Michał Z
|
 |
« Odpowiedz #40 : 11 Lutego 2012, 15:35:55 » |
+11
|
Widzę tu jakąś aluzję do Piaseczna... To tak dla sprostowania powiem, że właśnie my też cierpimy na brak dobrego menadżera!!! Bo właśnie to zaplecze 2 milionowej najbogatszej aglomeracji w kraju nie jest wykorzystane tak jak być powinno.
Zabawne, czytając Kucyka o konieczności zatrudnienia takowego sam chciałem to napisać, ale mnie to właściwie trochę nie wypada  Prawda jest taka, że kolej wąskotorowa z zasady nie jest działalnością komercyjną, tzn. przychody nie pokryją kosztów normalnego funkcjonowania obejmujące normalne inwestycje odtworzeniowe. A już napewno nie taka, która liczy sobie 15...20 czy więcej kilometrów długości. Przypominam, że Rudy mają 5 km linii. I choćby nie wiem jak nawet sprawny zarząd byłby zatrudniony nie zmieni to praw ekonomii. Gdyby było inaczej, koleje dawno by już były prowadzone w sposób komercyjny. Zauważcie, że Fundusz Inwestycyjny (nie pomnę jaki dokładnie) nawet ze Żnina wycofał się, choc kolej ma dobre warunki (krotka linia, duży ruch). Oczywiście dobry menedżer może maksymalizować przychody i ograniczać koszty, jednak nie spowoduje to magicznego zbilansowania się budżetu. Zatem ktoś musi do niego dokładać. Co zatem życie pokazało? 1. kolej finansowana przez samorządy lokalne 2. kolej finansowana przez sponsora 3. kolej wegetująca, której rozpad jest powstrzymywany przez społeczników. Co do wyśmiewanego epatowania się społeczników małymi sukcesami - wolontariusz nie dostaje kasy, robi to co robi, bo sprawia mu to satysfakcję, bo uważa, że dzięki temu choć w małym fragmencie poprawił się wizerunek przedmiotu jego hobby. Cóż w tym złego, że się dzieli z tym z innymi? jest to dla niego rodzaj "wynagrodzenia " za wkład pracy. Każdy człowiek potrzebuje akceptacji swych poczynań, poczucia sensu tego co robi.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
E583.002
|
 |
« Odpowiedz #41 : 12 Lutego 2012, 09:05:25 » |
+3
|
Co do wyśmiewanego epatowania się społeczników małymi sukcesami - wolontariusz nie dostaje kasy, robi to co robi, bo sprawia mu to satysfakcję, bo uważa, że dzięki temu choć w małym fragmencie poprawił się wizerunek przedmiotu jego hobby. Cóż w tym złego, że się dzieli z tym z innymi? jest to dla niego rodzaj "wynagrodzenia " za wkład pracy. Każdy człowiek potrzebuje akceptacji swych poczynań, poczucia sensu tego co robi.
Myśle Michale, że tłumaczenie tego osobom wychowanym w kulcie zasadniczych szkół zawodowych, wódki, młota i rządów klasy robotniczej jest niecelowe.
