ale najpierw się spuść z wiedzy
Się robi.
Zacznijmy od wyprostowania pojęć.
OC - odpowiedzialność cywilna. Jak sama nazwa wskazuje, chroni posiadacza/właściciela danej rzeczy, od odpowiedzialności za szkody/krzywdy daną rzeczą wyrządzone (przez właściciela, użytkownika, etc). Nie ma nic wspólnego ze szkodą na majątku ubezpieczanym, co dosadnie przedstawił Klan.
Odniesienie do kolejkowej rzeczywistości. OC jest rzeczą bezwzględnie konieczną i potrzebną. Jeżeli nie chcemy puścić z torbami naszego pracodawcy i doprowadzić do zezłomowania kolejki przez komornika, za byle głupią odciętą nogę pasażera - OC być musi!
Co do kwoty - OC o
sumie gwarancyjnej poniżej 500.000 złotych to zwykły niepotrzebny gadżet. Dlaczego? Ot, choćby ta głupia odcięta noga - po amputacji nabiera wartości do jakichś od 170 (starsza Pani) do 500 (młody aktywny człowiek) tysięcy złotych polskich. Jedna noga ciach, i nie ma OC. A jak w trakcie zdarzenia poszkodowanych będzie większa ilość? No!
Helska kolejka ma OC na milion złotych, i ja uważam, że to lekko poniżej potrzeb (zwłaszcza jak kolejką zawładnie oddział SS, reprezentowany przez dwóch takich co tu się udzielają, i mają tendencję do porywania składów podczas DDay'a
Cena - z tym bywa różnie. Łowca (chyba?) wspomniał o trzycyfrowej sumie, tak - da się. Da się kupić OC na milion, za kwotę poniżej tysiąca złotych/sezon. Z tym, że generalnie ceny usług ubezpieczeniowych idą w górę, i ja, mimo, że mam trzy lata "bezszkodowej jazdy", co roku płacę więcej.
Taniej - owszem, można. Ale to będzie "ubezpieczeniowa wydmuszka", z masą haczyków w OWU (np - suma gwarancyjna 200.000, ale na jedno zdarzenie tylko 10.000 - proponowano mi coś takiego za grosze)
NNW - rozumiane jako "następstwa nieszczęśliwych wypadków", czyli popularne NW. Śmiech na sali, i ubezpieczeniowy gadżet dla naiwnych. Jak organizator imprezy masowej pisze, że zapewnia "ubezpieczenie NW na 10.000 złotych", a ja wiem, że zapłacił za to 500 zł (no bo proszę Pana, ubezpieczamy Panu całą imprezę), współczuję ludzkiej naiwności. Owo 10.000 sumy gwarancyjnej, to 100 zł /1% uszczerbku, czyli minimum 1900 zł do każdego % dopłacamy z kieszeni, bośmy sobie zaoszczędzili, i zamiast OC imprezy wykupiliśmy NNW. Brawo. No i koniec tematu.
AC, samochodowe AutoCasco, a właściwie zwykłe ubezpieczenie majątku. Umawiam się z Towarzystwem Ubezpieczeniowym (dalej TU), że za wpłatę dajmy na to 1500 zł TU wypłaci mi wartość szkody, wyrządzonej przeze mnie sobie samemu, lub przez inną wredną istotę (chuligana - podpalacza), na lokomotywie wartej 100.000, do sumy wartości lokomotywy.
Łowca pisał o odszkodowaniu za spalony na parkingu samochód, o wypłacie "szkody całkowitej". Tak, to prawda. Jeżeli tylko bedziesz miał AC (obejmujące także podpalenie - bo samozapłon z reguły OWU AC wykluczają jako podstawę zapłaty), to możesz poprosić kumpla by potraktował auto koktajlem Mołotowa, i po kłopocie, już nie musisz ogłaszać się w Autogiełdzie, auto sprzedane. No dobra, wracamy do kolejkowej rzeczywistości. Kolejka zaprasza agenta ubezpieczeniowego - "panie kochany, mam tu taką kolejkę, proszę ją ubezpieczyć od szkód wyrządzonych w majątku". Na to agent "a na ile ubezpieczyć", "aaa, na sto tysięcy"
Fajnie, płacimy za "kolejkowe AC" 850 zł, i cieszymy się, że mamy gwarancję stu tysięcy odszkodowania. Hulaj dusza, no nie?
