Świat kolejek wąskotorowych SMF
12 Października 2025, 12:37:30 *
Witaj
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
w6 i... Rp 1: Profil 750mm.pl na facebooku
   Strona główna   Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: PR vs PKP & MI  (Przeczytany 7522 razy)
Jacekglm
Zawiadowca
****
Długość toru:: 351 m

W terenie W terenie


jacenty.wierzchowski
WWW
« : 28 Lutego 2010, 22:43:37 »
0

Zapisane
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4309 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #1 : 28 Lutego 2010, 22:56:36 »
0

Jacku, czy wiesz że Franz z "Psów" mawiał, że świat na trzeźwo jest nie do przyjęcia...
Zapisane

Na peronie zostało wszystko to Cię męczy.
Patrząc z kabiny FAURa* świat wydaje się lepszy.


*) tu można wstawić każdą serię lokomotywy.
Paweł Niemczuk
Administrator
*****
Długość toru:: 1840 m

W terenie W terenie



WWW
« Odpowiedz #2 : 01 Marca 2010, 01:39:00 »
0

Och, gdyby wszystkie IR wyglądały, jak ten z obrazka to pan wiceminister raczej mógłby się czepiać tramwaju, a nie IR. Niesety jakość, komfort i stan techniczny taboru, który pozostał w gestii PR (oraz spowodowane zimą zakłócenia) ściągnął na głowe tejże firmy częściowo uzasadnioną krytykę i dał nieco argumentów panu wiceministrowi E.

Tak czy siak ciekaw jestem niezmiernie, jak się sprawa rozwinie. Czy ktoś w rządzie się obudzi, czy nie. Czy sprawa zainteresuje Komisję Europejską, czy nie. I jak zareagują podróżni jeśli IR faktycznie zostaną zlikwidowane. Sądzę, że jeśli do tego dojdzie, to afera będzie na 12 fajerek. Z przyjemnością obejrzę latające wtedy trociny, szmaty i fajerwerki, hehe Chichot
Zapisane
konrad
Mechanik
***
Długość toru:: 296 m

W terenie W terenie


« Odpowiedz #3 : 01 Marca 2010, 01:59:20 »
0

a ja tam nie mogę zrozumieć jednej rzeczy... dlaczego IR (dajmy na przykład trasę Katowice Warszawa bo na tej jechałem) jedzie szybciej niż TLK i żeby było ciekawiej IR które jedzie szybciej jest tańsze... pomijam już to, że pospieszny jedzie przez Częstochowe, a poczciwy EZT po CMK... wytłumaczcie mi, dlaczego tak jest i czemu TLK nic z tym nie robi, może ja się nie znam na markietingu... ale takie działania chyba zniechęcą podróżnych to TLK?
Zapisane

Urok sapiącej ciuchci jest niepodważalny ale lokomotywa spalinowa to potęga.
AXEL
Minister
******
Długość toru:: 2017 m

W terenie W terenie


www.axel-rail.pl


« Odpowiedz #4 : 01 Marca 2010, 08:25:50 »
0

Bo rozkład PKP IC swojego czasu wyszedł poza spółkę (w trakcie układania) i dziś większość IR jedzie kilkanaście minut przed rozkładowym IC czy TLK. Jeśli PLKa wpuściła EZT na CMK to IC nie chcąc dublować trasy pojechało przez Częstochowę. Osobiście wielokrotnie jeździłem na IC trasą Kraków Wrocław, Kraków Częstochowa i tam jest to już standardem. Oby jeszcze te śmierdzące rozklekotane jednostki jeździły jak trzeba. Stanie Ci taki na szlaku a jak jedziesz za nim... sami wiecie jak to dalej wygląda. Dla mnie pomysł jest był i będzie poraniony. Jak twardym plastikowym kiblem można wybrać sie w trase Przemyśl - Wrocław tylko dlatego że kosztuje to pare złotych mniej.
Zapisane
Paweł Niemczuk
Administrator
*****
Długość toru:: 1840 m

W terenie W terenie



WWW
« Odpowiedz #5 : 01 Marca 2010, 11:19:14 »
0

Cytat: "AXEL"
Dla mnie pomysł jest był i będzie poraniony. Jak twardym plastikowym kiblem można wybrać sie w trase Przemyśl - Wrocław tylko dlatego że kosztuje to pare złotych mniej.


