Ja tymczasem dopisze dalszą część historii mini zlotu.
Sadek prowadził drezynkę z silnikiem quada:

Po drodze nie obyło się bez awarii w postaci spadającego łańcucha napędowego, ale ekipa z Czarnej szybko radziła sobie z takimi "problemami" :-)

Dojechaliśmy prawie do końca torów obecnie istniejących. Drogę niestety zagrodziło powalone drzewo.

Na Kruszniku, przy Zielonej Karczmie tradycyjnie było ognisko:

W drodze powrotnej konieczny był kilkuminutowy postój techniczny naszego składu. Lampa led na prowadzącej drezynie spisała się znakomicie:

Na pewno drezynowanie powtórzymy jeszcze nie raz i kto wie może nie we dwie, ale nawet cztery maszyny. Może nawet na innej kolejce...
Pozdrawiam.