1. Fenomen - Wyjazd
Prozaika podróży PKP
To już jutro nie mogę się doczekać mówiąc ściśle
Jak będzie zajebiście, przez cały tydzień o tym myślę
W głowie jedna opcja, żeby jak najszybciej kupić bilet
I za chwile kłopoty gdzieś zostawić
Znowu w trasę, wybieram oczywiście drugą klasę
Bo jest taniej, wiesz jaki to ma sens, nic się nie stanie
Za to więcej w kiermanie i wszyscy mamy jeden przedział
Same znajome twarze i tylko jeden zgredzik siedział
Zaraz wyszedł, zrozumiał, że tutaj nie będzie ciszej
No bo po co, wiadomo to rozgrzewka jest przed nocą
Ale każdy pociąg ma dwa końce, a w środku konduktor
Chciał od nas bilety, Żółf do niego kupie jutro
Jak zwykle, znowu kredytowy zaraz zniknie przez okno
Oczywiście trasę kontunuuje zgaraja ja dziś frystajluje
2. Łona Gdańsk - Szczecin
Bardzo sympatyczny opis podrózy na tym szlaku / odcinku / relacji / trasie (purystów języka kolejowego zapraszam do wykazywania wyższości). Leciało nawet w PR3
Świt zmienia się z nocą
Gdańsk główny wbiegam tu gdy głośniki bełkoczą
że na peronie już stoi mój pociąg (kurwa)
Przy czym jedną rzecz od razu ustalmy
ja spóźniony jak zwykle on zaś wyjątkowo punktualny
to pierwszy absurd ale na drugi czekam dość krótko
wita mnie uśmiechnięty konduktor
mówiąc dzień dobry, proszę, dziękuję i dalej w tym stylu
myślę no ładnie odjebało mi już
nie patrzę do tyłu tylko wbiegam z trudem
i znajduję przedział dwie studentki matka z dzieckiem i student
siadam i od razu mam problem z tym 4-letnim dzieckiem
bo jest coś kurwa podejrzanie grzeczne
a widzę, że to urwis groźny, bo ma oczy sprytne
i z przyjemnością by mnie choćby kopnął w łydkę
albo inne brzydkie rzeczy by przedsięwziął szczerze
a mimo to ich łotr nie przedsiąbierze (he?)
myślę co się tutaj dzieje do diabła
patrzę na studentki jedna jest ładna
ale student zamiast ją uwieźć adoruje laptop
więc ona dała się poderwać notatkom
matko boska świat się tak łatwo rozpadł
czy to jest miejsce w którym byłbym rap pozostać
w towarzystwie nieludzko grzecznego dziecka i trojga technokratów
w tym pociągu jadącym na zachód
czuję przypływ strachu i w rozpaczy taki koncept mam
może to nie PKP tylko Deutsche Ban
nie bez sensu myślę szowinisto podły
przecież niemiecki czterolatek by cię chociaż pogryzł
gdzie są przyczyny tych skutków
myślę pogrążając się w smutku Boże skąd ten chłód tu
i kiedy właśnie pytam się sam do czego myśmy doszli
ktoś aksamitnym głosem mówi przez głośnik
Szanowni państwo zbliżamy się do stacji Koszalin Główny
bardzo prosimy wszystkich wysiadających podróżnych
o sprawdzenie czy w przedziale nie pozostał ich bagaż podręczny
jednocześnie zachęcamy do jeżdżenia pociągami naszych linii, do widzenia
Głos przestał się sączyć a ja myślę no przesadzili teraz
świat się kończy czas umierać
bo to znak, że kapitalizmu dziczeje reżim
skoro już nawet PKP jest jazzy
skończę jak Chłasko
nic tylko się chlasnąć
kiedy runął już ostatni bastion
pękło pasmo złudzeń i jest rozpacz parszywa
ale nagle koszmar zaczyna się urywać
