Świat kolejek wąskotorowych SMF
12 Października 2025, 02:42:56 *
Witaj
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
w6 i... Rp 1: Profil 750mm.pl na facebooku
   Strona główna   Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Wybuch kotła na parowozie w 1995 roku - ku przestrodze  (Przeczytany 12201 razy)
Kajetan
Dyrektor
*****
Długość toru:: 560 m

W terenie W terenie


« : 12 Sierpnia 2016, 00:13:47 »
+9

Witajcie,

pozwoliłem sobie napisać taki quasi-reportaż w związku z dość ciekawym materiałem znalezionym w sieci:

http://www.ntsb.gov/safety/safety-studies/Documents/SIR9605.pdf

Ale do rzeczy:

Zdarzenie

16 czerwca 1995 roku, w parowozie "1278" (ex. Canadian Pacific Railroad, 1948) prowadzącym pociąg turystyczny na kolei Gettysburg Railroad doszło do odsłonięcia sklepienia paleniska, jego rozszczelnienia i w konsekwencji wybuchu pary. W skutek tego cała trójosobowa obsługa lokomotywy (maszynista i dwóch palaczy) doznała poważnych oparzeń. W przypadku maszynisty skończyło się to kilkumiesięcznym pobytem w szpitalu.

Przyczyną zdarzenia było niedbalstwo obsługi (o tym dalej) jednak rezultat musi budzić zdziwienie. Nikt nie zginął. Stało się to na skutek dość specyficznej konstrukcji paleniska, wynikającej z wymagań kolei kanadyjskich. W palenisku tym zastosowano dwa typy zespórek, nazwijmy je umownie "A" i "B", rozmieszczane naprzemiennie grupami. Oba typy różniły się wytrzymałością.

Gdy nastąpiło przegrzanie, część sklepienia paleniska wzmocniona zespórkami "A" puściła pierwsza, ale okoliczne zespórki "B" wciąż trzymały. W rezultacie doszło jedynie do lokalnego wydęcia sklepienia a para z kotła zaczęła uchodzić dziurami po zerwanych zespórkach. W następnej kolejności doszło do wyrwania drzwiczek paleniska i wyrzucenia całej jego zawartości do wnętrza budki. 

Gdyby wszystkie zespórki były jednakowe prawdopodobnie puściłyby jednocześnie i powstała eksplozja miała by nieporównanie większe rozmiary.

Śledztwo

W toku śledztwa prowadzonego przez organy federalne stwierdzono że:

Przedsiębiorstwo "Gettysburg Railroad" zajmowało się na codzień lokalnymi przewozami towarowymi (linia lokalna). Z firmy wydzielona była spółka-córka, zarządzana przez syna właściciela przedsiębiorstwa, której rolą było prowadzenie przewozów turystycznych w sezonie. Kierownik tejże spółki-córki był jednocześnie jej jedynym maszynistą parowozowym.

Maszyniście pomagało w feralny dzień dwóch palaczy:
- palacz #1 był studentem dorabiającym w wakacje. Obsługa parowozu była jego pierwszym jakimkolwiek kontaktem z koleją.
- palacz #2 dorabiał na kolei od 5 lat. Podobnie jak #1 zajmował się tym przedsięwzięciem dorywczo - w dni robocze miał inną pracę. Podobnie również nie miał wcześniej żadnych związków z koleją.
Na lokomotywie nie istniał jakikolwiek określony podział obowiązków między nimi. Po wypadku palacz #1 zeznał, że "on się tylko uczył od #2", podczas gdy #2 twierdził, że "obaj wiedzieli, co robią". Wszyscy trzej (razem z maszynistą) twierdzili, że "regularnie obserwowali wodowskaz".

Problem w tym że wodowskaz był nieczytelny - był zbyt zarośnięty kamieniem.

Dalej stwierdzono że:

- Żaden z trzech członków drużyny parowozowej nie wiedział, jak powinno się poprawnie przedmuchać wodowskaz, pomimo iż czynność tą powinno się wykonać przed każdą służbą. Potrafił to poprawnie zademonstrować jedynie właściciel firmy (jak wspomniano - ojciec maszynisty, nawiasem mówiąc niegdyś zawodowy maszynista parowozowy na PRR).

