Kucyk
|
|
« Odpowiedz #40 : 24 Wrzesień 2020, 22:22:03 » |
0
|
Remontuje się w Piasecznie na potrzeby ekspozycyjne taka stara platforma. Udało się już przeprowadzić większość z zakresu naprawy "średniej ftalowej" - czyli wykonanej średnio i przy użyciu farby ftalowej, w każdym razie całość jest już pomalowana na gotowo czarnym lakierem.
Pomyślałem dziś, iż teraz warto by obręcze i obwódki zderzaków pociągnąć na biało. Na to Kolega JSz ostro zareagował że jest to po prostu zwyczajny obciach!
I tu pomyślałem, że Kuba może mieć rację. Bo co do obręczy kół - to np. w parowozach mają być w naturalnym kolorze stali, jak po obtoczce, zaś biała farba miała w zamyśle nieudolnie imitować nowość "kapci". Ale te zderzaki - ciekaw jestem skąd wziął się zwyczaj malowania obwódek. Z normalnego toru? Kiedyś było to zdaje się wymagane, jako oznaczenie najbardziej wystających elementów. A może to tylko była taka moda?
No właśnie - co myślicie o takich "zdobieniach" w postaci malowania ww. elementów. Pachną wiochą niczym makijaż córki sołtysa na zabawie w remizie? Czy może to właściwe podejście do wizerunku kolejowej materii?
Dodam na koniec, iż oczywiście niezależnie od tego co napiszecie, ów wagon ze wstępu nie otrzyma białych atrybutów, tym nie mniej ciekaw jestem Waszych opinii.
|
|
|
Zapisane
|
Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach. (Edmund Burke)
|
|
|
Jacek Fink-Finowicki
Młotkowy
Długość toru:: 59 m
W terenie
|
|
« Odpowiedz #41 : 25 Wrzesień 2020, 19:18:04 » |
0
|
Górale powiadają, że po tylu latach wagon powinien być skierowany nie na "średnią ftalową" lecz już na "główną poliuretanową" Zaś ciekaw jestem czy ktokolwiek znajdzie jakąś instrukcję opisującą te białe pomysły... BTW białe obręcze w wagonach miały uzasadnienie w postaci lepiej widocznych wypływów korozji po obluzowaniu obręczy
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Jsz
|
|
« Odpowiedz #42 : 25 Wrzesień 2020, 20:50:01 » |
+3
|
Ze swojej strony dodam że platforma choć dla zwykłego człowieka wygląda jak pogięty złom, to dla znawców jest to bardzo ciekawy prawdopodobnie ponad 120 letni wagon, o bardzo ciekawej historii i jeszcze nie do końca ustalonym pochodzeniu. I żeby było jeszcze ciekawiej ,jego nieoryginalne zestawy kołowe z kołami monoblokowymi zostały wykonane przez odlewnię warsztatów mechanicznych WMD Piaseczno, zachował nawet się drewniany model odlewniczy takiego koła monoblokowego.
|
|
|
Zapisane
|
Jakub Szadkowski
|
|
|
Kamil P
Nowicjusz
Długość toru:: 12 m
W terenie
|
|
« Odpowiedz #43 : 30 Wrzesień 2020, 20:54:45 » |
0
|
Ale te zderzaki - ciekaw jestem skąd wziął się zwyczaj malowania obwódek. Z normalnego toru? Kiedyś było to zdaje się wymagane, jako oznaczenie najbardziej wystających elementów. A może to tylko była taka moda?
No właśnie - co myślicie o takich "zdobieniach" w postaci malowania ww. elementów. Pachną wiochą niczym makijaż córki sołtysa na zabawie w remizie? Czy może to właściwe podejście do wizerunku kolejowej materii?
Aż z ciekawości popytam starych górali... strzelając w ciemno i działając pod wpływem odpieluszkowego zapalenia mózgu - a może przy bardzo dziadowskim oświetleniu zwiększał Waść swoje szanse na uniknięcie upanierowania się smarem mając szansę dostrzec w ostatniej chwili białą obrysówkę tarcz podążając chwiejnym krokiem pomiędzy odstawionym taborem?
|
|
|
Zapisane
|
"Mechanik rdzewieje szybciej niż maszyny którymi się zajmuje"
|
|
|
2xm
|
|
« Odpowiedz #44 : 30 Wrzesień 2020, 22:18:25 » |
0
|
Ale te zderzaki - ciekaw jestem skąd wziął się zwyczaj malowania obwódek. Ponoć pierwotnie był to wynalazek germańskiego najeźdźcy przydatny w warunkach wojennego zaciemnienia. A potem to już chyba zostało lokalnie w różnych miejscach Europy jako ozdobnik - na normalnym jak i wąskim torze.
