Świat kolejek wąskotorowych SMF
11 Października 2025, 19:34:30 *
Witaj
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
w6 i... Rp 1: Serwer FTP już działa! Szczegóły na forum.
   Strona główna   Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: 1 ... 184 185 [186] 187 188 ... 215   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Wieczny Konkurs  (Przeczytany 1758095 razy)
dobrzyn
Minister
******
Długość toru:: 1486 m

W terenie W terenie



bartek.dobrzynski
« Odpowiedz #3700 : 16 Listopada 2017, 23:02:00 »
0

Kol. Kucyk wymienił parowóz, który był haczykiem w tym pytaniu, stąd do niego wędruje prawo do zadania następnego pytania.
Px49-1791 pracował jako kocioł stały jakiejś RSP w Zduńskiej Woli. Kocioł tego peiksa posłużył do budowy Px48-3917.
Natomiast poza konkursem - czy kolega wie może jaka konkretnie RSP to była? Pytam, bo próbuję dotrzeć do jakichkolwiek zdjęć z tego okresu pracy w/w parowozu
Zapisane

Trabant 1.3 '91 "Stanisław"
Trabant 601 '66 "Dziadek"
Romet 100 '83 "Henio"
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4309 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #3701 : 17 Listopada 2017, 08:38:35 »
0

To mamy dość ciekawy rozwój tematu gdzie ten Px przebywał?, bo Kolega pisze o Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej, zaś w materiałach źródłowych widnieje Gminna Spółdzielnia w Zduńskiej Woli, co oczywiście nie oznacza że RSP nie była związana z GeeSem. Jeszcze gdzieś widziałem precyzyjniejszą informację, że kocioł miał służyć jako źródło pary w wytwórni różnorakich ambrozji zwanych prytami, więc może tędy droga - należało by odnaleźć zakład zaopatrujący na przełomie lat 80 i 90 zduńskowolskie społeczeństwo w ten płynny, smaczny, lekko siarką w nos trącający artykuł pierwszej potrzeby.

Pozostańmy w tematyce wytwarzania pary - pytanie takie trochę nietypowe, bo będzie dotyczyło wiedzy wyjątkowo niszowej, wszak obcowanie z czynnym kotłem parowozowym nie należy do popularnych czynności, jednak jeżdżąc po polskich skansenach wielokrotnie natknąłem się na dziwne teorie dotyczące palenia, zatem korzystając z okazji postaram się obalić nasz narodowy mit dotyczący obsługi paleniska.

Otóż na kolejach na których są jeszcze eksploatowane parowozy często można zobaczyć jak maszynista czy palacz co chwila grzebią w piecu gracą mieszając żar na ruszcie, a po pewnym czasie słychać że lament powstaje.

4791. Dlaczego jak ognia należy unikać „przerabiania” ognia?

I od razu podpowiedź: nie chodzi mi o ekologię, czy straty energetyczne, ale coś związanego z prawem Archimedesa co się mści.
Zapisane

Na peronie zostało wszystko to Cię męczy.
Patrząc z kabiny FAURa* świat wydaje się lepszy.


*) tu można wstawić każdą serię lokomotywy.
kamlox
Mechanik
***
Długość toru:: 224 m

W terenie W terenie


« Odpowiedz #3702 : 17 Listopada 2017, 09:47:02 »
0

Wydaje mi się, że odpowiedź powinna brzmieć tak:
Gdyż prowadzi to do powstania "otworów" w palenisku, a co za tym idzie dostania się chłodnego powietrza przez owe otwory bez "amortyzatora" w postaci opału, co w rezultacie może prowadzić do przeciwnego do oczekiwanego przez grzebiących efektu osłabionej produkcji pary w kotle, a dodatkowo istnieje ryzyko zaistnienia zjawiska lania płomieniówek
Zapisane
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4309 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #3703 : 17 Listopada 2017, 09:58:10 »
0

To nie jest właściwa odpowiedź - choć deko prawdy przypadkiem zawiera.
Zapisane

Na peronie zostało wszystko to Cię męczy.
Patrząc z kabiny FAURa* świat wydaje się lepszy.