Przychodzi niedziela, zjeżdżają wolontariusze, no to dycha do baku, trzy kratki piwa (a nie, teraz to zgrzewki puszek) na platformę i jadziem krzaki wycinać. Wycinka się udała, załoga śpiewa w węglarce na nutę kościelną "przeeeejście przez tory suuuurowo wzbroniooooneeee....." za nic mając estetykę otoczenia, i rzucając puszki po piwku za siebie, maszynista dodaje gazu.............. i na zakręcie lokomotywa wylatuje z torów, owija się ślicznym bananem wokół solidnej lipy. Maszynista gramoli się z krzaków i nic nie rozumiejącym wzrokiem próbuje ogarnąć sytuację - platforma z węglarką szczęśliwie oddala się za niebezpieczny zakręt, lokomotywa przednimi reflektorami po raz pierwszy ogląda sobie tylne zderzaki.
Zakładając że:
- policja nie poda rurki do dmuchania
- albo i poda, ale maszynista przypadkiem trzeźwy
- lokomotywa ma wszelkie niezbędne papiery, zbiornik powietrzny hamulca jest zalegalizowany, itp
- szlak jest dopuszczony do ruchu
- maszynista ma aktualne badania, i niezbędne uprawnienia
(PS - kto poda mi przykład gdy żadne z powyższych nie było spełnione - na PW rzecz jasna, hehehe)
TU ma obowiązek naprawić szkodę. No i tu się robi tak zwany ZONK Ubezpieczyliśmy majątek kolejki , a nie konkretną lokomotywę

Przychodzi rzeczoznawca, albo i kilku, i ze wzrokiem utkwionym w zapisy OWU, wycenia wartość majątku kolejki - budynki, wagony, lokomotywy (na szczęście grunta nie, bo nie są własnością kolejki) - wychodzi równy milion złotych. A ubezpieczenie opiewa na ... sto tysięcy.... NO to proszę Państwa , mamy klasyczny przypadek nie-do-u-bezpie-czenia. Tak. Ubezpieczyliśmy 10% wartości całości. I tak oto, przy szkodzie całkowitej lokomotywy o wartości 100.000 złotych, po długim korowodzie pism i odwołań otrzymujemy tyle, ile nam się należy, czyli 1/10 wartości szkody. A skromne 90% musi dopłacić ów nieszczęsny maszynista.
Jaki wniosek z tej przydługiej opowieści na temat "kolejkowego AC"? Kilka wniosków:1. Ubezpieczaj
każdy składnik osobno, a obowiązkowo cenny tabor - i to nie oszczędzając na zaniżaniu wartości podawanej agentowi!
2. Czytaj OWU - zarówno OC, jak i majątek (kolejkowe AC) - sprawdź, czy nie wpisano Ci "udziału własnego w szkodzie", franszyzy redukcyjnej (eliminuje wypłatę drobnych szkód, no do 2000 złotych, drobiazg, no nie?
3. Sprawdź " wyłączenia" - może ubezpieczenie jest tanie, ale wyłącza szkody wyrządzone przez pracowników?
4. I pamiętaj, że nie istnieje kompromis "dobre = tanie", cena jest adekwatna do ponoszonego przez TU ryzyka, a agent ubezpieczeniowy, nawet jeżeli pała sympatią do inicjatywy i deklaruje się jako wybitny przyjaciel kolejki, jest na garnuszku TU, i musi dbać o jego interes.
I offtop, ale poruszany w wątku. OC rolnika. OC rolnika, tak jak OC automobila, ma sumę gwarancyjną (ustawową, niezależnie od TU, i od sumy składki) 3.000.000 EURO (tak, tzry miliony), w tym 2500000 na szkody osobowe, i 500000 na szkody rzeczowe.
Jest to OC, pamiętajmy - czyli nie ma nic wspólnego z wypłatą na rzecz samego poszkodowanego rolnika.
Dodatkowo jednak ustawodawca zapisał
obowiązek ubezpieczenia od pożaru własnego majątku, i chyba od jakiegoś tam jeszcze nieszczęścia (Andrzej będzie wiedział, niech zerknie na polisę). To OC + "obowiązkowe AC majątku rolnika" jest w miarę tanie, choć "AC" ma wyjątkowo słaby zakres, a dodatkowe ubezpieczenie (np od powodzi), jest rzeczywiście drogie, a w niektórych regionach nikt takiego ubezpieczenia nie zawrze, bo centrala TU zabroniła.