Tak, tak.
Przeczytajcie:
Z Lipia do pracy na piechotęDo miejscowości Lipie w weekendy nie dojeżdża żaden autobus ani bus. Mieszkańcy piszą petycje i... nic.STARACHOWICE. „Okazją”, rowerem albo piechotą mogą w soboty, niedziele i święta dotrzeć do Starachowic mieszkańcy Lipia, którzy nie mają własnych samochodów. Do tej wsi, położonej w lesie, w weekend nie dojeżdża żaden autobus. - Nie opłaca się - mówią przewoźnicy.
Od poniedziałku do piątku, autobusy z Lipia (gmina Brody), do położonych najbliżej (6 kilometrów) Starachowic kursują dwa razy: o godz. 7 i o 15.30. W soboty, niedziele i święta, już od kilku lat nie kursuje żaden autobus.
- Ja pracuję w Starachowicach od 10.30 do 18.30, również w soboty - mówi pani Bogna, mieszkanka Lipia. - Nie mam innego wyjścia albo mnie ktoś podwiezie, albo do przystanku przy ul. Leśnej w Starachowicach, czyli jakieś siedem kilometrów, idę piechotą. Najgorzej jest w zimowe soboty. Droga wiedzie przez las, gdy wracam z pracy, czasem też pieszo, po prostu się boję.
Pani Bogna z dwoma synami, córką i zięciem mieszka w jednym z ostatnich domów przy głównej ulicy Lipia. Zięć i syn mają samochody, więc czasem, gdy sami nie są w pracy, podwożą ją do miejsca pracy.
- Zaczynam pracę o godzinie siódmej, więc gdybym nie miał auta, to musiałbym chyba wstawać do pracy o czwartej nad ranem i iść pieszo albo ciągle się spóźniać - mówi zięć pani Bogny. - Bo autobus odjeżdża o siódmej. A co mają zrobić wszyscy ci starsi ludzie, którzy chcą iść na zakupy do miasta. Jechać o godz. 7 i wrócić o 16? - ironizuje. - To faktycznie zdążą wszystko kupić. Tylko skąd mają brać na to pieniądze?
- Mieszkańcy Lipia robią, co mogą - mówi pani Bogna. - Ślemy petycje, mówimy o tym sołtysowi, wójtowi, radnemu na każdym wiejskim spotkaniu.
Ostatnie takie spotkanie odbyło się w ubiegłym tygodniu. Przyjechał na nie Władysław Gościński, prezes starachowickiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej, firmy, której autobusy jeżdżą do Lipia. Obiecał, że w dni robocze będzie kursował jeszcze jeden autobus Starachowice - Lipie.
- Będzie jeszcze jeden kurs, wyjątkowo, na prośbę Zarządu Gminy. Będzie „na próbę” - zaznacza prezes. - Będziemy obserwować frekwencję. Jeśli będą podróżni, zostanie. Jeśli nie, zastanowimy się co zrobić.
Kursy do miejscowości, które nie leżą „na trasie” zazwyczaj nie są rentowne. Lipie, które otoczone jest lasami, należy właśnie do takich miejscowości. Podobny problem mają mieszkańcy m.in. Bud Brodzkich, Stawu Kunowskiego. Kilka lat temu z kursów do Lipia zrezygnował też starachowicki Miejski Zakład Komunikacyjny. Prezes Marek Rychlik nie ukrywa, że zadecydowały o tym pieniądze. Niedawno, z tego samego powodu Zakład Komunikacyjny zawiesił kursy do Jasieńca.
- Sytuacja mieszkańców małych miejscowości pewnie nie zmieni się do czasu, aż, jak w niektórych państwach Zachodu, wprowadzi się państwowe dopłaty dla przewoźników za jazdę na nierentownych trasach - konkluduje Władysław Gościński. - Bo przecież większość firm transportowych jest w prywatnych rękach.
I pewnie do tego czasu niezmotoryzowani mieszkańcy Lipia w weekendy ze Starachowic do domu będą wracać piechotą
Agnieszka LASEK-Piwarska
http://www.echodnia.eu/swietokrzyskie/?cat=10®=11&id=33596