No nareszcie – dobrze że mamy takiego Andrzeja, bo Koń-kuc-kurs dalej by przypominał egzaminy czynione przez naszą komisję kolejową, gdzie trzeba naprowadzać zdających na odpowiedź…
Do rzeczy!
Post ten dedykuje wszelkiej maści mechanikom z bożej łaski, tym co wiedzą lepiej niż instrukcja, kowalom silnikowym co bez walenia 10-cio kilowym młotem nie wyobrażają sobie naprawy i hydraulikom warsztatowym, których atrybutem do wszystkiego jest dwumetrowa rura założona na klucz.
Aby zrozumieć dlaczego awaria przedmuchaniem zwana nastąpiła, trzeba najpierw poznać budowę uszczelki podgłowicowej. Składa się ona z dwóch elementów:
płyty uszczelkarskiej i okucia – zwanego
saterunkiem.
PONIŻEJ: Uszczelka silnika Wola-Henschel zarzucona na blok. Płyta uszczelkarska jest w kolorze szarym, starerunek – srebrny. Naniesiony nadruk silikonowy zapewnia dodatkową ochronę szczelności kanałom wodnym.
Płyta uszczelkarska ma kilka warstw. Po środku ma zbrojenie z blachy aluminiowej. Po obu stronach znajduje się szczeliwo w postaci masy grafitowo-kauczukowo-chujgowiejakiej.
PONIŻEJ: Uszczelka silnika Wola-Henschel rozerwana w wyniku demontażu. Widać blachę aluminiową z otworami pozwalającymi na przenikanie się masy uszczelniającej po obu stronach płyty.
W masie zatopiona jest dodatkowo tkana z cieniutkich drucików siatka która jest kolejnym wzmocnieniem.
Blacha z otworami i siatki mają zapobiegać pełzaniu masy uszczelniającej zwiększając jej opór poprzeczny, jednocześnie nie zwiększając twardości, dzięki czemu płyta dokładnie układa się do powierzchni, nawet jeśli nie są one idealnie gładkie. Zbrojenia mają za zadanie przeciwdziałanie pełzaniu materiału, czyli można rzec „wyciskaniu” uszczelki z pod głowicy.
Saterunek, wykonany z cieniutkiej, ale twardej blaszki ze stali jakościowej wzmacnia mechanicznie uszczelkę oraz zabezpiecza materiał płyty przed działaniem ciśnienia i płomieni, oraz dyfuzją agresywnych gazów do wnętrza. Zwróćmy uwagę, iż owe okucie z dwóch stron jest ściskane, a z trzeciej – od strony cylindra, bądź po bokach gdzie wystaje za głowicę - nic go nie przytrzymuje.
Co się zatem stanie jak taką uszczelkę do-e-biemy rurą? Nadmiernie ściskana masa w saterunku wytworzy takie ciśnienie, że blaszka pęknie – ulegnie rozerwaniu.
PONIŻEJ: Uszczelka w której nie żałowano rury. Pękniecie okucia zaznaczono strzałką.
Wraz z przerwaniem blaszki otwiera się dla gazów dostęp do masy uszczelniającej, która po dłuższym czasie zawsze przepuści spaliny. Będzie się to działo na styku saterunku i płyty powodując odspojenie elementów.
PONIŻEJ: Nie zdjęciu nie widnieje smutna żabka paląca papierosa slima, tylko odsklepione od płyty uszczelkarskiej okucie.
Oczywiście gazy będą starały się znaleźć ujście i je znajdą. Popatrzmy na fotografię przedstawiającą to miejsce na uszczelce widziane z drugiej strony.
PONIŻEJ: Widok odwróconej uszczelki z jamą powstałą w wyniku długotrwałego wygryzania masy przez spaliny. Zaznaczona strzałką jest wyrwa w okuciu przez którą ciśnienie gazów odrzuciło fragment saterunku (ten ogonek) na zewnątrz poza zarys głowicy. Widoczny także jest drucik z rozplecionej siatki zbrojeniowej.
Na głowicy widać miejsce przedmuchu w postaci zaczernionego obszaru. Najczęściej są to obszary po bokach głowicy, gdzie jest najmniejsza powierzchnia przylegania uszczelki, zatem najłatwiej o jej „wyciśnięcie”.
PONIŻEJ: Śrubokręt wskazuje gdzie wydostawały się gazy spalinowe.
Teraz mistrzowie dojebki, czyli wirtuozi dwumetrowej rury. III miejsce:
II miejsce:
I miejsce:
Na koniec sama głowica – tu widać jej masywność. Tu nie ma miejsca na jakieś wichrowanie.
PONIŻEJ: Widok boczny na nową głowicę. Taki kloc z żeliwa jest gwarantem sztywności całości.
Pamiętajcie – takich silników i ich instrukcji serwisowych nie tworzyli domorośli entuzjaści, ani mechanicy garażowi. To jest dzieło jeszcze przedwojennych inżynierów, którzy dobrze wiedzieli co robią. Jeśli chcecie ich poprawiać, to myślę iż poniesiecie tego smutne konsekwencje, które – jak w przypadku owych uszczelek, niestety nie wystąpią od razu. Może to trwać kilka, czy nawet kilkanaście lat.
Pozdrawiam tych, co doczytali, i tych, którzy na warsztacie zachowują zdrowy rozsądek i wiarę w to, co producent zaleca.