwyższono insulinę, za drugim zwiększono dopuszczalny prąd, a za trzecim usunięto ogranicznik dając możliwość rozpędzenia się maszyny. W żadnym z przypadków nie dodawano do układu czegoś bezpośrednio niszczącego, uszkadzającego, zżerającego – ale we wszystkich przypadkach efekt był ten sam – destrukcja.

Tak też działają herbicydy – rozregulowują równowagę hormonalną powodując np. gwałtowną produkcję jakichś substancji, zablokowanie pewnych czynności życiowych np. fotosyntezy, destabilizację łańcuchów przemieszczania pośrednich składników, czy też, jak najpopularniejsze tzw. regulatory wzrostu, pobudzenie rośliny do przyspieszonego rozwoju co powoduje takie zintensyfikowanie procesów życiowych, że organizm ulega samozniszczeniu.

Tak więc podstawowe środki do zwalczania roślinności nie są truciznami, co nie oznacza że można się obchodzić z nimi jak z wodą kolońską chlapiąc wszem i wobec bo kontakt stężonych herbicydów choćby ze skórą daje dość nieciekawe reakcje alergiczne, o intensywnym zapachu utrzymującym się przez długi czas nie wspominając. Tym nie mniej warto się poprzedniego akapitu nauczyć na pamięć aby móc obronić się w prasie lokalnej gdy skargi składane różne eko-mendy przybiorą na sile.

To tyle słów ewangelicznych na dzisiejszą uroczystość.
Zapisane

Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach.
(Edmund Burke)
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4304 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #154 : 02 Wrzesień 2019, 20:55:08 »
+2

Pytanie 2.: Czy istnieje taki herbicyd który wypali wszystko na lata?

O.: Nie. Obecnie nie mamy takich substancji dopuszczonych do obrotu.

Stosowane dawniej imazapyr (Arsenal) czy chloran wapnia (Herbatox) rzeczywiście odznaczały się totalnym działaniem, ale cóż… te czasy gdy można było nie liczyć się z ekologią minęły bezpowrotnie.

Najbardziej „wszechstronnym” herbicydem do stosowania na kolejowych szlakach jest glifosat (wszelkie „randapy” o których jeszcze będzie mowa) który zwalcza nieomal wszystkie chwasty jednoroczne i wieloletnie. Niestety - pospolitym gatunkiem na torach o braku wrażliwości na jego działanie jest skrzyp polny. Dodatkowo skrzyp potrafi błyskawicznie zajmować miejsca po wypalonych chwastach, skutkiem czego w przeciągu 2…3 lat z toru zachwaszczonego otrzymamy tor zaskrzypiony który wygląda tak samo.

Poniżej: widać wyraźnie że w pasie gdzie nanoszono kilkukrotnie glifosaty wszystkie inne rośliny zginęły. Ich miejsce zajął skrzyp polny i ma się wyśmienicie.



Jednak jeśli zastosować odpowiednią mieszankę glifosatu z MCPA i np. 2,4-D otrzymamy herbicyd prawie-totalny który zwalczy nam wszystko. Oczywiście wszystko co wzejdzie, bo niestety te substancje nie wchłaniają się do zielska inaczej niż przez liście, co wymusza oczekiwanie że najpierw chwasty muszą wyrosnąć. Choć są i na to sposoby, ale o nich kiedy indziej.
Zapisane

Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach.
(Edmund Burke)
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4304 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #155 : 07 Wrzesień 2019, 12:05:27 »
+2

Pytanie 3.: Jaki glifosat (randap) jest najlepszym do zwalczania chwastów na torach?

O.: Każdy, byle tani. Bo skład każdego i sposób działania jest taki sam. Może z kilkoma wyjątkami, ale o nich na koniec.

