Jeeee, fantastyczne, strasznie miłe, nieco prześmiewcze, ale pełne zrozumienia i ciepła. Ależ sie facetowi babka trafiła, heh, farciarz

I nie chodzi tu o względy estetyczne, co o wyrozumiałość, cierpliwość i tolerancję. Pokochała swojego chopa razem z jego foceniem i pociągami, hehe

ATSD - czyżby slangowe słówko "focić" przywędrowało do polszczyzny z czeskiego?

Dla tych, którzy czeskiego ni w ząb nie łapią, wstęp idzie mniej więcej tak:
"Gdy poznałam
kmotříka [to nick], nie przypuszczałam, co mnie czeka. Mimochodem wspomniał, że jego konikiem jest focenie kolei. Ja bym tego nie nazwała konikiem, ale po prostu koniem. Już od prawie dekady żyjemy według rozkładu jazdy, planujemy urlop według niego i tego, co i gdzie jeździ i co i gdzie da się sfocić. To ustala program wypoczynku. "
Dalej pani pisze, że do kolei jako takiej nic nie ma, dojeżdźa nią do pracy itd. Pisze też, że dzięki tym wyjadom poznała masę fajnych ludzi i zdobyła przyjaciół. Skarży się też, że niektóre wyjazdy były koszmarne (np. wyjazd na Osoblażkę). Pisze też, że narodziny dziecka nie stłamsiły w jej facecie pasji. Troszkę ją zmieniły. Najpierw wymykał się gdy dzicię spało, potem z dziecięciem w wózeczku, a potem z dziecięciem trzymanym za rączkę. Potem opisuje zabawne sytuacje gdy malutkie dziecko wchodząc na stację kolejową i widząc lokomotywę, czy zespół trakcyjny głośno rzuca slangowymi, nie zawsze przyzwoitymi, nazwami tychże

Ok, to musi starczyć. Jest 6 rano, spadam spać. To nie jest dobra pora na tłumaczenia, hehe.