gajos
|
|
« Odpowiedz #20 : 13 Maja 2009, 13:51:35 » |
0
|
Uprzedzę ciekawość innych i zapytam o V max. Nie katalogową tylko faktyczną Ta oficjalną tu, a nieoficjalną poproszę na priv Po necie krążą legendy o jego osiągach...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
MK-waskotorowiec
|
|
« Odpowiedz #21 : 13 Maja 2009, 15:28:40 » |
0
|
Oficjalnie 35 km/h, a w praktyce około 60 km/h (na SwKD potwierdzone).
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Kucyk
|
|
« Odpowiedz #22 : 13 Maja 2009, 15:40:54 » |
0
|
Oficjalnie 35 km/h, a w praktyce około 60 km/h Ta, 160. Kolego, nie da rady przekroczyć tym czajnikiem (mówię o serii Px48) 45km/h. Nawet najszybszy Px z Gryfic testowany przeze mnie osobiście mało z szyn nie wyskoczy przy 45. Jechałem raz Lxd2 60km/h i to na dobrym torze 1000mm a myślałem, że jadę 100. Prędkości na wąskim torze są zawrotne. Ale tylko dla rządnych sensacji MK, rzeczywistość mówi co innego... Przypomniało mi się, jak za młodego nabierano mnie na takie "OPOWIEŚCI SZTOKEROWE"... :razz: Są to różnego rodzaju opowieści dziwnej treści powtarzane przez kolejarzy. Dom typowych należą: - jazda z pociągiem 2600t lokomotywą serii Ty51 z zepsutym podajnikiem węgla i to, że bez problemu pomocnik obsłużył palenisko ręcznie nie wydłużając czasu jazdy, a nawet go skracając (stąd wzięła się nazwa). - jazda parowozem Px48 z prędkością 70km/h (adekwatnie Pt47 i 140) i taka jazda na łukach, aż się koła do wewnętrznej strony z szyn unosiły. - opowieść o pomocniku, który chciał się wcześniej zerwać do domu i maszyniście tak piec wyłożył, że parowóz bez dorzucania do paleniska przejechał (z pociągiem) 50km. - opowieść jak to, gdy jednostka się ślizgała i jechać pod górę nie mogła, maszynista polecił kierownikowi przegonić wszystkich pasażerów do wagonu silnikowego i w ten sposób dociążył go, co zlikwidowało poślizg ( w wersji ekstremalnej, ty maszynista lokomotywy elektrycznej jak mu się ślizgała drugi pantograf podnosił aby mocniej ją do szyn docisnął). - jazda z pociągiem lokomotywą elektryczną z Katowic do Warszawy przy awarii sprężarek powietrznych. Do popełniania przewodu maszynista używał powietrza tłoczonego przez sprężareczkę (sprężarusię) od podnoszenia pantografów... Kolego MK, nie należy wierzyć we wszystko co się na kolei opowiada. Pozdrawiam! Janusz.
|
|
|
Zapisane
|
Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach. (Edmund Burke)
|
|
|
Marcin117
|
|
« Odpowiedz #23 : 13 Maja 2009, 17:08:55 » |
0
|
maszynista lokomotywy elektrycznej jak mu się ślizgała drugi pantograf podnosił aby mocniej ją do szyn docisnął Ten mi się podobał najbardziej.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
MK-waskotorowiec
|
|
« Odpowiedz #24 : 13 Maja 2009, 20:11:25 » |
0
|
Mnie Pan Dariusz na SwKD powiedział, że w latach 60-tych jak byli tormistrzowie to Px-y bez problemu jeździły 60 km/h. Czy to prawda, to nie wiem, ale mam Go za rozsądnego człowieka.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Romas
|
|
« Odpowiedz #25 : 13 Maja 2009, 20:59:31 » |
0
|
- jazda parowozem Px48 z prędkością 70km/h No to z tej samej beczki. "My to Panie Px-em z Rzepedzi do Smolnika, na pusto lecieliśmy 80 km/h a potem to żeśmy tą maszynką prosto na już przygotowany teren skansenu w Majdanie wjechaliśmy". Zasłyszane ok.2000 roku od dawnego pracownika kolejki.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Kucyk
|
|
« Odpowiedz #26 : 13 Maja 2009, 22:14:13 » |
0
|
@MK-wąskotorowiec He, a skąd "Pan Dariusz na SwKD" mógł wiedzieć, że to było 60, a nie na przykład 59km/h, skoro prędkościomierzy nie było..? :razz:
Koniec złośliwości, czas na konkrety! Px trzęsie niemiłosiernie po przekroczeniu 35km/h i nasila się to niesamowicie tak, że przy 45 przyjemności z jazdy już nim nie ma. Kiedyś pognałem gryfickiego Px'a luzem ponad tą granicę to pełne gacie miałem, że na bok zaraz się wyłoży, bądź korby poodpadają. Podobnie było, gdy w październiku 2000r. wracaliśmy doczepieni na końcu składu 6 klas ciągniętych przez tandem Lxd2 z ostatniego "Robaczywego Jabłka" z Małej Wsi. Wtedy piaseczyński czajnik przekraczał wszelkie możliwe granice prędkości, ale zaznaczam, że nie brał on czynnego udziału w prowadzeniu pociągu.
