Czy chodzi o wypadek wielokrotnie omawiany na szkoleniach, gdzie złamano zasadę zakazu wykonywania jakichkolwiek ruchów pociągów na zajętym szlaku bez wiedzy dyżurnego ruchu?
Po zgłoszeniu awarii lokomotywy na szlaku i zażądaniu pomocy po jakimś czasie oczekiwania mechanikowi udało się uruchomić loka i bez powiadomienia (i uzyskania zgody dyżurnego ruchu) samowolnie postanowił kontynuować jazdę, co w efekcie spowodowało czołowe zderzenie z lokomotywą wysłaną "na odsiecz" na łuku o ograniczonej widoczności.
Smaku dodawał fakt, że loki prowadzili bracia...
Czy to o to zdarzenie chodzi?
EDYTA: Swoje wspomnienia ze szkoleń wspomogę materiałem dostarczonym przez specjalnego współpracownika:
Tajnos Agentos[/i]"]Było to na szlaku Ciechanów - Grudusk. Zderzeniu uległ pociąg rozbiórkowy z pociągiem ratunkowym.
Ciekawostka - pociąg rozbiórkowy niejednokrotnie wracał prawie pusty bo co rozebrali zaraz zamieniali w towar wysokoprocentowy. Najprawdopodobniej z tego właśnie powodu lokomotywa dostała jakiejś symulowanej awarii. Jak otrzeźwieli czas wrócić do domu było, ale zapomnieli o tym powiadomić dyżurnego. Grzmotnęli się czołowo z ratunkowym, jeden mechanik wylądował chyba w szpitalu. Obie lokomotywy do kasacji.