Phinek
Gość
|
 |
« Odpowiedz #20 : 07 Listopada 2009, 00:19:56 » |
0
|
a
|
|
« Ostatnia zmiana: 12 Stycznia 2011, 13:27:47 wysłane przez Phinek »
|
Zapisane
|
|
|
|
AXEL
|
 |
« Odpowiedz #21 : 07 Listopada 2009, 01:38:59 » |
0
|
Weteran Mauzoleum 
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
klon200
|
 |
« Odpowiedz #22 : 01 Grudnia 2009, 20:01:04 » |
0
|
artykuł za kilka dni będzie niedostępny dla zwykłych śmiertelników więc wklejam jego treść. Dokąd zmierza stołeczne Muzeum Kolejnictwa?Ostatnio na temat Muzeum Kolejnictwa w Warszawie pojawiły się alarmujące informacje. Nowy dyrektor niszczy zabytki i zamienia muzeum w prowincjonalny dom kultury - czytamy w „Gazecie Wyborczej”. Tymczasem Ferdynand Ruszczyc broni się twierdząc, że to działania PR-owskie. Muzeum zajmuje budynek, w którym niegdyś mieścił się Dworzec Główny. „Przez lata zarządzali nim byli kolejarze, tworząc tu skansen PRL-u. Nudne wystawy, zakurzone gabloty, rdzewiejące w krzakach lokomotywy - to wszystko sprawiało, że muzeum świeciło pustkami. Nowy dyrektor miał to zmienić” - informuje „GW”. Tymczasem Ruszczyc co prawda odnowił budynek, ale przez 9 miesięcy urzędowania nie potrafił zorganizować w nim żadnej merytorycznej wystawy. Ostatnio pojawiła się ekspozycja „Miss świata parowozów”, o której można przeczytać na stronie internetowej muzeum "Jest to oryginalny sposób przybliżania wiedzy o kolei parowej, zestawiający w ciekawej formie urodę kobiet z urokiem parowozów" - Na razie skupiamy się na działaniach PR-owych. Chcemy, by ludzie dowiedzieli się o naszym istnieniu. Mamy też lekcje muzealne i imprezy dla dzieci, których wcześniej nie było - powiedział dla „GW” Ferdynand Ruszczyc. Nie zadowala to jednak znawców zabytków techniki i miłośników kolei, którzy twierdzą, że „działania muzeum kojarzą się prowincjonalnym domem kultury”. Za oburzające uważają także działania dyrektora związane ze sposobem w jaki traktuje eksponaty muzealne. Przykładem może być wystawienie na zewnątrz najstarszej w Polsce, spalinowej lokomotywy zbudowanej na początku ubiegłego stulecia w Niemczech. To obecnie jedyny taki model w Europie. W tej chwili stoi ona pod gołym niebem owinięta plandeką, a to wszystko po to, żeby zrobić miejsce pod sklepik z pamiątkami. Ruszczyc jednak nie widzi w tym nic zdrożnego. - W Muzeum Wojska zabytki też stoją na dworze i nic się nie dzieje - twierdzi. źródło: http://www.rynek-kolejowy.pl/13585/13585_Dokad_zmierza_stoleczne_Muzeum_Kolejnictwa.htm
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Marcin117
|
 |
« Odpowiedz #23 : 01 Grudnia 2009, 21:13:01 » |
0
|
Przykładem może być wystawienie na zewnątrz najstarszej w Polsce, spalinowej lokomotywy zbudowanej na początku ubiegłego stulecia w Niemczech. To obecnie jedyny taki model w Europie. W tej chwili stoi ona pod gołym niebem owinięta plandeką, a to wszystko po to, żeby zrobić miejsce pod sklepik z pamiątkami. Można jeszcze dodać że chodzi o wąskotorową lokomotywę z bodajże 192x roku. Prawdziwe dzieło sztuki jak na tamte lata. Podobno silnik jest benzolowy?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Rogoz
|
 |
« Odpowiedz #24 : 02 Grudnia 2009, 01:13:16 » |
0
|