Teraz odpowiedź na pytanie kolegi Drezyniarza dotyczące zużycia paliwa i wody przez Px'a.
KK Klan ma tu rację. Ile się w niego wleje i wrzuci, to tyle on zje i wypije. Na trasę do Tarczyna i z powrotem (30km) przy przeciętnym składzie (mam na myśli skład, a nie coś co brzmi tylko jak skąd czyli 1-2 wagony) pójdzie z 500kg węgla, z czego trzecia część na rozpalenie, zaś wody ze 2 tys. litrów. Ale należy zauważyć, że nie jest to normalna eksploatacja, bo postoje piknikowe długie są i to generuje zwiększoną konsumpcję paliwa. Podobnie jest w sochaczewskim Px29. Dla porównania gryficki czajnik, dla którego przewidziano o wiele bardziej forsowny rozkład jazdy (160km dziennie w prawie ciągłym ruchu) przy porównywalnym średnim obciążeniu pochłania ok. 1200kg węgla na dobę, zaś wody w okolicach 10 tyś. litrów. Daje się zauważyć że im większa prędkość i stabilność jazdy, tym mniej paliwa idzie. Ja tam najbardziej lubię takie pociągi co tylko przejazd jest, najlepiej nocny. Wtedy się grzeje co fabryka dała (dobra widoczność na przejazdach) i oszczędność węgla jest nieporównywalna do wycieczek gdzie co chwila się staje i rusza. Dużą rolę dla zużycia paliwa odgrywa sposób jazdy. Im bardziej jest on asekuracyjny i niepewny, tym bardziej z tendra ubywa. Dobry mechanior (cytując za Zaporą z "Człowieka na torze") ma mocną rękę i jak zechce zrobi dużą oszczędność.
No i tyle słów ewangelicznych na dzisiejszą uroczystość. Jakieś pytania są jeszcze?
|
|
|
Zapisane
|
Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach. (Edmund Burke)
|
|
|
Drezyniarz
Młotkowy
Długość toru:: 113 m
W terenie
Cenzura to początek DYKTATURY
|
|
« Odpowiedz #27 : 13 Maja 2009, 22:27:16 » |
0
|
No to czajniczek apetycik ma, wie co dobre w życiu jest, lubi dodrze zjeść a do tego dobrze POPIĆ
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Kucyk
|
|
« Odpowiedz #28 : 13 Maja 2009, 22:42:59 » |
0
|
Taka zasada pierworodna: Maszyna godna pije do dna! To jest prawo, co wszystkich kusi Czajnik nie kaktus - napić się musi
|
|
|
Zapisane
|
Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach. (Edmund Burke)
|
|
|
Kucyk
|
|
« Odpowiedz #29 : 14 Maja 2009, 08:31:02 » |
0
|
@Gajos - Odpowiedź na twoje offtopowe, czajnikowe pytanie zadane w temacie reaktywacji ruchu do Grójca Żeby nie było oftopu to przy okazji pytanie od czapy: Ile żużlu po niedzielnych turystach potrafi wysr.. spod siebie nasz Nergal48-3817? Pojemność popielnika pozwala, przy zastosowaniu dobrego węgla kamiennego (nie mylić z kamieniem węgielnym), na trzydniową pracę bez opróżniania. Po tym czasie 3-4 solidne taki (duże taczki) towaru do kanału idą. A propos robienia kupy przez czajnik, to pozwolę zacytować samego siebie z forum Krainy Żywych Maszyn dotyczący owych czynności. Obrządzanie parowozu vs czynności życiowe: Po udaniu się na nawęglanie (spacer do spożywczaka), sypnięciu do pieca (zjedzeniu czegoś) i pociągnięciu inżektorem (napiciu się) można odpowietrzyć układ (beknąć), uważając tylko, aby wody nie porwało (pawik). Następnie powinno się wywalić popielnik na kanale (iść się wysrać do klopa) i zalać żużel (spuścić wodę). Czynność tą można połączyć z odmuleniem kotła (odlaniem się), dobrze, jeśli przy okazji zawór zerwie (pierdnięcie pruk!), lub nawet zagra (przeciągłe pierdnięcie prrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrryyyyyk!). Na koniec przedmuchujemy szkła (smarkamy najlepiej bez użycia chusteczki, czyli z dwururki)...
