W skrócie o zużyciu na trasę 15km (w jedną stronę) zakładając, że węgiel jest ukraiński:
Rozpalanie: 150kg.
Jazda: 300-500kg w zależności od obciążenia (300kg na dwa wagony, każdy następny to dodatkowe 50 kg) i sposobu jazdy.
Woda: w zależności jak wyżej, oraz zakładając że parowóz (bądź tender) nie jest dziurawy jak durszlak, 2-4 tysięcy litrów H
2O.
Strużki wody strzelające z komina powstają gdy po dłuższym postoju (szczególnie po rozpaleniu) cylindry i skrzynie suwakowe są zimne i para skrapla się w nich. Większość wody odprowadzona zostaje przez kurki podcylindrowe i przewody odwadniające skrzynie suwakowe. Jednak pewna ilość zostaje porwana z silników prądem pary wylotowej, samej będącej w stanie wychłodzonym na granicy skraplania. Mieszanka parowo-wodna osadza ciecz na zaolejonych ścianach przelotni i podstawy dyszy wylotowej, w których dodatkowo następuje skraplanie. Prąd porywa ze ścianek wodę i wyrzuca ją przez komin, w którym dodatkowo, odbijając się od ścianek, zanieczyszcza się sadzą.
Zjawisko to występuje na wszystkich parowozach, jednak szczególnie nasila się gdy zawór przepustnicy jest niezbyt szczelny.
Sposobem zaradczym, zabezpieczającym częściowo przed pochlapaniem podróżnych, obsługi i samego parowozu "tuszem" z mieszanki wody, sadzy i resztek oleju cylindrowego jest dokładne nagrzanie silnika przez otwarcie, przy zahamowanym parowozie, przepustnicy i kilkunastokrotne przestawienie stawidła tył-przód. Ponadto warto wykonać
rozruch wychlapujący.