Jeżeli kapitan majtkowi zaufał i jakiś temat temu majtkowi powierzył...
Marny to kapitan co na pokładzie ma tylko jednego majtka. Marny to kapitan co udaje, że nie widzi rozgrywek wśrod załogi. Marny to kapitan co niby cos majtkowi powierza, a bosmana chwali gdy ten majtkowi psikusy robi... Oj nie dziw, że majtkowie pod inne bandery idą.
Warto pamietać, że pracownik przychodzi do firmy, ale ucieka od szefa. Więc firma jest tym lepsza im lepszy jest kapitanat, bosmanat i wszelkie szczeble struktury pokładowej. Gdy majtek ma poczucie bycia potrzebnym...
Zaś jedną z szalenie ważnych cech celnie ujął inny majtek co psikusów bosmana miał kiedyś dość:
- pokora, czyli świadomość że wciąż dużo się nie wie i umiejętność skoncentrowania się na tym właśnie zamiast na historii swoich dokonań...
Gdyż pokora to jest ten element który pozwala kapitanowi albo korygować kurs ku lepszym wiatrom albo na górę lodową iść... zaś czy majtek co na skutek porażki kapitana ciepnął cegłą od szorowania pokładu i poszedł gdzie indziej fały klarować, nie ma poczucia wewnętrznej porażki, że jednak uciekł spod dawnej bandery?
Jesteśmy ludźmi - wręcz nasz BIOS ma zapisaną chęć do unikania zmian - zatem zmiana wymuszona porażką też jest porażką... trzeba tylko z niej umieć wyciągnąć lekcję i pod nową banderą (lub ponownie pod starą) mieć w sobie więcej uporu w działaniu... jednak nadal to nie uporczywe zwalczanie oporu bosmana i kapitana ma prowadzić majtka do sukcesu... lecz sukces winien być zespołowy (mieć tych wielu ojców).
Cóż... każdy chce być królem strzelców, nie każdy chce wybijać z ałtu...
I właśnie w tą stronę ZESPOŁOWYCH sukcesów i niestety ZESPOŁOWYCH porażek powinniśmy kierować swoje rozważania, bo jak PioTTr celnie zauważył, chyba gdzieś kogoś zbyt odciski bolą i zaczyna brać luźne anegdotyczne opisy zbyt do siebie.

Podpisując się pod Post Scriptum przywołanego wcześniej Kajetana - życzę byśmy z dawnych porażek umieli się śmiać, a nowych nie popełniali