Świat kolejek wąskotorowych SMF
12 Października 2025, 07:51:35 *
Witaj
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
w6 i... Rp 1: Serwer FTP już działa! Szczegóły na forum.
   Strona główna   Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1] 2   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: W6a  (Przeczytany 28657 razy)
emibe
Administrator
*****
Długość toru:: 1053 m

W terenie W terenie



W6a
« : 27 Września 2010, 00:36:18 »
0

Dawany jest w takiej odległości, że pozostaje ok. pół minuty na ewakuację: nie ważne czy rodziny z zepsutego samochodu stojącego na torze okrakiem, czy na przyspieszenie moherowej babci dywagującej o usunięciu krzyża z kumoszką. Rp1 nie ostrzega kierowców że "coś jedzie" bo oni i tak przy głośno grającym radyjku go nie usłyszą, dlatego szlag mnie trafia jak widzę tru-tu-tu-tu-piuk-piuk-piiiiii przed przejazdami.


W świetle przytoczonych przez Ciebie rozporządzeń mamy zatem:
należy ustawić przy torze kolejowym wskaźnik "W6a" określony w przepisach sygnalizacji na PKP, nakazujący danie sygnału "baczność", gdy ze względu na warunki miejscowe konieczne jest dodatkowe ostrzeżenie o zbliżaniu się pojazdu szynowego.
zapewne, gdy warunki miejscowe są korzystne - np. widoczność, to można go nie dawać
wskaźnik W 6a oznacza, że należy dać sygnał Rp 1 "Baczność"

Czy zatem mógłbyś podać paragraf, punkt, podpunkt, tiret jakiegoś dokumentu potwierdzający to co napisałeś w cytowanym wyjaśnieniu?

No i czy jakby nie było W6a to maszynista nie miałby obowiązku dawać Rp1, gdyby zobaczy kumoszki na przejeździe (czy poza nim też)?. Wtedy nie byłoby sensu dawać W6a.
« Ostatnia zmiana: 27 Września 2010, 00:43:13 wysłane przez emibe » Zapisane
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4309 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #1 : 28 Września 2010, 21:28:26 »
0

Skoro pytanie skierowane jest do mnie, czyli forumowego Kuca, nie sposób mi zacząć od małej uszczypliwości, mającej swój finał tradycyjnie na końcu posta.

Kolega Emibe wymaga ode mnie, abym podał paragraf, punkt, podpunkt, tiret jakiegoś dokumentu potwierdzający to co napisałem odnośnie sensu stosowania sygnału Rp1 przy wskaźniku W6a. To trochę tak, jakbym miał podać paragraf, punkt, podpunkt, tiret jakiegoś dokumentu mówiącego o tym, że zupy, podobnie jak bezy*, nie należy jeść widelcem. Są przecież na tym świecie rzeczy na tyle oczywiste, że niezręcznością było by je ubierać w paragrafy, punkty, podpunkty, tirety jakiegoś dokumentu. Ale postaram się udowodnić moje słowa w sposób pośredni. Hehe...

Wstęp - wstępem, a teraz do rzeczy:
Wskaźnik W6a ustawia się, jak Kolega Emibe słusznie zacytował, w razie kiedy warunki miejscowe owe użycie trąbki uzasadniają. Ma to w rzeczywistości miejsce przed każdym przejazdem. A dlaczego? Nie tylko ograniczenie widoczności samego przejazdu odgrywa tu rolę - wszak przejazd położony może być na łuku i w przekopie, co uniemożliwia zarówno maszyniście jak i kierującemu pojazdem drogowym dostrzeżenie niebezpieczeństwa. Wskaźnik W6a ustawiany jest zwyczajowo przed przejazdem tak pro forma, ze względu na możliwość niekorzystnych warunków atmosferycznych ograniczających widoczność.
Ktoś mądry kiedyś stwierdził, że oko ludzkie jest kiepskie do ostrzegania w porównaniu z uniwersalnym w różnych warunkach słuchem, ponadto fale dźwiękowe znacznie lepiej sobie radzą na naszym łez padole od kwantów energii świetlnej. Stąd powstał pomysł ostrzegania dźwiękiem: od Rp1, przez syreny ostrzegawcze na wypadek ataku czy innego zagrożenia, do dresiarskiego: Ej, ty! słyszanego w niespokojnej dzielnicy. Koniec jaj.

Wskaźnik W6a ustawia się w odległości iloczynu 6...8 razy prędkość pociągu na danym odcinku, co daje odstęp ok. 21...28s od trąbnięcia do wjazdu pociągu na przejazd. Samochód zbliżający się do przejazdu z prędkością powiedzmy 60km/h (kto tyle dziś jeździ!?) pokona w tym czasie 360...480m. Pytanie zatem: czy będąc prawie pół kilometra od skrzyżowania z torami kolejowymi (zakładamy że rzecz się nie dzieje na pustkowiu) kierowca cokolwiek usłyszy? Nie usłyszy, bo po pierwsze może być głuchawy, a po drugie jego obowiązki przy dojeżdżaniu do przejazdu są konkretnie opisane w ustawie Prawo o ruchu drogowym:
Art. 28. 1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejazdu kolejowego oraz przejeżdżając przez przejazd, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność. Przed wjechaniem na tory jest on obowiązany upewnić się, czy nie zbliża się pojazd szynowy, oraz przedsięwziąć odpowiednie środki ostrożności, zwłaszcza jeżeli wskutek mgły lub z innych powodów przejrzystość powietrza jest zmniejszona.
2. Kierujący jest obowiązany prowadzić pojazd z taką prędkością, aby mógł go zatrzymać w bezpiecznym miejscu, gdy nadjeżdża pojazd szynowy lub gdy urządzenie zabezpieczające albo dawany sygnał zabrania wjazdu na przejazd.