|
|
|
Zapisane
|
Nazywam się Roman i od 35 lat naprawiam pralkę
|
|
|
Kucyk
|
 |
« Odpowiedz #42 : 12 Lutego 2012, 12:07:02 » |
0
|
sam chciałem to napisać, ale mnie to właściwie trochę nie wypada Mnie najbardziej nie wypada, bo są tacy którzy natychmiast lecą podpierniczyć: Panie prezesie, panie prezesie, niech pan zobaczy co ten Kucyk tutaj brzydkiego na nas wypisuje!Ale wróćmy do tematu. Moim zdaniem menadżer (tak go nazwijmy) jest niczym trener drużyny sportowej. Od niego zależy całokształt pracy zespołu który ma za zadanie wygrywać. Po pierwsze dobiera ludzi. Czyni to kierując się fachowym "okiem" oceną zdolności i rokowaniem rozwoju zawodnika. Po drugie trenuje rozwijając sprawność. Po trzecie wyznacza każdemu konkretną pozycję w drużynie. Po czwarte rozlicza zawodnika z jego gry i wymaga poprawy błędów. Ale nade wszystko działa aby drużyna była jednością, grała do bramki przeciwnika. Nigdy nie pozwala aby jego zawodnicy między sobą się faulowali, bądź, co gorsze strzelali samobóje. Jeśli to następuje natychmiast interweniuje. Trener musi mieć charyzmę, autorytet i silną rękę aby bezwzględnie trzymać w ryzach zawodników wyciskając z nich ósme i dziesiąte poty i sprawiając że osiągają poziom o jakim nawet nie śnili. Mięczak nikogo nie wytrenuje. Tego reżimu często brakuje na kolejach, również tych pod samorządowymi zarządami gdzie za naczelnika wstawiło się osobę której kompetencją jest fakt że... zawsze była naczelnikiem. Gryfice i Rudy na czele mają młodych ludzi z poza kręgów PKP którzy rozumieją co znaczy nowoczesne zarządzanie i nie mają jako jedynej ambicji jakoś dotrwać do emerytury. A teraz coś o polskim wolontariacie. Jest to chyba ewenement na skalę światową. Mianowicie jak już pisałem z zasady wolontariat niczym się nie różni od zwykłej pracy poza pobieraniem $$$. Ale wolontariusz jest takim samym pracownikiem jak pan Henio zatrudniony na etat. Nich za przykład służy szwajcarska kolej Furka, której działalność opiera się w 99% na wolontariacie (na etatach są dwie osoby: jakaś baba - chyba sprzątaczka i... menadżer) reszta to świry kolejowe z całego świata. Ale nie ma tam znanej z polskich wąskotorówek anarchii gdzie każdy robi co mu się chce, a nie robi czego mu się nie chce. Tam wolontariusz ma wyznaczoną godziną na którą się zgłasza do pracy, robi co mu szef każe, a jak się nie wywiązuje, to albo przesunięcie na inne stanowisko, albo kopniak na rozpęd. Bardzo dobrze ujął to Kolega Buczek. Chcesz być wolontariuszem - musisz być pracownikiem i robić co ci każą - nie robisz, czy nie chcesz tego układu, to do widzenia. Ale aby tak było nadzór musi sprawować właściwa osoba która swej działalności nie ma podbudowanej strachem "co będzie jak się społecznik obrazi i nie przyjdzie" i w związku z tym nie ma władzy nad hobbystami. Społecznik musi czuć że że komuś podlega i jest rozliczany, zaś wszelkie przejawy zachowań typu "ja robię to za darmo, więc jestem świętą krową i jak będę chciał to będę pracował, a jak nie będę to pocałujcie mnie w itd." w zarodku muszą być tępione bo w pewnym momencie dochodzi do sytuacji że ktoś coś rozgrzebie, a potem nie ma komu tego złożyć, bo kolo strzelił focha i robi się poważny problem. Ale właśnie do tego potrzeba kierownika z krwi i kości znającego swój fach zarządcy, a wiedzcie, że nie każdy się do tego nadaje...
|
|
|
Zapisane
|
Na peronie zostało wszystko to Cię męczy. Patrząc z kabiny FAURa* świat wydaje się lepszy.
*) tu można wstawić każdą serię lokomotywy.
|
|
|
lisiogonek
|
 |
« Odpowiedz #43 : 12 Lutego 2012, 19:15:05 » |
+3
|
^^^To co tu kolega pisze to chyba trochę trąci "rail fiction" z bardzo prostej przyczyny - skąd w tym państwie znaleźć następnych wolontariuszy w miejsce tych którzy nie mogą /nie chcą wywiązywać się należycie ze swych obowiązków ?? W pewnym momencie grozi to rozwiązaniem organizacji - bo zabraknie członków 
|
|
|
Zapisane
|
TWKP : LKM 26004 - już pod parą!
|
|
|
a cygan
|
 |
« Odpowiedz #44 : 12 Lutego 2012, 19:26:18 » |
+2
|
Przykład Furki: Nich za przykład służy szwajcarska kolej Furka, której działalność opiera się w 99% na wolontariacie (na etatach są dwie osoby: jakaś baba - chyba sprzątaczka i... menadżer) reszta to świry kolejowe z całego świata. Trochę to jest inaczej.......