|
|
|
Zapisane
|
Podejrzewam, że u źródła tej wiadomości kryje się czyjaś kpina, bardziej lubiana w Polsce niż uznanie dla prób postępu (...).
|
|
|
MichałŁ
|
|
« Odpowiedz #45 : 01 Październik 2020, 16:11:19 » |
0
|
Jak już jesteśmy przy tematach malarskich, to może ktoś mógł by się wypowiedzieć w temacie malowania parowozów jajcem. A dokładniej białkiem z jajca. Słyszałem że na dawniej zwłaszcza na terenach zaboru Austriackiego malowano kotły białkiem z kurzych jajek. Pod wpływem ciepła kotła z białka powstawało powłoka w rodzaju dzisiejszego lakieru bezbarwnego, która była sucha (w przeciwieństwie do znanego dziś ropowania) przez co nie kleiła się do niej sadza. To umożliwiało łatwe utrzymanie prestiżowego połysku parowozu.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Trabant
|
|
« Odpowiedz #46 : 02 Październik 2020, 15:08:47 » |
0
|
Nie znam się na malowaniu (ani na gotowaniu), ale czy nie mogło tu chodzić też o ewentualne uszczelnienie kotła?
|
|
|
Zapisane
|
PRÓŻ / ŁAD
|
|
|
Piottr_tt
|
|
« Odpowiedz #47 : 04 Październik 2020, 16:03:18 » |
0
|
Nie znam się na malowaniu (ani na gotowaniu), ale czy nie mogło tu chodzić też o ewentualne uszczelnienie kotła?
Przy takim ciśnieniu pary jakie jest w kotle to jajco by raczej na uszczelnienie nie pomogło. To tylko McGyver potrafił wbić jajko do poprzestrzelanej chłodnicy, potem odpalić silnik i pojechać :-)
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Kucyk
|
|
« Odpowiedz #48 : 04 Październik 2020, 18:39:21 » |
+6
|
A właśnie, że może nie do końca tak to jest...
Miałem kiedyś w ręku książkę-podręcznik typu "Parowóz w pytaniach i odpowiedziach" pochodzącą z przed wojny. Tam było pytanie o dodawanie do wody zasilającej różnych specyfików typu mąka, krochmal i... owe białko jajka. Oczywiście odpowiedź była, iż nie wolno dodawać takich towaresów, choć niektórzy maszyniści twierdzą że pomagają one w zachowaniu szczelności kotła.
Skąd takie pytanie mogło się wziąć? Niewątpliwie (hehe) z praktyki. Otóż musimy uświadomić sobie że drzewiej kotły były nitowane, a rury ogniowe jedynie rozwalcowywane w ścianach sitowych. Takie połączenia były szczelne do czasu gdy z jakichś powodów łączone elementy nie poruszyły się. W kotłach poruszenie najczęściej miało miejsce przy niewłaściwym opalaniu - czytaj: "szarpaniu ogniem" - które powodowało że jedne części się gwałtownie rozszerzały, a inne - nie, i powstawało naprężenie luzujące złącza.
O ile nikt drużyn lokomotywowych nie karał za rozszczelnienie się szwów nitowych, to zmorą obsługi w tamtych czasach były tzw. "odpuszczenia rur płomiennych" czyli widok wody sączącej się, lejącej, albo wręcz tryskającej z końców płomieniówek w palenisko. Oczywiście, konsekwencją takiego sikania były koszty naprawy obciążające drużynę, a w szczególności odpowiedzialnego za obsługę kotła pomocnika, stąd kolejarze zawczasu kombinowali jak "uszczelnić" rury, bądź ratować swe pensje, gdy już owe przecieki nastąpiły.
Dodam, iż nawet powszechne wprowadzenie w latach 60 do napraw kotłów spawania, jako podstawowego sposobu łączenia stali (opawane końce rur ogniowych poddawały się baaardzo rzadko "odpuszczeniu"), nie likwidowało problemu na wąskich torach, gdzie ze względu na małe rozmiary palenisk, a stąd niemożność umieszczenia w nich Pana Spawacza bez zdjęcia kotła z ramy, do końca ery parowozów (oprócz dużych maszyn serii Px czy Tw), stosowano rozwalcowywanie końcówek rur jako jedyny sposób uszczelnienia - rozwalcówkę można było zawsze wprowadzić przez otwór drzwiczkowy i za pomocą wałka przegubowego napędzić.