Muzeum Kolejnictwa jak prowincjonalny dom kultury? Dominika Olszewska, Tomasz Urzykowski 2009-11-28,
"Nowy dyrektor niszczy zabytki i zamienia Muzeum Kolejnictwa w prowincjonalny dom kultury - alarmują miłośnicy techniki. - To działania PR-owskie. Na poważne wystawy przyjdzie czas - broni się Ferdynand Ruszczyc Dyrektorem Muzeum Kolejnictwa jest od lutego. Wcześniej przez 12 lat kierował Muzeum Narodowym, z którym pożegnał się po zastrzeżeniach ministra kultury. Rok temu wojewoda zaproponował mu posadę mazowieckiego konserwatora zabytków, ale była zajęta i nic z tego nie wyszło. Ostatecznie Ferdynand Ruszczyc trafił do zaniedbanego Muzeum Kolejnictwa finansowanego przez urząd marszałkowski. "Na razie jest tylko pełniącym obowiązki dyrektora. Przyjęty został na próbę" - tłumaczył wtedy wicemarszałek Ludwik Rakowski. Muzeum zajmuje barak po Dworcu Głównym przy Towarowej. Przez lata zarządzali nim byli kolejarze, tworząc tu skansen PRL-u. Nudne wystawy, zakurzone gabloty, rdzewiejące w krzakach lokomotywy - to wszystko sprawiało, że muzeum świeciło pustkami. Nowy dyrektor miał to zmienić.
Poczuj się jak mumia Odnowił budynek, lecz przez dziewięć miesięcy nie zorganizował w nim żadnej merytorycznej wystawy. Pokazał tylko karykatury Zbigniewa Jujki, miniaturową kolejkę i otwartą właśnie ekspozycję "Miss świata parowozów". Na kilkudziesięciu zdjęciach piękności w skąpych strojach pozują na tle lokomotyw. "Jest to oryginalny sposób przybliżania wiedzy o kolei parowej, zestawiający w ciekawej formie urodę kobiet z urokiem parowozów" - czytamy na stronie muzeum. - Na razie skupiamy się na działaniach PR-owych. Chcemy, by ludzie dowiedzieli się o naszym istnieniu. Mamy też lekcje muzealne i imprezy dla dzieci, których wcześniej nie było - podkreśla Ferdynand Ruszczyc.
W Halloween odbyły się bal potworów oraz zabawy "Zagadki magicznej czaszki" i "Poczuj się jak mumia". W andrzejki maluchy będą sobie wróżyć z wosku. - Merytoryczną wystawę planujemy w przyszłym roku - obiecuje szef muzeum. Ta oferta irytuje jednak znawców zabytków techniki. - Na jednej z imprez rzucano piłeczkami w portret Bieruta. To poniżej poziomu - mówi Marek Moczulski. - Działania muzeum kojarzą się z prowincjonalnym domem kultury - dodaje Marcin Wojewoda, właściciel pięciu parowozów.
Znajomy doradza Swoje rządy Ferdynand Ruszczyc rozpoczął od zwolnień. Odeszło 80 proc. pracowników. Dziś zatrudnia 30 osób. - Zostawiłem przewodników po ekspozycji. Pozostał też trzon ludzi, którzy znają się na rzeczy. Przyjąłem ok. 20 nowych osób. Część przeszła z Muzeum Narodowego - twierdzi dyrektor.
W muzeum znaleźli pracę znajomi Ruszczyca. Andrzej Kosmala, menedżer Krzysztofa Krawczyka, jest szefem działu wystaw i ma zaprojektować hol wejściowy. Andrzej Wojciechowski, dawny wojewódzki konserwator zabytków, usunięty z hukiem za nieudolność i sprzyjanie inwestorom, jest doradcą ds. remontu lokomotyw i wagonów. - Do tej pory nie robiono tego rzetelnie. Pan Wojciechowski wyznaczył pewien kierunek myślenia. Podpowiada np., jakich dobierać farb - wyjaśnia Ruszczyc. - Jestem fachowcem. Od lat zajmuję się ochroną zabytków, w tym techniki - przedstawia się Andrzej Wojciechowski. Na razie pracuje na umowę-zlecenie.