|
|
|
|
Kucyk
|
 |
« Odpowiedz #45 : 12 Lutego 2012, 19:41:10 » |
0
|
Co do Furki, to nie byłem tam osobiście, ale ś.p. Chmiel tam bywał i opowiadał co tam się wyprawia naciskając właśnie na kwestię braku zatrudnionych pracowników (oprócz dwóch osób) na rzecz wolontariatu. Jeśli nie jest to prawdą, to przeprosić jedynie mogę, ale również z filmu jaki oglądałem wynika jasno że kolej utrzymuje się z pracy łap które robią to co robią z dobrej woli. Teraz taki mały OT: skąd znaleźć następnych wolontariuszy w miejsce tych którzy nie mogą /nie chcą wywiązywać się należycie ze swych obowiązków? Skoro nie mogą /nie chcą wywiązywać się należycie ze swych obowiązków to po co ich angażować? Dla samego faktu robienia zamieszania? Na tym cierpi polski ruch społecznikowski - na nisko ustawionych poprzeczkach. W Furce czy Wernigerode aby zostać wolontariuszem trzeba się starać, starać, starać i jeszcze raz starać oraz prezentować sobą "COŚ". Nowicjusz dołącza do grupy wyselekcjonowanych specjalistów którzy swoją postawą narzucają mu równie wysoki poziom który musi utrzymać. Jest to taka sama selekcja jak w sporcie - nie wystarczy abyś chciał grać w piłę aby dostać się do klubu, musisz być dobry i nieugięty. W polskich stowarzyszeniach przyjmuje się wszystkich bez wyjątku twierdząc że "ilość" jest lepsza od "jakości". I to właśnie powoduje potem problemy. Problemy dwojakiego rodzaju: marnie wykonywanej roboty i niechęci "konkretnych" osób do włączenia się w ów wolontariat, gdyż wiadomo: jeśli wejdziesz między wrony...
|
|
« Ostatnia zmiana: 12 Lutego 2012, 19:45:29 wysłane przez Kucyk »
|
Zapisane
|
Na peronie zostało wszystko to Cię męczy. Patrząc z kabiny FAURa* świat wydaje się lepszy.
*) tu można wstawić każdą serię lokomotywy.
|
|
|
lisiogonek
|
 |
« Odpowiedz #46 : 12 Lutego 2012, 20:30:26 » |
0
|
skąd znaleźć następnych wolontariuszy w miejsce tych którzy nie mogą /nie chcą wywiązywać się należycie ze swych obowiązków? Skoro nie mogą /nie chcą wywiązywać się należycie ze swych obowiązków to po co ich angażować? Dla samego faktu robienia zamieszania? Na tym cierpi polski ruch społecznikowski - na nisko ustawionych poprzeczkach. W Furce czy Wernigerode aby zostać wolontariuszem trzeba się starać, starać, starać i jeszcze raz starać oraz prezentować sobą "COŚ". Nowicjusz dołącza do grupy wyselekcjonowanych specjalistów którzy swoją postawą narzucają mu równie wysoki poziom który musi utrzymać. Jest to taka sama selekcja jak w sporcie - nie wystarczy abyś chciał grać w piłę aby dostać się do klubu, musisz być dobry i nieugięty. W polskich stowarzyszeniach przyjmuje się wszystkich bez wyjątku twierdząc że "ilość" jest lepsza od "jakości". I to właśnie powoduje potem problemy. Problemy dwojakiego rodzaju: marnie wykonywanej roboty i niechęci "konkretnych" osób do włączenia się w ów wolontariat, gdyż wiadomo: jeśli wejdziesz między wrony...
