Zarazem chcę się podzielić ze wszystkimi ciekawą dyskusją, mianowicie koledzy zauważyli, że podejmowane przez nas prace przy renowacji taboru są całkowicie bezsensowne, bo za kilka lat i tak wszystko to zgnije i zardzewieje a przyszłością muzealnictwa jest wykonywanie modeli. A może koledzy modelarze mają rację? może faktycznie nie ma po co tracić czasu, pieniędzy i energii w Rogowie a lepiej byłoby w zaciszu domowym tworzyć miniatury rzeczywistości?
Tabor i infrastruktura zgnije, czy zardzewieje tylko wowczas gdy sie o odbudowane lokomotywy i wagony nie bedzie odpowiednio dbalo. Model tez wymaga konserwacji. A wiec moze idac tym tropem nie warto tez budowac modeli i makiet bo sie zakurza, zabrudza, moga sie uszkodzic podczas uzytkowania...?
Moim zdaniem szykuje sie tu jakas dyskusja o wyzszosci Swiat Bozego Narodzenia nad Wielkanoca czy na odwrot. Dlaczego? O tym bedzie w dalszej czesci.
Z przykrością widzę, że zaraza, która się wykluła na Towarowej 1 w Warszawie zatacza niestety coraz szersze kręgi...
Moim zdaniem najwieksza choroba tego muzeum jest stagnacja i nie robienie dokladnie niczego. Bo jakos nie dostrzegam, by ta placowka przodowala chocby w branzy modelarskiej, ze o jej wlasciwej misji juz nie wspomne.
Wszystkie albo prawie wszystkie modele stojace na Towarowej widzialem na wlasne oczy juz 30 lat temu. A eksponowane w muzeum makiety, maja niestety bardziej charakter zabawkowy niz modelarski.
Z pewnością trudno się zgodzić, że przyszłość muzealnictwa kolejowego stanowią modele - już same ich utożsamianie ich z muzealnictwem, jak dla mnie jest sporym nieporozumieniem.
Moze to bedzie kontrowersyjne, ale uwazam, ze modele moga byc uzupelniem ekspozycji. Chocby w przypadku prezentacji taboru. Tak samo zreszta jak repliki nie istniejacych juz lokomotyw czy wagonow. Jednak, co nalezy podkreslic, prawdziwa wartosc maja oryginalne zachowane i odpowiednio konserwowane eksponaty taboru, oraz roznego rodzaju urzadzen, dokumentow i innych przedmiotow zwiazanych szeroko pojetym kolejnictwem.
Modelarstwo kolejowe ma zwiazki z muzealnictwem, ale dotyczace innej dziedziny historii. Czesc produkcji takich firm jak Märklin, pochodzaca np. z okresu miedzywojennego sama w sobie ma wartosc muzealna, ale ich miejsce jest w takich placowkach jak muzeum zabawek znajdujace sie w bardzo sympatycznym alzackim miescie Colmar, gdzie znajduje sie spory dzial poswiecony kolei w miniaturze. Zreszta kazda placowka muzealna, czy skansen moze z powodzeniem eksponowac modelarstwo kolejowe, poniewaz potrzeba odtwarzania kolei w miniaturze ma juz dluga i ciekawa historie mocno zwiazana z historia "duzej" kolei.
Modele i makiety moga pelnic funkcje edukacyjna - wiele zagadnien zwiazanych z technika, czy zasadami organizacji ruchu kolejowego mozna pokazac wlasnie z wykorzystaniem modeli. Modelarstwo kolejowe moze tez byc metoda na pozyskiwanie mlodych ludzi, ktorzy zaczynajac od modeli kolejowych wejda w te dziedzine zaintersowan i jaksa czesc z nich zajmnie sie pozniej koleja w skali 1:1.
Nie wiem, może podważanie sensu naszej (w sensie wolontariuszy) pracy wynika z wyrzutów sumienia, że samemu tak naprawdę nic dla kolei nie robi, usprawiedliwienie własnego braku chęci ubrudzenia się choć trochę.
Jezeli na pewno chodzilo o podwazenie sensu tej pracy i miala byc to powazna wypowiedz. Mysle, ze przy tej okazji warto zwrocic uwage na pewnien problem: Czy hobby zwiazane z koleja msi wymagac koniecznie pracy fizycznej i zwiazanego z tym "ubrudzenia sie"?
Moim zdaniem nie koniecznie trzeba sie brudzic, aby sie pozytywnie zasluzyc dla kolei i jej historii i nie miec wyrzutow sumienia. Jezeli komus praca z taborem sprawia przyjemnosc i co wazniejsze ma odpowiednie umiejetnosci, potrafii to robic - to czemu nie, ale mozna tez duzo zrobic w innych kierunkach rowniez zwiazanych z ratowaniem wspolczesnej i zabytkowej kolei. Znam np. osobe, ktora od lat walczy o bezpieczenstwo na kolei, walczy z zamykaniem stacji i posterunkow udowadniajac bezsens takich decyzji, jest zreszta z tego powodu znienawidzona przez co poniektorych dyrektorow z PLK, natomiast absolutnie nie ubrudzi sie przy oczyszczaniu z rdzy zabytowej lokomotywy. Mysle, ze nie musi miec zadnych wyrzutow sumienia.
Modelarstwo kolejowe tez jest dzialaniem na rzecz kolei. Wszelkie publiczne ekspozycje modeli kolejowych sa metoda promocji tej dziedziny transportu i jej historii. Kolej musi docierac do ludzi, zwlaszcza w dzisiejszych czasach, gdy transport samochodowy stanowi bardzo powazna konkurencje. Modelarstwo moze tez byc reklama dla zabytkowych linii kolejowych i skansenow, ktore rowniez potrzebuja, aby przecietny Kowalski sie tam pojawial. A pojawic sie musi bo jakos trzeba sfinansowac chocby farbe do odmalowania zabytkowego taboru. Czesto do ludzi jest latwiej dotrzec z modelem niz z oryginalem.
No i na koniec trzeba dodac, ze aby zbudowac model trzeba przejsc ta sama droge co w skali 1:1. Ubrudzic i nameczyc tez sie czesto trzeba.
Napisalem wczesniej juz, ze traktuje taka dyskusje jak ta o wyzszosci jednych swiat nad drugimi. Moim zdaniem kazdy, kto sie interesuje koleja i wyraza to w rozny sposob publicznie, nie ma powodow aby miec jakies wyrzuty sumienia. Wyrzuty sumienia moze miec tylko ten co nic nie robi. Prace przy zabytkowym taborze historycznych liniach kolejowych przez jednych mozna pogodzic z modelarstwem, czy fotografowaniem uprawianym przez innych. Co wiecej modelarze i osoby odtwarzajace tabor czy historyczne obiekty maja ze soba wiele wspolnych tematow, na czele z dokumentacja, danymi niezbednymi dla odbudowy zabytku kolejowego lub budowy jego modelu.
Tak więc chyba jednak, ktoś chciał sobie polepszyć samopoczucie.
Ja tam traktuje wypowiedz kolegow z LKMK jako zart. Moze niefortunny, ale jednak zart.
Krzysztof