Piottr, miałbyś fejsa, to widziałbyś u mnie na profilu zrzuty z infopasażera tych najciekawszych wpadek

Odpowiadając na pytanie:
przykład nr 1: Piast 2011 czyli pociągiem do Gniezna przez Piłę, Nakło. W tym przypadku jak się okazało Cargo było średnio przygotowane na profil linii i zarastające ją krzaki. Kilka razy zdarzało się tak, że po kilka razy próbowano podjechać pod wzniesienia. Do tyłu i do przodu, do tyłu i do przodu. Rekordowa górka poddała się chyba za 4. razem. Opóźnienie na przyjeździe do Gniezna wyniosło ok 3h. W międzyczasie miała tam być inscenizacja koronacji króla czy coś. Parowóz zjechał na wodowanie, ale już z niego nie wrócił. Podróżni zostali zabrani do Poznania pociągiem IR.
przykład nr 2: Pojezierze 2011 czyli pociągiem do Sierakowa. Termin był przekładany z uwagi na wpadkę PLKi z oddanie do użytku odcinka Międzyrzecz - Zbąszynek. Mimo przesunięcia imprezy o 1,5 miesiąca pociąg i tak musiał jechać objazdem. Generalnie Sieraków od Poznania dzieli jakieś 70-80 km. Pociąg jednak musiał jechać przez Rzepin - Międzyrzecz dzięki czemu trasa miała długość 269 km. Generalnie organizator tuż przed wyjazdem wpadł na pomysł uruchomienia dodatkowej pary Sieraków - Międzychód, motywowanej koniecznością wykonania oblotu, czego nie dało się zrobić w Sierakowie. Od Rzepina pociąg był wspomagany stonką, żeby nie było tak jak w przypadku wcześniejszej imprezy.
Start z Poznania +70'. Kolega dosiadający się w Zbąszynku stwierdził, że wg niego pociąg wyruszy w drogę powrotną najwcześniej o 19 (a nie o 17:00 jak było planowane). Po trudnościach z przejechaniem szlaku Rzepin - Mięrzyrzecz przyszła pora wodowania, trochę ono potrwało. Przed Sierakowem organizator poinformował, że wyjazd zostanie przesunięty na 18:00. Przed 18 na stacji w Sierakowie wściekły tłum oczekuje na pociąg, którego nie ma. Pojechał do Międzychodu na oblot. W praktyce był o dodatkowy płatny kurs z całkiem spora frekwencją. Pociąg wrócił, ale loki nie były zamienione miejscami. Wyjechaliśmy zgodnie z prognozą mojego kolegi o 19:02. Podsumowując pociąg dotarł do Poznania z opóźnieniem ponad 4h, o 2:16. Fajnie wyglądały dzieciaki usypiające gdziekolwiek. Organizator zamknął się w kanciapie i już się nie pojawił do końca imprezy. Patrząc na mapę powrót odbywał się pod hasłem: im bliżej Poznania, tym dalej od Poznania

przykład nr 3: tegoroczny Galeon - tutaj polecam poczytać inne fora, o było o tym głośno, szczególnie w kwestii jedzie czy nie jedzie

przykład nr 4 - wisienka na torcie - tegoroczny Kilof czy raczej Kill-off (jego zeszłoroczna nazwa nieoficjalna to Męczennik)
Pociąg pojechał całkiem planowo, niestety w okolicach Imbramowic skończyła się woda w parowozie - tak, tak. Potem SU45, która była do pomocy ściągnęła wszystko do Jaworzyny, gdzie się nawodowano, a dalej opóźnienie rosło lawinowo. O dziwo górka do Szczawienka nie zweryfikowała możliwości pociągu i nie nabrał on tu opóźnienia. Docieramy do Kamieńca Ząbkowickiego tu defektuje SU45. Oelka ciąga całość do Wrocławia, gdzie i ona odmawia posłuszeństwa. Jest 0:40, rusza skład zastępczy w zestawieniu 2EN57 (opóźnienie wynosi już 285'). Dla niewtajemniczonych: na odcinku do Rawicza było zamknięcie w nocy, które trzeba było wstrzymać, żeby ściągnąć ludzi. Nawet PLKa się zgodziła i nie było trzeba czekać do rana. Pociąg w Poznaniu zameldował się w niedzielę przed wschodem słońca. Dwa dni później na stronie organizatora pojawił się piękny paszkwil:
Niestety błędy i zaniechania ze strony pracowników przewoźnika, którzy nie zadbali na czas o zapewnienie dodatkowej lokomotywy, która miała wesprzeć tandem uszkodzonych lokomotyw pociągu KILOF naraziło pasażerów na bardzo przykre dwie godziny spędzone na wrocławskim dworcu. Po bezsensownym i niepotrzebnym oczekiwaniu pasażerowie doczekali się podstawienia składu zastępczego w postaci 2 elektrycznych zespołów trakcyjnych, które zawiozły ich do Poznania i położonych po drodze mniejszych miejscowości.
Ze swojej strony bardzo przepraszamy wszystkich pasażerów, którzy zostali narażeni na tę bardzo nieprzyjemną sytuację. Przepraszamy Państwa przede wszystkim za to, ze pomimo wszelkich starań z naszej strony i ciągłej pracy nad doskonaleniem Markowego Produktu Turystycznego TurKol.pl nie byliśmy w stanie zapewnić spokojnego i planowanego powrotu do domu. Opóźnienie o ponad 3 godziny pociągu KILOF to plama, która zapewne długo będzie w świadomosci zarówno organizatora, jak i pasażerów pociągu.