Szkoda, a już miałem nadzieję na wskazanie przez Ciebie, co dobrego wynika z setek tutejszych komentarzy na temat krośniewickiej, ot choćby kilku wybranych w tym wątku.
Założenie, że cokolwiek konkretnego może wynikać z internetowych dyskusji jest... cóż, bardzo naiwne. To tak, jakby oczekiwać konkretnych efektów regularnych spotkań przy piwie w barze (może poza problemami związanymi z regularnym nadużywaniem).
Większość osób przychodzi tu sobie po prostu poplotkować, pożartować i ewentualnie wymienić się informacjami czy opiniami na interesujący je temat. Jeśli ktoś robi coś konkretnego (a wiemy, że jest tu sporo takich osób), to zdecydowanie nie klepiąc w klawkę na forum lecz angażując swoje siły w tzw. realu. Niektórym jak widać zależy jednak na przenoszeniu tu jakichś osobistych wojenek, czego liczne przykłady mamy w krośniewickich (a wcześniej również mławskich) wątkach.
No ale widzisz, temat KKW mianem bagienka został określony przez tutejszego admina, dlaczego więc moje pytanie jest niby na poziomie rynsztokowy, napisałem przecież jedynie o puszczaniu bąków, czy jest w tym coś złego?
Jeśli prześledzisz dyskusję, to zauważysz, że większość ostrych i momentami agresywnych komentarzy pochodzi od Ciebie, drogi Mylene i od Franca. Jeśli wrócisz na pierwszą stronę, to sam zobaczysz, że to Wy dwaj od początku podnosicie temperaturę dyskusji jakimiś głupawymi uszczypliwościami czy wywlekaniem dziwacznych i mocno zakurzonych pretensji, które mało kogo poza Wami dziś obchodzą.
Robimy to, co chcemy i co możemy, bo SKKW jak każda tego typu organizacja zrzesza wolontariuszy, a nie pracowników i jak nam się znudzi, to się z kolejką pożegnamy, [ciach]
Jednocześnie jednak piszesz o jakichś "próbach usprawiedliwiania decyzji TPKKD o samorozwiązaniu" (bo tyle zrozumiałem z Twojej odpowiedzi na komentarz Kuca na początku dyskusji). Znudziło im się, to się pożegnali, na huk ciągniesz temat? TPKKD podobnie jak SKPL są już przeszłością Krośniewic. (This parrot is no more!) Więcej już nie pomogą ani nie zaszkodzą, więc po cholerę ciągle do nich wracać?
Także podsumowując, z tego co robimy na KKW nikt nie ma prawa nas rozliczać, czy od nas czegokolwiek wymagać, mieć do nas pretensje typu, że budynki się sypią, że tabor gnije, że rosną drzewa, że .... lub pytać dla kogo to robimy i co z tego wynika.
Generalnie zgadzam się z tym zdaniem, ale to działa też w drugą stronę. Nie licząc się z nikim i niczym nie możecie żądać uznania czy pochwał. Ba, musicie pogodzić się z tym, że inni będą wypowiadali swoje opinie nie licząc się z Wami.