No cóż - sprawa prosta - zarząd PR musiał szukac źródeł przychodów, żeby nie zbankrutować (a przynajmniej nie od razu). A tak krawiec kraje, jak mu materii staje - chyba proste. IC przekazano cały tabor reprezentujący jakąkolwiek wartość użytkową (a i materialną pewnie też), PR-om zostawiono kible, pare spalinówek i dwie garści wagonów.

A dlaczego ktoś się tłucze kiblem przez całą Polskę kiblem tylko dlatego, że parę złotych taniej? No właśnie! Bo taniej!
Zwróć też uwagę, że IC-owe pociągi potaniały właśnie ze względu na konkurencję IR. Do niedawna jeszcze przejazd z Wawy do Krakowa kosztował z grubsza 100 zeta, bo IC na tej trasie było monopolistą. Po pojawieniu się pociągów IR za 40 złotych z haczykiem IC-owe pociągi potaniały. Ludzie zaczęli jeździć IR-ami bo były circa połowę tańsze. Rachunek, zwłascza dla ucznia / studenta prosty.
Podobnie sprawy się mają na innych relacjach gdzie IR zaczęły podgryzać tyłki IC-owi.

Co dalej? Zadziała prawo rynku. Jeśli za np. 50 złotych będzie można pojechać względnie cywilizowanym pociągiem TLK (wagon z przedziałami, ciepły, wygodne kanapy), a za 40 zeta mroźnym kiblem full plastic, to ludzie zaczną wybierać TLK, a znacznie gorsze pod względem komfortu podróży IR-y zaczną wozić powietrze i w końcu znikną z rozkładów jazdy. PR zdaje sobie z tego sprawę - stąd poszukiwanie nowych lokomotyw (paradoksalnie leasing od Niemców jest tańszy niż najem od Cargo), przymiarki do remontu pewnej liczby wagonów i parę innych ruchów mających na celu zachęcić podróżnych do korzystania z usług IR, a nie IC.

A co się stanie gdy klika ministerstwo & UTK uwali IR-y z przyczyn proceduralnych? Czy uważasz, że IC utrzyma obniżone ceny połączeń? W życiu! W ciągu paru miesięcy pod różnymi pretekstami (wzrost kosztów energii, nakłady na remonty tego i owego, urealnienie cen, bla, bla, bla) ceny biletów wrócą do poziomu sprzed masowego wysypu pociągów IR (lub niewiele niższego).
Zapisane
OnlyBreslau
Mechanik
***
Długość toru:: 185 m

W terenie W terenie



adam.maciazek
« Odpowiedz #6 : 01 Marca 2010, 21:38:44 »
0

Jak dla mnie IR to jest dziadostwo do potęgi N. Jechałem ostatnio IR  wielkopolanin z Wrocławia do Katowic, gdzie miałem przesiadkę do wspomnianego wyżej "kibla" który jedzie po CMK. Po pierwsze w wielkopolaninie jechałem Bohunem który trzymał się na słowo tj. kanapa była całkiem rozwalona tj. nie dało się na niej siedzieć, wszech ogarniający smród...  :shock: Pociąg dotarł do Katowic z opóźnieniem 10minut, pytałem się obsługi czy gwarantują skomunikowanie z pociągiem IR Katowice-Warszawa, nie dostałem żadnej konkretnej odpowiedzi, oprócz NIE WIEM( a kto ma wiedzieć jak nie kierownik pociągu?!) :Co?:
Kibel w Katowicach był już całkowicie zapchany, na szczęście kolega jechał nim i mi zarezerwował miejsce... Nigdy bym nie jechał tym pociągiem, gdyby nie to, że TLK z Wrocławia do Warszawy nie pasowała mi godzinowo.

Teraz jak będę jechał do domu tj.Wrocław wybiorę albo EIC albo TLK

NIGDY JUŻ NIE POJADĘ IR :evil: wolę dołożyć 70zł i jechać w jakimś standardzie
Zapisane

Ar kas jums patinka, o ne tai, ką jūs pasiūlymas
Atterdag
Mechanik
***
Długość toru:: 196 m

W terenie W terenie


WWW
« Odpowiedz #7 : 01 Marca 2010, 22:29:11 »
0

Fakt. Sporo w tym racji. Poza tym, że... ja aktualnie jestem skazany na IR. Pochodząc z Bydgoszczy, studiując w Krakowie jestem skazany na IR z racji ceny i... tego, że pospieszne TLK są tak samo szybkie lub raczej tak samo wolne co o wiele tańsze regionalki. Ostatnio kombinowałem już z osobowymi. Dwie godziny dłużej (różnica 8, a 10 to żadna różnica i tak traci się dzień) a połowa ceny mniej.

