@Emibe
Już wracamy, tylko jeszcze jeden krótki mój pościk w sprawach ogólnych.
@ Powerpack
To jest MoonMen. Z planety Jacksona.
@Gajos (ale to do poprzedniego Twojego posta)
Za nonsensopedią:
Warszawiak Mocny – piwo z Browaru Konstancin (a więc Kolej Wilanowska!!! – przyp. Kuca) nie tak mocne, jak go malują, ale swoje 7% posiada. Piwko to jest dość „niszowe” i ciężkie do kupienia. Pierwsze kilka łyków sugeruje niejakie przeterminowanie trunku, potem przychodzi uczucie, iż spirytus został niezbyt dokładnie rozmieszany z piwem, następnie nachodzą nas refleksje na temat genetycznie modyfikowanego chmielu. Jednak po wypiciu 2/3 butelek mamy już tylko ochotę na sycenie naszego przewodu pokarmowego tym napojem. Nie polecane jest mieszanie Warszawiaka z innymi piwami, gdyż z powodu różnic smakowych może dojść do tzw. szoku smakowego i trwałego porażenia kubków smakowych.
Piwo dostępne, oprócz standardowych butelek zwrotnych 0,5 l, także w estetycznych „granatach” o tej samej pojemności.
Ale teraz trochę na poważniej.
O czym innym chcę napisać dziś. Mianowicie o sposobie odbierania rzeczywistości -
off topa nie będzie, bo wstęp posta zawiera treść wyraźnie pachnącą trunkami na wąskim torze.
Poniższe myśli moje kieruję do dziwiących się czasem treścią moich postów Kolegów z tego oto zacnego forum 750mm, a w szczególności do Foresta i Projecta ps.
Ludzie którzy odbierają wszystko w życiu na serio często wyniszczają sami siebie wewnętrznie przejmowaniem się "a co będzie" i dlatego szybko łączą się z Matką Ziemią wąchając kwiatki od spodu. Długowiecznymi najczęściej są ci, którzy świat odbierają "na luzie" czyli z przymrużeniem oka. Co to ma wspólnego z tematem? Otóż nie należy trunków na torze traktować zbyt poważnie, bo jeżeli tak się czyni, to samemu sobie skraca się życie.
Historia Polski i Polaków jest ściśle związana ze spożywaniem napojów pijackich. Polak nigdy nie stronił od kielicha i czytając choćby Sienkiewicza słychać co chwilę chlupot lanego w gardło trunku.
Polacy piją wódkę, hindusi palą haszysz, Indianie ćpają pejotl... Każdy czymś zmienia swój stan świadomości. Jedynie muzułmanie nie zmieniają jego i dlatego u nich dzieci na ulicach wybuchają.
Henry Lawson napisał kiedyś:
"Piję whisky, bo świat po niej jest taki, jaki powinien być bez whisky."Nie ma co się obrażać, że sobie tak o tym piciu tutaj, na tym oto zacnym forum 750mm, dywaguję. Po prostu picie było, jest i będzie obecne w kulturze polskiej. I nie da się tego zmienić, zatem, przed dalszą częścią posta proponuję:
Napijmy się!

Jako, że w klubie wielbicieli trunków na wąskim torze wypada, podobnie jak w AA przedstawić się, zatem zaczynam:
(wykorzystałem ku temu post mojego autorstwa zamieszczony na innym forum)
W ramach tradycyjnego, jednozdaniowego posta, napiszę coś więcej o sobie, niż pozwalał na to wymyślony przeze mnie (i zupełnie nie trafiony) dział „Przedstaw się”. Ale, co by było weselej, napiszę to w trzeciej osobie, tak stojąc z boku.
...na Zalesiu Dolnym żył pewien gość o którym chcę Wam teraz opowiedzieć. Nazywał się Janusz Sędzicki. Nazwisko to dostał od kochających rodziców, ale go nie używał (przynajmniej w necie). Ten Sędzicki nazywał sam siebie Kucyk. Tam, gdzie mieszkam, nikt sam siebie nie nazywałby Kucyk, ale Kucyk robił różne inne dziwne rzeczy...
Kucyk lubił moczyć dzioba. Mało tego, Kucyk uwielbiał moczyć dzioba. Wszak był Kucykiem a nie wielbłądem. Tym bardziej za wersją antywielbłądową świadczy fakt, że Kucyk zawsze twierdził, że lepszy jest brzuch od piwa, niż garb od pracy.
Piwo było poniekąd sposobem na życie Kucyka.