Marek Barszcz z Muzeum Techniki załamuje ręce: - W Warszawie jest wiele młodych osób o ogromnej wiedzy na temat zabytków kolejnictwa. Ale pan Ruszczyc nie zatrudnia fachowców. Samego dyrektora w muzeum też trudno zastać, bo ma drugą pracę: jest szefem biura Roku Chopinowskiego 2010.
Zabytek pod chmurką Największe oburzenie wywołuje stosunek Ferdynanda Ruszczyca do znajdujących się w muzeum zabytków. By zrobić miejsce w holu na sklepik z pamiątkami, wystawił na zewnątrz jeden z najcenniejszych eksponatów - najstarszą w Polsce spalinową lokomotywę zbudowaną w latach 20. w Niemczech. To jedyny dziś taki model w Europie. Obecnie stoi pod gołym niebem owinięta niebieską plandeką. Znawcy alarmują, że za kilku tygodni nie będzie już czego ratować. - Zacznie korodować i zaraz się rozsypie - ostrzega Marcin Wojewoda. Dyrektor Ruszczyc nie widzi zagrożenia: - W Muzeum Wojska zabytki też stoją na dworze i nic się nie dzieje.
Poczynania dyrektora zaniepokoiły urząd marszałkowski. Największe poruszenie wywołała wiadomość o niszczeniu zabytków i zatrudnieniu skompromitowanego Andrzeja Wojciechowskiego. - Przyjrzymy się temu bliżej - zapowiada wysoki urzędnik marszałka. To samo deklaruje generalny konserwator zabytków Tomasz Merta: - Niepokojących sygnałów nie zlekceważymy." Źródło: http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,7306981,Muzeum_Kolejnictwa_jak_prowincjonalny_dom_kultury_.htmlW komentarzach do artykułu na forum GW wychodzi niestety polskie piekiełko i podszywanie się nicków pod znane nazwiska. Marszałek sprawdzi co się dzieje w Muzeum Kolejnictwa Dominika Olszewska, Tomasz Urzykowski 2009-12-02
Kontrolę w Muzeum Kolejnictwa zapowiada urząd marszałkowski. Ma sprawdzić, czy dyrektor zatrudnia znajomych i niszczeją tam cenne eksponaty
O niepokojących działaniach dyrektora muzeum Ferdynanda Ruszczyca napisaliśmy w sobotę. Ujawniliśmy, że przez dziewięć miesięcy rządów w placówce przy ul. Towarowej były szef Muzeum Narodowego nie zorganizował żadnej merytorycznej wystawy. Urządził za to np. bal potworów w Halloween. Ruszczyc zwolnił też 80 proc. pracowników, zatrudniając w ich miejsce m.in. swojego znajomego Andrzeja Wojciechowskiego, dawnego wojewódzkiego konserwatora zabytków usuniętego za nieudolność i sprzyjanie inwestorom. Teraz jest on doradcą ds. remontu lokomotyw i wagonów.
Miłośnicy zabytków techniki alarmują też, że dyrektor muzeum wystawia na zewnątrz cenne eksponaty, w tym najstarszą w Polsce spalinową lokomotywę z lat 20. - Tak cennych obiektów w żadnym muzeum nie wystawia się na dwór. Ta lokomotywa zaraz zardzewieje - ostrzega Marek Barszcz, znawca zabytków techniki.
Nasz artykuł wywołał oburzenie w urzędzie marszałkowskim. Odpowiedzialny za kulturę wicemarszałek Ludwik Rakowski (PO) postanowił przeprowadzić w muzeum kontrolę.
- Traktujemy poważnie informacje "Gazety". Dokładnie przyjrzymy się działalności pana Ruszczyca. Sprawę zbadamy szczegółowo - zapewnia.
Kontrolerzy wkroczą do muzeum najpewniej jeszcze w tym miesiącu. - To bardzo dobra wiadomość. Kontrola jest potrzebna natychmiast - cieszy się Marcin Wojewoda, miłośnik zabytków techniki i właściciel pięciu parowozów.