Nie wiem jak to wygląda gdzie indziej, w innych czasach - ale na przykład obecnie w szeregi TWKP nie przyjmuje się "pierwszego lepszego w kaloszach z ulicy". Trzeba trochę pojeździć na prace, pokazać się z dobrej strony...Stąd rekrutacja jest niewielka - skąd znaleźć właściwych ludzi z odpowiednimi predyspozycjami - skoro nastawienie społeczne jest takie a nie inne . Nie wiem jak to wygląda w innych regionach ale w moim regionie to jest tak że z kim by nie gadać to niby podziwiają postawę ludzi którzy robią to co robią w ramach wolontariatu - ale w gruncie rzeczy odbierane jest to jako dosyć dziwna postawa; niezbyt przystająca do dzisiejszych realiów...Do tego dochodzi też problem dyspozycyjności czasowej i finansowej. Patrzę na własny przykład - jestem przecież członkiem-wolontariuszem Towarzystwa Wyrzyska Kolejka Powiatowa - i cóż widzę? No cóż...trzeba uczciwie ocenić - dawniej byłem bardzo zaangażowany w wszelkie prace, obsługę wycieczek etc. Ale z biegiem lat okazało się że dzieci podrosły, poszły do szkoły , koszty utrzymania rodziny wzrosły znacząco, a pensje raczej zmalały...I cóż teraz widzę, kiedy spoglądam sam na siebie? Widzę gościa który chciałby wiele a tak naprawdę "tak krawiec kraje jak mu materii staje". Wobec powyższego uczciwie pisząc - postanowiłem zrezygnować - nie lubię bowiem takiego podejścia do sprawy. Koledzy z towarzystwa odradzili mi takiego kroku - ale sam nie wiem do jakiego czasu. Właściwie to gdybym blokował miejsce komukolwiek, w jakikolwiek sposób, lub czynione by mi były wyrzuty z tego powodu - zrezygnowałbym od razu - nawet po to aby nie gorszyć innych...Stąd tak a nie inaczej oceniłem wypowiedź Kucyka - z jak najbardziej subiektywnego punktu widzenia .
|
|
« Ostatnia zmiana: 12 Lutego 2012, 21:02:50 wysłane przez agneskate »
|
Zapisane
|
TWKP : LKM 26004 - już pod parą!
|
|
|
Kucyk
|
 |
« Odpowiedz #47 : 12 Lutego 2012, 20:48:13 » |
0
|
A nie myślał Kolega aby po prostu pracować na tej kolei? Przeistoczyć hobby w źródło utrzymania?
|
|
|
Zapisane
|
Na peronie zostało wszystko to Cię męczy. Patrząc z kabiny FAURa* świat wydaje się lepszy.
*) tu można wstawić każdą serię lokomotywy.
|
|
|
a cygan
|
 |
« Odpowiedz #48 : 12 Lutego 2012, 21:10:34 » |
0
|
Kucyk pisze: Co do Furki, to nie byłem tam osobiście Ja też nie byłem, ale mając od roku kontakt z tymi wolontariuszami, polecał bym ich model współdziałania. Trzeba tylko mieć świadomość ilości wolontariuszy i atrakcyjności lokalizacji kolejki. Pamiętać też trzeba o innej kulturze i podejściu do pracy.
|
|
|
|
Kucyk
|
 |
« Odpowiedz #49 : 12 Lutego 2012, 21:27:18 » |
0
|
polecał bym ich model współdziałania. (...) Pamiętać też trzeba o innej kulturze i podejściu do pracy. O tym właśnie jest ciśnienie w temacie z mojej strony: Wzorujmy się na lepszych. Nigdy nie usprawiedliwiajmy własnej nieudolności czyjąś nieudolnością.
|
|
|
Zapisane
|
Na peronie zostało wszystko to Cię męczy. Patrząc z kabiny FAURa* świat wydaje się lepszy.
*) tu można wstawić każdą serię lokomotywy.
|
|
|
lisiogonek
|
 |
« Odpowiedz #50 : 12 Lutego 2012, 21:27:17 » |
0
|
A nie myślał Kolega aby po prostu pracować na tej kolei? Przeistoczyć hobby w źródło utrzymania?
Na Wyrzyskiej Kolejce Powiatowej nie ma etatowych pracowników - Starostwo Powiatowe nie ma/nie chce wyasygnować odpowiednich funduszy, a Towarzystwa nie stać (przynajmniej na razie) na utrzymanie etatów. Szara rzeczywistość - wśród której II Zlot Miłośników Kolejek 600mm jest czymś niełatwym do przeprowadzenia
|
|
|
Zapisane
|
TWKP : LKM 26004 - już pod parą!
