No, to teraz coś tylko dla wytrwałych:
Postanowiliśmy doświadczyć "Pociągu na plażę" na własnej skórze i udało się (oj, poczuliśmy i zapamiętamy :twisted: )
Generalnie sukces taki, że aż strach... Przed szóstą przed kasą Arrivy w Grudziądzu ustawiła się kolejka jak przed mięsnym za Gierka. Po krótkim wahaniu olaliśmy bilety (w końcu sprzedaż w kasie miała być ponoć udogodnieniem dla klientów) i zajęliśmy wygodne miejsca w okolicy środka składu 2x(MR+MRD).
Z czasem podróżnych przybywało. W końcu zrezygnowani wsiedli i ci, którzy próbowali kupić bilet w kasie - tyle że dla nich miejsc siedzących zabrakło. Trudno - life is brutal...
Nagle świst, obroty rosną i ruszamy. Koła stukają na złączach szyn (coraz mniej takich linii), wagonem mocno buja, ale ogólnie ujdzie. Pociąg zatrzymuje się na przystankach i opuszczonych stacjach. Zbliżamy się do Kwidzyna. Tutaj dość liczna grupa pasażerów, część z rowerami. Okazuje się, że na rowery miejsca już nie starcza i cykliści zostają na peronie :evil: . To samo na kolejnych stacjach aż do Malborka. W Malborku trochę osób wysiada, ale więcej wsiada.
Cała naprzód i po torze przez most do Szymankowa. Przedłużający się postój i konsternacja wśród pasażerów, kiedy pociąg rusza "do tyłu" :wink: . Gdy część zastanawia się, czy zaraz nie wylądujemy z powrotem w Malborku, pociąg odbija gwałtownie w Lewo.
Linia do Nowego Dworu pozytywnie zaskakuje. Prędkość przyzwoita, komfort dobry: nie rzuca, nie kołysze.
W Nowym Stawie rodzina z wózkiem zostaje na peronie - mogą przecież sobie pojechać nad może samochodem :evil: .
Żuławskie krajobrazy przewijają się za oknem, ale mało kto podziwia widoki. Pociąg zbliża się do Nowego Dworu i pasażerowie zajmują miejsca w blokach startowych. Za chwilę przesiadka na wąskotorówkę - trzeba walczyć o miejsca.
Wtaczamy się na stację. Drzwi otwierają się i tłum rusza.
Emeryci skaczący po gruzach dawnego dworca, rodzice ciągnący dzieci, które nie są w stanie nadążyć, wszelkie chwyty dozwolone.
Po kilkudziesięciu sekundach rumuńskie klasy są nabite niczym puszki sardynkami. Co ciekawe, w letniakach względny luz. Skład imponujący (i zdecydowanie bardziej pojemny niż to, co zaproponowała Arriva): Lxd2 + MBxd2(czynny) + 4x rumuńska klasa + 5x letniak.
Robię kilka zdjęć i pakuję się do wagonu.
Ruszamy i powoli wytaczamy się na szlak.
Mijamy most na Tudze...
... i bardzo malownicze wiaderko.
Po małej gimnastyce udaje się zatrzymać ruch i przejechać na drugą stronę drogi.
Psychika ludzka jest ciekawa. Gdy kierowcy nas wyprzedzali, to trąbili, machali i ogólnie bardzo się cieszyli...
... ale wystarczył mały korek by przestali interesować się naszym pociągiem.
Most w Rybinie otwarty dla kolejki.

Stacja w Stegnie za chwilę zapełni się plażowiczami.
Do Sztutowa dojadą nieliczni, dzięki czemu konduktorzy mogą wreszcie sprzedawać bilety. Postanowiliśmy być uczciwi (głupi :?: ) do bólu i poprosiliśmy o bilet z Grudziądza do Sztutowa i z powrotem. Okazało się, że tłok taki, bo jedzie wycieczka: 80 szt. emerytów z kijkami, ale na bok narciarze, bo oto zbliżamy się do celu.
Nie ma oczywiście mowy o tym, żeby skład zmieścił się w peronach.

Nasze pojazdy trakcyjne zostawiają wagony...
... i obracają się na trójkącie...
... aby zająć pozycję do jazdy powrotnej.

Teraz tylko zepchnąć wagony i z częścią składu można ruszyć do Stegny. My tymczasem przenieśmy się na plażę.
Wracając na stację. Motorówka czeka sobie pod krzaczkiem, gdy na stację wpada pociąg ze Stegny.
Rumun zostawia skład w obrębie trójkąta, i obrsca się razem z motorówką.
Jeszcze tylko połączyć to wszystko do kupy...
...i można posłuchać najświeższych wiadomości.
W Nowym Dworze nie udało się dojechać do peronów. Zawodnicy zaczęli wyskakiwać niemal w biegu.
Okazało się nagle, że jeden człon jest "zarezerwowany" dla wycieczki (w czasie podróży "tam" raczej rezerwacji nie było

). Co ciekawe obsługa zamiast przeprosić za zaistniałą sytuację (część pasażerów nie mogła się wcisnąć do pociągu) popisywała się grubiaństwem i złośliwymi komentarzami (do wyrażających niezadowolenie: nie gadaj, tylko się pchaj bo zostaniesz / zaraz
Cię spiszę i się skończy - ogólnie jak leci w II os. lp.).

Ostatecznie (chyba) wszyscy się zmieścili.
Ścisk rozluźnił się najpierw w Nowym Stawie (dojeżdżają tam autobusy miejskie z Malborka), potem w Szymankowie (można poszukać jakiegoś miłego i wygodnego kibelka) i ostatecznie w Malborku (PKS + busy).
Generalnie od Malborka nie było problemów z miejscami siedzącymi. Podróż zakończyliśmy z małym poślizgiem (ok 10-15 min.) w Grudziądzu.

Teraz pora na oceny:
- za pomysł: 5,0 (jak na nasze warunki - rewelacja. Liczę, że idea się rozwinie i w przyszłości inne miasta Pomorza również otrzymają takie połączenia)
- za promocję wśród "ludu miast i wsi": 5,0 (frekwencja powalająca. Ciekawe: pewnie gdyby Arriva zwyczajnie przedłużyła kursy do Nowego Dworu z możliwością przesiadki, pies z kulawą nogą by nie pojechał. Wystarczyło trochę szumu, plakatów, na wyświetlaczu relacja: Grudziądz - Sztutowo i chwytliwa nazwa żeby "zwykli ludzie" wsiedli do pociągu).
- za zgranie dwóch szerokości toru: 4,5 (ogólnie przesiadka zorganizowana sprawnie, oznakowanie w porządku).
- dla wąskotorowców za komfort podróży: 4,0 (z posiadanym taborem i infrastrukturą nie da rady więcej).
- dla Arrivy za komfort podróży: 3= (o komforcie nie wspominajmy, ale ponieważ ostatecznie pociąg dojechał tam, gdzie dojechać miał, więc zaliczone).
Mówiąc krótko: Zdecydowana większość pasażerów głośno deklarowała, że następnym razem pojadą busem lub własnym samochodem, bo tam przynajmniej mają zagwarantowane miejsce siedzące, a i podróż będzie z godzinę krótsza. Część od razu zrealizowała swoje zapowiedzi w drodze powrotnej :

: .
Nam się podobało (nie w takich warunkach już się przecież podróżowało :wink:), choć pod koniec byliśmy kompletnie wyczerpani.
Więcej zdjęć:
Tutaj