Kristofor
Nowicjusz

Długość toru:: 33 m
W terenie
|
 |
« : 21 Czerwca 2005, 12:18:51 » |
0
|
Podaję za Rynkiem Kolejowym, a ten za Dziennikiem Bałtyckim:
Sąd Okręgowy w Gdańsku na 5 lat zakazał byłemu wójtowi gminy Malbork, Zdzisławowi B. zajmowania stanowisk we władzach samorządowych oraz skazał go na 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata. We wrześniu 2000 roku były wójt przekroczył swoje uprawnienia. Podjął decyzję o demontażu torowiska kolejki wąskotorowej. Zlecił to firmie z Rudy Śląskiej, mimo że nie miał prawa dysponować mieniem Zakładu Nieruchomości PKP w Sopocie.
-Ponieważ tory i podkłady pozostałe po demontażu zostały skradzione, ZN PKP naraził na straty w kwocie 56 tys. złotych - czytamy w uzasadnieniu wyroku Sądu Rejonowego w Malborku. To zdanie podzielił Sąd Okręgowy, podtrzymując tym samym wyrok sądu pierwszej instancji (8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu). Uznał jednak, w przeciwieństwie do Sądu Rejonowego w Malborku, że należy wprowadzić dodatkowo zakaz zajmowania stanowisk w samorządzie.
-Od osób zajmujących je, w tym urzędników samorządowych, oczekuje się postępowania zgodnie z prawem, a także zwykłej ludzkiej uczciwości. Oskarżony nie uszanował cudzej własności. Absurdalnie przed sądem tłumaczył, że przed podpisaniem porozumienia z PKP nie czytał go, gdyż był w trakcie zmiany okularów - czytamy w uzasadnieniu wyroku SO w Gdańsku. - Zdzisław B. nie sprostał zaufaniu społecznemu. Nie posiada cech wymaganych do zajmowania stanowisk we władzach samorządowych.
Sprawa torów zaczęła się od propozycji Zarządu Nieruchomości PKP w Sopocie, dotyczącego przejęcia torowisk po kolejce wąskotorowej. Przekazał tę wiadomość Starostwu Powiatowemu w Malborku, a ten z kolei wszystkim gminom. Tylko gmina Malbork wyraziła chęć przejęcia torowisk, aby przeznaczyć je na cele turystyczne, a dokładniej na ścieżki rowerowe. Kilkanaście dni po wyrażeniu zgody starostwa zgłosiła się do wójta firma z Rudy Śląskiej zainteresowana demontażem torów i podkładów. Zdzisław B. sprawdził, że przedsiębiorstwo istnieje nie tylko na papierze. Firma przystąpiła do demontażu, mając zgodę gminy.
- Na skutek decyzji byłego wójta powstała możliwość kradzieży własności PKP. Nikt z pracowników gminy nie nadzorował prac - dowiódł Sąd Rejonowy w Malborku.
A ścieżki rowerowe nie powstały do dziś.
Tytułem komentarza: Pamiętam dokładnie lokalizację stacji Malbork - Kałdowo, położona prawie vis a vis zamku, jakieś 200 m. od dużego parkingu, na który codziennie przyjeżdżają niemieckie autokary z turystami. Znając chorobliwą więc niechęć niemieckich turystów do dawnych kolei, oraz możliwość zapewnienia im przejazdu pociągiem retro po zwiedzeniu zamku- w szczególności dojazd takim pociągiem do wyspy sobieszewskiej (Mikoszewo - Prawy Brzeg Wisły, atrakcja kolejna - prom) i podstawiony autokar, który by ich prosto do hotelu w Gdańsku zawiózł (niemieckie wycieszki wyjątkowo śpią w Malborku, to są zwykle "wypady" z Gdańska). nie wiem co za mądra głowa wymyśliła ścieżki rowerowe na linii żuławki.
P.S. Zakładając, iż w sezonie do Malborka przyjeżdża np. 30 - 40 autokarów (z powodzeniem, naliczyłem trzy duże parkingi, więc liczby są ostrożne) i gdyby tylko 1/10 ( 3-4 x 30) część grup była zainteresowana takim przejazdem, dokonałaby czarteru pociągu w OIRO, to kolejka znów wkroczyłaby w złoty wiek. Ech, szkoda słów......
|