|
|
|
KLAN PALUCHOWSKICH
|
 |
« Odpowiedz #51 : 12 Lutego 2012, 21:41:16 » |
+6
|
Skoro nie mogą /nie chcą wywiązywać się należycie ze swych obowiązków to po co ich angażować? Dla samego faktu robienia zamieszania? Na tym cierpi polski ruch społecznikowski - na nisko ustawionych poprzeczkach. W Furce czy Wernigerode aby zostać wolontariuszem trzeba się starać, starać, starać i jeszcze raz starać oraz prezentować sobą "COŚ". Zejdź na ziemię. Nowych wolontariuszy mamy co rok 1-2osoby to z czego ja mam wybierać? Kogo mam egzaminować czy rozliczać z podjętych zadań? Kim mam prowadzić remonty które aktualnie prowadzimy? Jasne, ze połowie(m.in. sobie też-ostatnim czasem kilka spraw zawaliłem) mogę podziękować już dziś, tylko co będzie jutro? A może zamknąć cały Rogów uznając, że nie ma wolontariatu, nie ma dotacji nie ma niczego? Łatwo Ci rzucać takie okrągłe zdanka, siedzisz na etacie, kasa regularnie spada na konto, na wypłaty zawsze sianko z wynajmów będzie a i na ruch też coś z biletów zostaje ale to tylko perspektywa Piaseczna. Tam gdzie nie ma takich regularnych zastrzyków kasy jest pot, łzy i zgrzytanie zębów żeby to jeszcze jakoś trwało i Rogów tą niechlubną listę otwiera.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
a cygan
|
 |
« Odpowiedz #52 : 12 Lutego 2012, 22:13:55 » |
0
|
Spoko... KLAN-ie PALUCHOWSKICH Rogów tą niechlubną listę otwiera Jeszcze nie mieliście kłopotów z "Operatorem". Ilu ich było w Starachowicach? FPKW, Żuławska, Bytom, a teraz Jędrzejów. Ale jaka na to rada jak nie ma "kasy"? Zamknąć i wspominać?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
KLAN PALUCHOWSKICH
|
 |
« Odpowiedz #53 : 12 Lutego 2012, 23:06:18 » |
+8
|
Jeszcze nie mieliście kłopotów z "Operatorem".
Za to mieliśmy, mamy i mieć będziemy X innych problemów. Tu nie chodzi o licytację kto ma trudniej i bardziej pod górkę do szkoły. Skoro już jest jakaś dyskusja to niech coś konstruktywnego z niej wyniknie, jakieś możliwe do wdrożenia wnioski a nie po raz setny bajeczka o tym jak jest u sąsiadów która do Polskich realiów ma się jak autostrady w Niemczech do autostrad w Polsce.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Kucyk
|
 |
« Odpowiedz #54 : 14 Lutego 2012, 20:16:32 » |
+2
|
Nawiąże do przedostatniego postu Klanu, ale błagam - niech nikt się w nim nie zechce doszukiwać jakiś bezpośrednich, osobistych aluzji. Kolegę Janusza również proszę o odłożenie łyżki poskrobującej denko.
Znowu na sportową nutę: Czy myślicie że dobrzy zawodnicy będą chcieli grać w słabszej drużynie? Oczywiście znajdą się tacy, którzy będą mieli takie ciśnienie na granie, że aby się rozładować nawet z przedszkolakami będą piłę kopać, byle kopać, bo to tak kochają że żyć bez kopania fizycznie nie mogą. Ale 99% dobrych technicznie graczy, choćby byli to samoucy, nie za bardzo chce przyłączyć się do teamu w którym nie będą mogli się realizować za sprawą starych zawodników tam będących, którzy grają sobie lajtowo i nie obchodzą ich jakieś prawdziwe treningi. Oczywiście marzą o awansie do C-klasy ale nie ma wśród nich takich którzy by motywowali do prawdziwych kropli potu, krwi i łez. Mało tego - jeśli by ktoś taki się znalazł, to zaraz przed świeżakiem-ambitniakiem odpowiednio ustawią mur co by nie przeszedł jakiś pomysł racjonalizatorski. Sprawdza się tu zasada "jeśli wejdziesz między wrony...". Często taki układ powoduje co gorsze odrzucanie pomocy oferowanej z zewnątrz, od znających się na trenerskim fachu - nie dopuszcza się ludzi którzy swymi umiejętnościami mogą spowodować powstanie sytuacji w której system mógłby zostać oświetlony z niewłaściwej strony co spowodowało by odkrycie jego słabości i braku kompetencji władzy, a tego władza nie lubi. Czy nie zdarza się też tak w stowarzyszeniach? Niech każdy sam to rozstrzygnie we własnej głowie.
|
|
|
Zapisane
|
Na peronie zostało wszystko to Cię męczy. Patrząc z kabiny FAURa* świat wydaje się lepszy.
