Świat kolejek wąskotorowych SMF
11 Października 2025, 23:28:22 *
Witaj
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
w6 i... Rp 1: Profil 750mm.pl na facebooku
   Strona główna   Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Czym jest porażka? Polemika filozoficzna albo i nie ;-)  (Przeczytany 7356 razy)
Piottr_tt
Minister
******
Długość toru:: 2006 m

W terenie W terenie


WWW
« : 25 Lutego 2020, 15:06:36 »
+5

Skoro sukces został tak ładnie zdefiniowany jako uzyskanie stanu zadowolenia z tego co się zrobiło, to definiując w ten sam sposób porażkę, możemy ją określić jako stan niezadowolenia/frustracji z tego, czego się nie zrobiło.
Co się zaczęło a nie dokończyło.

U mnie takim materialnym symbolem porażki jest na przykład pudełko opisane "modele niedokończone". Albo rozebrany transformator z odwiniętym uzwojeniem wtórnym, którego elementy leżą od zeszłego lata smutno w pudełku ze świeżo zakupionymi szpulkami drutu nawojowego. Albo urządzenie elektroniczne, które ma zrobioną obudowę, panel przedni obsadzony manipulatorami i ledami a poza tym puste w środku leży od półtora roku bo się wyłożyłem na zaprojektowaniu płytki drukowanej.

A dlaczego się wyłożyłem - to jest historia w sumie godna tego zacnego forum, bowiem to niedokończone urządzenie można postawić obok szkieletu wagonu ogołoconego z blach, czy leżącej w kącie od dwóch lat pospawanej ramy drezyny, równorzędnie jako symbol porażki.
Czegoś, co się miało zamiar zrobić, ale się nie udało.

W kontekście tak pojmowanej porażki piosenka Artura Andrusa która idzie mniej więcej tak:

Nie zaczynaj, szkoda czasu,
nie wywołuj wilka z lasu.
Tutaj, czy na górze Synaj -
nie zaczynaj, nie zaczynaj


 - nabiera właściwego sensu i pewnego kontekstu. Tak w przypadku mojego transformatora, jak i niektórych działań okołokolejowych.

Natura nie obdarzyła mnie ani zdolnościami poetyckimi Andrusa, ani prozatorskimi godnymi się równać z Kucem.

Dlatego w jednym zdaniu podsumuję - myślę, że nie warto czegoś rozbierać, jeżeli nie mamy jednoznacznej wizji, projektu i sił oraz środków, żeby to potem do kupy poskładać.

Mój transformator stał się porażką, leży rozbebeszony, bo nie mogłem się zdecydować, czy nawinąć go na podwójnie symetryczny z odczepem, czy symetryczny + osobne uzwojenie do uzyskania 5V. Urządzenie elektroniczne które dostało piękny panel nie ma płytki z elementami, bo rysuję ją już czwarty miesiąc, nie potrafiąc się zdecydować, czy to już koniec, czy jeszcze czegoś nie dodać. Bo wiadomo, jak już zamówię płytkę to niczego nie dołożę (ująć zaś zawsze mogę, najwyżej nie wlutuję kilku elementów a zamiast nich będzie zworka).

Podobnie na wielu kolejkach spotyka się sprzęt, z reguły pojazdy szynowe, który ktoś w dobrej wierze, z myślą konserwacji i przywrócenia do stanu błyszczacego, pięć lat temu rozebrał. A potem albo urodziło mu się dziecko, albo pokłócił się z naczelnikiem kolejki, albo okazało się że naprawa bloku silnika/przekładni/sprzęgła, która "wyszła w praniu" przerasta jego możliwości i wyobrażenie.
A rozbebeszony pojazd stoi i straszy już piąty rok. Bo nie ma go komu dokończyć, no i nie dziwne, wszak stali pracownicy i współpracownicy na żadnej z kolei na brak roboty i nadmiar wolnego czasu nie narzekają.
« Ostatnia zmiana: 25 Lutego 2020, 17:00:53 wysłane przez Piottr_tt » Zapisane

Pozdrawiam, Piottr
Nowa galeria foto -  http://wedrownosc.flog.pl
Doctor
Młotkowy
**
Długość toru:: 113 m

W terenie W terenie


WWW
« Odpowiedz #1 : 28 Lutego 2020, 15:07:02 »
+2

Urządzenie elektroniczne które dostało piękny panel nie ma płytki z elementami, bo rysuję ją już czwarty miesiąc, nie potrafiąc się zdecydować, czy to już koniec, czy jeszcze czegoś nie dodać. Bo wiadomo, jak już zamówię płytkę to niczego nie dołożę (ująć zaś zawsze mogę, najwyżej nie wlutuję kilku elementów a zamiast nich będzie zworka).

