Świat kolejek wąskotorowych

FORA KOLEJOWE => Inne... => Wątek zaczęty przez: Bartosz Uryga on 01 Lutego 2012, 22:30:37



Tytuł: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: Bartosz Uryga on 01 Lutego 2012, 22:30:37
Patrząc na to aż żal patrzeć na Bytom. Kiedyś Rudy postrzegane przeze mnie były jako ubogi krewny, a teraz... :-[
Naprawdę mnie cieszy fakt, że kolejna gmina przekonała się, że warto finansować przedsięwzięcie pod hasłem "czynna zabytkowa linia kolejowa"! Wszystkie te pieniądze zostają w infrastrukturze, taborze, budynkach i innych środkach trwałych które składają się na mienie Górnośląskich Kolei Wąskotorowych - jest mi obojętnie czy na części "rudzkiej" czy "bytomskiej", bo obie te części traktuję jako część jednej, choć rozdzielonej, całości.

Nie jest mi żal patrzeć na Bytom, bo choć kolej w tym roku praktycznie nie jeździła, to na prąd nie brakuje, myśli się o rozwiązywaniu problemów taborowych (sprowadzenie lok. Lxd2-372'' vel 322 z Piotrkowa), postępują remonty choć nie tak spektakularne jak w Rudach finansowane z własnych pieniędzy Stowarzyszenia, w mieście Bytom i UE znalazło się prawie 5 mln. zł na jeden z najważniejszych problemów ostatniej dekady czyli wiadukt nad linią PLK nr 132 Bytom - Wrocław, most nad Bytomką i linią kolejową 131 Chorzów Batory - Tczew oraz wiadukt nad dawną bocznicą do PBSzu a za trzy lata rozwiąże się problem toru na tzw. "szkodach górniczych" - nie będzie trzeba jeździć po niecce z i=30%o, tylko po płaskim torze z V=40 km/h. Przy problemach infrastrukturalnych brak w kasie miasta 200 tysięcy złotych na NG wagonów to problem mniej poważny i do przeskoczenia w perspektywie przyszłorocznego budżetu Miasta Bytom.

Większym problemem wydaje się zaangażowanie małej ilości osób w przedsięwzięcie, choć ta mała ilość osób wkłada naprawdę dużo czasu i wysiłku w prace Stowarzyszenia, część z tych najwierniejszych poświęca czas równy prawie pracy na "etat" lub "pół etatu", z pełnym zakresem odpowiedzialności za stan infrastruktury, taboru czy obiektów.

Łatwiej patrzeć z żalem niż poświęcić przyjemności i wolny czas. Tym którzy poświęcają - serdecznie dziękuję! A Rudom życzę dalszych inwestycji!


Tytuł: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: dimekk on 02 Lutego 2012, 11:38:10
Nie krytykuję Bytomia, zazdroszczę Rudom.
Wkład wolontariuszy w "sprawę bytomską" jest nie do przecenienia, jednakże w obecnej formie to poniekąd reanimacja trupa. Owszem, łatanie dziur i gaszenie pożarów jest warte docenienia, wszak niełatwo utrzymać 21km szlaku przez ponad 10 lat na tak "gorącym" terenie... Remont wiaduktów - duża kwota na poważny remont, jednak to w dalszym ciągu utrzymywanie tego co jest (wiem, kluczowe) a nie rozwój.
Dopiero teraz, w porównaniu z "obecnymi Rudami" mocno rzuca się w oczy niedokapitalizowanie kolejki. NG trzech wagonów to kropla w morzu - latem (zanim zaczął wygasać popyt) jeździły składy 12 letniaków + 2 brankardy wypełnione po dach, w Suchej Górze nieraz nie dało się już wsiąść wszystkim chętnym, a teraz? Ile będzie wagonów jezdnych? Nie mówię już o remoncie chociażby Lasa, bo to science-fiction i nie dokona się prędzej jak w latach '20 XXI wieku (o ile w ogóle).

Bywam marzycielem i przykład Rud pokazuje, że by realizować marzenia, trzeba mieć pieniądze.
Dimekk, nie porównuj jednej stacji i 4 km torów po których jeździ x pociągów do kolei, która prowadzi normalny ruch pasażerski !
Ostatnio trudno mówić o Bytomiu jako o kolei prowadzącej jakikolwiek, zorganizowany ruch.
Większym problemem wydaje się zaangażowanie małej ilości osób w przedsięwzięcie, choć ta mała ilość osób wkłada naprawdę dużo czasu i wysiłku w prace Stowarzyszenia, część z tych najwierniejszych poświęca czas równy prawie pracy na "etat" lub "pół etatu", z pełnym zakresem odpowiedzialności za stan infrastruktury, taboru czy obiektów.

Łatwiej patrzeć z żalem niż poświęcić przyjemności i wolny czas. Tym którzy poświęcają - serdecznie dziękuję! A Rudom życzę dalszych inwestycji!
Wolontariat jest nie do przecenienia, jednak jak widać etatowi pracownicy są elementem kluczowym prawdziwego rozwoju. A odnośnie ostatniego akapitu - podziwiam Cię, że umiesz pogodzić studia, pracę w KŚ i jeszcze częste udzielanie się na GKW. Mi studia i praca na moich 17 "normalnych" torach zajmuje tyle czasu, że z GKW jestem wyłączony (no, chyba, że zrobię autoryzację na BKw ;) ).


Tytuł: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: Janusz on 02 Lutego 2012, 14:44:11
Dyskusję o bytomskiej kolejce przenieśmy może do właściwego działu, naprawdę nie ma potrzeby tutaj ciągnąć tego tematu.
A Rudom warto gratulować, tamtejsza ekipa odwala kawał naprawdę dobrej roboty.
Należy tylko pamiętać o jednej rzeczy. Kiedy już opadną emocje związane ze spektakularnymi sukcesami i zacznie się "proza życia", to dopiero wtedy praca staje się najtrudniejsza. Życzmy więc ekipie z Rud, by i taki czas przetrwała w dobrej kondycji.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: Michał P. on 03 Lutego 2012, 13:06:04
Bywam marzycielem i przykład Rud pokazuje, że by realizować marzenia, trzeba mieć pieniądze.

I to jest właśnie podstawowy problem, osób które pojawiają się na stacji sporadycznie. Stażu pracy na GKW leci mi juz 8 rok. przez ten czas na BKw "przewineło" się już wiele osobistości (myślę, że ponad 100 lekko), każda z nich miała swój pomysł na ratowanie kolei poprawienie sytuacji i spełnianie własnych marzeń. Po okresie tzw. "słomianego zapału" poznali realia i musieli się z tym zmierzyć i podołać obowiązkom, a nie marzeniom i przyjemnościom. Zostali najwytrwalsi.

Ostatnio trudno mówić o Bytomiu jako o kolei prowadzącej jakikolwiek, zorganizowany ruch.

Uważam, argument nie trafny, z racji tego że nie jest to w żadnym stopniu zależne od nas.

Co do sukcesów, występują one zarówno w Rudach, jak i w Bytomiu, jedne bardziej spektakularne inne mniej. Jedne bardziej widoczne inne mniej. Sukcesy sukcesami, warto też spojrzeć na to w jaki sposób się je osiąga i jakie ma się możliwości osiągnięcia tych sukcesów.

A i jeszcze jedno chciałem powiedzieć - ogólnie:
Bawią mnie tacy gawędziarze - bajkopisarze, którzy nie znają realiów, nie wiedzą co się dzieje, a mają najwięcej do powiedzenia, bo oceniają wszystko po okładce. Można by ich przyrównać, do szarego obywatela zaglądającego na stację raz do roku i wyciągającego wnioski na podstawie pierwszego wrażenia (choć tych szarych obywateli jeszcze potrafie zrozumieć, bo mają prawo się nie znać).

Zaraz mi ktoś odpowie:
Ale od tego jest forum, żeby wyrażać własne zdanie.

Okey niech jest, ja tylko mówie - wyrażam własne zdanie, że bawią mnie tacy ludzie.

Pyrsk!


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: Kucyk on 03 Lutego 2012, 14:33:02
Wiecie, zawsze można pochodzić do sukcesów niczym Linda do kwestii prześcieradeł w "Krollu" - sztuka jest sztuka.
I oczywistą oczywistością jest że każda pliszka swój ogonek chwali. Ale gdy spróbujemy stanąć z boku to nie do końca już jest sukces sukcesowi równy.
Subiektywność odczuć: dla jednego wycinka 100 m krzaków będzie sukcesem, dla innego będzie nic nie znaczącą czynnością utrzymaniową. Dla kogoś 100.000 to ogrom nie do przeskoczenia a dla innego to zwykły wydatek. W reszcie podejście miłośnicze całkowicie różni się nie tylko co do celów ale i dróg do nich wiodących od  biznesowego.
Ja popieram takie działania jak w Rudach czy Gryficach - realne sukcesy dające fizyczną, zdecydowaną poprawę substancji kolei i zwiększenie jej wartości księgowej. Bo tak naprawdę miernikiem sukcesu są bezpośrednie nakłady inwestycyjne - powtarzam: inwestycyjne, a nie remontowe.
Bardzo trafnie Kolega Dimek określił mianem łatania dziur i gaszenia pożarów stan większości egzystencji naszych wąskotorówek. I to się nie zmieni dopóki nastawienie władających będzie skierowane w stronę (również dobre określenie) reanimacji trupa. Tutaj trzeba mieć realny cel do którego się dąży. Konkretny plan a nie listę pobożnych życzeń w stylu dajcie mi pieniądze to zrobię to czy tamto - "gdybym miał gitarę tobym na niej grał". Ten plan to jasne określenie co zrobimy i jak zrobimy, a przede wszystkim po co i za co. Z tym zastrzeżeniem że źródło finansowania będzie osiągalne nawet przed powstaniem koncepcji a nie będziemy starali się dopasować działania do tego co może kiedyś uzyskamy.
Obecnie na większości kolejek działania można porównać do grzebania w śmietniku - a może coś tam się znajdzie do jedzenia, albo puszeczka, a może koszula - może nie będzie za mała czy damska i jakoś da się założyć - a i tak zazwyczaj tylko się człek nagrzebie, upanieruje i nic nie znajdzie.
Ja popieram inny system. Jak w Gryficach czy Rudach (przepraszam jeśli ominąłem inną kolej z inwestycjami, ale te dwie akurat znam z autopsji). Konkretne, zaplanowane działania mające przełożenie z jednej strony na pokaźne finanse, z drugiej w istotny sposób zmieniające kolej. I dla mnie to jest miarą prawdziwego sukcesu. Tylko powtarzam - bez menadżerów z prawdziwego zdarzenia nic z tego nie wyjdzie, bo organizacje społeczno-miłośnicze w naszym kraju są zlewane ciepłym strumykiem przez władzę. I nie zmieni tego największa pasja czy poświęcenie.

P.S.
Ja zdaję sobie sprawę że niektórych może mój post może boleć, ale takie jest życie i  niestety to co dobre dla kolei, mam tu na myśli konkretne zarządzanie, często nie jest dobre dla wszelkiego rodzaju ruchów społecznikowskich. Chyba że wreszcie i w takich organizacjach na szczycie staną odpowiednie osoby mające do kierowania silną rękę i mocne przełożenie w samorządach.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: Janusz on 03 Lutego 2012, 15:08:56
Chciałbym zauważyć, mniej lub bardziej przytomnie, że Rudy również są efektem reanimacji. Po latach udało się ożywić niemalże trupa. Lecz gdyby nie reanimacja prowadzona przez lata, w różny sposób i z równą skutecznością, ale jednak, nie byłoby prawdopodobnie czego ożywiać.
 Póki więc można, reanimujmy.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: Kucyk on 03 Lutego 2012, 16:06:20
Tylko chodzi o to aby ta reanimacja nie przestawała być ratunkiem wynikającym z potrzeby chwili, nie przekształcała się w sposób na życie i by taki niekończący się zabieg nie zostawał z czasem uznawany za stan normalny.

Skoro tak gawędzimy sobie medycznie, to przypomniałem sobie historię reanimacji w jednej afrykańskiej wiosce o nazwie Muuawa, gdzie reanimujący lekarz posilał się odgryzając co pewien czas kawałek mięsa z reanimowanego. Po jakimś czasie sztuczne płucoserce podłączone było do gołego szkieletu którego jeszcze kostki doktor wygotowywał na rosołek. W sumie nie można tym czynnościom nic zarzucić - reanimacja była, sprzęt pracował - zatem system działał! A pacjent? - na koniec zwołano konsylium i stwierdzono że i tak by nie żył, zatem zjedzenie go przez medyka nie miało wpływu na całokształt operacji. ;D


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: kiler021 on 03 Lutego 2012, 17:28:23
Kucyk.. Wszystko fajnie i pięknie nam opisałeś..
Ale też musisz zważyć na fakt, że bez odpowiedniego zaplecza nic nie zdziałasz. Zarówno finansowego jak i tego, który sobie dośpiewasz. Jeżeli masz z góry ustalone ileś tam $$$$$$ to niestety.. Siłą rzeczy albo musisz tak dobrać działania by się zmieścić w iluś zerowej kwocie albo dorzucasz z własnej kieszeni. Jakby nie było właśnie o tym jest mowa. Owszem.. Można część przeznaczyć na dalszy rozwój, a resztę na utrzymanie tego co już jest.. Wyobraź sobie taką sytuację.. Są dwa mieszkania: Twoje x i sąsiada y.. Twoja końcówka zarobku ma 3 zera, a sąsiada 4 zera.. On jedno zero śmiało może sobie przeznaczyć na remonty mieszkania, instalowanie urządzeń coraz nowszych i tak dalej.. Ale Ty masz większe mieszkanie swoje od sąsiada.. A zaznaczę jeszcze, że Ty i sąsiad otrzymaliście w podobnym stanie mieszkanie.. I co teraz? Jak musisz teraz liczyć co do grosza z miesiąca na miesiąc, a Cię nerwica chwyta za każdym razem, jak sąsiad co jakiś czas sobie wymienia telewizor na coraz to lepszy.. I teraz przełóż to na obie kolejki: Bytom, Rudy.. Nie ma o czym gadać.. Na każdą z nich trzeba patrzeć indywidualnie, a nie porównywać.. BO tu masz inne warunki i tu masz inne.. To dwie różne bajki.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: Kucyk on 03 Lutego 2012, 17:40:16
Twoja końcówka zarobku ma 3 zera, a sąsiada 4 zera
To jest właśnie problem: zarabiam 3 zera bo nie mam możliwości, nie mam wykształcenia, nie mam umiejętności, nie mam..., ..., ...nie mam koneksji jak sąsiad zarabiający 4 zera.
Rada: podnieść swój poziom możliwości, wykształcenia, umiejętności, ..., koneksji do wysokości poziomu sąsiada, a że gra nie idzie o to aby złapać króliczka, ale by go gonić, dogonić, wyprzedzić i spowodować aby zniknął w tylnym lusterku, to ten poziom należy przekroczyć aby zarabiać 5 zer.
Antyrada: użalać się wszem i wobec że zarabiam tylko 3 zera oraz i, tu kolejna kwestia rdzenniepolska zaraz wyjdzie, jeszcze głośniej użalać się że sąsiad zarabia o zero więcej. Stąd wynika również nerwowy stan gdy:
sąsiad co jakiś czas sobie wymienia telewizor na coraz to lepszy.

To dwie różne bajki? Nie, to życie. A życie to nie je bajka.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: 2xm on 03 Lutego 2012, 20:20:06
Trzymając się medycznej metafory - natychmiastowe podjęcie reanimacji nawet przez przypadkową osobę może uratować życie ale jedynie pod warunkiem, że pacjent możliwie szybko otrzyma profesjonalną pomoc lekarską. Nasze kolejki mają faktycznie wiele wspólnego z ofiarą wypadku wykrwawiającą się na chodniku. Problem w tym, że reanimacja i zatamowanie krwotoku (jakkolwiek niezbędne) może jedynie przez jakiś czas utrzymać delikwenta przy życiu. Co więcej nawet pojawienie się pogotowia nie gwarantuje, że gościu z tego wyjdzie. Nawet bez zastosowania Pavulonika acetylenowego rany mogą być na tyle ciężkie, że poszkodowany zejdzie. Dopiero w sytuacji, gdy mija zagrożenie życia możemy mówić o sukcesie. W przypadku kolejek jest to przede wszystkim uporządkowanie sytuacji majątkowej, znalezienie dla kolejki miejsca w strukturze i zapewnienie w miarę stałego sposobu finansowania.

Można jeszcze zastanowić się, czy część działań miłośników nie jest opatrywaniem drobnych skaleczeń, podczas gdy z tętnicy sika na dwa metry, ale jeśli sprawia im to przyjemność nie widzę problemu.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: dimekk on 03 Lutego 2012, 21:10:53
@Bytom, relax, take it easy...
Ja tylko zazdroszczę Rudom inwestycji rozwojowych, tyle ;) Bytomiowi również życzę otwartego kurka z kasą.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: Kucyk on 03 Lutego 2012, 21:37:17
Jak zwykle macie rację doktorze 2xm.
Zalepić otarcie plastrem prawie każdy potrafi. Ale złożyć złamaną kończynę, przeprowadzić przeszczep, czy zastosować właściwą rehabilitację... uuu to trudna sprawa o której wiedzy, a przede wszystkim doświadczenia, nie nabędzie się czytając periodyki "Szpitale małe i duże" czy "Świat lekarzy". Poważne schorzenia wymagają stosowania odpowiednich leków w odpowiednich dawkach i właściwym czasie. Niektórzy twierdzą że na schorzenia dobre jest ogólnodostępne ziołolecznictwo (każdy sekator może nabyć) ale aby skuteczne było, to też nie takie proste, poza tym ziółkami się stanu ze wegetatywnego pacjenta nie wyprowadzi. Słowem leczenie prawdziwych pacjentów nie jest takie hop-siup jak rozłożenie na dywanie gry "Młody doktor". Tym bardziej że grę można rozłożyć i zwinąć w pięć minut i schować do pudełka, zaś prawdziwy pacjent w przypadku śmierci, bądź chociażby wdania się zakażenia, może zacząć śmierdzieć okrutnie. Nie mówiąc już o konsekwencjach kipnięcia podczas leczenia bądź kosztach pogrzebu. Poza tym pacjent to nie mysza w laboratorium na której jak się coś nie powiedzie, to się ją zutylizuje.
Tak, aby leczyć trzeba mieć przede wszystkim wiedzę o pracy szpitala. Wtedy się wie, że koszty takiej lecznicy to nie tylko aspiryna i gaziki. To przede wszystkim wykwalifikowany personel, sale z wyposażeniem, ence-pence-falograf. Bez tego otwierać można raczej obiekt rozrywkowy na wejściu którego znajduje się izba przyjęć (służąca, jak sama nazwa wskazuje, urządzaniu jubli) zaś na końcu - izba... pamięci (http://www.youtube.com/watch?v=HhZsufrAeMg#).
Tak, Kolego doktorze - proponuję wypić za polską służbę zdrowia. Oby leczyła, a nie uśmiercała eksperymentując po omacku z braku profesjonalizmu. I oczywiście za NFZ aby chciał ją dotować.