•   Acomac 360 SL
•   Agrofarm Glyfosat 360 SL
•   Agrosar 360 SL
•   Atut 360 SL
•   Avans Premium 360 SL
•   Azymut 360 SL
•   Boom Efekt 360 SL
•   Bros 360 SL
•   Clayton Rhizeup SL
•   Cleaner 360 SL
•   Dominator 360 SL
•   Etna 360 SL
•   Figaro 360 SL
•   Filar 360 SL
•   Gallup 360 SL
•   Glifocyd 360 SL
•   Glifoherb 360 SL
•   Glifostar 360 SL
•   Glifto 360 SL
•   Glifto Duo 360 SL
•   Glyfos 360 SL
•   Huragan Extra 360 SL
•   Katamaran 360 SL
•   Kiler 360 SL
•   Klinik 360 SL
•   Kosmik 360 SL
•   Koyote 360 SL
•   Landmaster 360 SL
•   Madrigal 360 SL
•   Marker 360 SL
•   Nufosate 360 SL
•   Pilar – Glifosat 360 SL
•   Pilaround 360 SL
•   Piorun 360 SL
•   Rambo 360 SL
•   Realchemie Glifosat 360 SL
•   Rofosat 360 SL
•   Rosate 360 SL
•   Roundup 360 Plus
•   Roundup 360 SL
•   Roundup Strong 540 SL
•   Roundup Trans Energy 450 SL
•   Stefes Cleaner 360 SL
•   Taifun 360 SL
•   Vival 360 SL
•   Wichura 360 SL
To tylko część dostępnych obecnie herbicydów nieselektywnych. Wszystkie one zawierają ten sam składnik aktywny - związek z grupy kwasów aminofosforowych – czyli tematyczny glifosat. Popatrzcie także - w przeważającej części oferowany sos zawiera go 360 g/l.

Teraz taka uwaga do zapamiętania: w celach marketingowych oprócz podstawowego herbicydu często wypuszczane na rynek są dwa „specjalne” rodzaje preparatów.

Pierwsze to środki o zmienionej nazwie przez dodanie do starego logo członu Plus, Ultra, Super, Nowy, Professional, Duo, etc., ale takim samym składzie jak „stary” sos i identycznej zawartości czynnika – to zwykły lifting mający utwierdzić konsumenta że nabywa coś „lepszego”, a w rzeczywistości jest to ten sam cukierek tylko w nowym rozwrzeszczanym papierku. Czasem nawet dla podniesienia „aktywności chwastobójczej” producent potrafi wręcz zabarwić towares jakimś atrakcyjnym, agresywnym barwnikiem i już, wszem i wobec, głosi o wypuszczeniu nowości. Jeśli zatem coś fajnie się nazywa a kończy się na 360 SL, to warto sprawdzić o ile jest droższe, bo tyle przepłacimy. To taki syndrom „zwykłego proszku do prania” – klient ma uwierzyć w korzystność zakupu…

Drugi myk to wszelkie preparaty Extra, Strong, czy Max które posiadają zwiększoną litość substancji czynnej (450…540 g/l). Słowem są bardziej stężone. Producent oczywiście reklamuje je jako „mocniejsze” czy „działające tak samo już w mniejszej dawce”. Zgoda, to prawda że daje się ich mniej, ale okupione jest to nieproporcjonalnie powiększoną ceną.
Ot np. herbicyd o stężeniu 360 g/l kosztuje 11 zł/l, zaś za mocniejszy o 50% (540 g/l) preparat trzeba zapłacić już 25 zł, a nie jakby wychodziło z wyliczenia 11 zł X 1,5 = 16,5 zł, czyli producent zarabia ponad 40% dodatkowo wyłącznie za reklamę.

Niektórzy producenci podają iż sekretem „ich” randapu który ma być lepszym od innych, są ściśle tajne specjalne dodatki robione w laboratoriach NASA poprawiające wnikanie preparatu do wnętrza roślin – z tym się mógłbym zgodzić, bo oczywistą oczywistością jest iż dolanie do oprysku substancji pomocniczych (adiuwantów) stanowić może o zwiększeniu skuteczności odchwaszczania o 50%  i o tym napiszę inną razą, ale z przepisów wynika też że każdy, nawet „ściśle tajny” dodatek wchodzący w skład herbicydu musi być ujawniony w specyfikacji rejestracji dopuszczającej środek do obrotu na terenie naszej IV RP – stąd jeśli w recepturze oprócz glifosatu nie znajdujemy nic innego, to uważam że to także jest chłyt martetindody.

Warto zwrócić uwagę na pewne preparaty które oprócz glifosatu zawierają dodatki zwiększające szybkość działania. Jest kilka pozycji sadowniczych m. in. Kileo 400 SL (z dodatkiem 2,4-D) czy Orkan 350 SL (z MCPA) jednak ze względu na ich cenę na razie pominę ich prezentację, tym bardziej iż można owe mieszaniny samemu wytworzyć i to w bardziej „kolejowych” proporcjach.

