Pokuszę się o krótką relację z imprezy. Zacznę od tego, że nic się nie zepsuło, wszystko poszło gładko

Frekwencja nie była tak imponująca, jak podczas Industriady, ale dzięki temu każdy zainteresowany mógł bez stania w kolejce przejechać się drezyną, czy lokomotywą, zwiedzić w spokoju nastawnię, parowozownię itd. Przewodnicy (tj. Senda i ja) nie musieli zdzierać gardeł prowadząc wielgachne grupy turystów (no, może ze trzy czy cztery większe się zdarzyły), mogli w komfortowych warunkach oprowadzać niewielkie grupy, zwykle rodzinne.
Jeden z szanownych Użytkowników tego zacnego forum był święcie przekonany, że Lasek nie poradzi sobie z wyciągnięciem pod podjazd na szkodach górniczych (tam jest miejscami ponad 30 promili) nawet jednego wagonu. Tym czasem parowóz bez problemu radził sobie ze składem sześciowagonowym (około 80 ton).
Wrażenie na obsłudze robiła wielka liczba wszelkiego rodzaju focistów stojących w najmniej spodziewanych miejscach. Wyłaniali się z krzaków niczym grzyby jesienną porą spośród opadłych liści.
Teraz kilka szczegółów technicznych.
W ruchu na stacji znajdowały się na raz 4 maszyny (3 Lxd2 plus Lasek). Las prowadził pociągi planowe z Bytomia Wąskotorowego (Głownego) do Karbia i powrotne (5 par) oraz 2 pary z Karbia do Suchej Góry. Jedna para Karb - Główny - Karb była wykonywana przez Lxd2-374 (w tym czasie parowóz był w Suchej Górze). Do tego Lxd2-374 prowadziła też 2 pary pociągów w relacji Bytom (Główny) Wąskotorowy - Tarnowskie Góry Wąsk - Bytom Wąsk.
Lxd2-364 obsługiwała manewry oraz pociągi robocze, zaś Lxd2-352 "naukę jazdy" oraz manewry.
Pewnie zaraz ktoś spytał, a gdzie i jak wodował się parowóz. Otóż wodował się w Karbiu, zaś na kursach do Suchej Góry - w Suchej Górze. Targał ze sobą w brankardzie dwa zbiorniki z wodą, generator prądotwórczy i pompę.
Po raz drugi w tym roku obsadzona była nastawnia BKw i prowadziła ruch pociągów na stacji oraz na przyległych szlakach. Co więcej - obsada była dwuosobowa: dyżurny ruchu (który wykonał kawał świetnej roboty panując bezbłędnie nad całym tym zamieszaniem, wypisując pracowicie rozkazy, prowadząc dziennik ruchu i całą resztę papierologii) oraz nastawniczy. Tego dnia, proszę wierzyć lub nie, nie była to fanaberia. Bez tych dwóch osób na nastawni zginęłibyśmy w chaosie. Wyprawianie przyjmowanie pociągów, obsługa manewrów... Był niezły kocioł... Dodać należy, że dnia 21 września (sobota) ze stacji Bytom Karb Wąsk. wyprawiono 30 pociągów, a 22 września (niedziela) 28... Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów okazało się, że 3 czynne tory stacyjne, to trochę za mało. Zawiadowca odcinka drogowego (Oczeq) wziął sobie za punkt honoru jak najszybsze udrożnienie kolejnego toru. Obecnie czynne w pełni, (tj. można na nie wjechać z obu końców stacji) są tory 2, 1 i 3. Pozostałe, ze względu na fakt, że nastawnia wykonawcza jest zdemolowana, są ślepe (tj. można na nie wjechać tylko od strony nastawni dysponującej). Dodam jeszcze, że numeracja torów na Karbiu to od 1 do 15 (główne) oraz od 17 do 39 (trakcyjne i specjalne) oraz od 2 i 4 (główny dodatkowy oraz specjalny).
22 września miała miejsce sytuacja do tej pory niespotykana - na szlaku Karb - Sucha Góra były na raz 3 pociągi (2 planowe plus nadzwyczajny) kursujące w odstępie czasu. Wrażenie robiło to, jak koło 18 pod wjazdem do Karbia co 5 minut meldował się kolejny pociąg... Pod wieczór znaczna część torów lśniła czystym srebrem, jak za starych dobrych czasów

Przebieg parowozu 21 i 22 września wyniósł niemal 120 kilometrów, nie licząc manewrów, a warto dodać, że objechanie składu na Karbiu to niemal półtora kilometra!
Podsumowując: było pracowicie, nadzwyczajnie, chyba dzięki wstawiennictwu świętej Katarzyny i Rudolfa Pringsheima patrzących na nas z nieba, bez awarii i wpadek.
Ale to nie koniec: kolejny weekend, kolejne wydarzenie: przejazdy historycznym składem prowadzonym przez Laska do samego Miasteczka Śląskiego! Skład: platforma dwuosiowa Ph, węglarka dwuosiowa systemu Ziehla Wh oraz brankard. Do tego prowadzony dieslem pociąg z wagonami pasażerskimi do przewozu uczestników imprezy.
Ja sam, niestety, nie byłem obecny duchem na całej imprezie. Jak na złość dopadło mnie paskudne przeziębienie i po prostu padłem. Zarówno część soboty, jak i niedzieli przespałem... To jest, cholera, niefart....
Ale i tak to, co widziałem, było fantastyczne, niepowtarzalne i wyjątkowe!