I nic tu nie ma o tym, że może jechać jeśli nie słyszy że coś trąbi, znaczy jedzie.

Maszynista ma obowiązek dać Rp1 (czego i tak zazwyczaj nie czyni kierując się racjonalnymi zasadami i doświadczeniem, jeśli nie ma to uzasadnienia niekorzystnymi warunkami widoczności) przy wskaźniku W6a, ale to tylko i wyłącznie po stronie kierującego pojazdem drogowym istnieje obowiązek upewnienia się, czy za chwilę jego wyciśnięta z pękającej czaszki w miażdżonym samochodzie gałka oczna nie dojrzy stanu spodu pierwszego wózka lokomotywy.

Przepisy mówią:
Sygnał Rp 1 "Baczność" maszynista daje w razie konieczności zwrócenia uwagi pracowników kolejowych, podróżnych lub innych osób znajdujących się na torze lub w jego pobliżu. I to jest właśnie wytłumaczenie sensu zarówno dawania w trąbę przy W6a, jak i obowiązku dawać Rp1, gdyby zobaczy kumoszki na przejeździe. Ale znów ani słowa o tym, że mech ma trąbić, aby obwieścić kierowcom jadącym drogą, że pociąg nadjeżdża... Zatem do kogo jest owe tuuuu!... na 20 sekund przed wjazdem na przejazd dawane? Odpowiedzcie sobie sami.

P.S. Na Grójeckiej KD trwało parę lat oduczenie niektórych "tut-tu-rut-tut-tut" przed przejazdami. Na szczęście udało się nawrócić niektórych "mądrych" na to, że kluczową rolę w bezpieczeństwie ruchu kolejowego grają:
- właściwe osygnalizowanie skrzyżowań;
- utrzymanie dobrej widoczności na trójkątach;
- obsadzanie pociągów pracownikami mającymi odpowiednie uprawnienia;
- obserwowanie (w głową) przez drużynę okolic przejazdów;
- dynamiczna jazda przez skrzyżowania z pełną prędkością;
- używanie Rp1 TYLKO w ostateczności.
Trzy pierwsze warunki dla Cesarza, pozostałe dla Boga. I są konkretne efekty, ale to już całkowicie inny temat.

*) A teraz udowodnię, że bezę należy jeść łyżeczką: minuta 0:14
Mordo Ty moja, by jeździło się lepiej!
Pozdrawiam!
« Ostatnia zmiana: 28 Września 2010, 21:30:32 wysłane przez Kucyk » Zapisane

Na peronie zostało wszystko to Cię męczy.
Patrząc z kabiny FAURa* świat wydaje się lepszy.


*) tu można wstawić każdą serię lokomotywy.
Phinek
Gość
« Odpowiedz #2 : 29 Września 2010, 01:36:19 »
+1

Drogi Kucyku... Miłośnikiem "Trąbitów" nie jestem, ale chciałbym zauważyć, że w kilku miejscach sam sobie zaprzeczyłeś.

Po pierwsze sam zauważasz, że dźwięk jest skuteczniejszy od wzroku, więc czemuż przedkładasz widoczność jakiegoś tam czarnego parowozowego pociążku z boku (oczy są zamontowane raczej z frontu głowy) w stosunku do trąby prosto w ucho (ten narząd jest zamontowany przeważnie z boku głowy, czyli z tej strony z której możemy spodziewać się pojazdu szynowego).

Po drugie.. piszesz, że samochód śmiga min. 60 km/h i w związku z tym jest tak daleko przejazdu, że go trąby "walą".. a zaraz potem piszesz jak to kierowca jest obowiązany dostosować prędkość.. ba upewnić się, czy coś się nie pojawia na żelaznym szlaku.

Inna sprawa, to patrzeć i zauważać. Często człek jedzie i niby to patrzy, ale to właśnie trąbnięcie lub krzyk potrafi uchronić życie ... i to nie tylko w przypadku konfrontacji z pojazdem szynowym.

Inna inność, że winno się PEWNIE wjeżdżać na przejazd, aby dać jasny sygnał "jadę, nie hamuję".
Ale też trąbnięcie winno być i winno być krótkie zdecydowane... czyli zdecydowanie "WON", zamiast wiszenia na pół kilometra od przejazdu... wysyłając długie i niezdecydowane "uprzejmie proszę, abyście łaskawie mnie zechcieli wpuścić na Wasz przejazd". Chichot
Zapisane
Drezyniarz
Młotkowy
**
Długość toru:: 113 m

W terenie W terenie

Cenzura to początek DYKTATURY


« Odpowiedz #3 : 29 Września 2010, 01:40:59 »
0

Czy nie widział czy nie słyszał?:
http://motoryzacja.interia.pl/news/znow-tragedia-na-torach,1537496
Zapisane
emibe
Administrator
*****
Długość toru:: 1053 m

W terenie W terenie



« Odpowiedz #4 : 29 Września 2010, 01:42:40 »
0

Widzę to inaczej. Nie będzie to taka barwna interpretacja

Kierowca przed przejazdem (gdzie jest krzyż?) w świetle przepisów prawa drogowego ma się odpowiednio zachować (co tak drobiazgowo raczysz - I SŁUSZNIE przedstawiać), to i maszynista powinien robić, to co mu wspomniane rozporządzenia nakazują na widok trójkącika z samochodzikiem.