Wujek Kucyk radzi: jaki glifosat jest najlepszy? – oczywiście typu N – Najtańszy! w przeliczeniu na ilość substancji czynnej. Dzięki temu za tę samą cenę będzie można dać go więcej. I to jest najwłaściwsze rozwinięcie odpowiedzi na pytanie. Tadaaam!



Powyżej: oprysk wykonywany z zastępczego pojazdu – platformy Pddx. Złotokłos, 24.V.2019 r.
Zapisane

Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach.
(Edmund Burke)
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4304 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #156 : 16 Październik 2019, 20:33:06 »
+6

Nie chcecie Q&A? To będzie za karę zwykły post!

Październik to miesiąc w którym należy przeprowadzić najważniejszy zabieg odchwaszczający. Ma on przygotować torowiska na przyszły sezon wykorzystując generała Zimę, gdyż jak wielokrotnie mówione było: chemia + mróz = czyste tory w przyszłym roku.

Do dyspozycji mamy dość szeroki asortyment środków przeznaczonych specjalnie do zabiegów jesiennych, których charakterystyka powoduje że działać będą aż do wiosny. Są to wyłącznie herbicydy doglebowe które pobierane będą zarówno przez korzenie już wschodzącego zielicha, jak i kiełkujące nasiona, bo pamiętajmy że i w październiku i w listopadzie, a nawet później zielone paskudztwo cały czas stara się rodzić.

Tu taka uwaga, że stosowanie tych sosów ma sens wyłącznie gdy miesiąc przedtem odchwaścimy tory klasycznym glifosatem z dodatkami – wszak towaresy o których dziś będzie nie działają efektywnie na duże, wyrośnięte rośliny, tylko muszą pokryć wierzch podsypki z której startuje nowe życie.

Poniżej: opryskiwacz gotowy do jesiennych działań – na uwagę zwraca nietypowa, wręcz kolorystycznie kompatybilna z malowaniem drezyny zawartość baniaka. To roztwór pendimetaliny.



Jak we wstępie pisałem w handlu występuje cały wachlarz selektywnych herbicydów jesiennych. Mają one za zadanie chronić dość wąski rodzaj upraw a niszczyć inne zielska. Ale jak się poczyta co mają chronić a co zwalczać, to okazuje się że jeśli połączyć dwa, a nawet trzy siuwaxy, to tworzymy mieszankę quasi-totalną – na prawie wszystko, zwłaszcza jeśli jeszcze zastosujemy dawki 'kolejowe'…

Dziś wykonałem zabieg naniesienia takich dwóch substancji: chlorotoluronu i pendimetaliny. Do roztworu dodałem adiuwantu Remix specjalnie przeznaczonego do doglebówek. Ma on za zadanie utrzymać towar w wierzchniej warstwie ziemi i zapobiec wypłukiwaniu przez deszcze i topniejący śnieg - to ważne gdy chcemy aby chemia długo działała, bo działa ona nawet w niskich temperaturach i mrozy jej nie szkodzą, oczywiście jeśli jest, a nie spłynęła wcześniej do Bałtyku.

Termin wykonania jesiennych zabiegów jest ograniczony widełkami – mianowicie należy oprysk wykonać przynajmniej miesiąc po ostatnim odchwaszczaniu by pozostałe suszki się od ruchu pociągów zmieliły odsłaniając glebę, ale przed masowym opadnięciem liści z sąsiadujących z terenem kolejowym drzew, tak aby torowiska nie były przykryte listowiem.

Dysze do oprysku oczywiście eżektorowe, czerwone, wody nie żałujemy.

Jeszcze ważna rzecz co do operowania pendimetaliną – ten herbicyd jako jeden z niewielu posiada inną niż biała barwę. Zawiesina ta jest intensywnie pomarańczowa i brudzi wszystko – od ubrań, poprzez instalację: belkę, węże, zbiornik, atakuje też samą drezynę, a szczególnie farbuje skórę rąk i wnętrze… nosa. Dlatego na robotę polecam szczelny kombinezon lakiernika, szczelną instalację opryskiwacza, szczelną maskę przeciwpyłową, na karcherze do mycia wszystkiego wokół kończąc.