*) tu można wstawić każdą serię lokomotywy.
|
|
|
Janusz
SGKW

Długość toru:: 181 m
W terenie
|
 |
« Odpowiedz #55 : 15 Lutego 2012, 13:18:52 » |
0
|
Jak zawsze Kol. Kucyk ma dużo racji. Chciałbym jednak problem przedstawić z nieco innego punktu widzenia, tym razem mniej uniwersalnego, bo na podbudowie rodzimego podwórka. Otóż na kolejkę ściągają przede wszystkim ludzie młodzi, gdzieś na początku kariery zawodowej albo nawet jeszcze wcześniej. Atutem tej grupy jest dostatek czasu i zapał, niestety brakuje im nieraz wiedzy i umiejętności. Kiedy już w miarę opanuje się kłopoty związane z brakiem podstaw, odchodzą, bo w końcu muszą podjąć jakąś pracę, zdobyć środki na utrzymanie i najczęściej już na kolejkę nie wracają, a jeżeli, to nie mogąc regularnie poświęcić czasu na realizację zadań . Przychodzą na ich miejsce nowi z podobną niedowagą doświadczenia i ... koło się domyka, a my wciąż stoimy prawie w miejscu. Pomijając już fakt, że sami też nadal zbieramy doświadczenia w materii kolejowej. Oczywiście fachowcom "z prawdziwego zdarzenia" najczęściej wolontariatu zaproponować często nie można, bo na ogół jakakolwiek współpraca kończy się wówczas nieco przedwcześnie, choć są wyjątki. Wspomniano o "ścianie". Myślę, choć to moja subiektywna opinia, że w tej chwili jest to u nas zjawisko marginalne. Jeżeli ktoś naprawdę chce zająć się jakimś konkretnym zadaniem, warunki do tego będzie miał. Natomiast, mówiąc szczerze, w kwestii organizacji prac, podejścia do ich wykonywania jest jeszcze sporo do zrobienia i rzeczywiście, kilka osób zwracało na to uwagę. A teraz, jeżeli już spojrzeć nieco szerzej, podobny problem występuje również w skali państwa. W tej chwili znaczna część szkolnictwa kształci albo ludzi wymagających na dobrą sprawę gruntownego dokształcenia już w miejscu pracy albo wykwalifikowanych pracowników, którzy zasilą firmy najczęściej za granicą. Niszczy więc wszelkie przedsięwzięcia tego typu nawet nie tyle wspomniana już kultura*, co moim zdaniem, mordercza sytuacja gospodarczo-politycznej w kraju. Ludzie, którzy mogliby wspomóc kolejkę czynnym uczestnictwem, już w tej chwili pracują realnie najczęściej po dziesięć, dwanaście godzin dziennie wliczając również wolne dni, a i to, bywa, wystarcza ledwo na związanie końca z końcem, nie mówiąc już o inwestowaniu w wolny czas. Jak w takiej sytuacji znaleźć czas na miłowanie czegokolwiek?
Oczywiście rozwiązaniem wszelkich kłopotów jest jest owa mityczna forma zatrudnienia przez miasto, gminę itd. Jednak w sytuacji Bytomia, który zamyka szkoły, likwiduje przedszkola, jest obarczony kosztami uporania się z bezrobociem i któremu tzw. transformacja wykosiła większość źródeł utrzymania, nie ma co liczyć na nic więcej niż pieniądze pozwalające łatać dziury, choć oczywiście bez nich już całkiem byśmy leżeli i chwała Miastu za to. Rzeczywistość niestety skrzeczy... *)przemożnego wpływu "kultury" piwa i grilla, jako jedynej słusznej formy spędzania wolnego czasu, pominąć jednak nie można.