Chociaż... żałowałem, że zlikwidowano mi połączenie lotnicze z Krakowa. Wychodziło 20zł drożej od pośpiesznego, a trwało 4 godziny ledwie.

Nie wiem jakim cudem jest tylko jedno połączenie pośpieszne dziennie z Krakowa. I jedzie dłużej niż takie samo z przesiadkami... nie w linii prostej, a przez Wrocław, Warszawę... lub osobówka przez Pleszew tudzież inną Zduńską Wolę

Mnie zawsze śmieszą i bawią powroty do domu... i agresywne gołębie na W-wie Zachodniej.
Zapisane

Ha!
Bartosz Uryga
SGKW
*
Długość toru:: 343 m

W terenie W terenie


WRS Bytom Karb


« Odpowiedz #8 : 03 Marca 2010, 20:33:03 »
0

Cytat: "konrad"
a ja tam nie mogę zrozumieć jednej rzeczy... dlaczego IR (dajmy na przykład trasę Katowice Warszawa bo na tej jechałem) jedzie szybciej niż TLK i żeby było ciekawiej IR które jedzie szybciej jest tańsze... pomijam już to, że pospieszny jedzie przez Częstochowe, a poczciwy EZT po CMK... wytłumaczcie mi, dlaczego tak jest i czemu TLK nic z tym nie robi, może ja się nie znam na markietingu... ale takie działania chyba zniechęcą podróżnych to TLK?

Nie zawsze nic nie robi. Np. na odc. Kraków-Warszawa wprowadzono bilet fioletowy, i TLK jest tańsze niż IR (via CMK). Ludzie jednak nie zawsze o tym wiedzą - ostatnio kolega przeprowadzał liczenia mimo kilkuminutowej różnicy między TLK a IR, na IR jechał pełen ludzi EN57. Standard był gorszy niż w TLK.

Cytat: "Paweł Niemczuk"
A co się stanie gdy klika ministerstwo & UTK uwali IR-y z przyczyn proceduralnych?

Na razie sprawa ZTCW rozbije się tylko o korektę wniosków o ustalenie trasy w zakresie zakwalifikowania poc. IR do konkretnej grupy - np. z ROPJ na MOPJ, z regionalnych na międzywojewódzkie. Chyba nie powinno to wpłynąć na sam faktyczny rozkład jazdy pociągu.

------

Trudno nie zgodzić się z ministrem E. odnośnie standardu jaki oferują pociągi IR. Nagminne jest puszczanie EN57/71 zamiast ED72. Przynajmniej zimą nagminne były przypadki spóźniania się IR z powodu wysokiej awaryjności ezt (choć TLK też miały opóźnienia). Natomiast pytanie, czy pasażer oczekuje wysokiego standardu za wszelką cenę? Czy pociągi mają być drogie, ale ładne, pachnące i estetyczne? Czy może ważniejszym kryterium oceny jest właśnie cena biletu? A może da się zrobić pociągi tanie, szybkie, ładne, pachnące i nowoczesne bez angażowania do tego wielkich środków finansowych? I to jeszcze od razu - robiąc dyskretne, skokowe przejście między dziadostem dawnego pp PKP, a standardami XXI wieku? ]:->

IMO absurdem jest, że pociągi dotowane przez państwo (TLK) są dublowane przez pociągi komercyjne (IR). Powiększa się wtedy deficyt tych pierwszych poprzez przejęcie części pasażerów (a więc i wpływów z biletów). Ale jeszcze większym absurdem jest, że prawodawstwo regulujące jak powinna wyglądać organizacja przewozów międzywojewódzkich jest nieprecyzyjne i dopuszcza sytuacje, w których de facto przewoźnik odwołuje sobie połączenia, bo mu się nie podoba (vide Zamość), albo nie ustala zasad konkurencyjności. Konkurencyjności rozumianej jako oferowanie swoich usług w przetargach na obsługę linii/pakietów linii*, a nie podbieranie sobie pasażerów uruchamianiem pociągów różnych przewoźników w odstępach co 10 minut. Ale cóż... Nie ma odpowiedniego prawa? Państwo nie dba o to? No to niech nie ma pretensji, że ktoś (PR) z tego korzysta i uruchamia pociągi na "zasadach busiarstwa". Póki brawo jest badziewne, niech sobie jeżdżą badziewne pociągi i niech to będzie naszym badziewnym antidotum na monopol IC i jego wysokie ceny biletów...