W sobotnim artykule napisaliśmy też, że dyrektor Muzeum Kolejnictwa równocześnie kieruje biurem Komitetu Obchodów Roku Chopinowskiego 2010. Wczoraj jego przewodniczący Waldemar Dąbrowski przysłał nam oświadczenie o przyjęciu rezygnacji Ruszczyca z tej funkcji: "1 grudnia 2009 r. pan Ferdynand Ruszczyc przestaje kierować pracami Biura Obchodów Chopin 2010".
- Przygotowania do Roku Chopinowskiego wkroczyły w ostatnią fazę. Wymaga to od nas całkowitego poświęcenia. Niekiedy trzeba być w biurze nawet późnym wieczorem. Pracując w dwóch miejscach, pan Ruszczyc nie mógł temu sprostać - wyjaśnia Karolina Belina-Brzozowska z Komitetu Obchodów Chopin 2010.
Kontrowersje wokół dyrektora to niejedyny problem Muzeum Kolejnictwa. Niepewny jest los samej instytucji. PKP chce odzyskać działkę przy ul. Towarowej, gdzie mieści się główna siedziba muzeum. Pod koniec lipca koleje chciały zerwać z nim umowę i domagały się oddania budynków. Zaproponowały przeniesienie muzeum na Pragę, niedaleko Dworca Wileńskiego. Po krytycznych artykułach w prasie PKP gotowe są na ustępstwa. - Wszystko wskazuje na to, że muzeum zostanie na Woli. Koleje nie chcą już zamieszania. Jest szansa, że ekspozycja parowozów zostanie tylko trochę przesunięta w stronę Dworca Zachodniego - słyszymy w urzędzie marszałkowskim.
- Rozmowy jeszcze trwają. Rozważamy różne warianty - przyznaje Halina Laskowska z PKP. Źródło: http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95190,7321066,Marszalek_sprawdzi_co_sie_dzieje_w_Muzeum_Kolejnictwa.html
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
gajos
|
 |
« Odpowiedz #25 : 02 Grudnia 2009, 23:46:35 » |
0
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
2xm
|
 |
« Odpowiedz #26 : 03 Grudnia 2009, 00:12:23 » |
0
|
Swoją drogą, jak wszystko zależy od interpretacji i nastawienia dziennikarzy. Jedni zrobią z ciebie nieudacznika, inni bohatera... Choć dyrektor Muzeum kolejnictwa może się w pochwalić w rozmowie z tvnwarszawa.pl uratowaniem rdzewiającego od lat przy placu Zawiszy zabytkowego spalinowozu, to... więcej dobrych informacji raczej nie ma. Jak to ładnie brzmi... Dzielny człowiek, rzutki menadżer, tylko wszyscy mu kłody pod nogi rzucają :twisted: .
|
|
|
Zapisane
|
Podejrzewam, że u źródła tej wiadomości kryje się czyjaś kpina, bardziej lubiana w Polsce niż uznanie dla prób postępu (...).