Ponoć projekt jest doskonały nie wtedy, gdy nie da się nic dodać, ale wtedy, gdy nie da się nic z niego (sensownie) usunąć. :-)
A jak możesz zostawić miejsce na późniejsze wlutowanie jakichś elementów, a na razie urządzenie bez nich też będzie działać i robić to, po co powstaje to tu nie ma mowy o porażce, co najwyżej o stagnacji. Ponoć w pewnej dużej, bajecznie bogatej korporacji na F mawiają "Done is better than perfect".

Przy ocenianiu porażek podstawa to upewnić się, że to właśnie z porażką mamy do czynienia :-)

A co do sprzętu kolejowego (choć nie wąskotorowego) - idealnym przykładem tego, o czym piszesz jest ś.p. Ol49-111, leżąca od kilkunastu chyba lat jako puzzle w Lesznie...
Zapisane

pozdrawiam
Michał 'Doctor' Pawełczyk
http://parowozy.net
http://tpwp.pl
Jacek Fink-Finowicki
Młotkowy
**
Długość toru:: 59 m

W terenie W terenie


« Odpowiedz #2 : 02 Marca 2020, 11:36:28 »
0

Piotrze całkiem trafnie... całkiem trafnie.

Warto się tu równiez zapytać gdzie jest rozróżnienie czyja ów porażka.

Przykład 1: Twój transformator gdzie jesteś sam sterem, żeglażem, okrętem... Czyli Project-Menagerem, Projektantem, Technologiem, Logistykiem, Monterem, Inwestorem... to wówczas Ty sam ustalasz sobie kryterium kiedy uznajesz projekt za porażkę i wyrzucasz go do PSZOKu.

Przykład 2: Gdy jesteś tylko sterem, czy tym bardziej majtkiem na pokładzie to czy wpierniczenie się na mieliznę nie jest porażką kapitana?

Tak. Mamy problem z kapitanami w naszej światlej flotylli łupinek orzecha.
Zapisane
Adam W
Dyrektor
*****
Długość toru:: 601 m

W terenie W terenie



WWW
« Odpowiedz #3 : 02 Marca 2020, 15:24:10 »
-2

Gdy jesteś tylko sterem, czy tym bardziej majtkiem na pokładzie to czy wpierniczenie się na mieliznę nie jest porażką kapitana?
Jeżeli kapitan majtkowi zaufał i jakiś temat temu majtkowi powierzył to owszem efekty pracy majtka to także porażka kapitana. Porażka której bazą była naiwność i przecenienie możliwości tegoż majtka. Niestety majtków też nie mamy najlepszych. Kapitanowie wszystkiego sami nie ogarną. Dlatego i na majtkach spoczywa odpowiedzialność, mimo że często próbują się jej wyzbyć.


pozdr.
Adam
Zapisane

Piottr_tt
Minister
******
Długość toru:: 2006 m

W terenie W terenie


WWW
« Odpowiedz #4 : 03 Marca 2020, 17:24:34 »
+1

Warto się tu również zapytać gdzie jest rozróżnienie czyja ów porażka.
Jak wiadomo - porażka jak zwykle jest sierotą. Tylko sukces ma wielu ojców.

Znalezienie słusznej i jednoznacznej odpowiedzi na tak postawione pytanie w niczym nie zmienia sytuacji zardzewiałej ramy drezyny walającej się gdzieś pod płotem, czy walających się po lokomotywowni części parowozu.
Jest to porażka każdego, kto zaczął robotę i jej nie skończył. I w przypadku działalności na mieniu społecznym, zabytkowym - jest to dodatkowo porażka nas wszystkich. Wszystkich tych którzy w jakikolwiek sposób są zaangażowani w działalność wąskotorową, czy to finansowo, czy to ręcznie, czy nawet tylko raz do roku odpisując 1% swojej ulubionej organizacji.

Żebyśmy mieli jasność - moja polemika filozoficzna nie miała na celu skrytykowanie kogokolwiek, kto poświęcając swój czas i środki gdzieś tam zaczął budować własną drezynę, wyjął kocioł z parowozu czy zdemontował silnik z wueleski a potem proza życia
zweryfikowała ich możliwości czasowo - organizacyjne w zakresie konserwacji i montażu tegoż kotła/silnika spowrotem.