I tak sobie pogadaliśmy o ostatnim, najważniejszym zabiegu odchwaszczania. Ja wiem że i tak nikt nie za bardzo mi wierzy że to skutkuje, ale… ale jak ktoś lubi mieć dżunglę na torach, to mu nie mogę tego zabronić.

Poniżej: przykład toru na którym niszcząc środowisko Grecie Thunberg ukradziono marzenia i dzieciństwo.



Żegnam opryskliwie!
Zapisane

Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach.
(Edmund Burke)
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4304 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #157 : 24 Styczeń 2020, 22:18:32 »
+1

ABC prawnych kwestii odchwaszczania torów.

Sezon wegetacyjny przed nami, właściwie przy tak utrzymującej się pogodzie do pierwszych zabiegów przedwschodowych zostało nam może 1,5 miesiąca, zatem warto przypomnieć sobie takie podstawowe kwestie prawne abyśmy byli mądrzy gdy nas ktoś podpierdoli, o co w tym kraju ostatnio łatwo.

Wszelkie przepisy o których będzie mowa wywodzą się z ustawy z dnia 8 marca 2013 r. o środkach ochrony roślin - jak ktoś chce, niech sobie doczyta, ja skrótowo sytuację przedstawię.

1. Wszelkie herbicydy które stosujemy muszą być aktualnie dopuszczone do użycia na terenie RP. Nie mogą być to zarówno sprowadzone wynalazki z innych krajów (chyba ze mają rejestrację) ani stare sosy które utraciły dopuszczenia. Za stosowanie takich siuwaxów - uuu... kary że umarł w butach. Po czym poznać że są dopuszczone? Bo mają polską etykietę identyczną jak wzór na stronie Ministerstwa Rolnictwa. Poza tym kupować należy je w sklepach, a nie na bazarach.

2. Dany herbicyd posiada tzw. rejestrację, która oznacza do jakich celów można go stosować. Ogólnie my możemy używać tych dopuszczonych na tereny nieużytkowane rolniczo. Co jednak zrobić gdy dany towar ma tylko rejestrację np. w uprawach truskawki czy kukurydzy? No, tłumaczyć inspektorom jego zastosowanie wyższą koniecznością.

3. Każdy kto używa herbicydów na kolei (jest operatorem odchwaszczarki) musi mieć szkolenie zakończone egzaminem ważne 5 lat - oczywiście powinien mieć zaświadczenie ukończenia szkolenia w zakresie stosowania środków ochrony roślin sprzętem montowanym na pojazdach kolejowych, ale i uprawnienie w zakresie integrowanej produkcji roślin też będzie honorowane jak już Was dupną.

4. Opryskiwacz kolejowy raz na 3 lata musi mieć przeprowadzony przegląd techniczny w jednostce kontroli posiadającej certyfikat.

5. Zarządca (nie operator wykonujący oprysk) infrastruktury prowadzić musi rejestr zabiegów i przechowywać go przynajmniej 3 lata.

6. Przechowywanie herbicydów musi odbywać się w zamkniętym na klucz, oznaczonym pomieszczeniu (Magazyn Środków Ochrony Roślin) o nieprzesiąkliwej posadzce. Mieszanie sosu w opryskiwaczu, dozowanie towaru może się odbywać w odległości nie mniejszej niż 20 m od ujęć wody czy cieków wodnych. Mycie maszyny - 30 m od tych miejsc. Pamiętajcie: 90% wnikania substancji chemicznych do organizmu ludzkiego następuje podczas przygotowania mieszanki a nie w trakcie jej użycia (bo tam jest już mocna rozcieńczona). Ponadto maska przeciwaerozolowa, rękawice gumowe i ubranie szczelne to podstawa.

7. Za to że komuś coś zwiędnie gdy pryskaliśmy nie obawiajmy się kary, nawet jak ktoś głosować będzie, to się wykpimy przepisami że 15 m od toru nic nie może rosnąć i niech plantator spada (dosłownie) na szczaw. Natomiast ogromne zagrożenie to skażenie owoców lub warzyw tuż przed zbiorem. Jeśli na plantacje rolnika zniesie nam zajzajer, a hodowca postanowi dwa dni później jabłka oddać do skupu, a tam będą z dużym prawdopodobieństwem sprawdzać wyrywkowo i znajdą Wasze herbicydy, to cała jego partia idzie do utylizacji, zaś wieśniak będzie naprawdę ostro podkurwiony. I sprawę w sądzie o odszkodowanie wygra.