A nakazują dać w trąbę przy W6a i basta, niezależnie czy Ziutek lub Miecia zbliżają się (z prędkością od 0 km/h do tylu ile wycisną) do przejazdu czy też nie zbliżają się. To samo się tyczy dreptających kumoszek lub zawianego Gucia.

Ma dać. Po mojemu - dla nikogo z zewnątrz. Dla siebie, by być przykładnym maszynistą, tak jak przykładnym kierowcą jest ten, który się odpowiednio zachowuje co mu jego wskaźniki pokażą.. Dać, to dać.
Na pewno nie do W6a odnosi się, jak to Andrzej w odpowiedzi ujął: w razie konieczności zwrócenia uwagi.
W razie konieczności to i żaden wskaźnik nie potrzebny (tak przecież chyba jest w instrukcjach).

Dlatego poprosiłem o uszczegółowienie, bo może jest coś, czego nie znam (nie kojarzę), a co zwolni maszynistę z trąbienia, nakazując tylko trąbnięcie "w razie konieczności" i osób "na przejeździe".

Jeśli jestem w błędzie w mojej interpretacji, to mnie wyprowadź z niego (tylko nie za pomocą bezy   ).
Zapisane
Phinek
Gość
« Odpowiedz #5 : 29 Września 2010, 09:28:16 »
+1

Ma dać. Po mojemu - dla nikogo z zewnątrz. Dla siebie...

Chyba nawet nie tylko dla siebie... Z tego co pamiętam z rozmowy z mechanikiem Pesobusika kursującego na szlaku Gdynia-Hel, to od Władysławowa do Helu jest bodajże 86 miejsc gdzie trąby się wymaga i on potrąbuje sobie to tu to tam, bo rejestrator wszystko skrupulatnie zapisuje i jak mu się trąbnąć zapomni to szef o premii zapomina.
Zapisane
konrad
Mechanik
***
Długość toru:: 296 m

W terenie W terenie


« Odpowiedz #6 : 29 Września 2010, 15:13:49 »
0

zdaje się że 96 a jak jednak dojdzie do wypadku to patrzy się na nagranie z jazdy i widać czy trąbił czy nie.
mnie zastanawia jedna rzecz...
Co robi taki Kucyk jak widzi że na jakiejś tam krajówce która przecina wąskie tory widzi zbliżającego się tira który jedzie dajmy 50km na godzinę i nie widać żeby hamował... Trąba i jedziemy jak rozumiem bo pociąg ma pierszeństwo? nieważne że będzie postój, opóźnienie, niezadowoleni turyści, niezdatny do jazdy pojazd trakcyjni i inne niedogodności związane z wypadkiem?
Zapisane

Urok sapiącej ciuchci jest niepodważalny ale lokomotywa spalinowa to potęga.
Ogoniasty
Dyrektor
*****
Długość toru:: 631 m

W terenie W terenie


Toromistrz wąskotorowy


« Odpowiedz #7 : 29 Września 2010, 16:25:50 »
+1

Na wąskim torze są też takie przypadki że mimo  dawania w trąbe i doskonale widocznego nadjeżdżającego pociągu, kierowcy na siłe się przeciskają przez przejazd na zasadzie" ten przede mną zdążył to ja też"
 Kierowcy dopiero rozumieją swój błąd kiedy na ich karoserii pojawiają się wgniecenia i rysy. Wtedy zatrzymują sie na przejazdach gdzie tory zostały dawno rozebrane
Czyli do kierowców dopiero wtedy dociera informacja o przejeździe, kiedy dochodzi do jakiegoś zdarzenia.
Zapisane

POZDRAWIAM !!!
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4309 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #8 : 02 Października 2010, 19:35:23 »
0

Jako że jest sobota i drugie tuskie otworzone, czas na odpowiedź na pytanie nurtujące miliony internautów:
Co robi taki Kucyk jak widzi że na jakiejś tam krajówce która przecina wąskie tory widzi zbliżającego się tira który jedzie dajmy 50km na godzinę i nie widać żeby hamował... Trąba i jedziemy jak rozumiem bo pociąg ma pierszeństwo? nieważne że będzie postój, opóźnienie, niezadowoleni turyści, niezdatny do jazdy pojazd trakcyjni i inne niedogodności związane z wypadkiem?

Otóż Kuc ociera usta wierzchem dłoni.

To sobie pożartowaliśmy, pośmialiśmy się, jak to kapral we wojsku zwykł mawiać, a teraz już na poważnie do tematu podchodzimy.

Jak Kucyk widzi zbliżającego się tira który jedzie dajmy 50km na godzinę i nie widać żeby hamował to:

Po pierwsze ocenia odległość względem prędkości i obserwuje zachowanie kierującego. Na tym etapie nic nie robi. Ręka prawa na przycisku trąbki (jak ktoś chce aby Kuc jechał w parowozie to niech zamienia w wyobraźni jego ręce), lewa na kranie hamulca. W odległości (ok. 100m) w której widzi, że jest na pewno zauważalny dla kierującego daje krótkie, dwusekundowe Rp1 i obserwuje reakcję. Jeśli TIR się bujnie w przód (hamowanie), bądź kierowca odwraca głowę i patrzy na lokomotywę, to znak że wie o istnieniu pociągu. Wtedy Kuc nic więcej nie robi, nie trąbi, a skupia się na obserwacji czy ktoś inny nie chce go wyminąć, cały czas trzymając dłonie tam, gdzie trzymał. Dlaczego nie trąbi? A czy wtedy usłyszy co siedzący po drugiej stronie kabiny powie? Czy w hałasie nie pomyli komendy "wolna" ze "stój"?