- Siostro, spirytus!
...
- Siostro, ogórka!


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: kamicz on 07 Lutego 2012, 23:03:15
Dimmek, IMO piszesz tak, jakby w Bytomiu nic się nie działo w nic się nie inwestowało.

tak z pamięci "ostatnie" inwestycje:

- rozpoczęcie remontu w biurowcu (wymiana okien,drzwi, remont pomieszczeń),
- zakup silnika po NG do WLp,
- zakup zmiennika po NG do WLp,
- zakup nagrzewnicy olejowej do ogrzewania hali,
- budowa "namiotu" dla potrzeb zimowego remontu taboru,
- regeneracja instalacji powietrznej w Lxd2,
- przygotowania 375 do pracy liniowej

to tak na szybko... i nie są to kwoty rzędu tysiąca złotych...




Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: Paweł Niemczuk on 08 Lutego 2012, 01:36:41
Kucuś, załatw nam prezesa, co przy okazji jest dobrze prosperującym biznesmenem, co? I z tych biznesów może łożyć na swoje hobby. To nie gmina Kuźnia Raciborska jest bogatym wujkiem... Jak się prezes znudzi, to gmina znów zostanie ze stacją, na której wiatr hula smętnie przerzucając zeszłoroczne liście z jednego niepotrzebnego (bo zupełnie pustego) toru na drugi, równie niepotrzebny.
A tak z innej beczki - zaczyna mnie Twoje moralizowanie wpieprzać z deczka. Czy uważasz, że jesteśmy cierpiącymi na acefalię (po polsku: bezmózgowie) kretynami, którzy nie zdają sobie sprawy z takich oczywistości, jakie tu od dłuższego czasu wypisujesz z miną mędrca, wynalazcy ognia, koła i odkrywcy teorii względności za jednym zamachem?? Do ciężkiej cholery - zdaję sobie z tego wszystkiego sprawę. I, jak być może byś zauważył, gdybyś ze swojego piedestału zstąpił na grunt błotnisty, koślawy i, ogólnie rzecz ujmując, przy dotknięciu nieskalaną stopą raczej mało przyjemny - nie zajmujemy się jeno marudzeniem i szlochaniem. Swoje, panie drogi, z uporem robimy. Zdobycie 3 lokomotyw, remont kapitalny 3 letniaków, remont kapitalny 3 wiaduktów (za jedyne 5 mln złotych), remonty kolejnych obiektów mostowych w Tarnowskich Górach - to wszystko się skądeś bierze. Z nieba nie spada. Czym innym jednak jest zrobienie dobrego wrażenia na kolejce, która ma od końca do końca 4 czy 5 kilometów i pyrka sobie z użyciem WLs50 czy 75, jak jej się zechce, a czym innym utrzymanie w ruchu kolei wykonującej sezonowe bo sezonowe, ale zwyczajne rozkładowe przewozy (ca. 250 par pociągów w ciągu ca. 75 dni kursowania - prezes może niech zarzuci danymi odnośnie pracy przewozowej i innym wskaźnikami).
Czasem gdy czytam Twoje wynurzenia odnoszę wrażenie, że w jakiś perwersyjny sposób usiłujesz przekonać tych, którzy mimo przeciwności i niezbyt kolorowych perspektyw starają się iść do przodu, zniechęcić do tego. Że z niepojętych przyczyn wręcz chcesz zobaczyć ludzi, którzy stwierdzili, że nadziei już nie ma i czas złożyć broń. O to Ci chodzi?

Nie wiem, czy taki jest Twój cel, ale odnoszę wrażenie, że usiłujesz wykazać, że zarówno ja, jak i moi koledzy, jesteśmy zwyczajnymi bachorami, którzy w d*** byli, g**** widzieli, a w kolejkę się bawią. A tym czasem powinni zająć się raczej wyciskaniem pryszczy ze swoich twarzy albo tyłków. Popraw mnie jeśli się mylę.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: ICkonduktor on 08 Lutego 2012, 09:03:37
Dimmek, IMO piszesz tak, jakby w Bytomiu nic się nie działo w nic się nie inwestowało.

tak z pamięci "ostatnie" inwestycje:

- rozpoczęcie remontu w biurowcu (wymiana okien,drzwi, remont pomieszczeń),
- zakup silnika po NG do WLp,
- zakup zmiennika po NG do WLp,
- zakup nagrzewnicy olejowej do ogrzewania hali,
- budowa "namiotu" dla potrzeb zimowego remontu taboru,
- regeneracja instalacji powietrznej w Lxd2,
- przygotowania 375 do pracy liniowej

to tak na szybko... i nie są to kwoty rzędu tysiąca złotych...



Ponadto przypominam, że ciągle trwają prace, w zakresie urządzeń SRK na BKw. M. in. odbudowa tras pedniowych, przebudowa skrzyni zaleznosci. I jak to kamicz powiedział ,, nie są to kwoty rzędu tysiąca złotych...''


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: AXEL on 08 Lutego 2012, 09:32:24
Czytam i czytam i przypomina mi to pewną grupę dyskusyjną spierającą się o wyższość jednej lokomotywy nad inną. Rudy mają prezesa co dla swoich zabawek gotów jest dać temu dać tamtemu kupić to czy tamto i jak to Paweł określił, jest biznesmenem co może łożyć na swoje hobby a Bytom ma upartych, drepczących do coraz to nowych urzędów i pukających do coraz to nowych drzwi ludzi w swoich szeregach, którzy może sami takiej kasy nie mają ale potrafią wydreptać pieniądze na remont tego czy owego właśnie w opisany wyżej sposób.

Może ktoś wyjasni mi cel tej dyskusji?

Podtrzymuję jednak swoje zdanie. Kazda kolej potrzebuje biznesmena u steru. Biznesmena z krwi i kosci.
Gdyby tacy ludzie jak Bytom mieli takiego biznesmena jak Rudy mielibyśmy najlepiej prosperująca kolejkę w Polsce. Bez względu na jej lokalizację.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: Kucyk on 08 Lutego 2012, 11:47:37
Oj, Paweł, Paweł... Zdenerwował się Kolega, a to nie jest zdrowe. Kolego Pawle, zważ że w temacie http://750mm.pl/index.php?topic=2529.0 (http://750mm.pl/index.php?topic=2529.0) na podobny temat dyskutowaliśmy i obyło się bez ***, zatem troszkę zdziwiony jestem tonem posta. Czyżby Kolega wieczorem zamiast melisy zaparzył sobie herbatkę z wilczych jagódek?

Rzeczywiście - niefortunnie zamieściłem swój post w dziale z dwoma rywalizującymi kolejkami w tytule, stąd mogło wziąć się jego "lokalne" odebranie (czytaj: Kuc depcze po GKW chwaląc Rudy na harfie i cytrze). Nie! Proszę czytać uważnie: piszę globalnie o wszystkich kolejach stawiając im jako wzory przykłady dwóch jednostek.
Z uporem maniaka od lat forsuję i forsować będę stwierdzenie że aby kolej się rozwijała potrzeba tego... o czym przed chwilą napisał Kolega AXEL. Zarządzania. Profesjonalnego zarządzania. Zawodowego zarządzania. Biznesowego zarządzania. A jeśli takie zarządzanie będzie miało oręż w zapale społeczników, to wtedy sukces murowany.


A teraz tak od serca:
Pawle, czy potrafił byś z ręką na sercu, przed ołtarzem pospawanym z szyn, klęcząc na świętym podkładzie kolejowym przysiąc że jeśli na GKW zjawiłby się konkretny człowiek, co przy okazji jest dobrze prosperującym biznesmenem, z ofertą że obejmie on funkcję prezesa to okoliczne płoty nie uległy by anihilacji przy wtórze trzasków sztachet kruszonych na plecach tego delikwenta? No powiedz szczerze...


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: Paweł Niemczuk on 08 Lutego 2012, 14:34:47
Przez pierwsze kilka lat swojej działalności - owszem, pogonilibyśmy potencjalnego konkurenta rzeczonymi sztachetami. W chwili obecnej jednak, kierując się poczuciem właściwie wypełnionej misji przeprowadzenia kolei od PKP do Lepszych Czasów, wycofamy się jeśli tylko pojawi się lepszy organizacyjnie i finansowo podmiot chętny sprawą się zająć.
Nie są to czcze deklaracje - miasto Bytom rozważało już wybór innego operatora oraz prowadzenie kolei samodzielnie w ramach zakładu budżetowego. Zastanawialiśmy się wtedy (zarówno zarząd, jak i ogół członków stowarzyszenia), jak się zachować i co zrobić. Sensem istnienia stowarzyszenia jest zachowanie tego, co się da z GKW, a nie kurczowe trzymanie się kawałka toru i mówienie "po nas choćby potop". Dlatego też stanowisko nasze jest takie, a nie inne.

Źle też uważasz, że chodzi o (wyimaginowany w gruncie rzeczy) konflikt między dwiema kolejami - nasze targety są różne, oferujemy mocno różniące się zakresu usług - z tej choćby przyczyny nie traktujemy Rud jako istotnego zagrożenia dla funkcjonowania bytomskiej części GKW.
Ciśnienie mi podnosi co innego - przykładanie tej samej miary do dwóch różnych kolei należących do odmiennych kategorii, zachwycanie się jedną, że och i ach oraz marudzenie, że na drugiej to menedżerów brak i biznesowego myślenia. Tym czasem, że Orwella zacytuję, "i ślepy by dostrzegł", że specyfika pracy obu kolei jest zdecydowanie różna. Dość spojrzeć na długość linii i wskaźniki eksploatacyjne.

Ciśnienie podnosi mi też nieustanne powtarzanie w kółko, że zaś znanego polityka zacytuję, "oczywistych oczywistości". Niewątpliwie pośród ludzi zajmujących się kolejami wąskotorowymi istnieją tacy, którym pomyliły się one z kolejką Piko. Śmiem twierdzić jednak, że znaczna część z nas dobrze wie, co robi i doskonale zdaje sobie sprawę z realiów. Rzeczą jasną jest dla wszystkich, że jeśli nic się nie zmieni, to prędzej, czy później osiągniemy ten etap, że zostanie nam tylko jedno - zgasić światło.
Powtórzę się, wybacz(cie): czytając Twoje Bardzo Mądre Posty dochodzę do wniosku, że z niewyjaśnioną, perwersyjną wręcz determinacją chcesz ludzi oddanych sprawie i robiących swoje mimo przeciwności losu i nieciekawych perspektyw, zniechęcić. Doprowadzić do rezygnacji i porzucenia podejmowanych przez nich wysiłków. Ja się pytam - dlaczego? Nie podejrzewam Cię o to byś ostatnio zakupił znaczny pakiet udziałów w firmie trudniącej się obrotem złomem. Dlaczego zatem?
Wieczne czytanie stwierdzeń tego typu, które tu wypisujesz jest dla tego typu ludzi, ideowców, dla nas przykre, momentami niemal obraźliwe. Czasem wręcz uwłaczające. Ileż można czytać, że jest się nieumiejącycym, niewiedzącym nieudacznikiem? Nie wiem, czy było Twoją intencją nadanie takiego wydźwięku Twoim słowom. Chcę zakładać, że nie. Niemniej jednak tak mogą zostać odebrane. Tak są odbierane. Mam ochotę walnąć wszystkim w cholerą i z radością zawiadomić Cię: odniosłeś sukces, dyletanci posłuchali swoich bezcennych rad. Zamiast zarządzanej niefachowo  kolei masz zupełnie fachowo i profesjonalnie niezarządzane ściernisko.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: Kucyk on 08 Lutego 2012, 15:18:58
Pawle, jeśli to co napisałeś w pierwszym akapicie jest szczerą prawdą, to chylę czoła, a co tam - kłaniam się przed Wami w pas. Przyznaję otwarcie: nie wierzyłem że istnieją w Polsce ludzie którzy dobro publiczne stawiają ponad własne. Sam długo do tego dążyłem aby w swym charakterze wykształcić siłę do odrzucenia polskiej małostkowości - albo ja, albo nikt. Bo górnolotnym sensem ratowania czegokolwiek jest dążenie aby zapewnić tej materii nie tylko dobrego, ale lepszego, jeszcze lepszego a najlepiej najlepszego opiekuna. Niestety takie podejście w Polsce jest równie częste jak kałuże na Saharze.

Teraz coś o nieporozumieniu: jest ewidentną nieprawdą świadcząca o złej woli kapitalistycznej Ameryki twierdzenie jakobym chciał ludzi oddanych sprawie i robiących swoje mimo przeciwności losu i nieciekawych perspektyw, zniechęcić. Doprowadzić do rezygnacji i porzucenia podejmowanych przez nich wysiłków. Pawle, ja chcę ich namówić aby spróbowali choć trochę spróbować myśleć w sposób inny niż dotychczas.
Wytłumaczę to na przykładzie lokomotywy. Skoro lokomotywa ledwie zipie, cieknie z niej oliwa i psuje się często, to zamiast ciągle upychać szmatkami dziury, wiązać drutem rurki i jeździć z duszą na ramieniu bo sami nie za bardzo znamy się na maszynerii może warto zatrudnić doświadczonego mechanika któremu powierzy się lok. Mechanika, który będzie za niego fizycznie odpowiadał i który, przede wszystkim, będzie się znał i wiedział gdzie jeszcze jakiś czas cieknąć może, a gdzie jest to absolutnie niedopuszczalne. Mechanika, który będzie na co dzień dłubał, a nie z doskoku zajmował się maszyną, będzie wiedział skąd części zdobyć i jak najskuteczniej mechanizmy naprawić. Oczywiście ten mechanik musi mieć decydujący głos w sposobie eksploatacji i sam musi weryfikować czy dany maszynista nadaje się do jeżdżenia, ale to już całkiem inna kwestia.
Czy nie uważasz że ten system jest właściwym modelem utrzymania lokomotywy? Nie jest on tani, ale w znaczący sposób gwarantuje że ciągnik będzie działał sprawniej i zwiększy się jego trwałość.
Jeśli taka myśl się pojawi jako realny projekt do realizacji to wiedz że z przyjemnością wysłucham z Twych ust stwierdzenia: odniosłeś sukces, dyletanci posłuchali swoich bezcennych rad.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: Janusz on 08 Lutego 2012, 16:58:38
A zatem idąc tym tropem, w interesie GKW byłoby kopnięcie w 4 litery dotychczasowych mechaników i zatrudnienie nowych, jak się domyślam bardzo rzutkich i mających spore zasoby środków smarnych. Można przypuszczać, że mających również doświadczenie w regeneracji kebabów, przepraszam - przegubów.
Dotychczasowych, mimo że doprowadzili do jazdy na osiem osi zamiast jak to bywało wcześniej tylko na cztery i mimo, że zlikwidowali w tym roku niedrożności obiegu środków smarnych, warto odstawić do zimnej rezerwy. Do tego celu zmierza dyskusja?
Ech... za dużo piwa... idę wiązać drutem rurki, to mi dobrze zrobi...


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: Leśny Dziadek on 08 Lutego 2012, 19:18:57
A ja jak byłem mały, to czytałem "Czarodziejski zamek". Pewien szlachetny, ubogi lord smęcił się po swoim upadającym zamku z kąta w kąt. I spotkał czarnoksiężnika, który zasiadał zresztą w Radzie Księstwa. Tenże czarnoksiężnik zdradził mu sekret swego czarodziejskiego pierścienia - spełniającego wszelkie życzenia właściciela. Spodobał się lordowi czarnoksiężnik i jego pierścień, spodobał się zamek czarnoksiężnikowi - jakie piękne pole do popisu, wreszcie wypróbuje moc pierścienia. Zamieszkał czarnoksiężnik w zamku.  Zaczęły się dziać cuda - do starego, podupadającego zamku zaczęły nagle dobudowywać się piękne wieże, w szczerym polu powstawały kryształowe fontanny. Pawie spacerowały po pięknych alejkach wysypanych szczerym złotem (a może świeżutkim klińcem, ch. go tam wie, tego czarnoksiężnika, co to on tam sypał, przecież to jego pawie, i po bele czym spacerować nie będą, no nie?). Z całego kraju płynęły słowa podziwu  -co za cud, w całym naszym kraju zamki upadają, a tu - patrzcie! - właśnie dobudowali dwie wieże z kości słoniowej, a jeszcze do tej starej, zarośniętej pajęczyną zrobili nowe drzwi, i zatętniło wnętrze życiem, zabłysły światła w jej oknach (podobno nawet elektryk - wolontariusz zrobił nowe przyłącze! Całkiem gratis!)
Mijały lata... ludzie zwiedzali, klękali z podziwu przed mądrym lordem, i jego czarnoksiężnikiem. Wyśmiewali naiwnego, niezdarnego lorda z pobliskiego zamku, chylącego się ku upadkowi - nie znalazł gupek podobnego czarnoksiężnika, hehehe, co za nieudacznik.
Cóż, wszystko ma swój kres. Pewnego dnia czarnoksiężnik stwierdził, że w sąsiednim królestwie jest może nawet biedniejszy zamek, ale za to ma jeszcze bardziej uległego lorda, i w dodatku większe łąki na których można sypać ścieżki ze szczerego złota. I zabrał pierścień. Zabrał pawie. Jako, że brakło pierścienia, w mgnieniu oka zniknęły wszystkie dobudowane wieże, zniknęły pawie, nagle - król jest nagi! - okazało się, że z odejściem tego wszechmocnego - zniknęło wszystko co podziwiali wędrowcy z całego świata. Został stary, odarty z własności prywatnej zamek
PS - podobno istnieje drugie, alternatywne zakończenie bajki.Otóż  czarnoksiężnik zawarł pakt z lordem "słuchaj stary, ale tak naprawdę, to ja tu rządzę, bo jak by nie patrzyć to 80% mojego tu jest, no nie? To renegocjujmy umowę, no bo skoro tak wiele dałem by to hulało, to chyba coś mi się należy?" I stary lord stulił uszy, podpisał tajny aneks , i żyli długo i szczęśliwie.
Hę? Że co? Że to nie to forum? Nie www.bajkadlasynka.pl ? Ups....Przepraszam, już zmykam, pa!


