Kucyk
|
 |
« Odpowiedz #4 : 06 Grudnia 2017, 22:11:42 » |
+6
|
Uj, ktoś nie znający dokładnie kontekstu Koledze Maćkowi właśnie drugiego minusa dał, a chyba nie powinien, i zaraz o tym napiszę, bo choć wiem, że poprawność polityczna nakazuje pisać teraz o szanowanym kolejarzu, wspaniałym ojcu, ostatnim dyrektorze, etc., ale pozwólcie że przełamię konwenanse i opowiem jako jeden z dawnych podwładnych Gerstmanna jak kolejarze Go zapamiętali.
- Szef był z Niego dobry, najważniejsze że nie był pamiętliwy. - I o pracy tyle, bo o wiele większa ilość kolejarskich wspomnień tyczy się tej części "pozasłużbowej".
Adam Gerstmann był niekwestionowanym królem towarzystwa. Błyskotliwy, grający zawsze pierwsze imprezowe skrzypce wodzirej i ulubieniec publiczności. Typ mówcy-gawędziarza przez którego opowiedziane historie powtarza się niemalże słowo w słowo.
Prawdziwy mężczyzna: zawsze elegancki, nie stroniący od tytoniowego dymka i szklaneczki czegoś mocniejszego, a zwłaszcza od niewiast. Bo trzeba powiedzieć jasno - kobiety były największą, poza koleją żelazną pasją Dyrektora. Uwielbiał je, a one uwielbiały Go. Dysponujący zawsze dla konkurentów celną ripostą Gerstmann, był dla pań jak wino - upajający naturalnym urokiem szarmancki dżentelmen który wraz z upływem lat bynajmniej nic nie tracił w ich oczach.
To wszystko łączyło się z jeszcze jednym ważnym fragmentem osobowości: niespotykanym poczuciem humoru i wynikającym z niego dystansem do samego siebie. O tym niech zaświadczy na koniec mej wypowiedzi opis jednej z ostatnich rozmów jakie z Nim odbyłem. Na pytanie czy po tych wszystkich operacjach jakie ostatnio przeżył będzie mógł coś kiedyś łyknąć, odpowiedział: - Niestety, z męskich przyjemności pozostało mi już tylko golenie.
|