Chciałem raczej skłonić do refleksji, i może swego rodzaju wstrzemięźliwości, zanim kolejny pojazd na wąskim torze zostanie zdemontowany w przypływie słomianego zapału. 
A tu zamiast refleksji pojawia się pytanie "kto jest temu winien?". To nie jest właściwy kierunek w którym powinna podążać ta dyskusja.
Zapisane

Pozdrawiam, Piottr
Nowa galeria foto -  http://wedrownosc.flog.pl
Kajetan
Dyrektor
*****
Długość toru:: 560 m

W terenie W terenie


« Odpowiedz #5 : 04 Marca 2020, 09:28:22 »
+2

A ja myślę, że oprócz szeregu talentów mechaniczno-malarsko-organizacyjno-projektowych, które licznie występują na tym forum, potrzebna jest:

- upór, czy jak tam kto woli cierpliwość
- umiejętność uczenia się na błędach
- pokora, czyli świadomość że wciąż dużo się nie wie i umiejętność skoncentrowania się na tym właśnie zamiast na historii swoich dokonań...

O te cechy jest znacznie trudniej. Nie rodzi się z nimi raczej nikt. Niektórym przychodzą one z wiekiem. Innym wcale.

PS. I nie, nie jest to prztyczek w czyjkolwiek nos, to takie ogólne spostrzeżenie.
Zapisane
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4309 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #6 : 04 Marca 2020, 22:25:48 »
+2

Jeżeli sukces, czy też porażkę, mierzyć miarą wewnętrznego zadowolenia twórcy, to niektóre opisane wyżej przykłady są jednocześnie zarówno sukcesami jak i porażkami.

To zwyczajnie zależy od tego jakie były czyje cele. I czy je dało się osiągnąć.

I tu się powstrzymam od napisania dalszej części posta.
Zapisane

Na peronie zostało wszystko to Cię męczy.
Patrząc z kabiny FAURa* świat wydaje się lepszy.


*) tu można wstawić każdą serię lokomotywy.
Ariel Ciechański
Administrator
*****
Długość toru:: 973 m

W terenie W terenie



WWW
« Odpowiedz #7 : 05 Marca 2020, 16:05:32 »
+2

I tyle w temacie!

Zapisane

Pozdr.<br />CAr.<br />
Jacek Fink-Finowicki
Młotkowy
**
Długość toru:: 59 m

W terenie W terenie


« Odpowiedz #8 : 16 Marca 2020, 01:32:14 »
0

Jeżeli kapitan majtkowi zaufał i jakiś temat temu majtkowi powierzył...

Marny to kapitan co na pokładzie ma tylko jednego majtka. Marny to kapitan co udaje, że nie widzi rozgrywek wśrod załogi. Marny to kapitan co niby cos majtkowi powierza, a bosmana chwali gdy ten majtkowi psikusy robi... Oj nie dziw, że majtkowie pod inne bandery idą.

Warto pamietać, że pracownik przychodzi do firmy, ale ucieka od szefa. Więc firma jest tym lepsza im lepszy jest kapitanat, bosmanat i wszelkie szczeble struktury pokładowej. Gdy majtek ma poczucie bycia potrzebnym...

Zaś jedną z szalenie ważnych cech celnie ujął inny majtek co psikusów bosmana miał kiedyś dość:
- pokora, czyli świadomość że wciąż dużo się nie wie i umiejętność skoncentrowania się na tym właśnie zamiast na historii swoich dokonań...

Gdyż pokora to jest ten element który pozwala kapitanowi albo korygować kurs ku lepszym wiatrom albo na górę lodową iść... zaś czy majtek co na skutek porażki kapitana ciepnął cegłą od szorowania pokładu i poszedł gdzie indziej fały klarować, nie ma poczucia wewnętrznej porażki, że jednak uciekł spod dawnej bandery?

Jesteśmy ludźmi - wręcz nasz BIOS ma zapisaną chęć do unikania zmian - zatem zmiana wymuszona porażką też jest porażką... trzeba tylko z niej umieć wyciągnąć lekcję i pod nową banderą (lub ponownie pod starą) mieć w sobie więcej uporu w działaniu... jednak nadal to nie uporczywe zwalczanie oporu bosmana i kapitana ma prowadzić majtka do sukcesu... lecz sukces winien być zespołowy (mieć tych wielu ojców).

Cóż... każdy chce być królem strzelców, nie każdy chce wybijać z ałtu...

I właśnie w tą stronę ZESPOŁOWYCH sukcesów i niestety ZESPOŁOWYCH porażek powinniśmy kierować swoje rozważania, bo jak PioTTr celnie zauważył, chyba gdzieś kogoś zbyt odciski bolą i zaczyna brać luźne anegdotyczne opisy zbyt do siebie.

Podpisując się pod Post Scriptum przywołanego wcześniej Kajetana - życzę byśmy z dawnych porażek umieli się śmiać, a nowych nie popełniali
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2009, Simple Machines
theme for 750mm.pl based on bisdakworldgreen design by jpacs29
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!