|
|
|
Phinek
Gość
|
 |
« Odpowiedz #27 : 03 Grudnia 2009, 07:13:33 » |
0
|
a
|
|
« Ostatnia zmiana: 12 Stycznia 2011, 13:14:37 wysłane przez Phinek »
|
Zapisane
|
|
|
|
KLAN PALUCHOWSKICH
|
 |
« Odpowiedz #28 : 03 Grudnia 2009, 09:29:08 » |
0
|
Sam Klan Paluchowskich łaził z wierchuszką MuzKolu do wagonu, aby uświadamiać im problem... więc teraz pytanie, czy dziennikarz po prostu chciał kumpla wypromować, czy też bloger narobił tyle szumu, że się Ruszczyc przestraszył i chciał jakimś działaniem "odpracować" wystawienie lokomotywki z holu. Oj nie sam jacku  W sprawie SD80 chodziłem razem z owym blogerem (nota bene nasz nowy wspólny znajomy) a nawet bardziej chodził on niż ja. Moim celem było tylko uświadomienie panom z MK, że mylą się w kosztach odbudowy. To właśnie nikt inny jak stara gwardia sankowara twierdzi, ze odbudowa tego wagonu do stanu wydmuszka to uwaga... 1 000 000 PLN słownie MILION POLSKICH NOWYCH ZŁOTYCH. Kilka telefonów, troszeczkę siedzenia nad rysunkami i już wiadomo, że realna kwota (materiały plus robocizna) jest o rząd wielkości niższa a i tak zostaje na waciki. Poczyniłem taki troszkę dłuższy mail z kilkoma wskazówkami dla MK co dalej i o dziwo dyr. Chałupiński go nawet przeczytał co mnie szczerze ucieszyło  Skręca mnie tylko z ciekawości czy na pomysł działań ws. SD80 wpadli jednak sami czy ten mój mail się komuś jednak przydał :twisted: Niestety moim zdaniem siłą sprawczą transportu ww. pudła jest ZGN PKP. Sądzę ze uprzątnięcie tego "magazynku" jest jednym z warunków dalszej rozmowy odnośnie nowej lokalizacji MK (już chodzą słuchy o przenosinach dalej w kier. dw. Warszawa Zachodnia a nie na grodzieńską). Szkoda tylko, ze MK nadal na propozycje wolontariatu reaguje stanowczym NIE...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Misiek_K
|
 |
« Odpowiedz #29 : 03 Grudnia 2009, 13:07:19 » |
0
|
(już chodzą słuchy o przenosinach dalej w kier. dw. Warszawa Zachodnia a nie na grodzieńską). Może pani Jezierska podjęła decyzję o wpisie terenu do ewidencji zabytków... W końcu 6 wniosków do niej trafiło.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
klon200
|
 |
« Odpowiedz #30 : 04 Grudnia 2009, 17:49:10 » |
0
|
Marszałek zapowiada kontrolę w Muzeum KolejnictwaPo ostatnich doniesieniach na temat niepokojących działań dyrektora stołecznego muzeum kolejnictwa Ferdynanda Ruszczyca, kontrolę placówki w najbliższym czasie zapowiedział urząd marszałkowski. Jak informuje „Gazeta Wyborcza” urzędnicy będą sprawdzać, czy rzeczywiście sytuacja wygląda tak źle, jak to było opisywane. Informacje w tej sprawie, opublikowała niedawno „GW”. Wywołał to oburzenie w urzędzie marszałkowskim. Odpowiedzialny za kulturę wicemarszałek Ludwik Rakowski, postanowił przeprowadzić w muzeum kontrolę. - Traktujemy poważnie informacje "Gazety". Dokładnie przyjrzymy się działalności pana Ruszczyca. Sprawę zbadamy szczegółowo - powiedział. Najprawdopodobniej kontrolerzy pojawią się w muzeum jeszcze w tym miesiącu. źródło: http://www.rynek-kolejowy.pl/13604/13604_Marszalek_zapowiada_kontrole_w_Muzeum_Kolejnictwa.htm----------------------------------- Marszałek sprawdzi co się dzieje w Muzeum KolejnictwaKontrolę w Muzeum Kolejnictwa zapowiada urząd marszałkowski. Ma sprawdzić, czy dyrektor zatrudnia znajomych i niszczeją tam cenne eksponaty O niepokojących działaniach dyrektora muzeum Ferdynanda Ruszczyca napisaliśmy w sobotę. Ujawniliśmy, że przez dziewięć miesięcy rządów w placówce przy ul. Towarowej były szef Muzeum Narodowego nie zorganizował żadnej merytorycznej wystawy. Urządził za to np. bal potworów w Halloween. Ruszczyc zwolnił też 80 proc. pracowników, zatrudniając