- Dwa z trzech kurków probierczych były zarośnięte kamieniem. Dolny w stopniu całkowitym, środkowy częściowo.

- We wnętrzu parowozu były nagromadzone duże ilości kamienia. Kolej stosowała środki zmiękczające wodę (o czym świadczyły znalezione w parowozowni puste baniaki po nich), ale nie czyniono tego w żaden systematyczny sposób. Przede wszystkim nie robiono żadnych regularnych pomiarów twardości by stwierdzić, czy stosowane środki przynoszą jakikolwiek efekt. Co więcej - żaden z pracowników drużyny parowozowej nie potrafił poprawnie wskazać, jak powinno się płukać kocioł.

- Parowóz nie posiadał korków topliwych (w USA ani Kanadzie nie było takiego wymogu - niektóre koleje zamawiały parowozy z takimi korkami, inne nie)

- Do naprawy inżektora użyto co najmniej jednej części (w zaworze parowym) z inżektora innego typu. Na ile mogło to wpłynąć na wydajność inżektora a przede wszystkim możliwość jego rozruchu (ang. priming) - nie jest jasne.

- W stanowiącej drugie źródło wody do kotła pompie wody zasilającej (syst. Worthingtona) kilka dni wcześniej uległ uszkodzeniu zawór zwrotny. W rezultacie parowóz podczas jazdy pryskał na znaczną odległość gorącą wodą.

- Manometr pozwalający stwierdzić ciśnienie wody zasilajcej (i tym samym potwierdzić działanie pompy) został zdemontowany po awarii jakiś czas wcześniej. Palacze zgodnie twierdzili że dawali sobie bez niego radę gdyż po prostu obserwowali ruch trzona pompy. O tym, że pompa może się ruszać, ale nie tłoczyć wody nie pomyśleli.

- Parowóz miał niesprawną (zdekompletowaną) prądnicę. Problemowi temu zaradzono ustawiając na tendrze mały agregat prądotwórczy z którego zasilano latarnie czołowe. Brak było jednak jakiegokolwiek oświetlenia we wnętrzu budki w tym wymaganego prawem podświetlenia wodowskazu.

Wnioski

Pytanie zasadnicze: komu z Was lokomotywa w opisanym stanie wydawałaby się dziwnie znajoma? I proszę nie wykręcać się sianem, że "u nas tylko diesle". Nimi też można zrobić trupa.

Proszę także zwrócić uwagę na istotny fakt: drużyna parowozowa opisanej lokomotywy miała wyjątkowe szczęście - uszła z życiem.

Niemniej jednak, gdy dochodzi do tego typu zdarzenia, pojawiające się na miejscu organy federalne nie mają sentymentów. Jako rzeczoznawcę od kotłów wezwano np. fachowca z firmy Combustion Engineering. Jest (była) to firma robiąca kotły elektrowniane i reaktory jądrowe. Raport spisany przez rzeczoznawców jest bezlistosny.

Ja wiem że zaraz napiszecie, że Wasze lokomotywy to w znakomitym stanie są, ale czy napewno? Może więc zamiast pisać, niech każdy pomyśli
- Czy maszyniści mają wszystkie papiery w porządku?
- Czy tabor ma wszystkie kwity jak należy?
- Czy sprężarka na lokomotywie aby napewno działa?
- Co z tym popuszczającym zaworem hamulca?
- Kiedy ktoś ostatnio regulował klocki?
- Jak prowadzi się manewry? Czy są do tego wyznaczone konkretne osoby, czy też zgraja mikoli biegająca jak popadnie?

I tak dalej i tak dalej, bo kiedyś może być nieprzyjemnie.