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: AXEL on 08 Lutego 2012, 20:17:32
Stillgestanden !!!!!!!!

Wiecie co to znaczy Kameradschaft ?? To jak nie wiecie to sie douczcie.

Tłuczecie sie na słowa między sobą a każdy ma inny punkt widzenia. Stoicie po jednej stronie barykady a po drugiej nie ma wroga. Szkoda amunicji Panowie. Zjednoczcie szyki i zajmijmy się czymś więcej jak klepaniem na forum co?


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: Kucyk on 08 Lutego 2012, 20:30:56
A zatem idąc tym tropem, w interesie GKW byłoby kopnięcie...

Janusz, proszę, nie spłycaj tematu. W interesie kolei którejkolwiek powinno być zatrudnianie osób kompetentnych. Jest to zwykła praktyka: stowarzyszenie tak ja zatrudnia księgową zatrudnia menadżera który sprawuje nadzór nad całością działalności. Jest on osobą odpowiedzialną za całokształt funkcjonowania przedsiębiorstwa kolejowego. Naprawdę nie chcę nikomu umniejszać zasług, ale widzę że podpieranie się dobrymi chęciami stało się zasadą na wąskich torach.
Od menadżera wymaga się. Ma on zrealizować przyjęte założenia. Z tej realizacji rozlicza się jego zaś stawką jest dalszy angaż. Wśród członków stowarzyszenia nie da rady rygorystycznie przeprowadzić rozliczenia z działalności: nie wykonałeś tego i tego - do widzenia. Powoduje to czasem podejście, lekko mówiąc, lekkie do obowiązków. Nie ma odpowiedzialności materialnej, czyli pozostaje jedynie moralna, która akurat czasem niejasną bywa. Pamiętasz jak pisałem o braniu kredytów i jaką odpowiedź dostałem (nie będziemy brali, bo nie wiadomo czy będzie z czego spłacić, a poza tym może nas już tutaj nie być, a jeszcze nie chcemy inwestować w nie swój majątek...) - to jest właśnie kwintesencja ciągłej zabawy w kolej - brak fizycznej odpowiedzialności.
Nie twierdź, że piszę o odstawianiu kogoś do rezerwy, bo tak nie jest. Ktoś uratował kolej i utrzymuje ją przy życiu, ale jeśli naprawdę chce jej rozwoju to wcale nie musi odstawiać się w krzaki. Niech zatrudni właściwe osoby które będą dbać o progres. Nie wszystko da się naprawić, polepszyć, załatwić, zbudować dobrymi chęciami. Myślę że warto czasem pomyśleć o zatrudnieniu jakiejś takiej wąskotorowej Magdy Gessler bo często nie zdajemy sobie sprawy jakie błędy popełniamy.

Czy to sens ma
Kląć, że ten świat
Z kiepskiego zrobiony surowca?
Bo dobry Bóg
Już zrobił, co mógł,
Teraz trzeba zawołać fachowca.


Z mojej strony do tego zmierzam.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: Ariel Ciechański on 08 Lutego 2012, 20:38:34
Niech zatrudni właściwe osoby które będą dbać o progres. Nie wszystko da się naprawić, polepszyć, załatwić, zbudować dobrymi chęciami. Myślę że warto czasem pomyśleć o zatrudnieniu jakiejś takiej wąskotorowej Magdy Gessler bo często nie zdajemy sobie sprawy jakie błędy popełniamy.

Janusz, obawiam się, że patrzysz na to wszystko z perspektywy kolei na zapleczu 2 milionowej najbogatszej aglomeracji w kraju, dysponującej sporymi kwotami z wynajmu pomieszczeń na lokale gastronomiczne. Powiedz mi z czego np. SGKW ma zatrudnić menadżera choćby z pensją 5 k netto na dzień dobry...


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: dimekk on 08 Lutego 2012, 21:23:23
@SGKW: Wy najwyraźniej macie jakiś kompleks. Czy ja napisałem, że Bytom jest do dupy, za to Rudy wspaniałe? Nie, ale i tak będziecie sobie moją wypowiedź tak nadinterpretować. To mój bardzo subiektywny pogląd na rozwój, ten "widowiskowy" rozwój. Kiedy dotarłem na początku na Karb (jeszcze za Andrzeja C.) kolejka była dobrze prosperującą (przynajmniej z zewnątrz) koleją z regularnym ruchem, na 12 letniakach, z 2 brankardami, z dwoma czynnymi faurami (359 i 372) i 21km szlaku. Rudy w tym czasie były zarośniętą pajęczyną stacją praktycznie bez taboru, ruchu i perspektyw. Zawirowania Rudzko-Gieruckie, zakoszarowanie taboru w Stanicy itd. W porównaniu z tym Bytom (wespół z Chorzowem) to było eldorado.

Teraz to Rudy wystrzeliły do przodu, realizują spektakularne inwestycje i to widać. A w Bytomiu powiedzmy status quo. Jezdnych wagonów ~6-8 + jeden brankard, dwie czynne eLiXy, tyle samo szlaku. Nie ma co marzyć o czajniku, o nowych, "ciekawych" pozycjach taborowych. Więc patrząc z tej, zewnętrznej, wizerunkowej perspektywy Bytom zostaje w tyle. I o to właśnie chodziło mi od początku. Kiedyś Rudy były nędzną kolejką, teraz prą do przodu na całego i na tym tle Bytom wypada blado. Faktu posiadania bądź nie bogatego wujka nie brałem pod uwagę. Dlatego nie róbcie ze mnie "kreta" na miarę ziobrystów w PiSie. Zdaję sobie sprawę, że w Karbiu zostałem persona non grata, ale jakoś będę musiał z tym żyć.
tak z pamięci "ostatnie" inwestycje:

- rozpoczęcie remontu w biurowcu (wymiana okien,drzwi, remont pomieszczeń),
- zakup silnika po NG do WLp,
- zakup zmiennika po NG do WLp,
- zakup nagrzewnicy olejowej do ogrzewania hali,
- budowa "namiotu" dla potrzeb zimowego remontu taboru,
- regeneracja instalacji powietrznej w Lxd2,
- przygotowania 375 do pracy liniowej
Tak więc strasznie mało medialni w porównaniu z Rudami jesteście. O zakupie taili do WLp, wymianie stolarki w biurowcu, zakupie nagrzewnicy pierwsze słyszę. Przeniesienie się z 785mm na 750mm miało mieć na celu zaprzestanie dublowania informacji i większe otwarcie się na wąskotorowy światek. Tymczasem wkrótce przyszedł prikaz by nie pisać o pierdołach na forum a o większości tego typu "drobnych" inwestycji dowiadujemy się dopiero tutaj. Marketing i pozytywne skojarzenia to w dzisiejszych czasach sprawa kluczowa.

@kamicz - na przyszłość Dimekk, nie Dimmek.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: buczek_pkp on 08 Lutego 2012, 22:14:36
Cytuj
Janusz, obawiam się, że patrzysz na to wszystko z perspektywy kolei na zapleczu 2 milionowej najbogatszej aglomeracji w kraju, dysponującej sporymi kwotami z wynajmu pomieszczeń na lokale gastronomiczne. Powiedz mi z czego np. SGKW ma zatrudnić menadżera choćby z pensją 5 k netto na dzień dobry...

Widzę tu jakąś aluzję do Piaseczna... To tak dla sprostowania powiem, że właśnie my też cierpimy na brak dobrego menadżera!!! Bo właśnie to zaplecze 2 milionowej najbogatszej aglomeracji w kraju nie jest wykorzystane tak jak być powinno.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: Paweł Niemczuk on 08 Lutego 2012, 22:33:14
Stillgestanden !!!!!!!!

Wiecie co to znaczy Kameradschaft ?? To jak nie wiecie to sie douczcie.

Tłuczecie sie na słowa między sobą a każdy ma inny punkt widzenia. Stoicie po jednej stronie barykady a po drugiej nie ma wroga. Szkoda amunicji Panowie. Zjednoczcie szyki i zajmijmy się czymś więcej jak klepaniem na forum co?

Jeśli chciałeś kazać nam milczeć, to trochę inaczej będzie. Jeśli kazałeś nam się zatrzymać, to też będzie inaczej.

Kameradschaft to ni mniej, ni więcej, a koleżeństwo. Gdzie, w którym miejscu uwłaczam idei koleżeństwa? Czy atakuję Kolegów z Rud? Jeśli dopatrujesz się w moich słowach ataku, to najwyraźniej czytasz w innym języku, niże ten, w którym ja piszę. Jeśli już kogoś atakuję, to Kuca. Nawet nie Jego osobiście, a prezentowane przez niego idee tudzież sposób, w jakie je wyraża. Bo z ideami się zasadniczo zgadzam. Na atakowaniu idei, pomysłów - na tym właśnie polega dyskusja. Jeden koncepcję atakuje, drugi broni. Zwykle w efekcie wynikają z tego konstruktywne wnioski. Zauważ też, że nie atakujemy się w celu wzajemnego zniszczenia, a w celu wypracowania jakiejś konstruktywnej myśli. Myślę zatem, że zupełnie niepotrzebnie się unosisz i stajesz w obronie. To nie wojna. To zwyczajna dyskusja. A że malownicza? Takie zbójeckie prawo erudytów, którzy na dodatek się szanują - nie muszą głaskać się po główkach, ęą i bułkę przez bibułkę.

@Dimekk - niepotrzebnie czujesz się wywołany do tablicy - nikt Ciebie nie atakuje ani nie krytykuje Twoich słów. Ty byłeś jedynie tym, który wyzwolił szerszą dyskusję. Podkreślam raz jeszcze - nie atakuję Cię ani uczuć wrogich nie żywię.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: Janusz on 08 Lutego 2012, 23:07:18
Tak więc strasznie mało medialni w porównaniu z Rudami jesteście. O zakupie taili do WLp, wymianie stolarki w biurowcu, zakupie nagrzewnicy pierwsze słyszę. Przeniesienie się z 785mm na 750mm miało mieć na celu zaprzestanie dublowania informacji i większe otwarcie się na wąskotorowy światek. Tymczasem wkrótce przyszedł prikaz by nie pisać o pierdołach na forum a o większości tego typu "drobnych" inwestycji dowiadujemy się dopiero tutaj. Marketing i pozytywne skojarzenia to w dzisiejszych czasach sprawa kluczowa.
Ale jakie znaczenie ma to co tu wypisujemy dla frekwencji na kolejce? Zobacz jak mało medialne (na tym forum) do niedawna były Rudy, co wcale nie przeszkadzało im przyciągać klientów. Ilu tzw. przeciętnych Kowalskich zagląda najpierw na 750mm, a później na podstawie lektury jakże zwięzłych i treściwych tematów wybiera kolejkę? Albo nawet taką z parowozem?
Wypisywanie o kupnie silnika i paru innych drobiazgach naprawdę dla potencjalnych turystów niewiele znaczy. O wiele ważniejsze jest zaistnienie kolejki w "realu", czyli po prostu ruch pociągów i odmalowana stacja, a przynajmniej wagony. I głównie to się Rudom na razie udaje lepiej.
Natomiast wypisywanie na forum o tych wszystkich sprawach - silnikach, zestawach kołowych, elektrozaworach i nastawniach ma na celu chyba przede wszystkim poprawę samopoczucia samym sobie i obwieszczanie w kolejowym światku, że żyjemy (jeszcze) i coś tam robimy.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: kiler021 on 09 Lutego 2012, 08:35:04
Kucyk jak tak czytam Twoje posty.. A jestem szarym obywatelem.. Tzw. społeczniakiem na kolejach.. I tak sobie czytam, i czytam ze spokojem i odnoszę wrażenie, że nie masz zielonego pojęcia o realiach całej sprawy. Ty myślisz, że Rudy i GKW to są dwie identyczne kolejki, które są jedną firmą, czy mają taki sam budżet, ilostan maszyn i wszystko, a jedynie różnią się kilometrażem torów.. Ja już w tym siedzę 3 rok.. We wrześniu zacznę 4.. Ja na początku zanim coś mówiłem o wszystkim to sam się przyjrzałem jak to wygląda od środka. Bo łatwiej jest wejść na teren, się obejrzeć wkoło i wyjść do drugiej. Znów obejrzeć się wkoło i wrzucić jakieś mądre opinie, że to i tam, i siamto. Skoro jesteś taki mądry i tylko Nas (stowarzyszeniowców) dołujesz swoimi wypowiedziami i zniechęcasz, to przyjdź do Nas porobić z miesiąc albo dwa.. Z kilofem w ręku, młotkiem i kluczem.. Narób się w ciągu godziny tak, że stać nie będziesz umiał z myślą, że zostało Ci jeszcze 11 godzin pracy. A potem zacznij coś pisać.. Bo każdy jest mądry póki sam się nie przekona jak tak naprawdę jest.. Aż mi się serce kroi i krew zalewa jak czytam takie posty.. Każdy głupi gada najwięcej.. P. Januszu.. Wezmę jakieś szmaty bo chyba gdzieś coś cieknie. To zapchamy i będzie dobrze..


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: Kucyk on 09 Lutego 2012, 09:23:47
I myślicie Koledzy że na polskich wąskotorówkach taki będzie sposób na całe ich życie aby zapychać dziury umiejętności szmatami? Że nie można funkcjonować normalnie?
Ja cały czas daje przykład księgowej którą każda kolejka zatrudnia, gdyż rozliczenie PITów, NIPów, VATu, ZUSu, akcyzy i winiety jest zazwyczaj poza zasięgiem wiedzy i umiejętności przeciętnego społecznika. I każdy jest zadowolony że Pani Księgowa tą odpowiedzialną robotę odwala często stosując, dzięki posiadanej wiedzy tajemnej, księgowość kreatywną dającą wymierne oszczędności. Czemu nie rozszerzyć tego na kwestię zarządzania przedsiębiorstwem?


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: Janusz on 09 Lutego 2012, 15:20:10
Kiler, myślę, że w przypadku Kucyka twoje uwagi są chybione. Pod wieloma względami ma rację i jak sądzę, problemy doskonale zna z autopsji.
Tu cała rzecz toczy się wokół precedensu stworzonego przez Rudy i ich szczególną sytuację, bo Rewal i inne finansowane przez gminy etc. to chyba już zupełnie nie ta bajka.
Natomiast to, co mnie zastanawia w jego wypowiedziach, zresztą pełnych metafor i argumentujących jednocześnie na kilku poziomach, to fakt nieustannego sugerowania nieudolnego zarządzania przez nas kolejką, brak odpowiedniej wiedzy i brak ludzi z wymaganymi umiejętnościami. Nie twierdzę, że nie może mieć przynajmniej częściowo racji, wszak z oddali pewne problemy widać lepiej.
Jednak wciąż nie wiem, jakie proponuje panaceum, ponieważ znając realia kolejek w kraju, spośród których nasza nie jest wyjątkiem, na pewno zdaje sobie sprawę, że wynajęcie/opłacenie odpowiednich osób jest w obecnej sytuacji finansowej prawie niewykonalne (prawie - bo osoby z odpowiednimi kwalifikacjami do pewnych zakresów czynności remontowych mamy, podobnie ze środkami na wykonanie podstawowych napraw, wymianę zbiorników sprężonego powietrza itp.). To znaczy domyślam się, ale na razie zachowam to dla siebie.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: Ariel Ciechański on 09 Lutego 2012, 15:45:51
Ja cały czas daje przykład księgowej którą każda kolejka zatrudnia, gdyż rozliczenie PITów, NIPów, VATu, ZUSu, akcyzy i winiety jest zazwyczaj poza zasięgiem wiedzy i umiejętności przeciętnego społecznika. I każdy jest zadowolony że Pani Księgowa tą odpowiedzialną robotę odwala często stosując, dzięki posiadanej wiedzy tajemnej, księgowość kreatywną dającą wymierne oszczędności. Czemu nie rozszerzyć tego na kwestię zarządzania przedsiębiorstwem?

Janusz, dlatego, że księgowej nikt nie ma na pełen etat. PSMK np. księgowość prowadzi we własnym zakresie. Inni mają księgowe jeśli już to na zasadzie umowy cywilno-prawnej z daną osobą lub biurem rachunkowym i o ile księgowość opękasz za góra 1000 czy 1500 zyla na miesiąc to menadżera możesz za te pieniądze chyba sobie z Ukrainy czy Chin tylko wziąć.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: Ptr on 09 Lutego 2012, 16:25:42
A może jest gdzieś w sieci forum miłośników menadżerowania? Jak by tam zamieścić prośbę o pomoc to może i by ktoś za darmo się podoił wiązania końca z końcem na którejś z kolejek? Dla wielu wąskotorówek bowiem jest to chyba jedyna możliwa opcja zatrudnienia takiego kogoś...


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: AXEL on 09 Lutego 2012, 17:40:51
Poprawcie mnie jeśli się mylę ale chyba jeżeli chodzi o Rudy to menadżer oprócz zarządzania pakuje górę kasy w to co lubi a tu zaczyna się już sponsoring. Więc jak widać sukces to nie tylko umiejętności zarządzania ale i bogaty wujek za razem.