w ich miejsce m.in. swojego znajomego Andrzeja Wojciechowskiego, dawnego wojewódzkiego konserwatora zabytków usuniętego za nieudolność i sprzyjanie inwestorom. Teraz jest on doradcą ds. remontu lokomotyw i wagonów. Miłośnicy zabytków techniki alarmują też, że dyrektor muzeum wystawia na zewnątrz cenne eksponaty, w tym najstarszą w Polsce spalinową lokomotywę z lat 20. - Tak cennych obiektów w żadnym muzeum nie wystawia się na dwór. Ta lokomotywa zaraz zardzewieje - ostrzega Marek Barszcz, znawca zabytków techniki. Nasz artykuł wywołał oburzenie w urzędzie marszałkowskim. Odpowiedzialny za kulturę wicemarszałek Ludwik Rakowski (PO) postanowił przeprowadzić w muzeum kontrolę. - Traktujemy poważnie informacje "Gazety". Dokładnie przyjrzymy się działalności pana Ruszczyca. Sprawę zbadamy szczegółowo - zapewnia. Kontrolerzy wkroczą do muzeum najpewniej jeszcze w tym miesiącu. - To bardzo dobra wiadomość. Kontrola jest potrzebna natychmiast - cieszy się Marcin Wojewoda, miłośnik zabytków techniki i właściciel pięciu parowozów. W sobotnim artykule napisaliśmy też, że dyrektor Muzeum Kolejnictwa równocześnie kieruje biurem Komitetu Obchodów Roku Chopinowskiego 2010. Wczoraj jego przewodniczący Waldemar Dąbrowski przysłał nam oświadczenie o przyjęciu rezygnacji Ruszczyca z tej funkcji: "1 grudnia 2009 r. pan Ferdynand Ruszczyc przestaje kierować pracami Biura Obchodów Chopin 2010". - Przygotowania do Roku Chopinowskiego wkroczyły w ostatnią fazę. Wymaga to od nas całkowitego poświęcenia. Niekiedy trzeba być w biurze nawet późnym wieczorem. Pracując w dwóch miejscach, pan Ruszczyc nie mógł temu sprostać - wyjaśnia Karolina Belina-Brzozowska z Komitetu Obchodów Chopin 2010. Kontrowersje wokół dyrektora to niejedyny problem Muzeum Kolejnictwa. Niepewny jest los samej instytucji. PKP chce odzyskać działkę przy ul. Towarowej, gdzie mieści się główna siedziba muzeum. Pod koniec lipca koleje chciały zerwać z nim umowę i domagały się oddania budynków. Zaproponowały przeniesienie muzeum na Pragę, niedaleko Dworca Wileńskiego. Po krytycznych artykułach w prasie PKP gotowe są na ustępstwa. - Wszystko wskazuje na to, że muzeum zostanie na Woli. Koleje nie chcą już zamieszania. Jest szansa, że ekspozycja parowozów zostanie tylko trochę przesunięta w stronę Dworca Zachodniego - słyszymy w urzędzie marszałkowskim. - Rozmowy jeszcze trwają. Rozważamy różne warianty - przyznaje Halina Laskowska z PKP. źródło: http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95190,7321066,Marszalek_sprawdzi_co_sie_dzieje_w_Muzeum_Kolejnictwa.html
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
2xm
|
 |
« Odpowiedz #31 : 04 Grudnia 2009, 18:48:09 » |
0
|
Jest szansa, że ekspozycja parowozów zostanie tylko trochę przesunięta w stronę Dworca Zachodniego - słyszymy w urzędzie marszałkowskim.
Czy znaczy to, że muzeum miałoby pozostać przy Towarowej? Fajnie, tylko kto "dowiezie" zwiedzających na teren tej ekspozycji (o nadzorze nad eksponatami nie wspomnę)? Już obecna odległość jest pewnym utrudnieniem. Marzenia: W tej sytuacji (pozostawienie Muzeum w dotychczasowym budynku) logiczniejsze wydaje się podciągnięcie eksponatów pod sam budynek i pozostawienie jedynie bocznicy przez nowozagospodarowywane (jakie ładne słowo :wink: ) tereny. Biorąc pod uwagę ruch na takiej bocznicy (raz na kilka lat) mogłaby ona iść spokojnie środkiem ulicy czy ciągu pieszego (przecież całego terenu nie da się zabudować). Byłby dodatkowo ciekawy postindustrialny klimacik urbanistyczny.
|
|
|
Zapisane
|
Podejrzewam, że u źródła tej wiadomości kryje się czyjaś kpina, bardziej lubiana w Polsce niż uznanie dla prób postępu (...).