*) tu można wstawić każdą serię lokomotywy.
Kajetan
Dyrektor
*****
Długość toru:: 560 m

W terenie W terenie


« Odpowiedz #3704 : 17 Listopada 2017, 10:32:00 »
0

Ja bym raczej powiedział ze otwarte drzwiczki zapraszają lewe powietrze, które zimne idzie bezpośrednio w komin z pominięciem opału...
Zapisane
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4309 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #3705 : 17 Listopada 2017, 11:25:44 »
0

To też nie ten trop. Na nadmierne ilości zimnego powietrza dostające się do skrzyni ogniowej zawsze można zastosować regulację ciągu przez ustawienie dmuchawy nie na maxa, ale jedynie tak by gazy spalinowe nie uchodziły przez otwór drzwiczkowy.
Zapisane

Na peronie zostało wszystko to Cię męczy.
Patrząc z kabiny FAURa* świat wydaje się lepszy.


*) tu można wstawić każdą serię lokomotywy.
Filip Bebenow
Mechanik
***
Długość toru:: 185 m

W terenie W terenie


« Odpowiedz #3706 : 17 Listopada 2017, 17:29:23 »
+1

To też nie ten trop.
Za każdym razem, gdy pracownik miącha w piecu, jakiś cm2 powierzchni rusztu zamienia się w beton. A mówiąc mniej poetycko - Im więcej mieszasz w piecu tym bardziej masz zaszlakowane!

Sprawdzoną metodą (gdy np. palimy kamieniem barwy szaroczarnej albo palacz zasnął, zgasło mu prawie do zera, po czym przed naszym przyjściem posypał grubo i nadmuchał parę dmuchawką) jest w skrajnie trudnych przypadkach zrobić łomem dziurę i jakoś dojechać do najbliższej stacji, na której można w spokoju poświęcić kwadrans na szlakowanie.

Pozdrawiam,

FB
Zapisane
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4309 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #3707 : 17 Listopada 2017, 19:09:32 »
+1

Im więcej mieszasz w piecu tym bardziej masz zaszlakowane!
I to jest sentencja którą należałoby wyryć nad każdymi drzwiczkami paleniska. Niektórym wyrył bym ją rozżarzonym pogrzebaczem na czole.
Brawo Filip!

Naszykujcie sobie (choćby w myślach) szklankę do której na dno wrzucamy kawałki sucharka, ciastka-rybki czy połamane słone paluszki tak aby utworzyły dwucentymetrową warstwę. Na nią sypiemy kilka łyżek gruboziarnistej soli albo lepiej: żwirku dla kota - tylko nie zasikanego.

Jak się spala paliwo w kotle? Mamy oczyszczony ruszt składający się z żeliwnych belek, na nim rozpalamy drewno, dajemy węgiel i czekamy. Po chwili wszystko się jara jak ta lala, z paliwa uwalniają się węglowodory dające świecący płomień. Po kilku minutach na ruszcie pozostaje żarzący się koks. Więc znów na niego walimy kolejna warstwę węgla, i tak przez cały dzień.
Ale ten koks na dole się wypala, wyżarza i na powierzchni każdej bryłki powstaje coraz więcej niepalnych atrakcji tworzących popiół, czyli taki jakby proszek, czasem są też łuskowate twory od przerostu skały.

Te atrakcje w pewnej temperaturze się topią, a dokładniej nadtapiają na brzegach. Dzieje się to w sposób umiarkowany, bo koks z którego powstają kończy się wypalać, zatem temperatury w samej dopalającej się warstwie nie ma wielkiej, a grzeje jedynie góra, czyli to co zostało później do pieca wrzucone i teraz się pali.