Oprócz piwa Kucyk lubił, choć nie tak jak browar, inne trunki z wyższych półek, ze szczególnym uwzględnieniem półek we własnej piwnicy, na których dojrzewały różne wysokoobrotowe ambrozje własnej produkcji.
Kucyk z dala obchodził wino, choć dawnymi czasy czasem zdarzało się że wraz z Jednonogą chodzącą (jeszcze) Legendą Zalesia - Mirosławem U. „stanąć sobie gdzieś przy krzaku, opier... po calaku” winko Mazowieckie, wszak Mazowsze – najzdrowsze. Tak, Kucyk lubił czasem pogadać z miejscowymi smakoszami tak o wszystkim i niczym, o życiu, polityce, o kobietach.
Kucyk pił piwo zawsze. Ale miał też jedną zasadę, którą czasem łamał, ale w końcu od tego są zasady. Kucyk nigdy nie pił piwa od rana, ani gdy był na kacu. Godzina 16 była zawsze tą o której najwcześniej rozpoczynał wlewanie w swe spragnione gardło złocistego trunku.
Kucyk lubił dawniej pić piwo Królewskie, później przyszła kolej na Magnata i Żubra Dojlidy, Tyskie Gronie, Żywiec (prawie jak piwo), Tatrę i znów Tyskie. Nie podchodziły Mu piwa mocne, no, chyba, że z Wary Strong „szybkiego Lopcia” naszła ochota zrobić...
Jeśli Kucyk pił wódkę, to gustował w czystej, pitej raczej rzadziej a w większych kielichach, a najlepiej szklankach.
Taki to był (i jest) Kucyk i jego zamiłowanie do moczenia dzioba.
Teraz Kucyk siedzi sobie wygodnie przed laptokiem i coś tam klepie w klawkę na forum 750mm, 4 puste butle po Tyskim stoją w kuchni, jeszcze 3 w trenerze Gołoty – Lou Duvie czekają na opróżnienie. Czas powoli płynie, spokój, relaks, wyciszenie... Koledzy (szczególnie do tych młodszych Kolegów się zwracam), nie oburzajmy się, że spotyka się wśród kolejarzy wąskotorowych takich, co lubią wypić. Po to Bóg stworzył drożdże, słód i chmiel aby piwo z nich warzyć. Jeśli ktoś nie lubi spożywać, to przecież nikt go zmuszał nie będzie (choć Staszewski o takich wypowiedział się jednoznacznie:
I właściwie kto wódki nie pije ten jest wywrotowcem, tak
Świadomie uszczuplającym dochody państwa – bezideowcem).
Skoro ktoś pić nie chce, to niech nie pije, ale i nie potępia tych, co piją. Bo to jest kwestia wolności człowieka. I znów wciska mi się cytat ze Staszewskiego (tym razem seniora)
...więc jeszcze seta, znakomicie, padniemy ale zgódźmy się,
Że z tylu różnych dróg przez życie, każdy ma prawo wybrać źle...Wielokrotnie słyszałem o tym, że na kilku kolejkach to, że ktoś wypił piwo używane było jako argument mający całkowicie zdyskredytować tą osobę, nieważne jak byłaby dobrym fachowcem, w oczach starszyzny wolontariatu. Chyba nie tędy droga.
Z piciem próbowano różnie walczyć.
Była już prohibicja (S:
The prohibition made the gangsters like Al Capone).
Była godzina 13.
Byli (i są) moherowi wojownicy ze swej piernikowej rozgłośni którzy chcą toczyć walkę ze złem całego świata.
Ci walczący siłą z rzeczywistością (która i tak zawsze zwycięży :razz: ) swym postępowaniem nie zyskują sobie zwolenników wśród ogółu, a jedynie markę tragicznie śmiesznych dewotów czy nawiedzonych naprawiaczy życia za wszelką cenę (
vide Giertych). Zaś na kolejach skansenowych – KK →
http://750mm.pl/viewtopic.php?p=26947#26947Może więc warto czasem spojrzeć z dystansem na trunki na wąskim torze. Bo zbyt poważne odbieranie życia odbiera poważnie radość z życia.
Całość skwituję cytatem, i to tym razem nie z twórczości Staszewskiego!
Głównym problemem świata jest to, że większość ludzi jest o kilka drinków do tyłu.
Wszystkim, którzy dotrwali do końca posta Kucyk dziękuje.
No, teraz zasłużyłem chyba na kufelek?

P.S.W powyższym poście wykorzystałem motywy z dwóch filmów: polskiego i amerykańskiego. Ciekawe, czy znajdzie się ktoś, kto pozna z jakich?
@KKKlan
Wolisz z laczka, czy z kopyta?