Po drugie, jeśli nie widzi reakcji, to wtedy dopiero wyłącza napęd i ponownie daje sygnał. Jeśli jest się 50m przed przejazdem, a gość będący również w podobnej odległości nie reaguje to znak, że jednak czas psiknąć kranem, chyba że prędkość ciężarówki jest taka, że swobodnie przejdzie ona przed czołem pociągu. Wtedy trąbienie jest najgorszą rzeczą jaką można zrobić. Bo kierowca w panice może zacząć hamować i stanąć w poprzek tarasując przejazd.

Po trzecie, jeśli podczas hamowania Kuc widzi, że kierowca go zauważył i ostro hamuje tak, że zatrzymał się, wtedy (a rzecz się dzieje w ułamkach sekund) obowiązkowo: fala i 8 pozycja. Pociąg ma drzeć do przodu przez przejazd, i nie daj św. Andrzeju aby się niechlubnie zatrzymał!

Jeśli zaś zdarzy się przywalić, a nie ma rannych, to pierwszorzędną, zdaniem Kuca, kwestią jest zabezpieczenie miejsca w sposób taki, aby ktoś jeszcze nam nie mógł dodatkowo przygrzmocić - najczęściej realizuje się to przez cofnięcie składu z przejazdu i popędzenie nieco zszokowanego kierowcy aby zjechał na pobocze. Jak są trupy czy krew się leje, to niestety nie można ruszać pojazdów, z wyjątkiem niezbędnych ruchów w celu umożliwienia ratowania ludzi. Natomiast jeśli tylko się coś pogięło, to Kuc leci z gotowym drukiem i, uświadamiając kierowcy, że Promocję można wezwać, ale ona dodatkowo mandat mu wlepi, załatwia sprawę oświadczenia w góra 10 minut.
Był krótki postój, czasem opóźnienie, turyści mający wrażenie że uczestniczyli w "katastrofie kolejowej", o czym będą jeszcze przez kilka lat opowiadać. Przy okazji artykuły w lokalnej prasie uświadamiające, że "jeździ wolno, ale skutecznie". Czysta promocja.
Może się zdarzyć niezdatny do jazdy pojazd trakcyjny i inne niedogodności związane z wypadkiem? Może, ale potem ubezpieczyciel płaci pieniążki. I to nie małe... Konrad, z ubezpieczeń to się dopiero żyje. A poza tym trzeba być twardym:
Bo życie to nie bajka, nie zawsze się udaje
Trzeba wrzucać to w koszty i robić dalej swoje...


Tyle w kwestii odpowiedzi na pytanie.
Tak dodam, że maszynista który się boi wypadków, niech lepiej z domu nie wychodzi, bo może go samochód nie tylko na przejeździe trafić, ale również i na przejściu dla pieszych.

Dobrze rozumiesz, "trąba i jedziemy", bo pociąg ma pierwszeństwo. A dokładniej mniej trąby, a więcej jazdy. Ja nigdy nie ustępuję samochodom. Nauczyłem się tego od moich dwóch mistrzów. Jednego z Pomorza, a drugiego, którego sam Konradzie na pewno osobiście poznałeś: człowieka niewielkiego wzrostem, za to wielkiego duchem, słynnego pogromcy łowców Rp1 - Bogdana G. On nigdy nie pozwala wjeżdżać sobie przed zderzaki.
I ja też nie daję...
« Ostatnia zmiana: 02 Października 2010, 19:49:53 wysłane przez Kucyk » Zapisane

Na peronie zostało wszystko to Cię męczy.
Patrząc z kabiny FAURa* świat wydaje się lepszy.


*) tu można wstawić każdą serię lokomotywy.
Bogdan_KRK
Zawiadowca
****
Długość toru:: 435 m

W terenie W terenie


« Odpowiedz #9 : 02 Października 2010, 20:34:54 »
0

Witam! Januszu, może zejdż do piwniczki (wiadomo po co ) i napisz coś jeszcze. Tak miło się czyta Twoje posty. Ale na temat. Wszystkie twoje obserwcje pokrywają się z moimi. Nadużywanie Rp1 powoduje,że kierujący reaguje następująco: " a trąb se trąb, ja i tak zdąże". Natomiast jeden sygnał w odpowiednim momencie,powoduje,że siedzący za kierownicą bez zastanowienia depta po hamulcach. Chociaż zdarzają się miejsca,gdzie kiedyś było bum , i tu zauważyłem dziwny zwyczaj.Mechanik jedzie na trąbie przez 150 m.  Najlepszy przykład z własnego podwórka. Po ubiegłorocznej próbie sklonowania Lxd2 z VW na jędrzejowskiej(na nastawniku "3" w maszyniście"2") ,każdy kto prowadzi loka jedzie na sygnale od stacji Motkowice,aż do feralnego przejazdu. Fakt,że przejazd wredny,bo jakiś mondzioł posadził lasek wzdłuż drogi aż do torów. Ale na innych przejazdach wystarczy krótkie Rp1. A jak ktoś znowu zapakuje? Rumun jest idiotoodporny pod każdym względem . z Px-em gorzej,bo ma więcej ruchomych i delikatnych części w zasięgu blachosmroda. Ale jak ktoś nie zatrzymuje się nawet przed STOP-em przy przejeżdzie,to niech Św.Krzysztof i NFZ mają go w swojej opiece! Pozdrawiam.Bogdan
« Ostatnia zmiana: 02 Października 2010, 20:45:07 wysłane przez Bogdan_KRK » Zapisane

