Jak jechaliśmy to ichniejsze tory wyglądały lepiej niż linia Gdynia-Hel
Ejże, bo się Pan Leszek obrazi

Sięgnąłeś ciekawej tematyki... Właśnie na forum "pod egidą" zamieściłem temat reklamujący nasze prace. I nastąpiło zderzenie. Zderzenie naszego podejścia (wolontariat udrażniający nieczynne torowiska, byle tylko na ósmy kilometr dojechać ryzykując wykolejenie w środku lasu), z realiami punktowych napraw kosmiczną technologią w wykonaniu pana Leszka właśnie.
Uświadomiło mi to, jak wiele z naszych prac, nam wydających się normą codziennego dnia na wąskim torze, specjalistom od "normalnej" kolei wydaje się jakąś straszną patologią.
Wątek na forum "pod egidą" kryje się
pod tym linkiem , a mnie najbardziej rozwalił post:
Mam pytanie: jak się ma się Rozporządzenie Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej z dnia 10 września 1998 r. W sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budowle kolejowe i ich usytuowanie, do tego co budowane jest na Helu? Chodzi mi zwłaszcza o jeden paragraf:
Cytat:
§ 22. 1. Szyny w płaszczyźnie pionowej powinny być układane w pochyleniu skierowanym do osi toru o wartościach:
1) 1:40 - w torach na podkładach betonowych i drewnianych z szynami typu UIC 60,
2) 1:20 - w torach na podkładach betonowych i drewnianych z szynami typu S 49 i innymi.
Co ma to wszystko powyżej napisane do Helu i jego militarnej kolejki? Ano to, że przeszła sobie torami komisja wojskowa, popatrzyła, pomierzyła, zastosowała przepisy, i wyszło jej na to, że do wymiany jest kilka tysięcy podkładów. Dlatego, że wykolejenie takie jak na pewnej kolejce rok temu (dwa transportery myk z nasypu, cukier chlust z wagonów na drogę) gdyby wydarzyło się na Helu mogłoby spowodować hmmm.... pewną terytorialną niespójność, jak nie przymierzając we wrześniu 1939... Taka głowica torpedy to swoją moc ma
