Paweł Niemczuk
|
 |
« Odpowiedz #5 : 30 Czerwca 2012, 14:36:05 » |
+4
|
Zasadniczo podsumowując sprawy mają się tak: rzeczy nabyte (maszyny, pojazdy, nieruchomości, meble itd.) w sposób opisany w art. 31 pkt. 1 ustawy prawo o stowarzyszeniach albo nabyte za środki uzyskane w tenże sposób (czyli pieniądze zarobione, podarowane, odziedziczone przez stowarzyszenie albo zarobione przez stowarzyszenie w wyniku prowadzenia przez nie działalności gospodarczej) stanowią majątek stowarzyszenia, a stowarzyszenie może nim swobodnie rozporządzać, oczywiście w ramach prawa oraz zapisów statutu. Zarząd stowarzyszenia (tudzież walne zebranie - zależnie od tego, co należy do kompetencji zarządu, a co walnego) może tym majątkiem dysponować. Oczywiście konieczne jest zwrócenie na co najmniej dwa ważne czynniki:
1. jeśli składnik majątku zostanie sprzedany dziwnie tanio (tzn. znacznie poniżej jego wartości rynkowej), to osobom odpowiedzialnym za jego zbycie może zostać postawiony zarzut działania na szkodę stowarzyszenia, a w związku z tym mogą zostać zobowiązane do naprawienia wyrządzonej stowarzyszeniu szkody (tj. pokrycia różnicy pomiędzy ceną zbycia, a ceną rynkową), a także pociągnięte do odpowiedzialności karnej.
2. Majątek stowarzyszenia nie może zostać podzielony między jego członków. Oczywiście członkowie stowarzyszenia mogą pobierać wynagrodzenie z tytułu umów o pracę, czy innych umów zawartych ze stowarzyszeniem (z pewnymi ograniczeniami - np. prezes nie może pobierać wynagrodzenia za bycie prezesem, ale może np. pobierać wynagrodzenie za bycie maszynistą albo księgowym w stowarzyszeniu). Natomiast zyski wypracowywane przez stowarzyszenie nie mogą być dzielone między jego członków na zasadach przypominających dywidendę (przykładowo: stowarzyszenie zarobiło w tym roku 20000 złotych, mamy 20 członków i każdemu z nich wypłacamy po 1000 złotych). Oczywiście można próbować obejść to ograniczenie zawierając umiejętnie jakieś tam umowy, ale wiąże się to z ryzykiem postawienia zarzutu obchodzenia prawa (czyli wykonywania pozornych czynności prawnych, które z mocy prawa są nieważne, a co za tym idzie - powstaniem obowiązku naprawienia szkód, zwrotu kasy).
Ze względu na to, o czym piszę w pkt. 2, to co zostanie po likwidacji stowarzyszenia nie może zostać podzielone między jego członków.
Należy zauważyć, że w przypadku stowarzyszenia (jak i każdej innej osoby prawnej) pojęcie "majątek" jest szersze, niż jego potoczne rozumienie. Do majątku zalicza się nie tylko posiadane maszyny, nieruchomości, pieniądze itd., ale także zobowiązania (tj. kredyty, pożyczki, zobowiązania wobec podwykonawców, pracowników, zobowiązania podatkowe i inne publiczno-prawne). Warunkiem koniecznym przeprowadzenia likwidacji stowarzyszenia jest zamknięcie prowadzonych spraw (np. rozwiązanie wszystkich umów) oraz likwidacja majątku.
Likwidacja majątku - co to oznacza? Oznacza to przede wszystkim spłacenie wszelkich zobowiązań. Pożyczek, kredytów, zaległych faktur, niewypłaconych wynagrodzeń oraz pokrycie ewentualnych roszczeń np. samorządu spowodowanych stratami w powierzonym majątku (np. ubytkami i brakami przekraczającymi tzw. normalne zużycie). Zobowiązania te spłaca się ze środków będących w kasie stowarzyszenia oraz ze sprzedaży składników rzeczowych tegoż majątku. Czyli spłacamy w gotówce, a jeśli jej nie ma - sprzedajemy maszyny, nieruchomości, meble, tabor i spłacamy.