"Mędrzec ciągle się uczy, głupiec już wie wszystko"
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4309 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #10 : 02 Października 2010, 22:12:59 »
0

Do piwniczki zszedłem, a tam woda po kostki! Zatem, aby nie ulec przeziębieniu nalałem sobie krztynkę z dębowej beczułki stojącej w pokoju...

Sygnał Rp1 to nie taka prosta sprawa. Oczywiście, przy wskaźniku W6, W6a, W7 podać go należy bez względu na to, czy się chce być przykładnym maszynistą. Wszak wskaźnik to polecenie, które należy wykonać. Oczywiście życie weryfikuje pewne zachowania, ale to inna sprawa.

W arsenale dobrego maszynisty walczącego z samochodami mamy: hamulec, nastawnik, przycisk sygnału - ale to tylko materia. Prawdziwą siłą jest jego umysł, a dokładniej spostrzegawczość, zdolność oceny sytuacji, refleks i umiejętność szybkiego podejmowania decyzji. Jakże daleko co poniektórym władcom wąskich torów do docenienia geniusza ludzkiego umysłu. Jakże często nie ufają oni swoim pracownikom nakazując im: jedź wolno, samochody przepuszczaj, trąb dużo. Jak w coś przywalisz, to twoja wina, bo ja ci mówiłem abyś jechał ostrożnie.
Teraz dygresja: ten kto tak mówi niech raczej powie kierowcom, aby jechali ostrożnie, bo to oni najczęściej są winni kolizji jak również najbardziej w nich poszkodowani.
I taki maszynista (najczęściej pracujący za psie pieniądze w miejscowości o bezrobociu rzędu 40%), który po latach prania mózgu już wie o tym, że na pewno nie ma racji (zaś rację ma pracodawca, choć na prowadzeniu pociągów się nie za bardzo zna) wierzy głęboko w sens podawania ciągłego Rp1. Ale po co? Po to żeby ktoś nie powiedział, że: nie trąbił. Dla niektórych Rp1 = rozgrzeszenie. Nawet w obliczu krzyża. Oczywiście krzyża św. Andrzeja.

Idę zmoczyć nogi.
« Ostatnia zmiana: 02 Października 2010, 22:16:08 wysłane przez Kucyk » Zapisane

Na peronie zostało wszystko to Cię męczy.
Patrząc z kabiny FAURa* świat wydaje się lepszy.


*) tu można wstawić każdą serię lokomotywy.
Drezyniarz
Młotkowy
**
Długość toru:: 113 m

W terenie W terenie

Cenzura to początek DYKTATURY


« Odpowiedz #11 : 02 Października 2010, 22:24:37 »
0

A może tak drogi KUCU daj złotą poradę jak się zachowywać na przejazdach gdy prowadzi się rzecz na kolei marginalną zwaną wózkiem torowym ( szumna nazwa drezyna ) Wszak nasza skromna brać drezynowa ( wózkowa ) nie pobierała lekcji jazdy u mistrzów.

Pozdrawiam
Zapisane
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4309 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #12 : 02 Października 2010, 22:33:18 »
0

Ech, i właśnie ten brak przygotowania zawodowego czkawką się teraz odbija...

Należy zachowywać się rozsądnie, jak na drezyniarza przystało, przez co należy rozumieć unikanie zachowań nieprofesjonalnych przeznaczonych dla kolegów z klubu Stańczyka .
Zapisane

Na peronie zostało wszystko to Cię męczy.
Patrząc z kabiny FAURa* świat wydaje się lepszy.


*) tu można wstawić każdą serię lokomotywy.
Drezyniarz
Młotkowy
**
Długość toru:: 113 m

W terenie W terenie

Cenzura to początek DYKTATURY


« Odpowiedz #13 : 02 Października 2010, 22:38:45 »
0

Dlatego drogi KUCU słuchamy dobrych rad oraz staramy się ewoluować, aczkolwiek trafiają się w naszym skromnym gronie miłośnicy trąby ( TOMEK , ten to się potrafi uwiesić na przycisku sterującym )
Zapisane
buczek_pkp
Zawiadowca
****
Długość toru:: 405 m

W terenie W terenie

PKP InterCity, Wąski w Piasecznie


« Odpowiedz #14 : 02 Października 2010, 23:35:53 »
0

Do piwniczki zszedłem, a tam woda po kostki!




Jak tyle wody to trzeba zadzwonić po STRAŻaków:)   My tam przyjedziemy, wodę wypompujemy i też skosztujemy podziemnych specjałów:)
Zapisane
Kucyk
Minister
******
Długość toru:: 4309 m

W terenie W terenie


Bimbrownik wąskotorowy


« Odpowiedz #15 : 02 Października 2010, 23:47:27 »
0

Nie piernicz, tylko opisz przypadek na przejeździe w Gołkowie jak z Bogdanem jechałeś! I nie spamuj.
Zapisane

Na peronie zostało wszystko to Cię męczy.
Patrząc z kabiny FAURa* świat wydaje się lepszy.