|
|
|
Zapisane
|
Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach. (Edmund Burke)
|
|
|
gajos
|
|
« Odpowiedz #30 : 14 Maja 2009, 08:52:38 » |
0
|
Z powody hm, ślepoty? pomyliłem tematy A o czynnościach życiowych już tam czytałem niezłe niezłe
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Dariusz
|
|
« Odpowiedz #31 : 14 Maja 2009, 17:31:59 » |
0
|
Oficjalnie 35 km/h, a w praktyce około 60 km/h Ta, 160. Kolego, nie da rady przekroczyć tym czajnikiem (mówię o serii Px48) 45km/h. Nawet najszybszy Px z Gryfic testowany przeze mnie osobiście mało z szyn nie wyskoczy przy 45. Jechałem raz Lxd2 60km/h i to na dobrym torze 1000mm a myślałem, że jadę 100. Prędkości na wąskim torze są zawrotne. Ale tylko dla rządnych sensacji MK, rzeczywistość mówi co innego... Januszu, z całym szacunkiem dla Twojego doświadczenia, ale podstawowy błąd, który popełniasz to odnoszenie się do tematu poprzez metodę "tu i teraz". Tymczasem rozmawiamy o czasach świetności kolei jędrzejowskiej, idealnego utrzymania szlaków poprzez toromistrzów gęsto rozmieszczonych odcinków drogowych. Jak również o parowozach mających często nie więcej jak 10 lat utrzymanych w doskonałym stanie przez jeszcze przedwojennych fachowców. Jeszcze raz zapytałem o ten temat i otrzymałem te same odpowiedzi. Przede wszystkim fałszywym jest przyjmowanie że mówimy o prędkościach tego rzędu w normalnej trakcji. Rozmawiamy tu o prędkościach chwilowych, osiąganych na prostych odcinkach ze spadkiem (np. takim doskonale nadającym się do tego odcinkiem był szlak od drugiego przejazdu w Chmielniku do Sędziejowic). Pozwalali sobie na to bardzo dobrzy mechanicy, doskonale świadomi swoich umiejętności, możliwości maszyny i szlaku. A że była to "wyższa szkoła jazdy" świadczą fakty wykolejeń całych składów, kiedy to zbyt pewni siebie mechanicy przy dojściu do łuku w panice hamowali rozpędzony skład doprowadzając do wywalenia wagonów na obie strony. Oczywiście nie było haslerów, ale było nieformalne współzawodnictwo i pomiary czasów przejścia pomiędzy hektometrami. Nawiązując do tematu jeszcze w latach 70-tych, ostatnim dobrym czasie JKD, na podobnych zasadach składy z rumunami osiągały 50 km/h. Co do Twoich uwag o zachowaniu się Px na dzisiejszych szlakach i na aktualny stan techniczny tych maszyn jak najbardziej się zgadzam.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Kucyk
|
|
« Odpowiedz #32 : 14 Maja 2009, 20:47:35 » |
0
|
Hej, Darku! Miło mieć Ciebie za adwersarza! :grin:
Ja z doświadczenia wiem tylko, że 48 strasznie trzęsie i to bez względu na stan toru. Taka jest jego natura o nazwie dynamiczne niewyważenie mas. Jeździłem na parowozach – klekotach, jak również na tych co wprost z naprawy wróciły z ciasnymi panewkami i bez luzów w układzie biegowym. Wszystkie niespokojnie biegły przy przekraczaniu 4 dyszek ze składem. Jakoś się nie zrozumieliśmy, że chodziło mi o pracę pociągową, a nie jazdę lokiem, więc za zaistniałe zamieszanie przepraszam. Swoim czajnikiem też luzem goniłem ostro, ale niewiele miało to wspólnego z jazdą. To były testy, które odbywają się w imię zasady "gazu