W efekcie z popiołu i zanieczyszczeń tworzy się żużel – porowaty, kruchy, o dużej objętości lekki spiek znakomicie przepuszczający powietrze, zatem nie szkodzący w dostarczaniu tlenu do wyższych warstw. Żużel zostaje tam gdzie powstał – bezpośrednio na ruszcie, część oczywiście spada do popielnika, ale jest to odrobina. Następna warstwa pumeksu tworzy się na pierwszej, trzecia na drugiej itd., czyli żużel będzie rósł w górę miarę spalania kolejnych porcji paliwa. Będzie rósł, ale wciąż pozostanie przepuszczalny.

Warstwa żużla, która zawsze się wytwarza, rozdziela równomiernie powietrze po całej powierzchni paleniska zapobiegając powstaniu wyrwy w paliwie i napływowi szerokiego strumienia zimnego powietrza – o tym pisał Kamlox.
Druga sprawa to porowaty żużel uszczelnia ruszt zapobiegając spadaniu niedopalonego węgla do popielnika, a zatem zmniejsza straty energii.
Mało tego - żużel jest doskonałym izolatorem. Rusztowiny, które gdy po rozpaleniu spoczywała na nich paląca się warstwa żaru miały kolor wiśniowy i temperaturę 700*C, jeśli znajdzie się nad nimi poduszka żużlowa będą miały podczas pracy temperaturę koło 300*, co znacząco wydłuży ich żywot.

Wróćmy teraz do naszej szklanki z chrupkami i żwirkiem. Ciasteczka na dole to żużel. Kamyczki to palący się koks. Weźmy teraz łyżeczkę i zamieszajmy całość jakbyśmy kogel-mogel robili. Niby powinno się wszystko równo rozłożyć, ale jakoś dziwnym trafem im dłużej miąchamy, tym bardziej chrupki na wierzch wypływają. Nic dziwnego – działa siła wyporu, bo żwirek ma większy ciężar właściwy i pieczywo nań wypłynie czy tego chcemy czy nie.

Tak samo ten dobroczynny żużel przemieści się w górę gdy zaczniemy mieszać warstwę paliwa hakiem. I co się wtedy stanie? Gdy warstwa żaru wraz z żużlem się rozpali, wtedy temperatura stopi nasz pumeks na ceramikę. Z żużla powstanie szlaka – płynna magma oblepiająca koks, która po ostygnięciu jest twarda jak szkło. I to właśnie opisał Filip: popraw ogień przez mieszanie – na bank będzie szlakowanie.

O, widzę że jeden z Kolegów uczących się na palacza parowozu kręci nosem że nie mam racji bo tam, gdzieś, ktoś mówił że żużel to, czy jest na dole, czy na górze i tak się stopi. A Kolega odpowie mi czemu jak się chce upiec ziemniaki to najpierw jara się duży ogień, potem jak się żar zrobi to się tam pyry wali i na tym wszystkim znów się hajcuje oponę, a nie postępuje się na odwrót czyli w ogień kartofle daje? No właśnie – bo by się spaliły. Tak samo jest z tym naszym przyjaznym żużlem.

Swoją drogą mocno zastanawiam się czy nie założyć jakiegoś działu o obsłudze kotłów parowozowych, bo w obecnych czasach gdzie ludzie dostający na różnych „wręczeniach” świadectwo uprawniające do obsługi kotłów przewoźnych wysokiego ciśnienia nie są w stanie dokonać serwisu wodowskazu (tak Kolego – obsługa to nie tylko wrzucanie węgielków i paradowanie w czapce kolejowej, ale przede wszystkim utrzymanie sprawności urządzenia) może przydało by przekazać trochę dobrej wiedzy praktycznej.

Filipie, czyń swą powinność.