*) tu można wstawić każdą serię lokomotywy.
track-and-train
Młotkowy
**
Długość toru:: 111 m

W terenie W terenie


« Odpowiedz #16 : 03 Października 2010, 00:18:50 »
+1

Zatem z przekory czystej oraz chęci pobudzenia dyskusji napiszę inny punkt widzenia (zostałem juz skarcony za takie występki, ale niestety - cóż - jestem niereformowalny).
Otóż wydaje mi się, że pomylone tu zostały porządki.
Wydaje mi się (tylko wydaje, bo na lokomotywie w rozkładowym pociągu nie jechałem), że rozumiem o co chodzi z przejazdami i dawaniam Rp1 kiedy za nastawnikiem siedzi Bogdan G, zaś prowadzony skład jedzie właśnie z prędkością 120 km/h na jakimś CMK albo innej mega extra super szybkiej polskiej linii TGV wioząc pasażerów, którzy zapłacili za transport z punktu A do punktu B. Mamy tu do uwzględnienia różne względy: czasowe, ekonomiczne, sprzętowe itd dotyczące pociągu, mamy również przyzwyczajenie kierowców, którzy na danym przejeździe pociąg widują kilka razy w tygodniu (jeśli nie kilka razy dziennie) i rozumieją, że mają do czynienia z uczęszczanym szlakiem kolejowym.
Przyrównajmy to teraz do wąsktorówki, która rozkładowo jedzie raz w tygodniu (a i to nawet nie przez cały sezon) zaś pozostałe kursy ma w rytmie zamówień - czasem 3 dziennie, czasem przez cały tydzień nic. I tu bardzo ważne - owe kursy są organizowane dla przyjemności, nikomu się nie spieszy, nikt się nie przesiada, na nikogo nie czekają na stacji końcowej.
Wydaje mi się (ale tylko wydaje), że należy zdawać sobie sprawę z funkcji, jaką pełni taki pociąg. To jest ciufcia (tak, ciufcia) która wozi turystów a nie rozkładowy do Katowic. Rozumiem oczywiście, że to niemiłe, jak przeszło 40-sto tonowy px musi ustąpić cienkocienkowi, poldkowi albo żukowi, które mógłby puknąć zderzakiem i wysłać niniejszym na orbitę, rozumiem brak oszczędności w materiałach eksploatacyjnych, opóźnienia itd... ale co z tego? Bo odwrotną sytuację można sobie wyobrazić na luzie - niech ostatnim niefartem z niefartów będzie dzwon z gimbusem wiozącym dzieci do szkoły. Jak się będzie miało tłumaczenie siły charakteru maszynisty do śmierci (odpukać) dzieciaków?
Wydaje mi się (ale tylko wydaje), że kolejka turystyczna, jest kolejką dla przyjemności - ma być miło, fajnie i przyjemnie.
Z tego co wiem, u nas w Piasecznie, populacja raczej kolejki nie lubi - wielokrotnie spotykaliśmy się z nieprzychylnymi opiniami - że kosztuje, że dymi, że chałasuje, że możnaby wybudować dwupasmówkę,  ŻE JEST NIEBEZPIECZNA!
Wydaje mi się (ale tylko wydaje), że każdy kolejny dzwon, nawet załatwiony w 10 minut bez asysty misiaczków, jest kolejnym kamyczkiem przeciwko kolejce. I nie chodzi tu ani o honor maszynisty, ani o kasę za węgiel, tylko o bezpieczeństwo ludności. Tej ludności, którą tak bardzo chcielibyśmy zaprzęgnąć do płacenia podatków, które nasze kolejki sfinansują. Nawet zarysowany błotnik, o śmierci nie wspominając, wydaje mi się (ale tylko wydaje) niewspółmierny do 5-cio minutowego opóźnienia, którego turyści w wagonach nawet nie zauważą.
Może obrazowe porównanie rowerzystów będzie tu na miejscu: czym innym jest peleton zawodowców pędzący 65 km/h na zamkniętych i pilnowanych szosach Tour de France a czym innym niedzielny turysta na mniej lub bardziej rozklekotanym zabytku/wraku roweru na wycieczce do okolicznego jeziorka w celu spożycia (wiadomo czego oraz grila). Jak ktoś wlezie przed Tour de France to dostanie opieprz, mandat a może nawet w ryj, jak niedzielni turyści potrącą parę razy dzieci koło ogródka jordanowskiego to wlepią mandaty i zlikwidują scieżkę rowerową. Ma być miło, fajnie, przyjemnie i bezpiecznie.
Wydaje mi się  (ale tylko wydaje), że sztuką nie jest niezłomny charakter i jazda bez hamowania, sztuką jest zaakceptowanie, że jedzie się na grilla do pobliskiego lasku i dostosowanie stylu jazdy do takich właśnie uwarunkowań...
Przy okazji rowerowej paraleli, można również sobie wyobrazić, co czuje maszynista parowozu mając przed sobą samochód w stosunku do tego co czuje rowerzysta przed tymże samym samochodem (to oczywiście o drezyniarzach).

Aby jednak rozwinąć dyskusję: nie będąc maszynistą, mogę nie zdawac sobie sprawy z tego który typ jazdy jest bezpieczniejszy. Na 'chłopski rozum' mam wrażenie, że powolna jazda pociągiem przez przejazdy jest statystycznie bezpieczniejsza. Ale tak mi się tylko wydaje... Chichot
Może trzeba mnie wyprowadzić z błędu???