kurwie, aż się urwie". Tylko od normalnej eksploatacji przy pociągu odróżnia je cel: albo się czajnoir ma się na nich rozwalić, albo będzie jeździł. Z innymi jednostkami taborowymi podobnie się rzecz ma. Np. podczas testów wagonu Kdxh mającego wejść do użytku wykonywaliśmy, aby sprawdzić jakość jego biegu, na odcinku Głosków – Runów przebiegi rumunem przy prędkości 60km/h (łatwo sprawdzić bo wtedy kilos robi się w 60s.). Testy wypadły pomyślnie, ale nikt nie grzeje teraz nim 60. Z pociągami transporterowymi też były przypadki zamykania szafy (55km/h) jeszcze w połowie lat '90, ale przy okazji czasem na łuku następował rozładunek Eaos'a (i to na wywrotnicy bocznej) nie koniecznie w tym miejscu, gdzie był przewidziany.
Wracając do parowozów i ich prędkości to nasuwa mi się porównanie opowieści kolejarzy (i niektórych MK) do wędkarskich gawęd, w których złowiona ryba rooooośnie z każdym kolejnym opowiadaniem o jej złowieniu...
P.S. W 2002r. czajnikiem przeprowadziliśmy skład 4 klas z Grójca do Piaseczna (28km) w czasie 55 minut, ale chyba to se ne wrati ...
Serdecznie pozdrawiam!
|
|
|
Zapisane
|
Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach. (Edmund Burke)
|
|
|
gagarek
Młotkowy
Długość toru:: 77 m
W terenie
|
|
« Odpowiedz #33 : 17 Maja 2009, 21:30:50 » |
0
|
A tak sobie jeszcze zadam pytanie dotyczące tytułowego Peksia. Po co pod zderzakiem na tendrze został zainstalowany sprzęg rodem z toru normalnego?? Zastanawiałem się długo, ale żaden pomysł mi nie przyszedł do głowy, tym bardziej że tylko na tym tendrze to zauważyłem.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Kucyk
|
|
« Odpowiedz #34 : 18 Maja 2009, 08:22:29 » |
0
|
To był taki standard łączenia taboru na kolejach pomorskich, z których przyszło podwozie do naszego składaczka. Sprzęg istotnie jest identyczny co do konstrukcji ze sprzęgami normalnotorowymi, jednak jest od niego ze trzy razy mniejszy. Co do zagadki, czemu jest tylko na tendrze, to żadnej sensacji nie będzie, gdyż sprawa jest prozaiczna, mianowicie sprzęg z przodu zdemontowałem podczas naprawy podwozia w 2001r. bo przeszkadzał w podniesieniu parowozu. Potem, jako zbędny nie został ponownie zabudowany...
|
|
|
Zapisane
|
Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach. (Edmund Burke)
|
|
|
Kucyk
|
|
« Odpowiedz #35 : 05 Czerwca 2009, 12:31:54 » |
0
|
Ciekawą wiadomość dotyczącą moich dywagacji o tytułowym parowozie-składaku przysłał mi niegdysiejszy członek forum 750mm. Kolega ten z jakichś powodów nie chciał sam zamieścić owych wiadomości ( :shock: co dział moderacji Mu musiał zrobić, aż się boję myśleć...), ale pozwolił mi na to, zatem prezentuję wiedzę Kolegi, nazwijmy Go – Znalazcy. Kolega Znalazca poddaje pod wątpliwość moje słowa, że do budowy 3917 użyto części od 3913 i 3900. No dobra - miałem jeszcze skonsultować się z jednym maszynistą z Białogardu i jednym z Koszalina, ale (tu była nazwa męskiego narządu płciowego – przyp. Kucyka), wysyłam to co ustaliłem, bo jak tak będę o każde (tu była potoczna nazwa odchodów stałych - przyp. Kucyka) pytał, to 2 lata to będę szczegóły ustalał.