P.S. Kolego Kamlox – jak zdaniem Kolegi mają lać płomieniówki, skoro są w ścianie sitowej skrzyni ogniowej obspawane, co? ;P
« Ostatnia zmiana: 17 Listopada 2017, 19:13:07 wysłane przez Kucyk » Zapisane

Na peronie zostało wszystko to Cię męczy.
Patrząc z kabiny FAURa* świat wydaje się lepszy.


*) tu można wstawić każdą serię lokomotywy.
Kajetan
Dyrektor
*****
Długość toru:: 560 m

W terenie W terenie


« Odpowiedz #3708 : 17 Listopada 2017, 19:41:31 »
0

A ja mam pytanie pozakonkursowe: Jak opisane wyżej zjawisko ma się do gatunków węgla? Mamy przecież węgle długo- i krótkopłomienne, różniące się zawartością węgla w węglu, rozmaitych węglowodorów i wreszcie skłonnością do spiekania...
Zapisane
Filip Bebenow
Mechanik
***
Długość toru:: 185 m

W terenie W terenie


« Odpowiedz #3709 : 17 Listopada 2017, 19:58:17 »
+2

może przydało by przekazać trochę dobrej wiedzy praktycznej.

Filipie, czyń swą powinność.


A zatem pozostając w stadium wiedzy praktycznej - a ręczę, że żaden z szkolących ani egzaminujących (w mowie) ani nawet Neumann, Fleszar, Sobolewski etc. (w piśmie) nie da odpowiedzi na moją zgadywankę. Oto ona:

Parowóz odstawiono na mycie kotła. Po dokładnym oczyszczeniu kotła z kamienia, wypłukania herbaty Lipton z najgłębszych zakamarków i napełnieniu świeżą wodą - przygotowano suche deseczki, trochę szmat z oliwą i przekazano maszynę do rozpalenia. Temperatura powietrza atmosferycznego wynosiła nad ranem około 5 stopni C. Nic dziwnego - to jesienny turnus.

W pierwszej fazie rozpalania kotła nic nie wyglądało podejrzanie. Jak zwykle wrzucono najpierw drewno, później jeszcze suche drewno i poprawiono drewnem, wszak starzy majstrzy uprzedzali - nie wal od razu wyngla bo ci sie nie zapoli.

Aż tu nagle konsternacja. Wskazówka stanęła na 2 atm, wody jakby ubywało w szkle (i to pomimo, że przyrząd jest zgodnie z przepisami dmuchany przynajmniej 1 raz na służbę), a po otwarciu dymnicy oczom ich ukazał się... prawdziwy ocean! Niczym po otwarciu zakrapiacza, tylko jak to możliwe, gdy nie tylko nie był używany, ale nawet najsprytniejszy inżektor (wymagany by "odpalić" zakrapiacz) nawet nie pierdnie przy 2 atm.

CO BYŁO PRZYCZYNĄ POJAWIENIA SIĘ WODY W DYMNICY?  A przy okazji pewnie Kuc poda metodę na przeciwdziałanie tej patologii ;-)

Cytuj
A ja mam pytanie pozakonkursowe: Jak opisane wyżej zjawisko ma się do gatunków węgla? Mamy przecież węgle długo- i krótkopłomienne, różniące się zawartością węgla w węglu, rozmaitych węglowodorów i wreszcie skłonnością do spiekania...
Odpisze przewrotnie - nawet najlepszy węgiel można zepsuć, parowóz zaszlakować i stanąć na brak pary. Bardzo słabym węglem też się da palić, ale bezwładność reakcji parowozu jest dużo dłuższa - trudniej tę parę nagotować, chociaż mając dużo wody w kotle i pilnując by zbytnio nie urosło w piecu - jako tako da się jechać. Gdy węgiel jest po prostu beznadziejny - to już nic nie pomoże. Będzie rósł w piecu (nie upalał się), a pary nie dawał.

Pozdrawiam i popieram propozycję Janusza o dziale "Parowóz -zrób to sam".


