Drodzy Koledzy z Kolei Rogowskiej,
z całym szacunkiem - cieszę się, że nieco mego piachu z trybów osiadło na torze, generując dyskusję, która moim zdaniem jest jak najbardziej na czasie.
Wylewanie żółci zaraz po ogłoszeniu imprezy byłoby działaniem istotnie stereotypowym - by po polskiemu coś zadeptać w zarodku. Jako, że nie taki był mój zamiar - swoją opinię w temacie wyraziłem w przeddzień imprezy, kiedy już wiadomo, że wszelkie decyzje zapadły i nie wpłynie ona na obecność (zgłoszenia do 24.07) potencjalnych uczestników - kto miał jechać, to pojedzie - a można jeszcze coś przemyśleć.
Cały zamysł imprez drezynowych na ocalałych kolejkach jest ideą wartą szerokiego rozpropagowania i upowszechnienia w sercach i umysłach naszego, mimo wszystko mało utożsamiającego się z kolejowym trendem narodu. Imprezy tego typu, przynajmniej w chwili obecnej,
kiedy wszystko dopiero co startuje (szkoda, że tak późno), warto rozwijać z należytą ostrożnością, wyczuciem i zdrowym rozsądkiem, tak by nie zrazić i tak nielicznych ich uczestników, poprzez generowanie niepotrzebnych trudności.
Należy dążyć w kierunku zarażenia bakcylem drezynowym, jako świetnym sposobem spędzenia wolnego czasu, kolejnych potencjalnych użytkowników, a nie zabetonować się w gronie leśnych dziadków (bez urazy
) obłożonych pseudo-biurokracją, nic nie wnoszącymi regulaminami, ale za to "mieszczących się w ogólnych normach".
Chciałbym doczekać czasów, kiedy w ciągu roku na każdej kolejce, będzie organizowany zlot w określonym, uzgodnionym ze wszystkimi terminie. Terminy w kolejnych latach mogłyby rotować, by była możliwość objazdu każdego szlaku w różnych warunkach i porach roku. Tyle tytułem wstępu...
Zacznę od określenia własnego punktu siedzenia - obserwator z zewnątrz (klawiszowiec), który dla własnego spokoju, stara się znajdować z daleka od wszelkich tego typu akcji, słowem - wujek dobra rada, tudzież MiKolski skrzep
W tematach drezynowych doskonale i z sukcesami działa na JKD od lat ekipa z Kolegą Wojciechem na czele i myślę, że to właśnie oni, na bazie własnych doświadczeń, są najbardziej kompetentnymi osobami do udzielania szczegółowych wskazówek, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Generalnie trudno się komuś wciskać na podwórko i radzić, kiedy nie ma takich oczekiwań, ale odczuciami zawsze warto się dzielić
Każdy organizuje sobie po swojemu i na własnych zasadach, a czas weryfikuje słuszność wyborów.
Rozumiem, że Regulamin miał uprawomocnić coś, co zgodnie z obowiązującym prawem nie ma prawa dojść do skutku
Stworzenie Regulaminu przez organizatora miało za główne zadanie stworzenie tzw. dupochronu, albo przynajmniej pozorów jego istnienia, wykazania się dobrą wolą i przedstawienia jakiegoś papierka ubezpieczającemu. Nie chcę się tu wgryzać w jego treść, ale jedno co odczułem to absolutny brak konkretów, precyzji określeń i możliwość baaardzo szerokiej jego interpretacji, co w tym kraju akurat nie dziwi. Organizator powinien przede wszystkim założyć w nim choćby minimalne zdolności umysłowe, odpowiedzialność, doświadczenie i brak zachowań autodestrukcyjnych u zgłaszających się do niego osób.
Jeśli chodzi o sprzęt - nie ma co się czarować, że uczestniczące w zlotach drezyny (może z małymi wyjątkami) są pojazdami, które nie generują zagrożenia. Każdy sobie zdaje z tego sprawę czy to uczestnik, czy organizator, czy urząd i wiadomo, że wszyscy muszą przymknąć oko, by coś takiego mogło się odbyć.
Zbyt wiele wymagań, niepewność kwalifikacji sprzętu i uczestników (oświadczenie o trzeźwości i braku chorób umysłowych
) do udziału w zlocie skutecznie tylko zniechęcają. Szkoda się tym podniecać, by nie spaprać założonej przez organizatora świetnej atmosfery po masowych badaniach alkomatem...