|
|
|
andrzej2110
|
 |
« Odpowiedz #32 : 04 Grudnia 2009, 19:32:54 » |
0
|
Pytanie czy opłaca się budować tako bocznice co się jej prawie nie używa. Ile to by miało metrów długości??
|
|
|
Zapisane
|
Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym. Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym terminie. Ponadto autor zastrzega sobie pr
|
|
|
2xm
|
 |
« Odpowiedz #33 : 04 Grudnia 2009, 19:46:27 » |
0
|
Pytanie czy opłaca się budować tako bocznice co się jej prawie nie używa. Ile to by miało metrów długości?? Dlatego nagłówek: Marzenia :wink: Tak na poważnie, to w teorii przynajmniej Muzeum ma połączenie z szerokim światem PLK. Pozostałoby jedynie uwzględnienie go w projektach nowego zagospodarowania terenu (no i doprowadzenie do stanu używalności). W porównaniu z wartością gruntu nie są to jakieś abstrakcyjne kwoty. Tak, czy inaczej jakieś tory ekspozycyjne trzeba zorganizować. Jeśli chodzi o odległość, to od budynku przy Towarowej do peronów Warszawy Zachodniej jest ok. 1,4 km (z czego ok. 250 m to obecna ekspozycja taboru). Teraz pytania: Czy uważacie, że taka forma "martwego" Muzeum, odciętego od kolejowej "Macierzy" współczesną dzielnicą komercyjną jest dobrym rozwiązaniem. Czy jednak nie powinien to być obiekt mogący obsługiwać (przynajmniej w przyszłości) pociągi historyczne, prezentując przy tym technologie związane z utrzymaniem taboru? Jak wiadomo na Towarowej takich możliwości nie ma i nie będzie. Czy ekspozycja w formie trzech równoległych torów zastawionych wszelkim możliwym taborem (od parowozów z początku XX w. po niemal współczesne elektrowozy) jest optymalnym rozwiązaniem? Może obstawanie przy obecnej lokalizacji jest błędem?
|
|
|
Zapisane
|
Podejrzewam, że u źródła tej wiadomości kryje się czyjaś kpina, bardziej lubiana w Polsce niż uznanie dla prób postępu (...).
|
|
|
a cygan
|
 |
« Odpowiedz #34 : 04 Grudnia 2009, 21:22:09 » |
0
|
Czy uważacie, że taka forma "martwego" Muzeum, odciętego od kolejowej "Macierzy" współczesną dzielnicą komercyjną jest dobrym rozwiązaniem. Przykład Starachowic - odcięcie Wielkiego Pieca (Muzeum Przyrody i Techniki) przez kilkanaście GARAŻY !!! Transport "salonki" - 500 m, dźwig-laweta-dźwig. A gdyby tak "trzecia szyna" i jest stacja początkowa SKW.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
klon200
|
 |
« Odpowiedz #35 : 14 Grudnia 2009, 17:49:14 » |
0
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Marcin117
|
 |
« Odpowiedz #36 : 14 Grudnia 2009, 18:27:58 » |
0
|
O mój boże, więcej błędów to już chyba się nie dało popełnić. Ręce opadają jak pokazują makietę dawnego dworca Warszawa-śródmieście.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Phinek
Gość
|
 |
« Odpowiedz #37 : 15 Grudnia 2009, 15:10:53 » |
0
|
a
|
|
« Ostatnia zmiana: 12 Stycznia 2011, 13:08:46 wysłane przez Phinek »
|
Zapisane
|
|
|
|
konrad
|
 |
« Odpowiedz #38 : 15 Grudnia 2009, 15:28:05 » |
0
|
jeju, to to jednak da się transportować?
|
|
|
Zapisane
|
Urok sapiącej ciuchci jest niepodważalny ale lokomotywa spalinowa to potęga. 
|
|
|
Phinek
Gość
|
 |
« Odpowiedz #39 : 15 Grudnia 2009, 16:00:09 » |
0
|
a
|
|
« Ostatnia zmiana: 12 Stycznia 2011, 13:08:40 wysłane przez Phinek »
|
Zapisane
|
|
|
|
|