FB
Zapisane
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4309 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #3710 : 17 Listopada 2017, 20:01:54 »
0

Odpowiedź dla Kolegi Kajetana:

Wszystkie węgle dostępne w gieesach to węgle długopłomienne - nie rozwodząc się nad klasyfikacją odpowiem - nikt nie sprzedaje czegoś co by się nie sprzedawało do gospodarstw domowych czyli najprostszych palenisk wymagających długiego płomienia, i takie paliwa stosuje się obecnie do parowozów. Węgle różnią się wartością opałową, zawartością popiołu i jego topliwością, czy "smolistością" węglowodorów, ale mają jedną wspólną cechę: jeśli się przemiesza żużel z płonącym koksem, to niezależnie od jakości towaru - odpowiedź znajdziesz wyżej.

Sztuka palenia w parowozie to właśnie umiejętność wytworzenia i utrzymana poduszki żużlowej, "praca" grubością warstwy koksu i rozdział powietrza góra - dół. To wszystko pozwala na wyduszenie z kotła (i z całej maszyny) maksimum mocy przy uniknięciu strat niezupełnego spalania, czyli dymienia. Ale w obecnej rzeczywistości ma takie znaczenie jak umiejętność władania szablą na wojnie - to takie nawiązanie do czasów gdy Polska zdobywała niepodległość, a na kolei królowały parowozy.
Zapisane

Na peronie zostało wszystko to Cię męczy.
Patrząc z kabiny FAURa* świat wydaje się lepszy.


*) tu można wstawić każdą serię lokomotywy.
majster
Mechanik
***
Długość toru:: 168 m

W terenie W terenie


« Odpowiedz #3711 : 17 Listopada 2017, 21:51:30 »
0

Cytuj
CO BYŁO PRZYCZYNĄ POJAWIENIA SIĘ WODY W DYMNICY?
Zapewne "zapocenie się kotła" spowodowane zbyt niską temperaturą spalin, zawarta w nich para wodna z powietrza przepływającego przez palenisko w zetknięciu z zimnymi ścianami rur ogniowych i dymnicy skropliła się na nich i jest "po ptokach" w palenisku się ogień kisi, a pary nie przybywa.
Zapisane
Filip Bebenow
Mechanik
***
Długość toru:: 185 m

W terenie W terenie


« Odpowiedz #3712 : 18 Listopada 2017, 09:40:59 »
0

Cytuj
CO BYŁO PRZYCZYNĄ POJAWIENIA SIĘ WODY W DYMNICY?
Zapewne "zapocenie się kotła" spowodowane zbyt niską temperaturą spalin, zawarta w nich para wodna z powietrza przepływającego przez palenisko w zetknięciu z zimnymi ścianami rur ogniowych i dymnicy skropliła się na nich i jest "po ptokach" w palenisku się ogień kisi, a pary nie przybywa.
Brawo majster! Dokładnie o to zjawisko mi chodziło. Pewnym tropem była uwaga o niedawnym myciu i napełnieniu zimną wodą. "Zapocenie" jest wówczas bardzo prawdopodobne.
 Majster zadaje kolejne pytanie!

Po ponownej lekturze refleksji Janka przyszło mi do głowy jeszcze zupełnie inne pozakonkursowe pytanie, na które sam nieco przewrotnie odpowiem. Po co w ogóle"gotować parę" pod czerwoną kresę skoro pociąg leciutki, profil linii łagodny,a na 0,5 MPa każdy parowóz wąskotorowy spokojnie ruszy z miejsca? Zwolennikom tego pozornego ułatwienia życzę powodzenia w utrzymaniu wody w trakcie jazdy z otwartą przepustnicą! Wcale nie ładne wydechy, czarny dym na fotostopach, ani nawet ryczące zawory nie dadzą tyle frajdy co święty spokój z powodu 1/2 - 2/3 wody w szkle płynowskazu.