@ Paweł Niemczuk
Paweł, absolutnie nie chciałem nikogo uciszać a Ty jak zwykle od kilku postów się rzucasz i próbujesz pokazać że cały świat jest przeciw Tobie a to  błąd. Po prostu uważam, że wąskie tory powinny trzymać się razem a nie wyrzucać sobie że ktoś coś napisał, że ma inne zdanie jak reszta świata czy że "wpieprza Cie jego moralizowanie".

Myślę, że Kuc ma wiele racji w kwestii przede wszystkim zatrudnionych (odpowiedzialnych) ludzi. Zatrudniasz faceta, maszynistę, to on jest odpowiedzialny za pojazd. Nie ma warsztatu, nie ma góry kasy i napraw okresowych w ZNTK. Nie zjedziesz uszkodzoną lokomotywą i nie zrypiesz warsztatu a za chwilę nie weźmiesz drugiej. Ale może byc koleś, który zna maszynę jak własną kieszeń, dba o nią i za to bierze walutę. A jak jest pełna ekipa typu maszynista, pomocnik, kierownik pociągu i jeszcze ze 3 ziutków odpowiedzialnych za infrastrukturę to jest pełnia szczęścia bo wtedy każdy ma swój kawałek podłogi za który ma brać odpowiedzialność. Oczywiście może być to 3 ludzi którzy gdy trzeba iść w tory - idą, bo to po nich oni właśnie jeżdżą. Z wolontariuszami (nie wszystkimi oczywiście i nie zawsze) bywa tak że jak się znudzi albo mają inną wizję, albo nie podoba im się że dziś zamiast manewrów jest sprzątanie kibla w szatni to mogą się przebrać i wyjść. Pracownik etatowy zrobi to co musi na swoim podwórku. I chyba o to w tym wszystkim chodzi.



Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: buczek_pkp on 09 Lutego 2012, 19:30:28
Panowie, krew mnie zalewa jak czytam posty niektórych foruumowiczów!!! Ratowanie kolei nie polega na napier...laniu kilofem i kopaniu sobie rowków HGW po co i na co... Wymiana 10 podkładów i zrobieniu 100 zdjęć podczas tego nie odnowi kolei... Tak samo jak wycinka dwóch krzaczków nie spowoduje, że mamy szlak odkrzaczony... Oczywiście przy tym trzeba zrobić 200 zdjęć i się na forum pochwalić... Posprzątanie kibelka nie spowoduje, że wagony będą ładnie odnowione i medialne... Takie czynności na pewno nie spowodują że kolej będzie się rozwijała. Nie rozumiem chwaleniem się czynnościami eksploatacyjnymi, które standardowo wynikają z utrzymania kolei... Jeżeli ktoś nie wie co to jest eksploatacja to zapraszam na wykłady do Pana H. Skwarki do Technikum Kolejowego w Warszawie. Tam pięknie wytłumaczy niektórym baranom na czym polega Eksploatacja pojazdów trakcyjnych. Pewnie wszyscy puszczają gromy na Piaseczno, że Kucyk tak po innych jedzie, ale my też stoimy na chu...wym gruncie... Władza, która panuje rządzi tak jak rządzi. Torowisko, wagony i lokomotywy i wagony są w coraz gorszym stanie... Jednak na okres turystyczny zatrudnia się pewną osobę  i ta osoba jest odpowiedzialna za utrzymanie lokomotyw i wagonów w ciągłym ruchu. Jeżeli lokomotywa będzie nie sprawna, właśnie ta osoba odpowiada za to własną dupą. Powoduje to motywację i obowiązek, który należy wykonać. Pojazd trakcyjny jak i wagony mają być sprawne bo jak nie to... Noga, dupa, brama. Jednak od wielu lat ta osoba nie dostała kopa w dupę bo dbała o sprzętu aby był w dobrym stanie. Wszystkie usterki, które zgłaszała drużyna trakcyjna po powrocie ze szlaku zaraz były usuwane. Dzięki temu zawsze 2 lokomotywy były sprawne i nie było strachu, że jak jedna maszyna nawali to nie będzie czym obrobić pociągu. Zawsze jednak ten ktoś mógłby olać sprawę i powiedzieć niech się maszynista martwi i najwyżej odwoła pociąg. Jeżeli mamy być szanowaną koleją to nie możemy sobie na takie cyrki pozwolić. Oczywiście takiego wielkiego speca wolontariusza nie da rady ukarać za nie dotrzymanie obowiązków, bo takich nie ma a tylko coś tam sobie dłubie przy lokomotywie i uważa się za wielkiego speca. Panowie jeżeli chcemy zarabiać na tych wąskich torach( nie mówię o niektórych kolegach którym znudziła się praca na wąskich i wkroczyli w strefę sprzedawania taboru) to zacznijmy myśleć przyszłościowo. Dobry biznes plan, menadżer i nadzór nad pracownikami. Jednak jeżeli chcemy naprawiać lokomotywy upychając szmaty, a nie dokręcić śrubunek lub wymienić uszczelkę to lepiej nie bierzcie się za to bo to krew się leje jak patrzy się na tego typu akcje. Wystawiamy lokomotywę do pociągu to ma być sprawna, a nie powiązana na druty i z każdej strony lejąca towarem... Ok, niech będzie ładnie pomalowana, ale niech też ładnie nie cieknie towarem.  I tak powiem od serca. Wielu MK jedzie z każdej strony na Piaseczno. Panowie i Panie dlaczego w Piasecznie nie bawimy się w wolontariat oprócz paru świrusów??  Otóż dlatego, że każdy z pracowników ma swoje zadania. Jeden odpowiada za lokomotywy  i wagony, kolejny za tory, inny za biurokracje, a jeszcze inny za organizację wycieczki. Tworzy to pewien zespół ludzi, który jako tako ze sobą współpracuje. Jest to przedsiębiorstwo, dzięki któremu ludzie zarabiają pieniądze, a nie mają podnietę do walenia konia, że dzisiaj zrobiliśmy 100 zdjęć podczas wycinki krzaków lub malowania tarczy D1. Jednak jakoś trzeba utrzymać rodzinę, dzieci... Myślicie, że całe życie będziecie za free pracować??? Mój okres wolontariatu dla kolei już dawno temu się skończył... Posiadasz wiedzę, wykonujesz jakąkolwiek pracę to żądasz wynagrodzenia. Po niektórych panach WIELKICH MIŁOŚNIKACH właśnie widać, że zobaczyli, że jednak trzeba z czegoś żyć i wpadli na genialny pomysł sprzedawania taboru... Naprawdę gratuluje. 5+.

Zobaczcie czy przewoźnicy typu FPL, DB, ITL itd.. bawią się w jakiś wolontariat??? Oczywiście, że nie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! To są firmy zatrudniające specjalistów i mający biznes plan. Dzięki temu wychodzą na dobrą prostą i rozwijają się... Moim marzeniem jest aby wszystkie kolejki funkcjonowały tak jak te przedsiębiorstwa. Jednak wiele MK się zbuntuje bo nie będą mogli robić 100 zdjęć podczas wycinki krzaczka, podniecać się posprzątaniem kibelka czy przeglądem, który zalicza się do P1 czyli podstawowego stopnia utrzymania. Gdyby wąskie dawały przyszłość rozwoju to pozostałbym na nich i dalej pracował. Jednak moja przyszłość jest w jednej z firm, które wymieniłem na górze. A dlaczego??? Pieniądze i warunki pracy. Wąskie nigdzie tego nie zagwarantują dopóki nie zmieni się mentalność ludzi rządzących nimi.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: Kucyk on 09 Lutego 2012, 21:07:21
Uuuu... Buczek 8 pozycję ustawił i turbiny grubo mielą. Pomimo błędów składni i stylistyki nie sposób się nie zgodzić z tym obrazem polskiego miłośniczenia. Szczególnie zaś z ostatnim akapitem. Ale ja nie o tym!

Post kieruję szczególnie do imiennika - Kolegi Janusza.
Powiem tak: moim zdaniem cała rzecz nie toczy się wokół precedensu stworzonego przez Rudy tylko jest wynikiem mojego zachwytu nad moim własnym geniuszem jaki wyraziłem onegdaj w innym temacie z którego nasza dyskusja się wzięła. Zdanie brzmiało mniej więcej tak że znów życie potwierdziło co zawsze głosiłem - pogląd iż warunkiem rozwoju jest to że na czele kolei musi stać energiczny menadżer jak w Rudach czy Gryficach. Potem już zaczęło się dorabianie ideologii że to przytyk do Bytomia. A jeszcze jak wątek został wydzielony i opatrzony stosownym tytułem oraz wrzucony do działu górnośląskiego deptanie Bytomia przez Kuca stało się czołowym nurtem, Kucyk stał się równie czołowym public enemy dla GKW, zaś Kolega Janusz szukając w tym wiadrze kucowych pomyj drugiego dna nie tylko zrobił w nim dziurę, ale też przedrapał klepkę podłogi, i jastrych, a nawet zaczął już dłubać w cegłach stanowiących jednocześnie strop dla piwnicy. Tylko że ja nie miałem zamiaru robić jakichś podwójnych denek. Oczywiście nikt mi nie wierzy, jednak zanim publicznie nazwiecie Kucyka walcem z paraboloidą obrotową i dwoma sferami, zauważcie Towarzysze że piszę ogólnie o wszystkich kolejach zarządzanych nie przez samorządy i w żaden sposób nic nie zarzucam Bytomiowi.
Z resztą co mógłbym zarzucać, skoro na GKW byłem jeden raz, w porze wieczornej, przez 40 minut. Wypiłem z Kolegą Oczkiem pół basa, zjadłem 3 ogórki (własność GKW), półtora kawałka kiełbasy surowej (własność jak poprzednio), trzy plastry boczku (mojego) i 200g wiśniówki. Skąd zatem mam wiedzieć co się tam na tych 785mm wyprawia i zatem jaka jest moja podstawa zarzucenia nieudolności? Nie ma takiej, bo ja nie zarzucam nikomu że jest kiepski. Napisałem, że moim zdaniem kierunkiem w którym powinny iść wszystkie koleje wąskotorowe jest przejęcie operowania przez samorządowe jednostki organizacyjne, a przede wszystkim przez zapewnienie aby zarządzał nimi menadżer, kapitan, szeryf, dowódca, nie wiem - jakkolwiek go zwać, ale niech będzie to osoba posiadająca wrodzone predyspozycje do bycia samoistnym samcem alfa, mająca łeb do interesów oraz posiadająca dobre kontakty z samorządem. Na kolejach jest dobrze - ale nie stoi nic na przeszkodzie aby brać przykład z kolei na których jest lepiej! Tak jak mówiłem kiedyś gra nie powinna być o to aby złapać króliczka, ale by go gonić, dogonić, przegonić, wyprzedzić i spowodować aby zniknął we wstecznych lusterkach.

Co do zatrudniania kogoś, absolutnie nie twierdzę że to ma być osoba zatrudniona za pieniądze - niech to będzie menadżer wolontariusz (przypominam że pod względem formalnym wolontariat niczym się nie różni od zwykłej tyrki za hajs, z wyjątkiem tego że się kasy za grzbiet gięty nie bierze) tylko niech to będzie osoba zarazem odpowiedzialna, a jednocześnie wyposażona w nieskrępowaną władzę. I właśnie na tym działaczom stowarzyszenia powinno zależeć - znaleźć kogoś kto poprowadzi rzeszę do wiekuistej chwały.

A teraz jeszcze aluzja żeglarska do działalności społeczników:
Żeglując zauważyłem po prostu że tam gdzie jest konkretny kapitan który wyznacza kurs, rozdziela robotę między załogantów, czasem chwali, czasem chłosta i za burtę wyrzuca, tam się szybko dopływa do portu przeznaczenia pomimo niekorzystnych wiatrów. Natomiast jak każdy majtek zaczyna sam na własny gust trymować żagle, wtedy...
A teraz motoryzacyjnie: Czy nie zastanawia Kolegów fakt, że samochód, nawet w kraju demokratycznym, ma tylko jedną kierownicę?...


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: buczek_pkp on 09 Lutego 2012, 21:27:34
To podobnie jak ja jadąc w straży do zdarzenia będąc jako dowódca. Wyjeżdżając z remizy odrazu rozdzielam obowiązki. Ty i ty zakładacie aparaty, Ty i ty budujecie linie główną, a artyści w aparatach biorą się za budowanie lini gaśniczej i do boju gasić pożar. Podczas akcji dowodząc swoim zastępem i rotami odpowiadam za nich jak za swojego wacka. Coś się pomylę, złą decyzję podejmę to prokurator zada mi jedno pytanie bez odpowiedzi. Czy znał pan przepisy? Powiem, że nie; jestem udupiony. Powiem, że znalem, ale.... też jestem udupiony. Dowodzenie to nie zabawka kolejką piko czy bawienie się w symulator gaszenia pożaru. To jest wielka odpowiedzialność za która odpowiada się m.in przed sądem.

Pozdrawiam!!!


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: dimekk on 09 Lutego 2012, 21:39:41
Żeglując zauważyłem po prostu że tam gdzie jest konkretny kapitan który wyznacza kurs, rozdziela robotę między załogantów, czasem chwali, czasem chłosta i za burtę wyrzuca, tam się szybko dopływa do portu przeznaczenia pomimo niekorzystnych wiatrów.
I wszystko w temacie.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: Janusz on 10 Lutego 2012, 15:56:27
Kucyk stał się równie czołowym public enemy dla GKW, zaś Kolega Janusz szukając w tym wiadrze kucowych pomyj drugiego dna nie tylko zrobił w nim dziurę, ale też przedrapał klepkę podłogi, i jastrych, a nawet zaczął już dłubać w cegłach stanowiących jednocześnie strop dla piwnicy.

Przykro mi że naruszyłem integralność posadzki, ale w pewnym momencie nie do końca byłem pewien intencji, bo kiedy rozważałem Kolegi uwagi natury ogólnej, moja niesforna wyobraźnia z premedytacją podsuwała przed oczy tytuł wątku.
 public enemy - nie, przynajmniej nie dla mnie, zawsze szanowałem Kolegi opinie, cenne, bo poparte wiedzą i doświadczeniem płynącym z wnikliwej obserwacji życia.
Ponadto, nie mam zwyczaju traktować kogoś jak wroga tylko z powodu dyskusji, nawet tak gorącej jak bateria koksowni Jadwiga (http://www.youtube.com/watch?v=4HPT5-nEbgo#) lub różnicy zdań wielkiej niczym zwały KWK Krupiński (http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Halda_KWK_Krupinski_20090630.jpg&filetimestamp=20090708204731).


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: Paweł Niemczuk on 11 Lutego 2012, 01:35:00
Poprawcie mnie jeśli się mylę ale chyba jeżeli chodzi o Rudy to menadżer oprócz zarządzania pakuje górę kasy w to co lubi a tu zaczyna się już sponsoring. Więc jak widać sukces to nie tylko umiejętności zarządzania ale i bogaty wujek za razem.

No między innymi kwestii owego sponsora dyskusja dotyczy - po pierwsze faktu, że istnieje, co zasadniczo wpływa na radykalną zmianę wyglądu stacji w Rudach (dla jasności: świetnie, że istnieje!). A po drugie - że nie do końca on jest takim sponsorem. Bardzo ładnie to ujął któryś z użytkowników w przypowieści o księciu i magiku. Nic dodać, nic ująć.
Niemniej jednak dobrze, że ów sponsor jest i oby był jak najdłużej. Żeby pewnego dnia nie doszedł do wniosku, że zabiera swoje zabawki i idzie na inne podwórko. Tego się obawiam.

Cytuj
@ Paweł Niemczuk
Paweł, absolutnie nie chciałem nikogo uciszać a Ty jak zwykle od kilku postów się rzucasz i próbujesz pokazać że cały świat jest przeciw Tobie a to  błąd. Po prostu uważam, że wąskie tory powinny trzymać się razem a nie wyrzucać sobie że ktoś coś napisał, że ma inne zdanie jak reszta świata czy że "wpieprza Cie jego moralizowanie".

Znów mam wrażenie, że czytasz w innym języku, niż ten, w którym ja piszę. Nigdzie nie atakuję Janusza osobiście. Nie zgadzam się z nim. I to nawet nie w kwestii meritum sprawy, a w kwestii dotyczącej sposobu, w jaki swą myśl przekazuje. Niecny proceder, któremu się oddaję nazywa się "polemika". Polemika to (jak napisano w Słowniku języka polskiego PWN-u) publiczna dyskusja na ważne tematy. Temperatura dyskusji może być różna. Akurat tak wyszło, że tej jest nieco wyższa. Co więcej - jesteśmy kolejarzami zaprawionymi w bojach, a nie uczniami szkółki niedzielnej - nie widzę sensu zatem stosowania przesadnie delikatnego języka. Barwny język czyni dyskusję ciekawszą i bardziej emocjonującą. Czasem podnosi ciśnienie albo powoduje, że krew żywiej w żyłach krąży. Jedno i drugie z kolei powodują lepsze ukrwienie mózgownicy, dzięki czemu lepiej pracuje :)

Cytuj
Myślę, że Kuc ma wiele racji w kwestii przede wszystkim zatrudnionych (odpowiedzialnych) ludzi. Zatrudniasz faceta, maszynistę, to on jest odpowiedzialny za pojazd. Nie ma warsztatu, nie ma góry kasy i napraw okresowych w ZNTK. Nie zjedziesz uszkodzoną lokomotywą i nie zrypiesz warsztatu a za chwilę nie weźmiesz drugiej. Ale może byc koleś, który zna maszynę jak własną kieszeń, dba o nią i za to bierze walutę. A jak jest pełna ekipa typu maszynista, pomocnik, kierownik pociągu i jeszcze ze 3 ziutków odpowiedzialnych za infrastrukturę to jest pełnia szczęścia bo wtedy każdy ma swój kawałek podłogi za który ma brać odpowiedzialność. Oczywiście może być to 3 ludzi którzy gdy trzeba iść w tory - idą, bo to po nich oni właśnie jeżdżą. Z wolontariuszami (nie wszystkimi oczywiście i nie zawsze) bywa tak że jak się znudzi albo mają inną wizję, albo nie podoba im się że dziś zamiast manewrów jest sprzątanie kibla w szatni to mogą się przebrać i wyjść. Pracownik etatowy zrobi to co musi na swoim podwórku. I chyba o to w tym wszystkim chodzi.