|
|
|
Zapisane
|
785mm
|
|
|
lisiogonek
|
 |
« Odpowiedz #56 : 15 Lutego 2012, 17:29:51 » |
0
|
^^^W większości podpisuję się pod stanowiskiem kolegi Janusza. A co do owej "ściany" - myślę że chodzi tu głównie o zaufanie które przychodzi z czasem. Np. przyjedzie mi ktoś nowy na kolejkę i ni stąd, ni zowąd zacznie grzebać coś przy istotnych podzespołach lokomotyw czy wagonów, to oczywiście że opieprz go nie minie. Ale wystarczy że do tej samej sprawy podejdzie po konsultacjach z kimś kto jest kompetentny - to wtedy wszystko jest OK. Większy problem stanowi niewielka rekrutacja i nie mam pojęcia jak można to zmienić. Osobiście wydaje się mi problemem - w odniesieniu do WKP - niewielkie zainteresowanie miejscowych ludzi, którym łatwiej byłoby pomóc, bo są przecież na miejscu. Ja sam preferuję wyjazdy na 2-3 dni na prace - oszczędzam troszkę na kosztach przejazdów  A tą wiosną trzeba się mocno mobilizować - trzeba przygotować zlot !
|
|
|
Zapisane
|
TWKP : LKM 26004 - już pod parą!
|
|
|
Kucyk
|
 |
« Odpowiedz #57 : 15 Lutego 2012, 20:14:23 » |
0
|
przyjedzie mi ktoś nowy na kolejkę i ni stąd, ni zowąd zacznie grzebać coś przy istotnych podzespołach lokomotyw czy wagonów To akurat jest proste do zweryfikowania czy działanie jest poparte wiedzą, a poza tym nie sądzę że istnieją aż takie wcielenia świrowania, że grozi to awarią mechaniczną. Gorzej jest zweryfikować umiejętności gdyby miał przyjść ktoś nowy na kolejkę i ni stąd, ni zowąd zaczął grzebać coś przy istotnych relacjach międzyludzkich. Bardziej o takie ingerencje mi chodzi. Teraz już całkowicie pytanie humorystyczne i nie mające specjalnego związku z tematem: Ale wystarczy że do tej samej sprawy podejdzie po konsultacjach z kimś kto jest kompetentny - to wtedy wszystko jest OK. Tu aż ciśnie się pytanie: a jak Kolega wzywa np. hydraulika do cieknącej rury, to też rzemieślnik musi najpierw konsultować swoje działania z kimś kompetentnym? Jeśli tak, to czemu ten "kompetentny" sam nie naprawi rury?.. 
|
|
|
Zapisane
|
Na peronie zostało wszystko to Cię męczy. Patrząc z kabiny FAURa* świat wydaje się lepszy.
*) tu można wstawić każdą serię lokomotywy.
|
|
|
lisiogonek
|
 |
« Odpowiedz #58 : 15 Lutego 2012, 20:50:22 » |
0
|
^^^ Kolega nie wzywa hydraulika do cieknącej rury; najpierw czeka aż może samo się uszczelni, jeżeli nie chce się uszczelnić, a sprawa nabierze mocy urzędowej (czytaj: żonka żąda bezwarunkowo naprawy) robi sam  Nadałem się w poprzednim poście jak balon wąskotorowy  Wydaje się mi że myślimy w podobnych kategoriach, jeśli chodzi takie sprawy. Ale wyobraź sobie Kucyku, że tu przyjeżdża do Piaseczna niejaki lisiogonek gdzieś dalekiej Krajny i ci tu próbuje ulubionego loka rozgrzebywać... 
|
|
|
Zapisane
|
TWKP : LKM 26004 - już pod parą!
|
|
|
Kucyk
|
 |
« Odpowiedz #59 : 15 Lutego 2012, 20:56:58 » |
0
|
Problem taki, że nie za bardzo jest tam w Piasecznie co rozgrzebywać w lokach, bo one są... chciałem powiedzieć porobione. Nie - one czekają na właściwych ludzi kierowanych przez właściwych ludzi. I jeszcze trochę muszą poczekać. 
|
|
|
Zapisane
|
Na peronie zostało wszystko to Cię męczy. Patrząc z kabiny FAURa* świat wydaje się lepszy.
*) tu można wstawić każdą serię lokomotywy.
|
|
|
|