Px48-3913 - przydziały: 1974 - WMD Koszalin; 197x - los nieznany; 197x - WMD Białogard; 19xx - los nieznany; 1990 - sprzedany do Niemiec.
1974 - wg speców wąskotorowych parowóz zaczynał służbę w Koszalinie; 1979 - kwiecień - parowóz na pewno jeździł w Białogardzie - dowód książka kontroli z WMD Białogard; Co się działo z tym parowozem później pieron wie. Od 1984 roku na pewno nie jeździł już w Białogardzie - dowód książka wejścia / wyjścia. Prawdopodobnie finałowo parowóz wylądował w Gryficach przed rokiem 1986, bo wtedy decyzją ZKD wycofano z ruchu parowozy na Pomorskich KD. Pod płot - do Koszalina - gdzie parowozy wycofano już wcześniej, trafiło w 86 roku 5 parowozów z Białogardu i na 99% 3913 tam nie było, bo między 84 a 86 rokiem nie jeździł w Białogardzie na pewno. W Ińsku odstawionych parowozów też zostało kilka. Wraki nich dotrwały do lat 90tych. Więcej jak 4-5 sztuk łącznie raczej tam naraz nigdy być nie mogło, więc Ińsko także odpada. Pozostają Dobra Nowogardzkie lub Gryfice, i ja na te ostatnie stawiam. Powodem jest to, że Niemcy kupowali z Gryfic dużo różnych rzeczy w latach 80/90. W tych transakcjach udział brała także Gryficka placówka Muzeum Kolejnictwa, która wspólnie z konserwatorami zabytków wydawała opinie zezwalające na wywóz za granice. 1990 - kupiony przez Niemców parowóz został naprawiony przez Interlok w Pile, po naprawie próbne jazdy tego parowozu były m.in. na szlaku Trąbki - Ińsko, do dzisiaj ten parowóz jeździ na Brohltal Schmalspureisenbahn, oznaczony jako VI.
Px48-3900 - przydziały: 1969 - WMD Białogard; 19xx - los nieznany; 19xx - WMD Białogard; 1985 – złomowany.
Wg speców wąskotorowych ten parowóz zaczynał swoją służbę 2 czerwca 1969 roku Dobrach Nowogardzkich, a żywota dokonał w Ińsku - jednak wg mieszkańców Białogardu historia tego parowozu jest zgoła odmienna i jest ona następująca: 1969 - do Białogardu przychodzi on z ZNTK Nowy Sącz - dowód relacje mieszkańca Białogardu jego dziadek rozpalał ten parowóz i był jednym z wytypowanych do jazdy "nowością", relacje te potwierdza maszynista - wujek owego mieszkańca, jego dziadek jeździł tym parowozem długo - przynajmniej zawsze gdy był on na stanie WMD Białogard, nasuwa się takowe pytanie - czy to on przepalił w nim kocioł hehe? Co się działo z parowozem w między 69 a 84 rokiem czort jeden wie, wg relacji tych ludzi parowóz w Białogardzie jeździł często. 1984 - 14-31 grudnia – na pewno jeździ on na Białogardzie - dowód książka wejścia / wyjścia. 1985 - do 3 stycznia jeździ na Białogardzie - dowód książka wejścia / wyjścia. 1985 - wg wspomnianych osób z Białogardu - parowóz został wycofany z ruchu, bo miał przepalony kocioł i został złomowany (tak twierdził wnuk maszynisty dziadka), lub co jest bardziej prawdopodobne, wysłany na kasację do WMD Gryfice (tak twierdził jego wujek).