Likwidacja obejmuje też ściągnięcie wszystkiego, co się stowarzyszeniu należy - tj. tego, co nam inni są winni, rozliczenie ewentualnych roszczeń wobec samorządu z tytułu nakładów poniesionych na utrzymanie powierzonego majątku, a przekraczających bieżące utrzymanie. I tu dochodzimy do sprawy omówionej wcześniej - wiele zależy od zapisów umowy oraz od tego, czy nakłady zostały poczynione za zgodą (a co najmniej wiedzą) samorządu. Jeśli tak - mamy otwartą drogę do roszczenia zwrotu poniesionych nakładów. Jeśli zaś nakłady te ponieśliśmy samowolnie, bez zgody, a co najmniej wiedzy, samorządu, to prawa do dochodzenia roszczeń nie mamy.
Ale to była dygresja. Wracajmy do likwidacji majątku. Załóżmy, że spłaciliśmy wszelkie zobowiązania i jesteśmy na czysto. Załóżmy, że zostało nam jeszcze trochę pieniędzy w kasie, jakieś maszyny, drezyna, lokomotywa i 3 wagony. Tego majątku nie można rozdać wedle uznania np. członkom stowarzyszenia. Musi on zostać przekazany organizacji społecznej działającej w podobnej branży, co nasze stowarzyszenie. Uchwałę w tej sprawie podejmuje ostatnie walne zebranie przy okazji podejmowania uchwały o likwidacji stowarzyszenia. A jeśli uchwały takiej nie podjęto, to decyzję w tej sprawie podejmuje sąd.
Załóżmy teraz, że stosowna uchwała została podjęta. Jeśli nie jest w niej wprost powiedziane, co i komu przekazujemy, to po prostu przekazujemy majątek. Możemy go przekazać w postaci rzeczowej (przekazać tabor, maszyny itp.), albo te składniki majątku spieniężyć (za cenę rynkową) i przekazać stosownej organizacji pieniądze. Podsumowując - jeśli uchwała nie precyzuje, to likwidatorzy mogą cały pozostały majątek rzeczowy spieniężyć i odpowiedniej organizacji przekazać po prostu pieniądze.
I tu uwaga - sprzedaż musi się odbyć na warunkach rynkowych, tj. nie można tego sprzedać za symboliczną złotówkę. Sprzedaż musi się odbyć na warunkach rynkowych (podkreślam!), tj. w najgorszym razie za cenę złomu, jeśli nie ma chętnych na nabycie danej rzeczy za wyższą cenę. Likwidatorzy muszą wykonywać swoje obowiązki z należytą starannością. Krótko mówiąc - sąd może domagać się od nich wyjaśnień, dlaczego sprzedali np. lokomotywę za cenę złomu, a oni będą musieli wtedy wykazać, że poszukiwali nabywcy za większe pieniądze, ale nie znaleźli. Będą musieli wykazać, że zamieszczali ogłoszenia w prasie, wysyłali oferty sprzedaży do potencjalnie zainteresowanych firm, czy organizacji, zamieścili ogłoszenie na Allegro itp. jeśli sąd uzna, że nie dochowali należytej staranności, to może ich pociągnąć do odpowiedzialności finansowej i karnej za działanie na szkodę stowarzyszenia. A albo wierzycieli, jeśli pieniądze ze sprzedaży majątku miały służyć pokryciu zobowiązań.
I, na koniec, słów parę o tym, co jest czyje. Tu sprawa jest prosta - jeśli stowarzyszenie nabyło coś (maszynę, tabor) za swoje pieniądze (pochodzące z działalności, darowizn, spadków, składek, czy jakiegokolwiek legalnego i dopuszczalnego źródła), to ten składnik majątku jest własnością stowarzyszenia. Jeśli jednak daną maszynę lub cokolwiek innego kupił samorząd (i nie przekazał tego na własność stowarzyszeniu), to nie stanowi to składnika majątku stowarzyszenia. Czyli jeśli samorząd nabył lokomotywę, a następnie przekazał ja w użytkowanie organizacji (ale nie podarował), to nadal jest to składnik majątku stowarzyszenia.
Mam nadzieję, że udało mi się temat nieco naświetlić.
|