*) gdzie pakietem linii nie jest pakiet wszystkich połączeń międzywojewódzkich na obszarze całego kraju
Zapisane

'Każdy dzień jest podróżą...'

www.sgkw.eu
Phinek
Gość
« Odpowiedz #9 : 03 Marca 2010, 23:14:54 »
0

a
« Ostatnia zmiana: 12 Stycznia 2011, 12:28:42 wysłane przez Phinek » Zapisane
Bartosz Uryga
SGKW
*
Długość toru:: 343 m

W terenie W terenie


WRS Bytom Karb


« Odpowiedz #10 : 03 Marca 2010, 23:58:03 »
0

Cytuj
A mi się przypomina jak jechałem z Poitiers do La Rochelle pospiesznym i zapłaciłem 108 F, zaś w drodze powrotnej trafiłem na TGV za 86 F.

Który z operatorów KDP zwraca dość znaczny % ceny biletów, jeśli opóźnienie pociągu przekroczy 5 minut (słownie: pięć minut = 1/12 godziny)? Francuzi właśnie? Czy Hiszpanie?
Zapisane

'Każdy dzień jest podróżą...'

www.sgkw.eu
Bartosz Uryga
SGKW
*
Długość toru:: 343 m

W terenie W terenie


WRS Bytom Karb


« Odpowiedz #11 : 10 Marca 2010, 00:15:18 »
0

Ponieważ to taki topowy temat normalnotorowy, pozwolę sobie wkleić genialny wprost felieton Jacka Prześlugi z Rynku Kolejowego. Niezależnie od tego, jakie kto ma zdanie na temat reform sektora przewozów międzywojewódzkich, regionalnych, dworców kolejowych, czy jest przyjacielem ministra E. na Facebook'u i czy popiera walkę prywatnych przewoźników o niepodległe  i suwerenne górki rozrządowe - to musi przyznać, że styl autora jest wprost porywający Chichot

Ale przejdźmy do tekstu źródłowego:

Cytat: "http://www.rynek-kolejowy.pl/14839/Czlowiek_z_betonu_co_ja_tu_robie.htm"
Człowiek z betonu: co ja tu robię?

- Co ma beton do PKP? Ha! Kiedy jest się stałym użytkownikiem Internetu, takich pytań stawiać nie wypada: PKP to czysty beton. Sto procent betonu w betonie. I choćbyś się zaparł, i zapewniał: nie jestem betonem! – to i tak nie uwierzą: jesteś, ponieważ jesteś z PKP. Więc: jestem - pisze w swoim pierwszym felietonie dla RK członek zarządu PKP SA, Jacek Prześluga.

Najpierw przyznam się do grzechu: nie pisałem felietonów od czternastu lat, a w kwestiach związanych z moim byłym zawodem jestem dość pryncypialny, uznając, iż do zawodowej felietonistyki nadają się wyłącznie profesjonaliści. Felieton to arcytrudna sztuka, trzeba w niej umieć rozbawić, skłonić do refleksji, wbić w zadumę lub choć zdenerwować czytelników. Dziś, kiedy głównym kryterium oceny człowieka na kolei jest odpowiedź na pytanie: „jesteś za czy przeciw interREGIO?”, wypełnić to ostatnie zadanie byłoby mi najłatwiej. Ale i z pozostałymi nie jest trudno: zabawne może być to, że za pisanie felietonów bierze się urzędujący członek zarządu PKP S.A., do refleksji skłaniałby fakt, że komuś takiemu „opozycyjny wobec PKP” miesięcznik daje całkowicie wolną trybunę (znaczy: „skumali się”), a w zadumę może wbić lektura tego, co piszę – że też facet nie ma wstydu…

No, nie mam. Daję nagłówek „Człowiek z betonu”, ponieważ beton jest obrzydliwie bezwstydny, a żyjemy w czasach, w których najlepiej sprzedaje się to co wyzywające i obrzydliwe. Co ma beton do PKP? Ha! Kiedy jest się stałym użytkownikiem Internetu, takich pytań stawiać nie wypada: PKP to czysty beton. Sto procent betonu w betonie. I choćbyś się zaparł, i zapewniał: nie jestem betonem! – to i tak nie uwierzą: jesteś, ponieważ jesteś z PKP.