Zapisane
buczek_pkp
Zawiadowca
****
Długość toru:: 405 m

W terenie W terenie

PKP InterCity, Wąski w Piasecznie


« Odpowiedz #17 : 03 Października 2010, 00:30:41 »
0

Jak Kuc się domaga sprawozdania to pisze się:)

W ramach przygotowania zawodowego odbywałem jazdy z mechanikiem Bogdanem:)  Jak to każdy wie, jest to fachowiec najwyższej klasy... Pierwszy pociąg zrobiliśmy do Pawłowic i spowrotem. Jazda poszła bezproblemowo i przyjemnie. Drugi pociąg mieliśmy do Tarczyna. Niestety za Złotokłosem przypomniał nam się niesprawny układ paliwowy na lokomotywie. Skończylo się to moim 30 minutowym posiedzeniem na silniku w Tarczynie. Udało się wszystko naprawić, ale nie o to chodzi w tym poście Wracajac do Piaseczna przydażyła nam się o to taka historia... Wjeżdżając na stację w Gołkowie zauważyłem stojące przed przejazdem samochody. Oczywiście 6 pozycja i jedziemy bez durnego pi pi ripi tu tu... bo ja Janko muzykant nie jestem...  Około 100 metrów przed przejazdem widzę samochód jadący po drodze. Oczywiście nie schodze z pozycji, bo po co, jak samochody stoją przed przejazdem. Niestey Pan Kierowca stwierdził, że będzie cwańszy niż inni i wyprzedzi tych stojących. Wjechał na przejazd około 30 metrów przedmną. Nastawnik dałem na zero i tak się toczyłem.  Wielki Pan Krawaciarz majestatycznie 2km/h toczyl się przez przejazd.  Będąc około 10 metrów od niego postanowiłem dać krótkie a porządne Rp1. Obliczyłem sobie, że jeśli nie dam w nagle to w niego przywale, a więc bez zastanowienia będąc w odległości 5 metrów dałem w nagłe. Gościu w ostatniej chwili zorientował się, ze jest niezbyt wesoło i prześlizgając się 20 cm przed lokomotywą zdołał się wycofać. W Tym momencie odrazu dałem falę i włączyłem 8 pozycje aby gościu nie myślał, że to jest kolejka PIKO...

Morał z tego taki...!!!

Drodzy miłośnicy pipi ripi i sru tu tuu i jeszcze raz piiiiiiiii nie trąbcie jak pajace bo przez takie pajacowanie są wypadki... Lepiej raz a porządnie gościowi trąbnąc nad uchem. Niech zobaczy z odległości 20cm lokomotywę ważącą 32 tony i skład wagonów mających również ładnych parę ton niż będzie widział z odległości kilometra lokomotywkę tu tu ru tu pi pi ripi...   opanowie to jest kolej a nie kolejka piko...  Właśnie takie pajace pipczące robią wypadki.
Pomyślcie co teraz będzie odczuwał gościu zbliżający się do przejazdu z kolejką... O kurde, to jest kolej a nie Disney Land. a jeżeli będzie się trąbiło jak pajace i będzie się czaiło do przejazdów to pomyśli sobie:   To jedzie banda pajaców, trąbiąca, a i tak zdąże przejechać. I wtedy właśnie dojdzie do wypadku.

Rozumiem, że są przejazdy o małej widoczności... Wtedy dojeżdżamy do nich z maxymalną prędkością i hamujemy tuż przed nimi (jak w IC)  wtedy kierowca widzi, ze to jest pociąg mający ta prędkość, a nie widzi kolejke jadącą 5 km/h przed przejazdem i jeszcze jakiś pajac z chorągiewką wyskakuje aby go jakiś samochód rozjechał... Lepiej aby samochód przywalil w maszynę niż gościa zgarną...

Wiem, że na kolejkach jest wielu miłośników którzy respekt do siebie chcą budować ladnym mundurem i choragiewką oraz gwizdkiem...
Ale kurde nie o to chodzi!!!   Respekt budujmy swoją wiedzą, doświadczeniem, a nie pajacowaniem!!!

Jestem strażakiem w OSP i to co mi się tam podoba to to, że wszystkie lamy na wejściu są wywalane, a nie jak na kolejkach, ze trzyma się je po ch... wie po co... Po to aby robić im nadzieje na kolejarza pajaca chorągiewkowego???   Od razu trzeba powiedzieć NIE i tyle...

Wiem, że jest wiele osób którzy najchętniej by się uwieszali na trąbce bo wtedy im coś staje z podniecenia... To niech ktoś taki sobie kupi ją do domu i zamontuje w dużym pokoju...( Ciekawe co sąsiedzi powiedzą)   Nie zapominajmy, że wąskie tory to też kolej, a nie banda oszołomów machająca chorągiwkami trąbiaca tu tu rutu...

Tak się składa, że mieszkam koło linii Siekierkowskiej i zauważyle  taką o to rzecz...  Jak jedzie pociąg i z kilometra już trąbi przed przejazdem to samochody przejeżdżają tak, że aż o zderzaki się ocierają... A jak jedzie mechanik z jajem i trąbnie gościowi centralnie w okno samochodu to spier... jeszcze szybciej niż to możliwe...