Aby jednak oddać cześć praktykom, a przy tym pokazać iż podobne "patenty" nie były głupie, czy były jakimiś tam mitami, napiszę o dość ciekawym przypadku dotyczącym w prawdzie kotłów okrętowych, ale o bardzo podobnej do parowozowych konstrukcji. Instrukcja ich eksploatacji zalecała, aby pierwsze uruchomienia przeprowadzać po zalaniu ich chamską wodą morską by wydzielające się na nieszczelnościach połączeń z wody sole zalepiały szczeliny. I nie była to jakaś legenda powielana wśród obsługi, ale oficjalne zalecenie. Oczywiście później bojler opróżniano z solanki i pracował on już na wodzie destylowanej, ale sposób na doszczelnienie syfem jednak był.
|
|
|
Zapisane
|
Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach. (Edmund Burke)
|
|
|
MichałŁ
|
|
« Odpowiedz #49 : 05 Październik 2020, 19:15:41 » |
0
|
Nie znam się na malowaniu (ani na gotowaniu), ale czy nie mogło tu chodzić też o ewentualne uszczelnienie kotła?
Nie, to nie to. To było malowanie otuliny tylko w celach polepszenia estetyki parowozu. Aby jednak oddać cześć praktykom, a przy tym pokazać iż podobne "patenty" nie były głupie, czy były jakimiś tam mitami, napiszę o dość ciekawym przypadku dotyczącym w prawdzie kotłów okrętowych, ale o bardzo podobnej do parowozowych konstrukcji. Instrukcja ich eksploatacji zalecała, aby pierwsze uruchomienia przeprowadzać po zalaniu ich chamską wodą morską by wydzielające się na nieszczelnościach połączeń z wody sole zalepiały szczeliny. I nie była to jakaś legenda powielana wśród obsługi, ale oficjalne zalecenie. Oczywiście później bojler opróżniano z solanki i pracował on już na wodzie destylowanej, ale sposób na doszczelnienie syfem jednak był. To prawda. Nawet laboratorium od analiz wody mówiło że taka idealnie "destylowana" woda nie jest zdrowa dla kotła. Kocioł musi złapać delikatny osad aby nie wyżerała go woda i para.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
dobrzyn
|
|
« Odpowiedz #50 : 05 Październik 2020, 23:49:40 » |
+1
|
Nie trzeba daleko szukać. Jeszce niedawno latem do układów chłodzenia samochodów lało się wodę. Właśnie po to, żeby wytrącający się kamień zamulił drobne nieszczelności. Pamiętam, że po pierwszym płukaniu układu Trabanta specjalnym specyfikiem byłem mocno zdziwiony skąd może lecieć... Po prostu moi poprzednicy likwidowali usterki układu chłodzenia doraźnie - kamieniem kotłowym.
|
|
|
Zapisane
|
Trabant 1.3 '91 "Stanisław" Trabant 601 '66 "Dziadek" Romet 100 '83 "Henio"
|
|
|
Romas
|
|
« Odpowiedz #51 : 06 Październik 2020, 06:46:13 » |
0
|
Pamiętam, że po pierwszym płukaniu układu Trabanta .............
Zaraz, zaraz ! Od kiedy to Trabant miał chłodnicę ? Oczywiście myślę klasyku 601, a nie tym czymś co produkowano później
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
MichałŁ
|
|
« Odpowiedz #52 : 06 Październik 2020, 15:56:23 » |
0
|
Też tak mieliśmy z pocącymi się sekcjami chłodzącymi. W lokomotywie było 5 pocących się sekcji oczywiście na borygu. Kiedy zjechała na warsztat zdążyliśmy wymienić 3 a potem był telefon ze jest patologia i maszyna jest potrzebna na gwałt. Była wiosna, więc zaleliśmy lokomotywę wodą i pojechała do roboty. Za trzy dni chłodnice zrobiły się suche, więc stwierdziliśmy że sekcje wymienimy jak maszyna stanie na większy przegląd. Potem pamięć szybko zanika, przegląd dawno minął, potem przyszło lato. Na jesieni byłą akcja zalewnia wszystkiego borygiem przed zimą i po dwóch dniach przypomnieliśmy my sobie że jednak dwie sekcje są dalej niezmienione.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
dobrzyn
|
|
« Odpowiedz #53 : 06 Październik 2020, 18:46:12 » |
0
|
Od czerwca 1990 do kwietnia 1991 30 parę tysięcy sztuk
|
|
|
Zapisane
|
Trabant 1.3 '91 "Stanisław" Trabant 601 '66 "Dziadek" Romet 100 '83 "Henio"
|
|
|
jkan997
Czytelnik
Długość toru:: 9 m
W terenie
|
|
« Odpowiedz #54 : 07 Październik 2020, 00:56:15 » |
+2
|
A takiego trabanta widzieliście
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|