Więc: jestem. Napiętnowany kilkoma dekadami kolejowej zapaści. Naznaczony brudem i smrodem Dworca Centralnego. Usmarowany olejami wyciekającymi spod starych lokomotyw i podkradanymi z ich zbiorników. Wypełniony fekaliami z wagonowych toalet, ośnieżony przez dziury w drzwiach leciwych eztów, wygnieciony jak stare kolejarskie czapki i zakręcony jak wąsy kierpocia. Jestem kolejowy beton biorący pięć złotych za bilet do własnej kieszeni lub opryskliwie pokrzykujący na pasażerów zza okienka: „a skąd ja panu powiem ile ma spóźnienia?!”; beton wpuszczający miliony złotówek w czarną dziurę weksli i pospolitych kantów; beton, który zamiast cementu wiążą trzy słowa – „nie da się”. Jestem człowiek z betonu, jego część.
Prawda, jak strasznie to brzmi?

I napiszę teraz coś straszniejszego: wcale się tego wizerunku nie brzydzę, ponieważ jestem też – przez zakolejenie w Intercity i dzisiejsze zadworcowanie na Dworcu Polskim – cząstką tego, co w PKP ciągle jest piękne. Jestem częścią zbiorowości wypełnionej ludźmi, którzy żyją kolejową pasją i bez względu na wszystko zawsze mówią o sobie z dumą: ja, kolejarz! Dla mnie, człowieka z zewnątrz, ciągle bardziej pasażera niż kolejarza, to dość symptomatyczne, że wielka grupa zawodowa ze swoimi wspaniałymi tradycjami chowana jest gdzieś na poboczach gospodarki, ustawiana pod pręgierzem, latami lekceważona przez polityków i klientów. Mam wrażenie, że tkwimy w oblężonej twierdzy i że odnosi się to nie tyle do nas, pekapu, ile do kolei w ogóle, bo kto w Polsce rozróżnia kolejowe spółki? Dla ogromnej masy Polaków kolej ciągle jest jedna, pekapowska. I zła.

Mówię czasem tzw. prawdziwym kolejarzom: nawet nie wiecie, jak bardzo jesteśmy bogaci, ile jeszcze można zrobić na kolei, jakie tu czekają wyzwania, jacy tu są ludzie! Gdzie jest taka druga branża, w której wszystko – nawet Przewozy Regionalne – tak łatwo da się zamienić w złoto? (Fakt, z biletów IC, ale zawsze). Gdzie są spółki, z potencjału których można jeszcze wydusić rezerwy podobne do tych, jakie wydusił zarząd PKP Cargo? Gdzie jeszcze można przeżyć równie wspaniałe chwile walki z politycznymi i budżetowymi wiatrakami? I wreszcie – gdzie jest druga taka branża, w której można wszystko do cna naprawić i wszystko aż do spodu spieprzyć?

(W tym miejscu każdy może dopisać własną listę spraw naprawionych i nie).

Więc: beton. Stary, poczciwy beton, z jego wadami i urokiem. Czym byłyby dzisiaj internetowe fora, gdyby nie my, ludzie z betonu? Byłyby pustynią. Z czego żyłby redaktor Szczepaniuk, o czym pisałby na swoim blogu poseł Piechociński, gdyby nas zabrakło? Co mógłby skomentować Adrian Furgalski w audycji pt. „Codzienny kolejowy komentarz krytyczny”? Prawda? Nic.

Otóż to. Wyjaśniwszy sobie zatem, czym jestem i co tu robię, przechodzę na koniec do najważniejszej tezy: beton jest potrzebny. Jest, za przeproszeniem, benchmarkiem, do którego można przyrównywać wszystko, co betonem nie jest. Istnieje głównie po to, by powstawać mógł anty-beton: świeża, reformatorska myśl, która pozwala zmieniać wielkie struktury, modelować stare organizmy w nowe. Definiując beton, nie można jednak nie zapytać, czym jest jego przeciwieństwo? Jaką ideę przynosi, jakim wartościom hołduje, jaką nową jakość wprowadza, co potrafi?

Spór betonu z anty-betonem określa dziś kolejową rzeczywistość. Chcemy czy nie, on istnieje i dzieli rynek, polityków, menedżerów, dziennikarzy, ekspertów. Niestety, nie generuje żadnej istotnej zmiany, ponieważ obie materie są kompletnie nieprzepuszczalne. I twarde są – jak ten maszynista z EU07, któremu zdarza się przyjeżdżać na czas, choć przecież przymusu żadnego nie ma...
(źródło: Jacek Prześluga, 8 marca 2010)
Zapisane

'Każdy dzień jest podróżą...'

www.sgkw.eu
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2009, Simple Machines
theme for 750mm.pl based on bisdakworldgreen design by jpacs29
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!