POZDRAWIAM

FB
Zapisane
majster
Mechanik
***
Długość toru:: 168 m

W terenie W terenie


« Odpowiedz #3713 : 18 Listopada 2017, 15:50:46 »
0

To pociągnę temat dalej, pytanie z życia wzięte, każdy pewnie ma na to jakiś swój sposób:

Skoro już nam się kocioł przy rozpalaniu "zapocił", co zrobić, żeby się w palenisku zaczęło normalnie palić, a w kotle gotować parę?
Zapisane
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4309 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #3714 : 18 Listopada 2017, 17:32:48 »
+3

Nadarza się wyśmienita okazja do popełnienia kolejnego artykułu z cyklu „Z kotłem parowozowym za pan brat” zatem jadę:

Na wstępie, aby zrozumieć czemu się nie chce palić, należy zdefiniować owe „zapocenie”, czyli stan w którym spada przepływ spalin z paleniska do dymnicy i dalej na zewnątrz. Aby nie mieszać kwestii zaznaczę też, że w naszym przypadku rozpalamy kocioł bez zapiętej siatki iskrochronnej, która też może uniemożliwić rozpalenie, ale nie o tym mowa.

Stan o który pyta Kolega Majster prawidłowo powinniśmy nazywać nie „zapoceniem” a „zasadzeniem”, gdyż wykraplająca się w kotle woda jest tylko katalizatorem w procesie zapchania kotła. Otóż jeśli w palenisku spalimy gwałtownie coś co daje dużo kłaczastej sadzy (podkłady, oponę, plastikowy baniak, tłusty węgiel albo, co najczęściej się zdarza wrzucimy za dużo węgla na raz) to osiądzie ona wewnątrz kotła zwłaszcza na wlotach rur ogniowych tworząc tzw. 'murzyńskie zwieracze'.

Również w rurach następuje wytworzenie „misia” z sadzy. Niby przelot jest, ale opory przepływu w takim przewodzie o kudłatych ścianach są ogromne co powoduje zanik ciągu. Objawem jest powstawanie żółtego, gryzącego dymu, który „kisi” się z komina, za to intensywnie strzela strużkami z nieszczelności drzwiczek.

Trzeba zaznaczyć że powstanie tego zjawiska jest spowodowane wyłącznie błędem ludzkim – ktoś przesadził z dorzuceniem czegoś kopcącego, dlatego często owe zapocenie można wykonać, gdy już para zaczyna się podnosić: wtedy ostrożna dotąd obsługa ciesząc się z tego że kocioł się zagotował traci czujność i wali tyle dobra do pieca, że w kilka minut ściana sitowa zaczyna wyglądać jakby tłum nagich uchodźców się ku nam wypinał.



Co więc należy uczynić w takiej sytuacji? Możliwości są dwie, w zależności od tego czy dysponujemy sztucznym ciągiem, czy nie. Aby było łatwiej nam dywagować, za czynny wyciąg uznamy albo możliwość zastosowania dmuchawki na sprężone powietrze, albo stan w którym mamy ponad 0,5 atn pary w kotle.

Ogólna zasada dla każdego przypadku: absolutnie nic nie mieszamy w piecu, a zwłaszcza nic nie dokładamy! Zamykamy szczelnie popielnik (szybry spustowe również) i dopiero przystępujemy do działań.

Jeśli zasadzowanie nastąpiło, a czynnego ciągu nie ma, to niestety trzeba będzie przebić rury szczotką drucianą. W skrajnym przypadku gdy nie mamy szczotki na kutachu, trzeba jakoś miotłą omieść ścianę sitową skrzyni ogniowej aby oczyścić wloty rur, co przy zabudowanym sklepieniu jest niemożliwe. Czynności te wykonać należy obowiązkowo przy zamkniętych klapach powietrza. Dalej należy palić kocioł de-li-kat-nie nie dokładając tego co dało sadze, albo dokładając z umiarem.