No to są oczywiste oczywistości, żadne odkrycie. Rzecz w tym, co i ja, i parę innych osób wykazać próbowało - tak krawiec kraje, jak mu materii staje. Obecny model funkcjonowania jednej, czy drugiej kolei (w oparciu o wolontariat) nie jest modelem idealnym. Ale, z racji finansowych, jedynym możliwym. Oczywiście, że wolałbym mieć kilku pracowników, którzy przychodzą do roboty i robią, co do nich należy, bo są od tego, jak, nie przymierzając, (pardon pour le mot) dupa od srania. A jak coś skopią albo czegoś nie zrobią, to dostają po pensji albo wymówienie. W chwili obecnej powtarzanie trzeba managera, czy trzeba mieć etatowych pracowników jedynie irytuje ludzi, którzy doskonale sobie z tych konieczności zdają sprawę lecz są bezsilni. Alternatywą dla obecnie zarządzających tą czy ową koleją nieprofesjonalnych społeczników (zwykle jednak już dość nieźle zaprawionych w bojach, wyedukowanych technicznie i prawnie) jest zupełnie profesjonalnie splantowany plac po stacji i zdemontowane przez inną kategorię "społeczników" torowisko. I bynajmniej nie jest łatwo ani miło być niezastąpionym.

@ Kucyk - na zakończenie:

Nie uprawiaj tu proszę martyrologii. Nie mamy zamiaru Cię poniewierać. Wierzymy, że bimberek nas od czasu do czasu wyręcza ;)


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: Michał Z on 11 Lutego 2012, 15:35:55
Widzę tu jakąś aluzję do Piaseczna... To tak dla sprostowania powiem, że właśnie my też cierpimy na brak dobrego menadżera!!! Bo właśnie to zaplecze 2 milionowej najbogatszej aglomeracji w kraju nie jest wykorzystane tak jak być powinno.
Zabawne, czytając Kucyka o konieczności zatrudnienia takowego sam chciałem to napisać, ale mnie to właściwie trochę nie wypada ;)
Prawda jest taka, że kolej wąskotorowa z zasady nie jest działalnością komercyjną, tzn. przychody nie pokryją kosztów normalnego funkcjonowania obejmujące normalne inwestycje odtworzeniowe. A już napewno nie taka, która liczy sobie 15...20 czy więcej kilometrów długości. Przypominam, że Rudy mają 5 km linii. I choćby nie wiem jak nawet sprawny zarząd byłby zatrudniony nie zmieni to praw ekonomii. Gdyby było inaczej, koleje dawno by już były prowadzone w sposób komercyjny. Zauważcie, że Fundusz Inwestycyjny (nie pomnę jaki dokładnie) nawet ze Żnina wycofał się, choc kolej ma dobre warunki (krotka linia, duży ruch).
Oczywiście dobry menedżer może maksymalizować przychody i ograniczać koszty, jednak nie spowoduje to magicznego zbilansowania się budżetu. Zatem ktoś musi do niego dokładać. Co zatem życie pokazało?

1. kolej finansowana przez samorządy lokalne
2. kolej finansowana przez sponsora
3. kolej wegetująca, której rozpad jest powstrzymywany przez społeczników.

Co do wyśmiewanego epatowania się społeczników małymi sukcesami - wolontariusz nie dostaje kasy, robi to co robi, bo sprawia mu to satysfakcję, bo uważa, że dzięki temu choć w małym fragmencie poprawił się wizerunek przedmiotu jego hobby. Cóż w tym złego, że się dzieli z tym z innymi? jest to dla niego rodzaj "wynagrodzenia " za wkład pracy. Każdy człowiek potrzebuje akceptacji swych poczynań, poczucia sensu tego co robi.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki - Rudy vs Bytom
Wiadomość wysłana przez: E583.002 on 12 Lutego 2012, 09:05:25
Cytat: Michał Z
Co do wyśmiewanego epatowania się społeczników małymi sukcesami - wolontariusz nie dostaje kasy, robi to co robi, bo sprawia mu to satysfakcję, bo uważa, że dzięki temu choć w małym fragmencie poprawił się wizerunek przedmiotu jego hobby. Cóż w tym złego, że się dzieli z tym z innymi? jest to dla niego rodzaj "wynagrodzenia " za wkład pracy. Każdy człowiek potrzebuje akceptacji swych poczynań, poczucia sensu tego co robi.
Myśle Michale, że tłumaczenie tego osobom wychowanym w kulcie zasadniczych szkół zawodowych, wódki, młota i rządów klasy robotniczej jest niecelowe.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: Kucyk on 12 Lutego 2012, 12:07:02
sam chciałem to napisać, ale mnie to właściwie trochę nie wypada
Mnie najbardziej nie wypada, bo są tacy którzy natychmiast lecą podpierniczyć: Panie prezesie, panie prezesie, niech pan zobaczy co ten Kucyk tutaj brzydkiego na nas wypisuje!

Ale wróćmy do tematu. Moim zdaniem menadżer (tak go nazwijmy) jest niczym trener drużyny sportowej. Od niego zależy całokształt pracy zespołu który ma za zadanie wygrywać. Po pierwsze dobiera ludzi. Czyni to kierując się fachowym "okiem" oceną zdolności i rokowaniem rozwoju zawodnika. Po drugie trenuje rozwijając sprawność. Po trzecie wyznacza każdemu konkretną pozycję w drużynie. Po czwarte rozlicza zawodnika z jego gry i wymaga poprawy błędów. Ale nade wszystko działa aby drużyna była jednością, grała do bramki przeciwnika. Nigdy nie pozwala aby jego zawodnicy między sobą się faulowali, bądź, co gorsze strzelali samobóje. Jeśli to następuje natychmiast interweniuje. Trener musi mieć charyzmę, autorytet i silną rękę aby bezwzględnie trzymać w ryzach zawodników wyciskając z nich ósme i dziesiąte poty i sprawiając że osiągają poziom o jakim nawet nie śnili. Mięczak nikogo nie wytrenuje.
Tego reżimu często brakuje na kolejach, również tych pod samorządowymi zarządami gdzie za naczelnika wstawiło się osobę której kompetencją jest fakt że... zawsze była naczelnikiem. Gryfice i Rudy na czele mają młodych ludzi z poza kręgów PKP którzy rozumieją co znaczy nowoczesne zarządzanie i nie mają jako jedynej ambicji jakoś dotrwać do emerytury.

A teraz coś o polskim wolontariacie. Jest to chyba ewenement na skalę światową. Mianowicie jak już pisałem z zasady wolontariat niczym się nie różni od zwykłej pracy poza pobieraniem $$$. Ale wolontariusz jest takim samym pracownikiem jak pan Henio zatrudniony na etat. Nich za przykład służy szwajcarska kolej Furka, której działalność opiera się w 99% na wolontariacie (na etatach są dwie osoby: jakaś baba - chyba sprzątaczka i... menadżer) reszta to świry kolejowe z całego świata. Ale nie ma tam znanej z polskich wąskotorówek anarchii gdzie każdy robi co mu się chce, a nie robi czego mu się nie chce. Tam wolontariusz ma wyznaczoną godziną na którą się zgłasza do pracy, robi co mu szef każe, a jak się nie wywiązuje, to albo przesunięcie na inne stanowisko, albo kopniak na rozpęd. Bardzo dobrze ujął to Kolega Buczek. Chcesz być wolontariuszem - musisz być pracownikiem i robić co ci każą - nie robisz, czy nie chcesz tego układu, to do widzenia. Ale aby tak było nadzór musi sprawować właściwa osoba która swej działalności nie ma podbudowanej strachem "co będzie jak się społecznik obrazi i nie przyjdzie" i w związku z tym nie ma władzy nad hobbystami. Społecznik musi czuć że że komuś podlega i jest rozliczany, zaś wszelkie przejawy zachowań typu "ja robię to za darmo, więc jestem świętą krową i jak będę chciał to będę pracował, a jak nie będę to pocałujcie mnie w itd." w zarodku muszą być tępione bo w pewnym momencie dochodzi do sytuacji że ktoś coś rozgrzebie, a potem nie ma komu tego złożyć, bo kolo strzelił focha i robi się poważny problem.
Ale właśnie do tego potrzeba kierownika z krwi i kości znającego swój fach zarządcy, a wiedzcie, że nie każdy się do tego nadaje...


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: lisiogonek on 12 Lutego 2012, 19:15:05
^^^To co tu kolega pisze to chyba trochę trąci "rail fiction" z bardzo prostej przyczyny - skąd w tym państwie    znaleźć następnych wolontariuszy w miejsce tych którzy nie mogą /nie chcą wywiązywać się należycie ze swych obowiązków ?? W pewnym momencie grozi to rozwiązaniem organizacji - bo zabraknie członków :D


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: a cygan on 12 Lutego 2012, 19:26:18
Przykład Furki:
Cytuj
Nich za przykład służy szwajcarska kolej Furka, której działalność opiera się w 99% na wolontariacie (na etatach są dwie osoby: jakaś baba - chyba sprzątaczka i... menadżer) reszta to świry kolejowe z całego świata.
Trochę to jest inaczej.......


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: Kucyk on 12 Lutego 2012, 19:41:10
Co do Furki, to nie byłem tam osobiście, ale ś.p. Chmiel tam bywał i opowiadał co tam się wyprawia naciskając właśnie na kwestię braku zatrudnionych pracowników (oprócz dwóch osób) na rzecz wolontariatu. Jeśli nie jest to prawdą, to przeprosić jedynie mogę, ale również z filmu jaki oglądałem wynika jasno że kolej utrzymuje się z pracy łap które robią to co robią z dobrej woli.

Teraz taki mały OT:
skąd znaleźć następnych wolontariuszy w miejsce tych którzy nie mogą /nie chcą wywiązywać się należycie ze swych obowiązków?
Skoro nie mogą /nie chcą wywiązywać się należycie ze swych obowiązków to po co ich angażować? Dla samego faktu robienia zamieszania? Na tym cierpi polski ruch społecznikowski - na nisko ustawionych poprzeczkach. W Furce czy Wernigerode aby zostać wolontariuszem trzeba się starać, starać, starać i jeszcze raz starać oraz prezentować sobą "COŚ". Nowicjusz dołącza do grupy wyselekcjonowanych specjalistów którzy swoją postawą narzucają mu równie wysoki poziom który musi utrzymać. Jest to taka sama selekcja jak w sporcie - nie wystarczy abyś chciał grać w piłę aby dostać się do klubu, musisz być dobry i nieugięty. W polskich stowarzyszeniach przyjmuje się wszystkich bez wyjątku twierdząc że "ilość" jest lepsza od "jakości". I to właśnie powoduje potem problemy. Problemy dwojakiego rodzaju: marnie wykonywanej roboty i niechęci "konkretnych" osób do włączenia się w ów wolontariat, gdyż wiadomo: jeśli wejdziesz między wrony...


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: lisiogonek on 12 Lutego 2012, 20:30:26

Cytat: lisiogonek
skąd znaleźć następnych wolontariuszy w miejsce tych którzy nie mogą /nie chcą wywiązywać się należycie ze swych obowiązków?

Cytat: kucyk
 Skoro nie mogą /nie chcą wywiązywać się należycie ze swych obowiązków to po co ich angażować? Dla samego faktu robienia zamieszania? Na tym cierpi polski ruch społecznikowski - na nisko ustawionych poprzeczkach. W Furce czy Wernigerode aby zostać wolontariuszem trzeba się starać, starać, starać i jeszcze raz starać oraz prezentować sobą "COŚ". Nowicjusz dołącza do grupy wyselekcjonowanych specjalistów którzy swoją postawą narzucają mu równie wysoki poziom który musi utrzymać. Jest to taka sama selekcja jak w sporcie - nie wystarczy abyś chciał grać w piłę aby dostać się do klubu, musisz być dobry i nieugięty. W polskich stowarzyszeniach przyjmuje się wszystkich bez wyjątku twierdząc że "ilość" jest lepsza od "jakości". I to właśnie powoduje potem problemy. Problemy dwojakiego rodzaju: marnie wykonywanej roboty i niechęci "konkretnych" osób do włączenia się w ów wolontariat, gdyż wiadomo: jeśli wejdziesz między wrony...

Nie wiem jak to wygląda gdzie indziej, w innych czasach - ale na przykład obecnie w szeregi TWKP nie przyjmuje się "pierwszego lepszego w kaloszach z ulicy". Trzeba trochę pojeździć na prace, pokazać się z dobrej strony...Stąd rekrutacja jest niewielka - skąd znaleźć właściwych ludzi z odpowiednimi predyspozycjami - skoro nastawienie społeczne jest takie a nie inne . Nie wiem jak to wygląda w innych regionach ale w moim regionie to jest tak że z kim by nie gadać to niby podziwiają postawę ludzi którzy robią to co robią w ramach wolontariatu - ale w gruncie rzeczy odbierane jest to jako dosyć dziwna postawa; niezbyt przystająca do dzisiejszych realiów...Do tego dochodzi też problem dyspozycyjności  czasowej i finansowej. Patrzę na własny przykład - jestem przecież członkiem-wolontariuszem Towarzystwa Wyrzyska Kolejka Powiatowa - i cóż widzę?
No cóż...trzeba uczciwie ocenić - dawniej byłem bardzo zaangażowany w wszelkie prace, obsługę wycieczek etc. Ale z biegiem lat okazało się że dzieci podrosły, poszły do szkoły , koszty utrzymania rodziny wzrosły znacząco, a pensje raczej zmalały...I cóż teraz widzę, kiedy spoglądam sam na siebie? Widzę gościa który chciałby wiele a tak naprawdę "tak krawiec kraje jak mu materii staje". Wobec powyższego uczciwie pisząc - postanowiłem zrezygnować - nie lubię bowiem takiego podejścia do sprawy. Koledzy z towarzystwa odradzili mi takiego kroku - ale sam nie wiem do jakiego czasu. Właściwie to gdybym blokował miejsce komukolwiek, w jakikolwiek sposób, lub czynione by mi były wyrzuty z tego powodu - zrezygnowałbym od razu - nawet po to aby nie gorszyć innych...Stąd tak a nie inaczej oceniłem wypowiedź Kucyka - z jak najbardziej subiektywnego punktu widzenia .


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: Kucyk on 12 Lutego 2012, 20:48:13
A nie myślał Kolega aby po prostu pracować na tej kolei? Przeistoczyć hobby w źródło utrzymania?


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: a cygan on 12 Lutego 2012, 21:10:34
 Kucyk pisze:
Cytuj
Co do Furki, to nie byłem tam osobiście

Ja też nie byłem, ale mając od roku kontakt z tymi wolontariuszami, polecał bym ich model współdziałania.
Trzeba tylko mieć świadomość ilości wolontariuszy i atrakcyjności lokalizacji kolejki. Pamiętać też trzeba o innej kulturze i podejściu do pracy.
 


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: Kucyk on 12 Lutego 2012, 21:27:18
polecał bym ich model współdziałania. (...) Pamiętać też trzeba o innej kulturze i podejściu do pracy.
O tym właśnie jest ciśnienie w temacie z mojej strony: Wzorujmy się na lepszych. Nigdy nie usprawiedliwiajmy własnej nieudolności czyjąś nieudolnością.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: lisiogonek on 12 Lutego 2012, 21:27:17
A nie myślał Kolega aby po prostu pracować na tej kolei? Przeistoczyć hobby w źródło utrzymania?

Na Wyrzyskiej Kolejce Powiatowej nie ma etatowych pracowników - Starostwo Powiatowe nie ma/nie chce wyasygnować odpowiednich funduszy, a Towarzystwa nie stać (przynajmniej na razie) na utrzymanie etatów.
Szara rzeczywistość - wśród której II Zlot Miłośników Kolejek 600mm jest czymś niełatwym do przeprowadzenia  :(


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: KLAN PALUCHOWSKICH on 12 Lutego 2012, 21:41:16
Skoro nie mogą /nie chcą wywiązywać się należycie ze swych obowiązków to po co ich angażować? Dla samego faktu robienia zamieszania? Na tym cierpi polski ruch społecznikowski - na nisko ustawionych poprzeczkach. W Furce czy Wernigerode aby zostać wolontariuszem trzeba się starać, starać, starać i jeszcze raz starać oraz prezentować sobą "COŚ".
Zejdź na ziemię.

Nowych wolontariuszy mamy co rok 1-2osoby to z czego ja mam wybierać? Kogo mam egzaminować czy rozliczać z podjętych zadań? Kim mam prowadzić remonty które aktualnie prowadzimy? Jasne, ze połowie(m.in. sobie też-ostatnim czasem kilka spraw zawaliłem) mogę podziękować już dziś, tylko co będzie jutro? A może zamknąć cały Rogów uznając, że nie ma wolontariatu, nie ma dotacji nie ma niczego?

Łatwo Ci rzucać takie okrągłe zdanka, siedzisz na etacie, kasa regularnie spada na konto, na wypłaty zawsze sianko z wynajmów będzie a i na ruch też coś z biletów zostaje ale to tylko perspektywa Piaseczna. Tam gdzie nie ma takich regularnych zastrzyków kasy jest pot, łzy i zgrzytanie zębów żeby to jeszcze jakoś trwało i Rogów tą niechlubną listę otwiera.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: a cygan on 12 Lutego 2012, 22:13:55
Spoko... KLAN-ie PALUCHOWSKICH

Cytuj
Rogów tą niechlubną listę otwiera
Jeszcze nie mieliście kłopotów z "Operatorem".
Ilu ich było w Starachowicach?
FPKW, Żuławska, Bytom, a teraz Jędrzejów.
Ale jaka na to rada jak nie ma "kasy"? Zamknąć i wspominać?


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: KLAN PALUCHOWSKICH on 12 Lutego 2012, 23:06:18
Jeszcze nie mieliście kłopotów z "Operatorem".