I tym optymistycznym akcentem życzę wszystkim miłego dnia




Zapisane
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4309 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #1 : 12 Sierpnia 2016, 10:13:24 »
+2

Toż to o nas jest ten tekst! To wydarzyło się nie w jakiejś zamorskiej Pensylwanii 20 lat temu, tylko dzieje się co dzień, na naszych oczach, na naszych torach!
To jest o naszej polskiej, leżącej w nadwiślańskim kodzie genetycznym bylejakosci, niefrasobliwości i zakorzenionemu w chromosomach achujtamizmowi. O tym, że na wszystko kładzie się lachę byle fajna zabawa była. O polskiej pogardzie dla pracy i dbałości o powierzone mienie. A przede wszystkim o tym że mędrzec uczy się całe życie, w odróżnieniu od Polaka który już wszystko wie.

Co to za spojrzenia? Że może nie mam racji? Wyjrzyjcie zza ekranu - tam, w realnym życiu te wszystkie polskie przywary widać jak na dłoni.
Zapisane

Na peronie zostało wszystko to Cię męczy.
Patrząc z kabiny FAURa* świat wydaje się lepszy.


*) tu można wstawić każdą serię lokomotywy.
Misiek_K
Mechanik
***
Długość toru:: 162 m

W terenie W terenie


« Odpowiedz #2 : 12 Sierpnia 2016, 11:10:26 »
0

- Jak prowadzi się manewry? Czy są do tego wyznaczone konkretne osoby, czy też zgraja mikoli biegająca jak popadnie?

Osobiście to wolę do współpracy rozsądnego miłośnika od co poniektórych pracowników....
Zapisane
E583.002
Dyrektor
*****
Długość toru:: 541 m

W terenie W terenie

M-sta tr. elektr.


« Odpowiedz #3 : 12 Sierpnia 2016, 20:07:45 »
0

Rozsądny miłosnik? To chyba wyrazy przeciwstawne
Zapisane

Nazywam się Roman i od 35 lat naprawiam pralkę
Mamut
Nowicjusz
*
Długość toru:: 17 m

W terenie W terenie


« Odpowiedz #4 : 13 Sierpnia 2016, 14:16:00 »
0

A na normalnej kolei to niby inaczej? Szczególnie jeśli chodzi o prywaciarzy...
Zapisane
Jsz
Zawiadowca
****
Długość toru:: 403 m

W terenie W terenie



Jakub Szadkowski
« Odpowiedz #5 : 13 Sierpnia 2016, 22:47:58 »
0

Toż to o nas jest ten tekst! To wydarzyło się nie w jakiejś zamorskiej Pensylwanii 20 lat temu, tylko dzieje się co dzień, na naszych oczach, na naszych torach!
To jest o naszej polskiej, leżącej w nadwiślańskim kodzie genetycznym bylejakosci, niefrasobliwości i zakorzenionemu w chromosomach achujtamizmowi. O tym, że na wszystko kładzie się lachę byle fajna zabawa była. O polskiej pogardzie dla pracy i dbałości o powierzone mienie. A przede wszystkim o tym że mędrzec uczy się całe życie, w odróżnieniu od Polaka który już wszystko wie.

Co to za spojrzenia? Że może nie mam racji? Wyjrzyjcie zza ekranu - tam, w realnym życiu te wszystkie polskie przywary widać jak na dłoni.

Wreszcie ktoś odważył się przywalić z grubej rury o tym burdelu panującym na około i debilach go tworzących. Szacun dla Kucyka i Kajetana za zaczęcie tematu!
« Ostatnia zmiana: 13 Sierpnia 2016, 22:52:02 wysłane przez Jsz » Zapisane

Jakub Szadkowski
Harry Potter
Dyrektor
*****
Długość toru:: 794 m

W terenie W terenie



« Odpowiedz #6 : 14 Sierpnia 2016, 19:57:48 »
0

Kucyk... najgorsze w tym wszystkim jest to, że Ty tą racje masz.
Szczególnie, że teraz to raczej się to zjawisko nasila.

Rozsądny miłosnik? To chyba wyrazy przeciwstawne

A Ty, czy gdybyś nie był miłośnikiem, zajmował byś się koleją szeroko pojętą ...??

Pozdrawiam z MMz
Zapisane

Jak się nie ma co się lubi,
To się lubi co się ma...ja mam Elf' y, Impulsy i inne "perełki"
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2009, Simple Machines
theme for 750mm.pl based on bisdakworldgreen design by jpacs29
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!