Jeśli zaś mamy czynny sztuczny ciąg, nawet tak nieznacznie jak przy ciśnieniu 0,5 bara, to działamy następująco:
1.   Sprawdzamy czy drzwi dymnicy, klapy powietrzne i spustowe popielnika są zamknięte najszczelniej jak się tylko da.
2.   Puszczamy dmuchawkę i obserwujemy czy strużki żółtawego dymu przestają się sączyć z drzwiczek. Jeśli tak się stało – jesteśmy uratowani i przechodzimy do punktu 3., jeśli nie – szczota w dłoń, czyli wersja bez posiadania sztucznego ciągu.
3.   Delikatnie uchylamy drzwiczki od paleniska, w pewnym momencie zapalą się gazy wewnątrz skrzyni i pewnie płomień strzeli przez szczelinę. Nie należy wtedy panikować, tylko poczekać zmniejszając ewentualnie szczelinę aż pulsacja spalin ustanie.
4.   Zostawiamy kocioł w spokoju na 15 minut – najlepiej idziemy sobie na kibelek czy do sklepu aby nie kusiło zaglądać, poprawiać, majtać drzwiczkami. W palenisku jest przepływ spalin i wydzielone z paliwa dymy łączą się z powietrzem napływającym przez uchylone drzwiczki, co powoduje ich spalenie, wzrost temperatury oraz opalenie kosmatych gniazd na wlotach rur. Powyższa fotografia przedstawia dokładnie rozpoczęcie tego procesu.
5.   Jeśli para wzrośnie do 2 atn to dopiero wtedy delikatnie (naprawdę tylko-tylko, o 1cm) uchylamy patykiem klapę popielnika dając jednocześnie cały czas powietrze górą i w ten sposób podnosimy parę, jednocześnie zwiększając stopniowo otwarcie klapy i starając się przepalić towar w palenisku, a przede wszystkim dbając aby spaliny z komina wychodziły możliwie bezbarwne.
6.   Gdy w kotle mamy już ciśnienie bliskie roboczego uruchamiamy lokomotywę i dajemy jej w pizdę paląc laczka i jeżdżąc na hamulcu aby wyrzuciła z rur syfy.
7.   Zapamiętujemy sobie tę lekcję na całe życie – bo palić to trza umić.

Swoją drogą to zauważyłem, że umiejętność wykorzystania właściwości drzwiczek paleniskowych które są wyposażone w atrybuty do podawania powietrza górnego, obecnie umarła. A dobry rozdział nawiewu pod i nad ruszt to podstawa uzyskania dobrego wytwarzania pary, ale jak Kolega Filip pisał: a komu to teraz potrzebne?
Zapisane

Na peronie zostało wszystko to Cię męczy.
Patrząc z kabiny FAURa* świat wydaje się lepszy.


*) tu można wstawić każdą serię lokomotywy.
majster
Mechanik
***
Długość toru:: 168 m

W terenie W terenie


« Odpowiedz #3715 : 18 Listopada 2017, 18:03:52 »
0

I wszystko mamy w wyczerpujący sposób wyjaśnione. Pytanie było trochę z przymrużeniem oka, bo żeby zaczęło się w palenisku dobrze palić trzeba zrobić jedno - udrożnić rury ogniowe. W jaki sposób? To już kwestia własnej inwencji twórczej, kilka sposobów opisał kolega Kucyk, ja może dorzucę jeszcze jeden sprawdzony osobiście przeze mnie, otóż jeśli nie mamy akurat dmuchawki na sprężone powietrze i kutacha ze szczotką drucianą na końcu ale mamy lokomotywę spalinową i jest nas dwóch zaczepiamy do owej lokomotywy parowóz i jeździmy trochę po stacji wte i wewte z otwartą przepustnicą i stawidłem rozkręconym na maksa (oczywiście w odpowiednim kierunku) aż przestanie czarne dziadostwo rzygać z komina. Potem odstawiamy parowóz na swoje miejsce i spokojnie palimy dalej zgodnie z wytycznymi podanymi przez Kucyka, a w międzyczasie czyścimy uprzednio ubrudzone czarnym dziadostwem pojazdy.
Kucyku czekamy na kolejne pytanie, no i ... dalszy ciąg poradnika.
Zapisane
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4309 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #3716 : 18 Listopada 2017, 18:24:58 »
0