8. Maksymalna prędkość wiatru przy której można pryskać to 4 m/s, jak już trzeba przy silnym wietrze działać, to zastosujmy dysze eżektorowe, ale najlepiej odłóżmy zabieg do nastania korzystniejszych warunków.

9. Szanujmy pszczoły - może i upierdolą czasem, ale miodek dają. Róbmy zabiegi poza czasem oblotu pszczół, czyli po 18. Z resztą oprysk wykonany wieczorem jest o wiele skuteczniejszy od tego porannego, bo herbicydy mają całą noc na wnikniecie, gdyż tak szybko nie wysychają jak w słońcu. Nawet preparaty nieszkodliwe dla pszczół zabijają je, gdyż owady spryskane sosem po powrocie do ula są eliminowane przez rodziny ze względu na "obcy" zapach.

10. Proces uodparniania się roślin na substancje chwastobójcze jest najczęściej spowodowany błędami człowieka, m.in. systematycznym stosowaniem tych samych herbicydów, bądź substancji o tych samych mechanizmach działania oraz marginalizowaniem niechemicznych metod regulacji zachwaszczenia. Skutkiem lania ciągle tym samym może być nie tylko kłopot dla kolei, ale również "obsianie" sąsiednich gruntów nasionami roślin genetycznie uodpornionych na chemię. Tak samo za słaby sos - nie zabija, a wzmacnia.

To tyle mądrości na dziś. W następnym odcinku zaproponuję wiosenny zabieg doglebowy mający za zadanie znacząco zmniejszyć zachwaszczenie latem.

Pozdrawiam wytrwałych Czytelników!
Zapisane

Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach.
(Edmund Burke)
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4304 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #158 : 26 Styczeń 2020, 10:53:04 »
+4

W uzupełnieniu - i w związku z pytaniem jednego z Kolegów: Czy każdy operator opryskiwacza musi mieć szkolenie?
Odpowiedź: teoretycznie - nie. Ale jest pewne ale...

Kto musi mieć szkolenie? Ten, kto stosuje pestycydy w celach innych niż własne, niezarobkowe potrzeby, w szczególności w ramach działalności gospodarczej lub zawodowej.

Ok, no to czy SKKW albo TKW mogą pryskać szlak KrKD bez uprawnień? Na siłę powiedzmy że tak, choć działają jednak w ramach prowadzonej działalności statutowej, ale załóżmy że oprysku dokonuje sympatyk, a nie członek stowarzyszenia. Tylko jest jeden kruczek.

Pamiętamy jak pisałem o rejestracji środka - to zestaw informacji o nim na podstawie którego dopuszcza się sos do stosowania. Rejestracja zawiera takie dane jak skład, przeznaczenie, dawki, terminy etc. Ale zwiera jeszcze jedną ważną informację: czy dany produkt jest przeznaczony do zastosowań przez użytkowników profesjonalnych czy nieprofesjonalnych.

Użytkownicy nieprofesjonalni mogą nabywać tylko środki w opakowaniach specjalnie oznaczonych jako przeznaczone do stosowania przez użytkowników nieprofesjonalnych. W efekcie użytkownicy nieprofesjonalni teoretycznie mogą zakupić środki tylko w małych i cholernie drogich opakowaniach. Duże opakowania środków (nawet tych nietoksycznych) są zarezerwowane dla użytkowników profesjonalnych.

Podsumowując: brak posiadania zaświadczenia szkolenia na stosowanie ŚOR może skutkować odmową sprzedaży baniaka 20l Randapu. Tak samo zastosowanie Randapu z baniaka 20l będzie, w razie kontroli, powodowało konsekwencje, gdyż na etykiecie wyraźnie zaznaczono że jest to Randap dla profesjonalistów.

Jaki z tego morał?