Za to mieliśmy, mamy i mieć będziemy X innych problemów. Tu nie chodzi o licytację kto ma trudniej i bardziej pod górkę do szkoły. Skoro już jest jakaś dyskusja to niech coś konstruktywnego z niej wyniknie, jakieś możliwe do wdrożenia wnioski a nie po raz setny bajeczka o tym jak jest u sąsiadów która do Polskich realiów ma się jak autostrady w Niemczech do autostrad w Polsce.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: Kucyk on 14 Lutego 2012, 20:16:32
Nawiąże do przedostatniego postu Klanu, ale błagam - niech nikt się w nim nie zechce doszukiwać jakiś bezpośrednich, osobistych aluzji. Kolegę Janusza również proszę o odłożenie łyżki poskrobującej denko.

Znowu na sportową nutę:
Czy myślicie że dobrzy zawodnicy będą chcieli grać w słabszej drużynie? Oczywiście znajdą się tacy, którzy będą mieli takie ciśnienie na granie, że aby się rozładować nawet z przedszkolakami będą piłę kopać, byle kopać, bo to tak kochają że żyć bez kopania fizycznie nie mogą. Ale 99% dobrych technicznie graczy, choćby byli to samoucy, nie za bardzo chce przyłączyć się do teamu w którym nie będą mogli się realizować za sprawą starych zawodników tam będących, którzy grają sobie lajtowo i nie obchodzą ich jakieś prawdziwe treningi. Oczywiście marzą o awansie do C-klasy ale nie ma wśród nich takich którzy by motywowali do prawdziwych kropli potu, krwi i łez. Mało tego - jeśli by ktoś taki się znalazł, to zaraz przed świeżakiem-ambitniakiem odpowiednio ustawią mur co by nie przeszedł jakiś pomysł racjonalizatorski. Sprawdza się tu zasada "jeśli wejdziesz między wrony...".
Często taki układ powoduje co gorsze odrzucanie pomocy oferowanej z zewnątrz, od znających się na trenerskim fachu - nie dopuszcza się ludzi którzy swymi umiejętnościami mogą spowodować powstanie sytuacji w której system mógłby zostać oświetlony z niewłaściwej strony co spowodowało by odkrycie jego słabości i braku kompetencji władzy, a tego władza nie lubi.
Czy nie zdarza się też tak w stowarzyszeniach? Niech każdy sam to rozstrzygnie we własnej głowie.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: Janusz on 15 Lutego 2012, 13:18:52
Jak zawsze Kol. Kucyk ma dużo racji.
Chciałbym jednak problem przedstawić z nieco innego punktu widzenia, tym razem mniej uniwersalnego, bo na podbudowie rodzimego podwórka.
Otóż na kolejkę ściągają przede wszystkim ludzie młodzi, gdzieś na początku kariery zawodowej albo nawet jeszcze wcześniej. Atutem tej grupy jest dostatek czasu i zapał, niestety brakuje im nieraz wiedzy i umiejętności. Kiedy już w miarę opanuje się kłopoty związane z brakiem podstaw, odchodzą, bo w końcu muszą podjąć jakąś pracę, zdobyć środki na utrzymanie i najczęściej już na kolejkę nie wracają, a jeżeli, to nie mogąc regularnie poświęcić czasu na realizację zadań .  Przychodzą na ich miejsce nowi z podobną niedowagą doświadczenia i ... koło się domyka, a my wciąż stoimy prawie w miejscu. Pomijając już fakt, że sami też nadal zbieramy doświadczenia w materii kolejowej. Oczywiście fachowcom "z prawdziwego zdarzenia" najczęściej wolontariatu zaproponować często nie można, bo na ogół jakakolwiek współpraca kończy się wówczas nieco przedwcześnie, choć są wyjątki.
Wspomniano o "ścianie". Myślę, choć to moja subiektywna opinia, że w tej chwili jest to u nas zjawisko marginalne. Jeżeli ktoś naprawdę chce zająć się jakimś konkretnym zadaniem, warunki do tego będzie miał. Natomiast, mówiąc szczerze, w kwestii organizacji prac, podejścia do ich wykonywania jest jeszcze sporo do zrobienia i rzeczywiście, kilka osób zwracało na to uwagę.
A teraz, jeżeli już spojrzeć nieco szerzej, podobny problem występuje również w skali państwa. W tej chwili znaczna część szkolnictwa kształci albo ludzi wymagających na dobrą sprawę gruntownego dokształcenia już w miejscu pracy albo wykwalifikowanych pracowników, którzy zasilą firmy najczęściej za granicą. Niszczy więc wszelkie przedsięwzięcia tego typu nawet nie tyle wspomniana już kultura*, co moim zdaniem, mordercza sytuacja gospodarczo-politycznej w kraju. Ludzie, którzy mogliby wspomóc kolejkę czynnym uczestnictwem, już w tej chwili pracują realnie najczęściej po dziesięć, dwanaście godzin dziennie wliczając również wolne dni, a i to, bywa, wystarcza ledwo na związanie końca z końcem, nie mówiąc już o inwestowaniu w wolny czas. Jak w takiej sytuacji znaleźć czas na miłowanie czegokolwiek?

Oczywiście rozwiązaniem wszelkich kłopotów jest jest owa mityczna forma zatrudnienia przez miasto, gminę itd. Jednak w sytuacji Bytomia, który zamyka szkoły, likwiduje przedszkola, jest obarczony kosztami uporania się z bezrobociem i któremu tzw. transformacja wykosiła większość źródeł utrzymania, nie ma co liczyć na nic więcej niż pieniądze pozwalające łatać dziury, choć oczywiście bez nich już całkiem byśmy leżeli i chwała Miastu za to.
Rzeczywistość niestety skrzeczy...
*)przemożnego wpływu "kultury" piwa i grilla, jako jedynej słusznej formy spędzania wolnego czasu, pominąć jednak nie można.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: lisiogonek on 15 Lutego 2012, 17:29:51
^^^W większości podpisuję się pod stanowiskiem kolegi Janusza. A co do owej "ściany" - myślę że chodzi tu głównie o zaufanie które przychodzi z czasem. Np. przyjedzie mi ktoś nowy na kolejkę i ni stąd, ni zowąd zacznie grzebać coś przy istotnych podzespołach lokomotyw czy wagonów, to oczywiście że opieprz go nie minie. Ale wystarczy że do tej samej sprawy podejdzie po konsultacjach z kimś kto jest kompetentny - to wtedy wszystko jest OK. Większy problem stanowi niewielka rekrutacja i  nie mam pojęcia jak można to zmienić. Osobiście wydaje się mi problemem - w odniesieniu do WKP - niewielkie zainteresowanie miejscowych ludzi, którym łatwiej byłoby pomóc, bo są przecież  na miejscu. Ja sam preferuję wyjazdy na 2-3 dni na prace - oszczędzam troszkę na kosztach przejazdów ;D
A tą wiosną trzeba się mocno mobilizować - trzeba przygotować zlot !


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: Kucyk on 15 Lutego 2012, 20:14:23
przyjedzie mi ktoś nowy na kolejkę i ni stąd, ni zowąd zacznie grzebać coś przy istotnych podzespołach lokomotyw czy wagonów
To akurat jest proste do zweryfikowania czy działanie jest poparte wiedzą, a poza tym nie sądzę że istnieją aż takie wcielenia świrowania, że grozi to awarią mechaniczną. Gorzej jest zweryfikować umiejętności gdyby miał przyjść ktoś nowy na kolejkę i ni stąd, ni zowąd zaczął grzebać coś przy istotnych relacjach międzyludzkich. Bardziej o takie ingerencje mi chodzi.

Teraz już całkowicie pytanie humorystyczne i nie mające specjalnego związku z tematem:
Ale wystarczy że do tej samej sprawy podejdzie po konsultacjach z kimś kto jest kompetentny - to wtedy wszystko jest OK.
Tu aż ciśnie się pytanie: a jak Kolega wzywa np. hydraulika do cieknącej rury, to też rzemieślnik musi najpierw konsultować swoje działania z kimś kompetentnym? Jeśli tak, to czemu ten "kompetentny" sam nie naprawi rury?..  ;)


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: lisiogonek on 15 Lutego 2012, 20:50:22
^^^ Kolega nie wzywa hydraulika do cieknącej rury; najpierw czeka aż może samo się uszczelni, jeżeli nie chce się uszczelnić, a sprawa nabierze mocy urzędowej (czytaj: żonka żąda bezwarunkowo naprawy) robi sam ;D Nadałem się w poprzednim poście jak balon wąskotorowy  ;D Wydaje się mi że myślimy w podobnych kategoriach, jeśli chodzi takie sprawy. Ale wyobraź sobie Kucyku, że tu przyjeżdża do Piaseczna niejaki lisiogonek gdzieś dalekiej Krajny i ci tu próbuje ulubionego loka rozgrzebywać... ;D


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: Kucyk on 15 Lutego 2012, 20:56:58
Problem taki, że nie za bardzo jest tam w Piasecznie co rozgrzebywać w lokach, bo one są... chciałem powiedzieć porobione.
Nie - one czekają na właściwych ludzi kierowanych przez właściwych ludzi. I jeszcze trochę muszą poczekać. 8)


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: lisiogonek on 16 Lutego 2012, 22:14:50
^^^Czyli przyznajesz że byle kogo nie dopuścisz do tak ważnych prac :)

Jadąc na prace do Białośliwia rozglądam się raczej za chętnymi do współpracy, niż miałby wilkiem patrzeć na potencjalnych współpracowników  8) choć uważam że każdy powinien znać swoje miejsce w szeregu - tak jak i ja znam swoje.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: buczek_pkp on 16 Lutego 2012, 22:46:23
Mówiąc w skrócie.... Pajacom mówie się-> wyp.....   (opuść lokal)


(http://750mm.pl/Themes/750mm/images/warnwarn.gif) Rozumiem soczysty język i dosadny sposób wysławiania się. Apeluję jednak o powściągliwość. // PN


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: Kucyk on 17 Lutego 2012, 10:00:34
O tym właśnie piszę - jeśli budować drużynę to z najlepszych zawodników dających gwarancję nie tylko zwycięstwa, ale i zapewniających wysoki poziom aby inni dobrzy chcieli się dołączyć. Zaś ciamajdy, nieudacznicy i różnego rodzaju zwierzęta kopytne pochodzące z Tybetu niech, jak Kolega Buczek dosadnie ale trafnie napisał, powiedzmy - niech stoją z boku.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: brok on 17 Lutego 2012, 11:19:54
Mówiąc w skrócie.... Pajacom mówie się-> wyp.....   (opuść lokal)


([url]http://750mm.pl/Themes/750mm/images/warnwarn.gif[/url]) Rozumiem soczysty język i dosadny sposób wysławiania się. Apeluję jednak o powściągliwość. // PN


Tak zupełnie na marginesie, jesteśmy wprawdzie na zamkniętym forum, ale...
czy Wasz profesjonalny menadżer d/s zarządzania i ciągłego rozwoju przedsiębiorstwa kolejkowego nie wspominał Wam czasem, że bardzo ważne jest budowanie wizerunku firmy. A dla klienta firma to ja (pracownik)?


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: dimekk on 17 Lutego 2012, 15:20:22
A odnośnie kopania, pozyskiwania i motywowania wolontariuszy...

Świadomość tego, że ktoś powierzył ci konkretne zadanie i cię z niego rozliczy działa bardzo motywująco. Bo komu chciałoby się robić, jeśli ktoś ci dał (a jeszcze częściej sam musiałeś sobie wziąć) łopatę i coś robić a przy tym w żaden sposób nie kontrolował twojej pracy? Kopiesz cały dzień rów, najpierw upał jak cholera, później przychodzi burza... Nadal robisz, bo chcesz się wykazać. Jednak gdy przychodzi wieczór okazuje się, że nikt nie zauważył wykonanej pracy i równie dobrze mógłbyś cały dzień leżeć i na jedno by wyszło. To cholernie demotywuje. A wystarczy, by ktoś z rana przydzielił prace, po czym przeszedł się z dwa razy w ciągu dnia po stacji i ocenił wykonaną pracę. Albo pochwalił, albo konstruktywnie skrytykował, podpowiedział. Dla wolontariusza pieniądz nie jest motywacją, motywacją jest satysfakcja z dobrze wykonanej roboty. Wybaczcie porównanie, ale to "motywuje" tak, jakbyście się kochali z kobietą i na głowie przy tym stawali, byle tylko sprawić jej przyjemność, a ta by przy tym zasnęła...
Nie chodzi o to, aby wolontariusza traktować na zasadzie "jak chcesz to rób a jak nie to tam są drzwi" bo kogoś, kto jest "świeży" można łatwo zniechęcić. Trzeba być raczej przewodnikiem, "szefem", ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Motywować, a nie olewać albo straszyć. I wierzcie, to działa.

Odniosę to na grunt, który znam, mianowicie na Bytom, mimo, że jestem tam nikim, g. widziałem i że wiele osób będzie mi miało to za złe. Ot, moje spostrzeżenia, może komuś w czymś pomogą:
Trafiłem na GKW bodajże w 2005 roku, kiedy to na stacji panował jeszcze Andrzej C.. Kiedy na stacji miał pojawić się trzybiegowy Peugeot 205 następowało jakieś poruszenie. W niewytłumaczalny sposób czuć było rękę gospodarza mimo, iż pojawiał się rzadko, a jakaś drobna pochwała czy zaproszenie do biura było prawdziwym honorem. Organizacją prac (o czym większość widać woli zapomnieć) zajmował się Tomek zwany częściej innym imieniem. I to on był dla mnie tym, który umiał zmotywować do pracy, który doglądał tego co każdy robi, umiał opieprzyć, ale też zmotywować. W tamtym okresie aż chciało się robić, czego efektem było zwerbowanie przeze mnie do roboty 2 kumpli. Niestety wkrótce Andrzej odszedł i nastały czasy "gorszej" atmosfery. Tomek też "odszedł" (nie znam chyba do końca powodów, a nawet jeśli znam, to mniejsza o to, bo nie o tym tu teraz rozmawiamy) i atmosfera siadła całkiem.

Teraz w Bytomiu mamy kilku naprawdę dobrych fachowców, ale brakuje pewnego elementu, który spiąłby wszystko w całość.
PS. Mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa..


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: Kucyk on 17 Lutego 2012, 15:43:41
Bardzo dobry post Kolego Dimku!
Tam gdzie jest właściwy człowiek u steru - charyzmatyczny samiec alfa - tam całkowicie inaczej się pracownik czuje.
Oczywiście najwięcej zależy od celu jaki sobie wolontariusz stawia. Jeden chce się dobrze zabawić, inny chce się zrealizować bądź rozwinąć. Ten pierwszy wszelki nacisk z góry będzie przyjmował z niechęcią, drugi sam będzie dbał o to aby "trener" wyciskał z niego kolejne i jeszcze kolejne poty.
Taki trochę OT:
Przypomina mi się dosyć kontrowersyjna postać maszynisty z Gryfic, który nigdy nie cackał się z różnymi takimi co chcieli się nauczyć fachu. Jeśli chciał ktoś pod jego okiem szkolić się, to musiał reprezentować sobą pokorę niczym pomocnik u Orzechowskiego. Maszynista dokładnie zawsze tłumaczył, ale tylko raz, co i jak ma być wykonywane. Jeśli uczeń coś spaprał dostawał ochrzan, za drugą skuchą żegnał się z lokomotywą. Było to dla wielu bardzo bolesne stąd potem różni wypowiadali się o tym mechaniku per ten ch... ale ci, którzy przetrwali szkołę życia gdzie pomocnik miał milczeć i robić chwalą sobie ten pot, krew i łzy. Bo wiedzą że przez swoją ciężką naukę osiągnęli ogrom wiedzy i umiejętności które niewiele osób posiada. Ten maszynista jest po prostu cholernie dobrym, ale i cholernie wymagającym nauczycielem - tylko pod takim okiem można wspiąć się na wyżyny. Oczywiście jeśli się tego naprawdę chce...


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: E583.002 on 17 Lutego 2012, 17:51:14
Janek chyba za dużo się naoglądałeś człowieka na torze. Ewentualnie w dzieciństwie sam byłeś dręczony przez maszynistów tudzież inne osoby. Zachowanie opisywane przez Ciebie nie jest cechą fachowców specjalistów nauczycieli tylko zwyczajnych prostaków bądź osoby o niskiej kulturze osobistej co jest bardzo częste na kolei. Dobry nauczyciel zdobywa poklask i szacunek wiedzą a nie prostackimi odzywkami. Orzechowski jest typowym przedstawicielem przedwojennej szkoły maszynsitów. Nie była to jednak szkoła dobra jak niektórzy twierdzą. On spędził na lewej stronie 8 lat nie dlatego, że tak było lepiej i że tyle trzeba było się uczyć. Przed wojną nie było wykwalifikowanych pracowników kolejowych tylko taki Orzechowski zaczynał od zamiatania peronów a jak się nauczył czytać to dawali mu jedną książkę co by poczytał nieco o kolei. Przed wojną taki ktoś kto umiał czytac to już był gość, no i z racji tego że to była jego jedyna umiejętność to musiał chłopak za tego pomocnika trochę pojeździć. Maszyniści przedwojenni nie mogli sie po wojnie pogodzić z tym, że do pracy przychodzili ludzie po szkołach kolejowych zawodowych tudzież technikach, którzy mieli 5x większą wiedzę od nich. Z tego brało się "docieranie" młodych. Był to objaw zawiści i sposób na leczenie własnych kompleksów bo skoro oni 8 lat jeździli po lewej stronie to przecież młodzi też powinni. Wszystkim więc zwolennikom Orzechowskiego proponuje nieco porozmawiać ze starymi kolejarzemi i dowiedzieć się co nieco jak było a potem głosić na forum herezję.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: Kucyk on 17 Lutego 2012, 18:06:28
Grzesiek, czytaj powoli - mam powoli pisać abyś zrozumiał?
Tu nie o jakieś odzywki chodzi (akurat omawiany maszynista zawsze bardzo spokojnie i kulturalnie się odzywa) tylko o wymagania.
Dobry trener ma tak trenować zawodnika aby ten przekraczał swoje możliwości. A przede wszystkim ma kształtować jego postawę - wolę walki i rozwoju.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: djsv on 22 Lutego 2012, 23:05:52
Drogi Kucyku!