A więc drodzy koledzy z wąskich torów nie trąbmy jak szaleni tylko w tych momentach co naprade potrzeba( samochód stojący na przejeździe, a nie własnie zjeżdżający z niego!!!) Jeżeli w niego przywalimy i jestesmy trzeźwi lub z uprawnieniami, lub na jazdach przygotowania zawodowego razem z osobą prowadzącą to przygotowanie to nie ma się co bać a kierowca po prostu się nauczy jeździć:)

Na wąskich torach w Piasecznie jeżdżę już 5 rok i statystycznie najwięcej wypadków jest jeżeli ktoś się czai do przejazdu jakby się bał nie wiem czego( Jeżeli ktoś się boi jazdy to niech idzie na księdza, a nie na jazdę bo tu trzeba mić JAJA!!!). Jeżeli jedzie się z jajiem, czyli bez czajenia i durnego pi pi ripi tru tu to wypadków NIE MA...  

Koniec tego posta bo rano trzeba wstać i z Kucykiem jechać pobalować w pociągu do Grójca:)  
Zapisane
2xm
Minister
******
Długość toru:: 1560 m

W terenie W terenie



« Odpowiedz #18 : 03 Października 2010, 00:59:53 »
0

A co mi tam, w trakcie czytania powyższych postów (ten buczka zostawiam sobie na razie na deser) sam udałem się do piwniczki (u mnie sucho), i pod wpływem postanowiłem się dołączyć. Skoro mają być opinie z różnych stron, to może tym razem zza fajery...

@ Rozważania filozoficzne i hamowanie...
Nic tak nie w... w... wpienia kierowcy, jak ktoś kto ma pierwszeństwo i hamuje.
Jadę sobie swoją blaszanką i nagle wyskakuje cuś takiego z dużym czerwonym na przedzie...
- Sytuacja a):
Krótka ocena... ja jadę szybko, toto wolno... toto ma trochę bliżej... powinienem zdążyć, ale skoro tylko 'powinienem' to jednak pedał środkowy.
Ja hamuję, a ten [...niedopowiedzenie...] zamiast jechać też zwalnia. W tym momencie żałuję swojej decyzji, bo okazuje się, że teraz zdążyłbym trzy razy przejechać przez ten cholerny przejazd. Rzucam więc pod nosem kilka ciepłych słów pod adresem tego [...niedopowiedzenie...] i grzecznie czekam. Problem w tym, ze ten z tyłu jest wpieniony nie tylko na toto czerwone, ale i na mnie (też w czerwonym) i postanawia, że czekać jednak nie będzie...

Sytuacja b).
Ja mam baaardzo daleko, toto ma blisko... Noga z pedała - przejdę tuż za rufą... I co? I stoję i czekam, aż toto przetoczy się z prędkością astmatycznej mrówki...

@ RRRRRRRRppppppppp111111111
Jak powszechnie wiadomo, ucho reaguje nie na sam dźwięk tylko na gwałtowną zmianę jego natężenia/częstotliwości. Dlatego karetki/Promocja/Dzielni Strażacy mają na pojazdach syreny co najmniej dwutonowe, a ostatnio to w ogóle wydające różne dziwne dźwięki (szczególnie skuteczne jest nagłe przywalenie niskimi częstotliwościami - najlepiej się przenoszą i każdy - nawet głuchy - je odczuje). Długi dźwięk o stałej częstotliwości zlewa się z otoczeniem. Krótki zwraca uwagę. Dlatego lepiej dwa razy krótko niż raz długo.
Zapisane

Podejrzewam, że u źródła tej wiadomości kryje się czyjaś kpina, bardziej lubiana w Polsce niż uznanie dla prób postępu (...).
Phinek
Gość
« Odpowiedz #19 : 03 Października 2010, 01:45:58 »
+1

@ RRRRRRRRppppppppp111111111
Jak powszechnie wiadomo, ucho reaguje nie na sam dźwięk tylko na gwałtowną zmianę jego natężenia/częstotliwości.

Tak samo nozdrza i oczy szybciej zauważają zmianę niż stały sygnał... więc to właśnie te krótkie zdecydowane trąbnięcie które opisał Kuc powinno być w moim mniemaniu tym do którego dążyć się powinno.

Jednak ze wszystkim, również w temacie przejazdów drogowych należy mieć po za pewną dozą pewności siebie i pewną dozę pokory i jechać energicznie ale z pewną dozą ostrożności... wszak ma być przede wszystkim tak jak napisał T&T.. ma być przyjemnie, a każde sotkanie bliskiego stopnia do przyjemnych nie należy, nie zależnie od tego, czyja była wina.

Opisana przeze mnie doza pokory winna być tym większa i m większą drogę przecinamy... wszak opisywane tu przypadki dotyczyły głównie Piaseczyńskiej kolei, która o ile się nie mylę, nie ma obecnie żadnego czynnego przejazdu z drogą KRAJOWĄ... A takie przejazdy w liczbie 3 sztuk występują w Rogowie. Z czego ten pierwszy jest tragiczny zaś kolejny jeszcze gorszy.

Polecałbym więc kolegom, którzy tak obśmiewają się z "gościa z chorągiewką" aby sami pojeździli trochę przez wspomniane przejazdy i zastanowili, się czy przypadkiem w poście kolegi T&T nie przejawia się ogromny zasób zdrowego rozsądku.
Zapisane
Strony: [1] 2   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2009, Simple Machines
theme for 750mm.pl based on bisdakworldgreen design by jpacs29
Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!