...dał dwa razy tyle.
Być może przez nieostrożność, ale dał. ...
Tą nieostrożnością było chyba to, że licytant nie występował pod nazwą związaną z koleją Koszalińską. Stąd został "podbity" przez przyjaźnie nastawione Piaseczno (mam rację?).
Tak czy inaczej widać, że nie wiele trzeba było, aby ta sama maszyna zyskała znacznie na wartości - a nie oszukujmy się. Lyd2 z Cementowni miał mniejszą wartość niż maszyny ze Śmigla, gdzie wartość:
- silnika - ok. 20 tysięcy
- chłodnice + wymienniki - ok. 10 tysięcy
- reszta nawet po cenie złomu - 25 tysięcy
===
RAZEM - ok. 55 tysięcy za sztukę.
Nie wspomnę już o tym, że dorobienie jednej sprężyny zawieszenia to kwota rzędu najmarniej 2 tysi... a tego w Lxd2 jest sztuk 8 dużych + 8 sztuk małych - razem samo sprężynowanie warte było 32 tysiące... ale co tam.. przecież kogo interesuje to co mądze i ironicznie napisał p. Kucyk:
Bardzo mądrze. Przecież wiadomo że wózki, ramy czy przekładnie są dostępne, na wypadek awarii, w każdym GieeSie.
lekko licząc, czyli rzeczoznawca słabo wycenił, urzędnicy nie mieli interesu* by dbać o rozgłoszenie chęci zbycia i tym samym podwyższenie wartości... efekt, ktoś kupił to po cenie przeciętnie niskiej, widząc na bliskim horyzoncie zysk z opchnięcia tego dalej. Chwała, że lokomotywy zostały zakupione po cenie maszyn, a nie wkładu wielkopiecowego. Chwała, że odzyskały młodość i gdzieś będą chulać.
Hańba zaś, że nie dopilnowano interesu kolejki i nie zadbano o wyższą cenę startową i nie zatrzoszczono się o pozyskanie większej liczby oferentów.
* - a może mieli interes w tym, aby wyglądało na to, że te nic nie warte lokomotywy kupił "kupiec dobroczyńcza" za taaaakie pieniądze... ale to by sugerowało jakieś nieczyste zagrywki, a przecież wiemy wszyscy jak czysto i praworządnie odbywają się przetargi