Mam do Ciebie bardzo ważne pytanie: Czy kiedykolwiek prowadziłeś własną działalność, albo przynajmniej byłeś odpowiedzialny za jakieś zadanie od etapu inwestycji po etap końcowego wykonania?


P.S. Nie chodzi mi o działalność typu sprzątanie klatek schodowych i inwestycji typu budowa kurnika.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: Kucyk on 22 Lutego 2012, 23:11:24
Drogi djsv.
Odpowiem - niestety -tak. I w tym tkwi szkopuł. A dokładniej w słowie "odpowiedzialność".


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: djsv on 23 Lutego 2012, 00:11:19
W takim razie na pewno musiałeś dowodzić grupą ludzi. Co ludzi motywuje do tego, żeby ich praca miała dobre efekty. Według Ciebie, żeby człowiek czuł się odpowiedzialny za swoją pracę?


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: Kucyk on 23 Lutego 2012, 08:34:17
Całe spektrum czynników motywacyjnych przedstawia piramida Maslova. Pisałem o tym równo dwa lata temu w poście http://750mm.pl/index.php?topic=2841.msg35461#msg35461 (http://750mm.pl/index.php?topic=2841.msg35461#msg35461)
Tylko trochę dziwię się że Kolega Djsv zaczyna prowadzić jakiś konkurs "100 pytań ws. zarządzania" akurat wobec mojej osoby. Proszę o wnikliwą lekturę moich postów - tam nie można przeczytać że Kucyk jest menadżerem...


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: Janusz on 23 Lutego 2012, 11:32:17
Kucyk, fajnie że przypomniałeś ten post. Może do części kolegów wreszcie dotrze, że nowicjuszem byłeś lata świetlne temu.
Dimekk - Coś ci powiem. Wiesz, gdybym się obrażał na ludzi, sytuację, cokolwiek, to by mnie już dawno na GKW nie było, wierz mi powodów było dość nawet za osób, które ty dobrze wspominasz. A jestem. Od Przeładowni. Z przerwami, fakt, ale jestem i coś tam robię. Jak ci na czymś zależy, to tego nie zostawisz tak po prostu: bo Tomek odszedł, bo Cichego już nie ma, bo ktoś po głowie nie pogłaskał ;) itp.
Jeszcze nawiązując do postu Kucyka sprzed dwóch lat.
Ponad dwadzieścia lat temu w moim  zakładzie podjęto decyzję o budowie nowej głównej rozdzielni 6kV. Były to jednak czasy przełomu i cały przemysł znalazł się w trudnej sytuacji. Brakło pieniędzy również i na tą inwestycję. Ale pomieszczenia były gotowe, pola rozdzielcze już ustawiono, nawet zmontowano systemy szyn zbiorczych. Uruchomienie nie było jednak możliwe z powodu błędów dokumentacji w części dotyczącej obwodów zabezpieczeń, braku instalacji oświetleniowej, niekompletnej instalacji prądu stałego; długo by wymieniać. Prowadził to wszystko człowiek, dla którego uruchomienie rozdzielni stało się w pewnym momencie sprawą nie tylko pieniędzy, lecz chyba też ambicji. Tak sądzę. Pomimo upływu lat, ci co jeszcze pracują i go znali, nadal to potwierdzają, choć ten człowiek odszedł już do wieczności.
I faktycznie do dziś nie wiem, jak on na dokończenie inwestycji załatwił pieniądze, skąd brał siły na pisanie po nocach instrukcji eksploatacji dla nowej rozdzielni i innych związanych z nią obiektów. Jak to możliwe, że jednak się udało. Na początku lat dziewięćdziesiątych była to jedyna ukończona tego typu inwestycja w całej Bytomskiej Spółce Węglowej.
Zrobił jednak jeszcze jedną kapitalną rzecz. Przygotował zespół do obsługi i utrzymania tego obiektu. Znalazłem się w nim między innymi i ja, wtedy jako młody "sztift". A zrobił to podobnie, jak to opisuje w sobie właściwy sposób Kucyk.
 My zajęliśmy się się przebudową obwodów sterowniczych, wykładaniem instalacji i ich uruchomieniem, przygotowaniem nowych szaf rozruchowych dla silników dużej mocy i całą masą jeszcze innych rzeczy. Umiał zmotywować, umiał wykorzystać potencjał tych ludzi, których miał, a nie wszyscy byli wielkiej klasy fachowcami, umiał nauczyć i zatrzymać, choć jego plany pokrzyżowała później tzw. restrukturyzacja. Do dziś jest dobrze wspominany, chociaż ci z lepszą pamięcią zaraz nadmieniają, iż ciynżki był z niego chop no ale miał dużo takich ludzkich cech i świetny fachowiec. To nie był książkowy menadżer, jego życia nauczyła kopalnia (niejednemu też to życie zmarnowała, nie tylko z powodu wypadku, lecz to już inna historia).
Rozdzielnia pracuje do dziś prawie bezawaryjnie, a ludzie, którzy ją kończyli, do dziś starają się na tym miejscu troszkę lepiej, niż by to było trzeba. I chociaż czasy mamy "nowe", przeszliśmy pod firmę, coraz więcej młodych ludzi i na tym obiekcie, to jednak duch starego obersztajgra wciąż gdzieś tam czuwa, by młody nie narobił bigosu, ani też za szybko nie zaczął robić rzeczy, których dobrze nie umie.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: RezerwA on 23 Lutego 2012, 14:27:17
Chciałem powiedzieć tylko że:
nie patrzmy na innych,i róbmy robotę solidnie i najlepiej jak umiemy,a nie statystować!!!  bo Jestem wolontariuszem!
I uczmy się od fachowców jak naprawiać i  konserwować maszyny.
Mnie też stary majster uczy tajników fachu,zwanego powietrze!
Gdy doszczeniałem wszyscy Jo tego nie lubia bo syczy.
Miałem satysfakcje że coś zrobiłem do potomnych,i znowu coś zrobie  aby dali funkcjonowała.
W firmie pukali się w czoło że za darmo pomagam, jak na tym kasa idzie dziargać!
To na tyle! 


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: djsv on 25 Lutego 2012, 11:50:27
Pytania są ważne. Może inni Cię znają ale ja nie. Chciałem po prostu zrozumieć Twój sposób myślenia. Ale już wiem, że więcej ich nie mam, więc Twoje marzenie o pytaniu nr 100 nie zostanie spełnione.
Na początek wspomnę, że świetnie cytujesz regułki jednak jakoś nie zauważyłem, że kiedykolwiek powiedziałeś „Tak robię, daje dobre efekty – spróbujcie”. Już nawet nie wymagam, żebyś zaproponował: „ Pomogę Wam to zrobić tak czy tak, a zobaczcie będzie lepiej, bo mam w tym doświadczenie”. Pięknie wszystko w teorii . Ty po prostu cytujesz Wikipedię.
Twoje rady też dotyczą  w miarę dobrze prosperującej firmy, która może działać lepiej dzięki zmianom w organizacji. Kolejka w Bytomiu na razie nie wyszła poza etap, który w normalnym biznesie nazwałbym „rozkręcaniem interesu”. Długa droga jeszcze jest przed nią, ale widać już jakieś efekty np. ruch planowy w wakacje.
Co do motywowania ludzi. Chłopie nazwałeś pośrednio wszystkich tych co działają na kolejce nieudacznikami bez żadnego przygotowania przy okazji robiąc z siebie eksperta (w moim mniemaniu wątpliwej jakości). I w ten sposób zawaliłeś swoją piramidę potrzeb. Jest taki zapis o społecznej akceptacji i szacunku. Poza tym jest zbyt ogólna (bardziej dotyczy jednostki w społeczeństwie  niż pracownika), żeby stosować ją do motywowania w pracy. Ale nie będę się nad tym rozwodził.
Menadżer – przede wszystkim taki albo sam musi wyjść z takimi propozycjami  (bo ma pomysł) albo takiego poszukuje właściciel kolejki. Stowarzyszenie w pewnym sensie pełni jego funkcję i dla miasta będzie zawsze atrakcyjne – jest bardzo tanie w utrzymaniu. W dodatku oprócz samego zarządzania wykonywane są też prace fizyczne. Jak na razie nikt lepszy od SGKW się tam nie zgłosił.
Inwestor, bogaty wujek itp. Tutaj chce nawiązać do Rud. W tej chwili moim zdaniem Rudy i Bytom łączy jedynie prześwit toru. Nikt nie będzie w kolejkę inwestował bez zaangażowania władz miejskich, gdzie  Rudy mogą mieć lub mają jako wsparcie Gliwice i Rybnik (z dużymi dochodami i niskim bezrobociem, i prawie półmilionową ludnością (łącznie z powiatami)), a Bytom może jedynie liczyć na skromną pomoc powiatu TG (a nie od dziś wiadomo, że ten region boryka się z problemem dużego bezrobocia a i mieszkańców jest znacznie mniej niż w okolicach Rud i szlaku). Innymi słowy zainwestowanie w kolejkę w Bytomiu jest o wiele bardziej ryzykowne (po mimo iż szlak przetrwał), niż inwestowanie  w Rudy (gdzie szlak ewentualnie może być odbudowany) ponieważ nie za bardzo można liczyć na wsparcie władz z oczywistych względów. Przy okazji chciałbym zaznaczyć, że pomimo iż w Rudach coś się ruszyło z miejsca to jednak na razie nie uważam tego za sukces. Może to być sukces za jakiś czas ale też może to być droga donikąd, trzeba na razie się wstrzymać z oceną, biorąc pod uwagę to co się działo w sąsiedniej Stanicy.
Chciałbym jeszcze nawiązać do krytyki podejścia miłośniczego. Ujmę to krótko, jeśli by takiego nie było, wiele wynalazków nie powstałoby dzisiaj. 
Także Kucyku jeśli mam ocenić twoje wypowiedzi to w 20% się z Tobą nie zgadzam, jakieś 65% może bym zaakceptował przy innych realiach, i pozostaje 15% które faktycznie można zrealizować. Poza tym z tego co się zdążyłem zorientować to na Bytomiu nie bywasz, wygląda, że raz byłeś i się zraziłeś, zamiast podjąć wyzwanie (czyli nie zastosowałeś się do swojej własnej zasady: „Wzorujmy się na lepszych. Nigdy nie usprawiedliwiajmy własnej nieudolności czyjąś nieudolnością.”)
Odzywam się w tym wątku, nie dla Kucyka, żeby z nim dyskutować. Ten człowiek zdecydował się podważyć sens bycia wolontariuszem (coś na zasadzie albo superinwestor albo nic). Chciałem podkreślić, że praca wolontariuszy jest ważna i ze swojej strony zachęcam każdego kto rozważa żeby się przyłączył i nie zniechęcał. Łatwo nie jest ale tego nikt tu nie obiecuje. Na razie SGKW może nie najlepszym ale jednym co może mieć dobrego wąskotorowa kolej w Bytomiu.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: Kucyk on 25 Lutego 2012, 15:36:37
Ech, znów będę musiał prostować nadinterpretację i ścierać ciecz rozlaną w wyniku przedziurawienia dna, ale skoro jest sobota... Zatem odzywam się w tym wątku, dla Kolegi Djsv, konkretnie żeby z nim dyskutować. ;D

Nie zauważyłem, że kiedykolwiek powiedziałeś „Tak robię, daje dobre efekty – spróbujcie”.

Wie Kolega o czym to świadczy? To świadczy że Kolega ma I kategorię wzroku, gdyż ja nie napisałem nigdzie w tym i podobnych wątkach takowego stwierdzenia. Natomiast mam skłonności kompulsywne w pisaniu zdań o charakterze: "Tak oni to robią, daje to dobre efekty – spróbujcie". Ja sam nie mam się czym pochwalić na swoim poletku, a z racji pracy zawodowej i takich niektórych co swoją pozycję próbują budować wspomnianym na trzeciej stronie wątku donoszeniu: Panie prezesie, panie prezesie, niech pan prezes zobaczy co ten Kucyk tutaj brzydkiego na nas wypisuje! nie wypowiadam się co do Piaseczna, co nie oznacza że nie zgadzam się ze stwierdzeniami Kolegi Buczka zawartymi w pewnym (http://750mm.pl/index.php?topic=3776.msg52574#msg52574) poście.  ;D

Cytuj
Nie wymagam, żebyś zaproponował: „Pomogę Wam to zrobić tak czy tak, a zobaczcie będzie lepiej, bo mam w tym doświadczenie”.

I bardzo dobrze! Przede wszystkim takie wpychanie się z pomocą jest nietaktowne i może być odbierane jako robienie z siebie eksperta (w Twoim mniemaniu wątpliwej jakości - więc jaki sens jest takiego eksperta brać?). Ponadto wymaganie takich rzeczy stawia mnie w rozkroku gdyż jak się przekonałem to że jedni chcieli by abym pomógł, stanowczo odrzucają inni będący zawsze w większości. I rodzi się sytuacja gdy między młotem a kowadłem odległość się gwałtownie zmniejsza. Poza tym ja mogę pomóc w kwestiach mechanicznych, czy eksploatacyjnych a nie menadżerskich. A to z dwóch powodów - po pierwsze jestem mechanikiem a nie menadżerem, po drugie (nawet gdybym był menadżerem) - pracuję w Piasecznie i gdzieś się wybrać mogę tylko okresowo, a najważniejsza zasada głosi że menadżer musi być na danej kolejce na okrągło, a nie na niej bywać.

Cytuj
Rady też dotyczą  w miarę dobrze prosperującej firmy, która może działać lepiej dzięki zmianom w organizacji.

To nie rady. To wskazanie kierunku - hej, spójrzcie tam! Oni postawili żagle i płyną na szerokie wody. Zobaczcie że można inaczej. A zmiany szczególnie są potrzebne aby przestać wciąż być na etapie pływania balią z kocem na kiju jako żagiel. Szczególnie zmiany sposobu myślenia i podejścia do materii. Zmiana tyczy przejścia od radującej zabawy w obowiązek który choć wymaga poświęceń i łączy się z dużym ryzykiem zapewni osiąganie samorealizacji.

Cytuj
Nazwałeś pośrednio wszystkich tych co działają na kolejce nieudacznikami bez żadnego przygotowania.

Dwa kwantyfikatory duże w jednym zdaniu. Nie nie należy ich stosować w dyskusjach, bo rzadko mają odzwierciedlenie w życiu, poza tym psują atmosferę i mogą być odebrane jako bezpodstawne oskarżenie. Tym razem jednak kategoria wzroku Kolegi pogorszyła się. W postach pokazuję jak radzą sobie najlepsi. Innych zaklasyfikowałem jako dobrych. Dopinguję ich aby wzmożonym treningiem osiągali osiągali wysokie rezultaty. I absolutnie nie naśmiewam się z dziwolągów.

Teraz kwestia menadżera na kolei w wydaniu Kolegi - może być nim, Twoim zdaniem, stowarzyszenie. W moim nie. Menadżer to człowiek z krwi i kości. Osoba fizycznie istniejąca. Kapitan na okręcie. Dowódca. Wiem, że Bóg jest w trzech osobach, ale kwestie natury teologicznej rozważymy kiedy indziej. Póki co widzę że idee demokracji są piękne, ale tylko tam gdzie są rządy silnej (i fachowej) ręki widzimy sukces, rozwój, ład. Sam Kolega wie, że jeśli pasażerowie podczas jazdy samochodem zaczynają łapać za kierownicę, przesiadać się, wysiadać w biegu, to w najlepszym przypadku samochód jedzie wężykiem, a i do rowu nierzadko zjedzie.

Co do wsparcia Rud przez samorządy - oto efekt właściwych ludzi o właściwych umiejętnościach i znajomościach na właściwych miejscach. Do tego trzeba dążyć - czytaj: powiększać swoje szeregi o takich właśnie ludzi. O tym dla przypomnienia traktuje mój post niemal z przed trzech lat http://750mm.pl/index.php?topic=2529.msg28614#msg28614 (http://750mm.pl/index.php?topic=2529.msg28614#msg28614) z którego dla leniwych wkleję cytat:

Widzę, że w wielu Kolegach jest wiele dobrych chęci i mają oni zapał do wskrzeszenia umierających kolejek. Tylko, że dobrymi chęciami jest co wybrukowane?.. No właśnie.
W umysłach przeciętnych MK to jeżdżenie za wszelką cenę jest dla kolei najwyższym celem, zaś cięcie krzaków spełnieniem. Natomiast kwestie prawdziwego pozyskiwania środków finansowych na jej zachowanie dla potomności zdają się być odległe niczym loty na księżyc. Nie o jakimś śmiesznym datku na farbę mówię, ale o 6 – 7 – 8 cyfrowych subwencjach z którymi już można coś konkretnego zrobić. Czy nie mam racji, że wśród wolontariuszy dominują nastolatkowie z trądzikiem, zaś nie stara się wciągnąć do współpracy na rzecz ratowania kolejek wpływowe, poważne osoby?
Czy czasem nie warto zamienić drelich na garnitur i zamiast ciąć krzaczki zaprosić starostę na dobry obiad z zimną wódeczką i w ten sposób pomóc kolejce przekonując, że jesteście fajnymi ludźmi i polobbować opowiadając samorządowcowi w miłej atmosferze o Waszych problemach i możliwościach rozwoju!? Co szkodzi trzymać sztamę z dyrektorem banku, radnym, szefem wydziału starostwa, komendantem Policji?...

 
Cytuj
Ten człowiek (Kucyk - przypis Kucyka) zdecydował się podważyć sens bycia wolontariuszem

Tutaj znów kategoria wzroku pogorszona, ale wykorzystam to zdanie. Podważam sens działań wolontariuszy jeśli mają być to działania nieskoordynowane. Wtedy praca idzie na marne. Ludzie wartościowi szybko się wykruszają bo nie widzą sensu takiej zabawy. Ludzie konkretni lubią konkrety. Poważne wyzwania dające im satysfakcję z ich realizacji. Tylko do tego potrzeba, jeszcze raz napiszę, menadżera, kapitana czy dowódcy który całość ogarnie i ustawi każdego w zespole tak, aby ten mechanizm naprawdę działał, a nie żeby każdy trybik się indywidualnie kręcił w bliżej nieokreślonym kierunku zawadzając jednocześnie o inne.