bo gdzieś tak trochę przed Łomzem
wsiada babcia ubrana w moher myślę jest dobrze
nawet lepiej bo nim zaczniemy tłuc o tory
ona w połowie zdąży opowiedzieć nam swój życiorys
ot co, swoją drogą dosyć nudny z połowy bym obciął
ale wreszcie czuję tu się mniej obco
i jeszcze niuans nadziei źródłem
patrzę na firanki i z radością odkrywam, że są brudne
w jednym z miast sennych wsiada łysiejący brunet
babcia sięga po nasz Dziennik on wyciąga Trybunę
i w sumie robi się jeszcze goręcej przez to
zacieram ręce i cieszę się jak dziecko
a propos ten jak dotąd anemiczny anioł wpatrzony w okno
już mnie czterokrotnie kopnął w kolano
i czuję, że jest dobrze znów mi
bo gniew trzepie mnie jak turystę białoruski celnik bez łapówki
nie zasnę
słyszę szemranego sprzedawcę co idzie przez korytarz krzycząc piwo jasne
robi się pasztet
a ja czuję, że mamy jeszcze szansę
póki po torach jeździ ten skansen
w pociągach jest styl
więc zamiast płynąć w innych prądach gdzieś by
utonąć ja wolę oglądać ten cyrk
i czuć się jak pasażer kolei polskich
słysząc aksamitny głos jakby bardziej swojski
Hehehehe proszę szanownego państwa zbliżamy się do stacji Szczecin Główny
betaaa mhmmmm ... bagaże chciałbym żeby państwo zabrali je z przedziałów
3. Mezo - Na ostatnia chwilę
Też tak macie?
http://sylap.wrzuta.pl/audio/2swXSAX9Thx/11-mezo-na_ostatnia_chwile-wzePierwszy przykład, jedyny w swoim rodzaju,
Był czwartek, mieliśmy grać koncert nazajutrz.
Wieczorem bawiąc się w klubach zapomniałem o Bożym świecie,
wiecie, był ubaw, w głośnikach grał Grand Puba.
Próba - ups! - zapomniałem na amen,
To moje lenistwo złą sławą owiane.
Nic to, na pewno zdążę na banę, wiesz, na pociąg
W końcu mamy niezłe połączenia z Łodzią.
Z tą myślą goniąc węża położylem się do łóżka,
Budzik nastawiony punktualnie godzina ósma.
Alarma!!! Lecz tego ranka nawet wystrzały w armat
By mnie nie zbudziły, sen był mi miły.
Kolejny problem to fakt, że nasz śpioch Jacuś,
Wstał w końcu ale na niezłym kacu.
Ohh...boli dynia, w gębie pustynia,
Późna godzina, cholera, zaraz trzeba się zbierać.
Jeszcze tylko wezmę kapięl, sprawdzę pocztę na kompie,
Wypalę parę płyt i na tramwaj sprint.
Ale burdel! Zbiegam ze schodów zarzucając kurtkę,
Kurde, trzeba się wrócić, zostawiłem komórkę.
Cudownie! Dosłownie kwadrans mam do odjazdu,
Spocony zasówam, nerwowy odliczania minut nastrój.
Owal już puszcza głuchacze, ja biegnę jak w sztafecie Haczek,
Laczek na peron, ha... nie mogło być inaczej.
Niemal tygrysim skokiem wpadam do pociągu nie dbając o bilet,
Zdążyłem...na ostatnią chwilę.
Na ostatnią chwilę - życie jak thriller,
pośpiech - znów dziś sobie nie pośpię,
spontan - świat zapieprza jak Pontiac,
ostatnio robię wszystko na ostatnią chwilę.
4. Pogodno - Hiphopotama mama
To nie jest hip - hop ale jest fajne i mama jest hip-hopotamowa
http://w832.wrzuta.pl/audio/33ny4fYPUk6/pogodno_-_hiphopotama_mamaJedyna prawdziwa lokomotywa, hiphopotama mama
Jedyna prawdziwa lokomitywa, haj haj hajle silesia