Kiedy nie masz zaświadczenia, lub funduszy ilość niska
Wtedy wykorzystaj kozę do pielenia torowiska.
Gdy Ci się na miłość zbierze - przytul kozę bardzo czule.
Bo to pożyteczne zwierzę. I na torach i w ogóle...
Zapisane

Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach.
(Edmund Burke)
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4304 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #159 : 06 Luty 2020, 21:18:16 »
+2

W rozporządzeniu Ministra Infrastruktury z dnia 7 sierpnia 2008 r. w sprawie wymagań w zakresie odległości i warunków dopuszczających usytuowanie drzew i krzewów w sąsiedztwie linii kolejowej (Dz. U. z 2014 r. poz. 1227) wprowadzono pod koniec zeszłego roku się następujące ważne zmiany:

- w lasach położonych w sąsiedztwie linii kolejowej drzewa i krzewy mogą być usytuowane bezpośrednio za zewnętrzną krawędzią bruzdy tworzącej pas przeciwpożarowy;
- poza lasami drzewa i krzewy mogą być usytuowane w sąsiedztwie linii kolejowej biegnącej po nasypie albo w przekopie albo otoczonej rowami bocznymi - w odległości nie mniejszej niż 6 m od dolnej krawędzi nasypu albo górnej krawędzi przekopu albo od zewnętrznej krawędzi rowów bocznych;
- jak linia idzie po płaskim i rowów nie ma (np. stacja) to drzew i krzewów nie powinno być w odległości mniejszej niż 6 m od skrajnej szyny.

Jaka jest to dla nas różnica? Otóż drzewiej przepisy mówiły że na gruntach położonych w sąsiedztwie linii kolejowej drzewa i krzewy mogą być usytuowane w odległości nie mniejszej niż 15 m od osi skrajnego toru kolejowego. Teraz odległość tą zmniejszono do 6 m, ale liczonych od krańca budowli kolejowej (nasyp, przekop) lub od rowu kolejowego, ewentualnie od skrajnej szyny.

Ponadto należy pamiętać że jeśli nam drzewa stojące bliżej niż przepisy mówią nie przeszkadzają, to w przypadkach szczególnie uzasadnionych ustawa o transporcie kolejowym dopuszcza odstępstwo od odległości usytuowania drzew i krzewów pod warunkiem że odstępstwo nie powoduje zagrożenia bezpieczeństwa ruchu kolejowego.

To ostatnie poddaję pod szczególną uwagę dla tych, którzy chcąc być takimi prawymi i sprawiedliwymi dążą do tego aby wszystkie drzewa na około wyciąć.

Pamiętajmy też, że ze swej istoty przepis o minimalnej odległości drzew od torów odnosi się do przyszłości, czyli że nie należy zbyt blisko torów sadzić drapaków. Do usuwania drzewek rosnących od lat ma zastosowanie art. 56 ust. 1 ustawy o transporcie kolejowym który stwierdza, że w razie potrzeby usunięcia drzew lub krzewów utrudniających widoczność sygnałów i pociągów lub eksploatację urządzeń kolejowych starosta, na wniosek zarządcy, wydaje decyzję o usunięciu tych drzew lub krzewów którą wykonuje zarządca. Ale pamiętajmy że warunkiem jest że rzeczywiście te drzewa powodują jakieś utrudnienie czy zagrożenie, a nie że nam się chce je wyciąć. Rozumiecie - drzewo o wysokości 3 m stojące 6 m od toru nijak nie zagraża pociągowi.

Moja uwaga na koniec: starajmy się jak najbardziej pielęgnować zieleń na obszarze kolejowym. Czyli usuwajmy to, czego nie chcemy na bieżąco, a nie czekajmy 20 lat aż siewka zmieni się w wielki dąb. Zaś jeśli już nam jakieś drzewa wyrosły, to zastanówmy się czy nie lepiej przycinać je formując korony aby nam w skrajnie nie wchodziły, niż usuwać, zwłaszcza gdy są ładne. Drzewa to tlen, a nasze lokomotywy lepszą moc osiągać będą, gdy tlenu na obszarze kolejowym będzie więcej.
« Ostatnia zmiana: 06 Luty 2020, 21:21:18 wysłane przez Kucyk » Zapisane

Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach.
(Edmund Burke)
Strony: 1 ... 6 7 [8] 9 10   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2009, Simple Machines
theme for 750mm.pl based on bisdakworldgreen design by jpacs29
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!