He, a na koniec, to owszem raz byłem, wódkę wypiłem, ogórkiem zakąsiłem i się nie zraziłem. Mało tego - po pijaku złożyłem deklarację - a jaką? Niech Kolega się przejdzie na stację - tam się Kolega dowie.  ;D


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: djsv on 25 Lutego 2012, 17:42:53
Jaki kolega skromny. Cytuje własne posty. I jeszcze pamięta "2 lata temu napisałem to a 3 lata temu tamto" (i to prawie przy 2 tysiącach wiadomości). Na prawdę jestem pełen podziwu bo ja nie pamiętam co napisałem w postach pół roku do tyłu. Gratuluje pamięci:)

Każdy w bytomskiej kolejce wie, że powinno być inaczej niż jest. Każdy wie o tym, że tamtej czy innej kolejce się udało, nie jest to wiedza tajemna. Na razie nikt się nie trafił, kto mógłby coś więcej podziałać. I to konkrety a nie przyjdzie pogada, że tamci mają tak i tak i tu ma być tak samo. Więc na razie robi się co można.

Ty Kucyk już co najmniej 3 rok pieprzysz w tym temacie i jakoś nie wiele to daje. Więc zamiast pieprzyć tu na forum, weź się za babę. Takie pieprzenie uszczęśliwi co najmniej 1 osobę. A z drugiej strony słyszałem też gdzieś: "Jak nie możesz nic zmienić - zmień temat".

P.S. Zinterpretować Twoje wypowiedzi jest bardzo trudno. Za dużo tekstu produkujesz, za mało w nich treści. Startuj do rządu - pasujesz idealnie.
(http://750mm.pl/Themes/750mm/images/warnwarn.gif) Normalnie za takie zachowanie powinno być zbanowanie, ale może kolega trochę zejdzie z tonu - póki co ostrzeżenie.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: AXEL on 25 Lutego 2012, 18:13:23
Ty Kucyk już co najmniej 3 rok pieprzysz w tym temacie i jakoś nie wiele to daje. Więc zamiast pieprzyć tu na forum, weź się za babę. Takie pieprzenie uszczęśliwi co najmniej 1 osobę. A z drugiej strony słyszałem też gdzieś: "Jak nie możesz nic zmienić - zmień temat".
 

Tobie kolego djsv chyba całkiem się styki zwarły i nadmiarowy wywalił. Pieprzyć to Ty możesz na pl.misc.kolej bo tam cię nie wyrzucą a tu - wnoszę by tego popaprańca po prostu zbanować za język jakiego uzywa. Ot co...
(http://750mm.pl/Themes/750mm/images/warnwarn.gif) Żądasz kultury - zachowaj ją sam. // PN


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: Leśny Dziadek on 25 Lutego 2012, 18:31:52
P.S. Zinterpretować Twoje wypowiedzi jest bardzo trudno.  

P.S. o, tu widzisz, kolego, leży twój problem  ;D
Nie łam się, i nie wstydź, każdy ma jakiś poziom, powyżej którego już się robi "bardzo trudno" hehe

P.S. II - widzę, już widzę dwie niebieskie kropki ?


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: Kucyk on 25 Lutego 2012, 18:45:16
Kolego Djsv czemu służyć ma taki post? Skoro prowadzimy publiczną debatę o miodzie i jego znaczeniu w przyrodzie która może (choć wcale nie musi) przynieść jakieś zmiany na lepsze, to warto podchodzić do niej z argumentami a nie emocjami. Nie piszę swych postów bo mam natręctwa klepania w klawiaturę. Piszę je, gdyż na tym zacnym forum od lat prowadzimy polemikę dotyczącą modelu przyszłości kolei wąskotorowych. Tutaj słowa napisane nie oznaczają że zostaną wprowadzone w czyn. Tutaj ścierają się poglądy różnych stron z których mądry wędką wyłowi twórcze idee, a głupi będzie szukał taniej sensacji mieszając w tym stawie patykiem. Nie pozwól aby zacne gremium zamiast do wędkarzy zaliczało Cię do patyczkarzy. Machaj wędą - ryby będą!

Cytuj
ja nie pamiętam co napisałem w postach pół roku do tyłu
Na to polecam Bilobil.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: djsv on 25 Lutego 2012, 21:27:52
Bilobil nie pomoże. Praca na delegacjach nie pozwala na pamiętanie długo wszystkiego (a już zwłaszcza postów na forum). Po prostu ważniejsze sprawy robią dziury w pamięci.

Nikt mi nie wmówi, że posty Kucyka trzymają się kupy, dlatego można interpretować jest bardzo dwuznacznie. Mniejsza o przykłady bo to nie ma sensu ta dyskusja. Lepiej się wziąć do roboty.

Na zakończenie chciałbym polecić dwie książki, które w prosty sposób pokazują jaki sposób "myślenia biznesowego" jest właściwy (podkreślam to są ludzie, którym się udało):

Bogaty ojciec, biedny ojciec - Robert Kiyosaki
Efekt Motyla - Kamil Cebulski




Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: Kucyk on 25 Lutego 2012, 21:42:29
Lepiej się wziąć do roboty
Bardzo słusznie! Zatem, jeśli Kolega pozwoli, wrócimy do dyskusji w kwestiach menadżerskich, bo jak pisałem skrobanie szyny z rdzy czy cięcie badyli to zabawa a nie zarządzanie koleją. Choć niektórzy widzą w tych czynnościach swe spełnienie.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: djsv on 25 Lutego 2012, 22:11:10
Mówiąc do roboty miałem na myśli zaprojektowanie jednej pierdołki dla kolejki. Z racji przebywania w Monachium nie bardzo uśmiecha mi się jechać do Bytomia wycinać krzaki. Jednak chwilę mogę od czasu do czasu chwilę poświęcić na odpisanie w temacie. Podkreśliłeś to, że nie jesteś menadżerem ale może masz jakieś pomysły, które by mogły zainteresować ewentualnego kandydata na menadżera kolejki. Powiedzmy podaj ze 3 propozycje.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: agneskate on 27 Lutego 2012, 09:16:43
Dyskusję o "moderowaniu" przeniosłam tutaj. (http://750mm.pl/index.php?topic=3800.msg52994#msg52994)


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: RezerwA on 27 Lutego 2012, 16:36:35
...sie macie ludzie...
panowie może lepiej zamkniemy ten temat,wszyscy wiemy kasy nie ma! Regenerować podzespoły i zawory trzeba!
W warunkach jakie są w Bytomiu jest nie możliwe ,wiec się prosi żeby ktoś to zrobił,i to też kosztuje.
Ważne że są zapaleńcy chcą aby wąskotorówki żyły i chwała im za to!


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: Kucyk on 27 Lutego 2012, 20:10:34
wszyscy wiemy kasy nie ma
Z takim malkontenckim podejściem to przez następne 100 lat będziemy kisić się po uszy w biedzie wymachując transparentem "Ratujmy kolej". Sensem działania nie powinno być trwanie w miejscu. Sensem powinien być progres i o tym cały czas staram się pisać. A że dla niektórych nie jest to oczywiste, no cóż - ja jednak z uporem maniaka, podbudowanym własnymi obserwacjami i doświadczeniami, twierdzę że jest realna szansa aby działać na kolejach lepiej. Co nie oznacza że obecne działania są złe.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: grzegorz_sykut on 27 Lutego 2012, 20:19:15
i tutaj podpisuję się pod Twoją teorią Kucyku obiema rękami.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: brok on 28 Lutego 2012, 12:07:59
wszyscy wiemy kasy nie ma
Z takim malkontenckim podejściem to przez następne 100 lat będziemy kisić się po uszy w biedzie wymachując transparentem "Ratujmy kolej". Sensem działania nie powinno być trwanie w miejscu. Sensem powinien być progres i o tym cały czas staram się pisać. A że dla niektórych nie jest to oczywiste, no cóż - ja jednak z uporem maniaka, podbudowanym własnymi obserwacjami i doświadczeniami, twierdzę że jest realna szansa aby działać na kolejach lepiej. Co nie oznacza że obecne działania są złe.

Pytanie za sto punktów, skoro kolejki wąskotorowe mogą stać się świetnym biznesem, to dlaczego biznes sam się do nich nie pcha, tak jak na przykład do klubów piłkarskich?
Gdyby wszystkie kolejki miały atrakcyjną lokalizację, do tego grunty w centrach miast, czy drogach krajowych, do tego odwiedzane byłby przez kilkaset tysięcy pasażerów (bilety 30 złotych w i więcej), a wagony przynajmniej te letnie pomalowane byłby w reklamy... a w dodatku strumieniem kasa płynęłaby z UE lub innych dotacji, bo sprawy własności byłby przejrzyście zapisane w księgach wieczystych...

A tak gasimy światło, bo wąskich szlaków uratowano zdecydowanie za dużo, czy szukamy alternatyw?


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: grzegorz_sykut on 28 Lutego 2012, 13:14:26
Cytuj
Pytanie za sto punktów, skoro kolejki wąskotorowe mogą stać się świetnym biznesem, to dlaczego biznes sam się do nich nie pcha, tak jak na przykład do klubów piłkarskich?

Myślę, że też niejasna do końca relacja na styku biznes-samorząd w takim układzie. Kto ma odpowiadać za co i z czego może czerpać zysk.
Biznes nie zawsze chce wchodzić w partyjne układy szczególnie lokalne, a politycy zazwyczaj wolą swoich popierać a nie obcych.

Cytuj
Gdyby wszystkie kolejki miały atrakcyjną lokalizację, do tego grunty w centrach miast, czy drogach krajowych, do tego odwiedzane byłby przez kilkaset tysięcy pasażerów (bilety 30 złotych w i więcej), a wagony przynajmniej te letnie pomalowane byłby w reklamy... a w dodatku strumieniem kasa płynęłaby z UE lub innych dotacji, bo sprawy własności byłby przejrzyście zapisane w księgach wieczystych...

A tak gasimy światło, bo wąskich szlaków uratowano zdecydowanie za dużo, czy szukamy alternatyw?

Od 10 lat szukamy alternatyw. A praktyka pokazuje, że przyszłość kolejek to wypadkowa pomiędzy młodzieńczą wolontariacką fantazją a materialnym, biznesowym podejściem ;)


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: brok on 28 Lutego 2012, 13:21:12
Od 10 lat szukamy alternatyw. A praktyka pokazuje, że przyszłość kolejek to wypadkowa pomiędzy młodzieńczą wolontariacką fantazją a materialnym, biznesowym podejściem ;)

To teraz ja podpiszę się dwiema rękami pod tym stwierdzeniem. Dlatego niech każdy robi swoje. :)



Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: Kucyk on 28 Lutego 2012, 14:02:11
niejasna do końca relacja na styku biznes-samorząd w takim układzie
O i tu mamy poruszoną przez Kolegę Grzegorza najważniejszą kwestię, o której nie pisałem jeszcze zbyt wiele skupiając się na sposobach gospodarowania ludzką energią!
Nie wolno zapominać o łączeniu się świata biznesu i polityki. Człowiek mający dobre znajomości i cieszący się powszechnym szacunkiem w kręgach samorządowych bez większych trudności wynegocjuje sobie model korzystny dla kolei p.t. Kto ma odpowiadać za co i z czego może czerpać zysk. Dzięki temu spektrum źródeł dochodu rozszerzać się może do tego stopnia że kolej nie musi jeździć aby zarabiać na siebie. Tak jest na przykład w Piasecznie. I takie zabezpieczenie jest naprawdę najważniejsze w sposobie finansowania bieżącego utrzymania kolei. Nakłady inwestycyjne które są zazwyczaj przeogromne, to już niestety kwestia dobrej woli samorządu ale i tu dobrze postawiony szef kolei będzie miał łatwiej niż grupa młodych wolontariuszy.

Dlatego niech każdy robi swoje.
Racja, ale niech to będzie przemyślane działanie a nie wykonywanie bliżej nieskoordynowanych ruchów.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: grzegorz_sykut on 28 Lutego 2012, 14:35:05
Cytuj
Człowiek mający dobre znajomości i cieszący się powszechnym szacunkiem w kręgach samorządowych bez większych trudności wynegocjuje sobie model korzystny dla kolei p.t. Kto ma odpowiadać za co i z czego może czerpać zysk.

To brzmi niestety jak przedruk z folderu przedwyborczego. Chylę czoła jeśli w Piasecznie udało się wypracować jakiś dobry model.
Niestety w większości gmin czy powiatów władza samorządowa rozdaje karty głównie ludziom ze swojej drużyny. To jest praktyka znana niemal wszędzie. Domyślam się, że w takim modelu każda władza po wygranych wyborach wyjmuje z rękawa swoich bizensmanów i mówi - to są ludzie z którymi teraz będziemy robić interesy. Nowi nam nie są potrzebni.

To niestety oznacza Kucyku, że nie idziemy w stronę profesjonalnej kolei, nie współpracujemy z najlepszymi tylko z tymi których znamy i dobrze nami się z nimi pije wódeczkę:D



 

 



Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: brok on 28 Lutego 2012, 15:42:22
Cytuj
Człowiek mający dobre znajomości i cieszący się powszechnym szacunkiem w kręgach samorządowych bez większych trudności wynegocjuje sobie model korzystny dla kolei p.t. Kto ma odpowiadać za co i z czego może czerpać zysk.

To brzmi niestety jak przedruk z folderu przedwyborczego. Chylę czoła jeśli w Piasecznie udało się wypracować jakiś dobry model.
Niestety w większości gmin czy powiatów władza samorządowa rozdaje karty głównie ludziom ze swojej drużyny. To jest praktyka znana niemal wszędzie. Domyślam się, że w takim modelu każda władza po wygranych wyborach wyjmuje z rękawa swoich bizensmanów i mówi - to są ludzie z którymi teraz będziemy robić interesy. Nowi nam nie są potrzebni.


I to jest w mojej opinii największe zagrożenie dla współczesnych kolejek, co cztery lata wybory i nowe miotły już furkoczą.

Dlatego, jak mawiał Linda w Psach Bandytą mogę być, nie politykiem - ale to tak na marginesie...


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: a cygan on 28 Lutego 2012, 20:27:05
Czytając wszystkie te wypowiedzi na temat modelu działania kolejek wąskotorowych, zadam pytanie o ocenę modelu "Płociczno".
Niestety, jeszcze tam nie byłem i nie mam zdania na ten temat. Fakt, na tym forum o Płocicznie jest "cisza" od 2009 roku. Jest tak dobrze że nie ma o czym pisać /?/, lub "robią swoje" bez "biadolenia"?


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: RezerwA on 29 Lutego 2012, 20:54:45
...sie macie ludzie...
Pracując u przewoznika kolejowego prywatnego,i zgłoszając że jestem wolontariuszem wąskiego toru oskarżono mnie o szpiegostwo gospodarcze. To jest paranoja!!!


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: Paweł Niemczuk on 01 Marca 2012, 00:09:58
@Andrzej Cygan - Płociczno to przedsięwzięcie czysto komercyjne. Prywatny przedsiębiorca dzierżawi tor od Lasów Państwowych, ma własny tabor. Kolejka jest elementem większego kompleksu turystycznego. I to właśnie, jak sądzę, jest kluczem do sukcesu. Kluczem do sukcesu Starachowic byłoby (niewykonalne, jak się wydaje) połączenie z Wielkim Piecem ...

Kolej nie może działać sobie a muzom. Musi albo wozić dokądś albo być jednym z elementów większej całości. Bez tego - marnie to wygląda.


Tytuł: Odp: Sukcesy a ich braki.
Wiadomość wysłana przez: kiler021 on 14 Marca 2012, 20:41:16
    Odpowiadając na wniosek otrzymany w dniu 28.02.2012r. o udzielenie informacji publicznej na temat taboru kolejowego i wydatków inwestycyjnych z nim związanych informuję:
Ad.1 Typ i ilość taboru kolejowego stacjonującego na stacji kolei wąskotorowej w Rudach stanowiącego własność Gminy Kuźnia Raciborska:
1) wagon towarowy węglarka seria Wddxh   8 sztuk
2) wagon brankard                                        2 sztuki
3) wagon osobowy seria Bxhpi                     3 sztuki
4) lokomotywa Lxd-2                                     2 sztuki
5) lokomotywa spalinowa WLS 150                1 sztuka
6) Lokomotywa 2 Wls 40                                1 sztuka
7) wagon platforma Pdxh                               1 sztuka
8 ) Wagon koleba                                            2 sztuki
9) Lokomotywa Wls 180                                  2 sztuki
10) lokomotywa spalinowa WLS 75                 1 sztuka
11) Wagon turystyczny                                   4 sztuki
12) Lokomotywa parowa wąskotorowa Las    1 sztuka
13) Drezyna spalinowa                                   1 sztuka
14) Wagon węglarka 4 osiowa                        1 sztuka
15) Wagon towarowy cysterna                       1 sztuka
16) Wagon 1 Aw "Świdnica"                             1 sztuka
17) Podwozia wagonów opolskich                   2 sztuki

Ad.2 Nakłady na zakupy taboru kolejowego poniesione przez Gminę w latach 2009-2011
1) 2009 rok:
a) drezyna spalinowa wąskotorowa   8 000,- zł
b) wagon węglarka 4 osiowa              8 000, - zł
2) 2010 rok:
nie zakupiono taboru
3) 2011 rok:
a) lokomotywa Lxd-2                          35 000, - zł
b) wagon towarowy cysterna              8 000, - zł

Ad.3 W Budżecie Gminy Kuźnia Raciborska na 2012 rok nie przewidziano środków na zakup taboru kolejowego.

Z up. Burmistrza
mgr inż. Małgorzata Pabian
Kierownik Referatu Gospodarki
Nieruchomościami, Rolnictwa
I Ochrony Środowiska