Jak było naprawdę z tym parowozem chyba nikt się nigdy nie dowie. Bardzo pomogło by ustalenie jakie były dokładnie numery parowozów wraków z Ińska – w roku 1990 Darek Podsiadły z NKD widział je, ale już wtedy były to nie do ustalenia numery, bo były rozbebeszone bez kotłów (o ile on pamięta były to 3 parowozy tak mi mówił) – kotły PKP sprzedało okolicznym rolnikom do szklarni i innych tego typu biznesów. Powszechnie utarła się opinia, że jednym z nich był 3903 i chyba nie ma powodów by nie wierzyć. Mogę ci powiedzieć, że wg mnie drugim z nich był 3904 – bo (...) ma formularz tego parowozu i ostatnie wpisy są tam z Ińska – styczeń 86 przebieg 1940km czyli prawdopodobnie tam go zastał czerwiec 86, gdy ZKD Szczecin nakazało wycofać parowozy. Wg mnie do tego 3 wraka dawcy kandyduje tylko 5 numerów 3902, 3905, 3909, 3911, 3914 – w nich należy szukać źródła przeszczepu w parowozie 3917.
3913 – wykluczone na 100%, choć kwestia czy szkopy go kupiły z Gryfic jest otwarta; 3900 – ja wierzę Białogardziakom więc osobiście też go wykluczam. Kolego Znalazco! Wykonałeś kawał dobrej roboty i nie zaprzeczę, że się bardzo starałeś, co robi wielkie wrażenie, za to masz u mnie wielki szacun i dozgonną wdzięczność. Absolutnie nie zamierzam podważać prawdy historycznej, tylko jak inaczej mam wytłumaczyć sobie numery "3913" wybite na wszystkich osiach czajnika, którym jeżdżę? A numery "3900" wybite na części klinów maźniczych?... Rozebrałem na części pierwsze ten parowóz 2 razy (złożyłem też 2, jakby ktoś miał wątpliwości...) i znam kilka jego ciekawych tajemnic. Zaś wracając do tematu, to wszystkiemu winna rotacja części, która była powszechna podczas napraw parowozów. Ja stwierdziłem to, co widzę, zaś nie twierdzę, że osie były bezpośrednio brane z maszyny, którą kupili Niemcy. Pozdrawiam Kolegę Znalazcę i jeszcze raz dziękuję za wykonaną przez niego pracę archeologiczną. Janusz.
|
|
|
Zapisane
|
Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach. (Edmund Burke)
|
|
|
Kucyk
|
|
« Odpowiedz #36 : 24 Czerwca 2009, 18:20:13 » |
0
|
Wiem, że nie należy pisać posta pod postem, ale jako, że nikt nie chce jakoś rozwijać tematu, to zrobię to sam :razz: (właściwie, to poprzedniego posta napisał Znalazca, więc chyba ostrzeżenia nie będzie..?) Zdjęcie poniższe, otrzymane od Kolegi Drezyniarza, przedstawia coś co lubię, mianowicie parowóz w pełnym biegu, a nie jakieś pitu - pitu na manewrach. P.S. Niedługo zamieszczę posta o tuningu owego czajnika... Px48-3917 przy 1211 mija p.o. Runów. 21 czerwca 2009r.
|
|
|
Zapisane
|
Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach. (Edmund Burke)
|
|
|
andrzej2110
|
|
« Odpowiedz #37 : 24 Czerwca 2009, 18:24:37 » |
0
|
chyba setkę ciągnie
|
|
|
Zapisane
|
Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym. Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym terminie. Ponadto autor zastrzega sobie pr
|
|
|
Leśny Dziadek
|
|
« Odpowiedz #38 : 24 Czerwca 2009, 18:53:38 » |
0
|
A ta butelka w ręku pana maszynisty.... Pewnie - na trzeźwo nikt się nie poważy :cool:
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
KLAN PALUCHOWSKICH
|
|
« Odpowiedz #39 : 24 Czerwca 2009, 20:06:39 » |
0
|
P.S. Niedługo zamieszczę posta o tuningu owego czajnika... Rzucić na glebę, dać 21" felunek, do tego ze dwa lotex-y, zainstalowac magnetyzery, (teraz na Allegro jest promocja, kup wiado magnetyzera kieleckiego, owiewkę od jelcza dostaniesz gratis), co jeszcze... podświetlenie z diód LED, sound systemik na tender no i dodająca 10KM mocy naklejka PIONEER TUNING STARS obowiązkowo. :twisted: :twisted: :twisted: :twisted: Owiewka od Jelcza, spojler z tektury, daleko temu do wypasionej fury...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|