Co stoi na przeszkodzie uczestnictwu osób niepełnoletnich, będących pod opieką dorosłych? Trzeba szkolić młode kadry! Najbardziej i tak podoba mi się punkt D3
Zostawmy regulamin...
Koszty. Cóż, komercja komercją, ale nie tędy droga - we wszystkim należy zachować odrobinę umiaru, dobrego smaku, pewnych zasad towarzyskich. Szczególnie na imprezie, mającej zainaugurować cykl. Najlepiej widać na tym przykładzie jak wyświechtał się u nas temat ogólnie rozumianej solidarności. Wiem, za rozrywkę się płaci, ale to jak przyjeżdża do mojego lunaparku pani Wiesia z rodziną z Sadów Górnych, która nie ma ze mną nic wspólnego. Jeżeli chce się stworzyć zlot kilkunastu osób dzielących podobne zainteresowania, pasje i wspólnie je zaprezentować światu, to może lepiej warto określić swoje koszty i ponieść je wspólnie w sposób bardziej koleżeński na zasadzie dobrowolnych deklaracji i wpłat. To trochę inny typ imprezy niż tradycyjny przejazd pociągiem specjalnym.
Wydaje mi się, że w ten sposób można więcej ugrać i zrobić wokół siebie dobrą atmosferę.
Mnie wychowano że przyjeżdżając w goście do kogoś wypada wręczyć gospodarzowi skromny prezent, my praktycznie zawsze jak gdzieś byliśmy zapraszani z drezyną przywoziliśmy organizatorom flaszkę i zawsze była to jedna z tych lepszych.
Kolega Marcin właśnie wspomniał o takim honorowym zachowaniu. Teraz wygląda jednak na to, że to gospodarz zaprasza przyjaciół, ale tylko tych z flaszką, z tych lepszych i to nie tańszą niż tyle i tyle
To powinno być mile widziane, ale nie wymagane - cóż być może Polska centralna ma inne kanony towarzyskie, niż ogorzali południowcy
Przypomina mi się sytuacja w banku PKO: kiedy masz sporo gotówki, to Cię proszą na salony celem realizacji transakcji, ale kiedy chwilowo jej nie masz to sp... do kasy. Kiedy sytuacja finansowa wraca do normy - Ty im mówisz sp...
Z kolei jak czytam odpowiedź kolegi Ptr-a, to z jednej strony się z nim zgadzam, a z drugiej zaczynam się zastanawiać - po co Wam to było, toż to zło konieczne, niepotrzebne ryzyko i pewny smród?
Wpadnie do Was banda dzikich, nawiedzonych, nieodpowiedzialnych, domorosłych fanów kolei, którzy na dodatek chcą Was wyzyskać, narazić, skompromitować, narobić bałaganu i odjechać niczym orda nogajska pozostawiając ruiny, zgliszcza i całą masę śmieci (jak u nas po kadrowej swojego czasu).
To tylko zakłóci odwieczny ład i porządek w Rogowie (co akurat nieustannie podziwiam), obtłucze betonowe pekapowskie skorupki członków i doprowadzi do chaosu w zarządzaniu. Dość gadania.
Pozostaje mi życzyć Wam jednego - żebyście po dniu jutrzejszym zmienili pogląd i doszli do przekonania, że drezyniarze to fantastyczni ludzie z pasją, myślący, ostrożni, umiejący się należycie zachować - zasługujący na szacunek, uznanie i zaufanie. Nie warto na nich zarabiać, bo i tak niewiele z tego będzie, ale mogą Wam dostarczyć niemałych zysków niewymiernych finansowo.
Myślę, że za rok zmienicie do nich podejście i pozwolicie sobie na nieco więcej spontaniczności - jak to głoszą nasi czołowi skoczkowie - więcej luzu w dupie! A jak impreza wrośnie w pejzaż i zaowocuje obsadą międzynarodową, to zawsze będzie można zedrzeć z Niemca czy Anglika - czego Wam i sobie życzę
Pozdrawiam
Maciek
PS
Z czystej ciekawości - ile maszyn się zapowiedziało?
PS2
Mam nadzieję, że powyższym nikogo nie uraziłem, a jeśli tak się stało to widać było to zamierzone