To dalej ćwiczymy palenie w parowozie. Podczas pracy kotła możemy mieć cztery zasadnicze kolory dymu z komina: niebieskawy, żółty, brązowy i oczywiście czarny. Wiadomo że ostrej granicy między nimi nie ma - jeden przechodzi w drugi nie cyfrowo, lecz analogowo - płynnie. Ale każdy dym to strata energii, wszak w atmosferę uchodzi chemia która mogłaby się spalić.

4794. Który kolor dymu świadczy o największych stratach?

Oczywiście odpowiedź należy krótko uzasadnić.  Buziak
Zapisane

Na peronie zostało wszystko to Cię męczy.
Patrząc z kabiny FAURa* świat wydaje się lepszy.


*) tu można wstawić każdą serię lokomotywy.
Kajetan
Dyrektor
*****
Długość toru:: 560 m

W terenie W terenie


« Odpowiedz #3717 : 18 Listopada 2017, 21:45:05 »
0

Miałem się powymądrzać, ale już ktoś w necie to zrobil:

http://czysteogrzewanie.pl/jak-palic-w-piecu/dym-i-sadza-a-jakosc-spalania/

Polecam, bo całość jest napisana całkiem przystępnie.
Zapisane
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4309 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #3718 : 18 Listopada 2017, 22:05:03 »
+1

Artykuł niezły - no ale prośba o odpowiedź, abym ja mógł się też powymądrzać - he, nie odpuszczę okazji by choć trochę tej mej wiedzy w Internecie zostawić mając taką polską satysfakcję że niektórych ona swędzi. Partia wzywa: dajcie mi Towarzyszu powód.
Zapisane

Na peronie zostało wszystko to Cię męczy.
Patrząc z kabiny FAURa* świat wydaje się lepszy.


*) tu można wstawić każdą serię lokomotywy.
Kajetan
Dyrektor
*****
Długość toru:: 560 m

W terenie W terenie


« Odpowiedz #3719 : 18 Listopada 2017, 22:30:30 »
0

Ja bym to ujął tak:

Dym żółty - siarka. Siarka jest naturalnie występującą domieszką w węglu, spalającą się do tlenków siarki, powodujących kwaśne deszcze. Nie znam się na temacie na tyle, by stwierdzić na 100%, od czego zależy spalanie siarki w palenisku, ale bez wątpienia ma na to wpływ zasiarczenie paliwa

Dym niebieski - nie wiem, ale najczęściej widziałem to przy spalaniu drewna.

Dym czarny - niespalone cząstki węgla. Świadczy to o tym, że nieco węgla jest porywane przez ciąg do komina, gdzie się nie do końca dopala. Może to świadczyć o zbyt mocnym ciągu.

Dym brązowy - ktoś przetwarza węgiel na węglowodory, czyli wykorzystuje kombinację niedoboru tlenu, wilgoci i niskiej temperatury do przeprowadzenia reformingu węgla. Zamiast jednak jakże pożądanej benzyny syntetycznej otrzymuje się jednak jedynie niezbyt przydatną smołę, skutecznie kitującą wszystko co się da... Jest to najmniej efektywna opcja zarówno z punktu widzenia energii jak i późniejszej roboty przy czyszczeniu.

Zaznaczam - na parowozach się nie znam (i nie zamierzam tego udawać), ale widzę dużo analogii z kotłami centralnego ogrzewania.

Zapisane
Strony: 1 ... 184 185 [186] 187 188 ... 215   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2009, Simple Machines
theme for 750mm.pl based on bisdakworldgreen design by jpacs29
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!