Na początek chciałbym pogratulować a cyganowi za super blog i podziękować za miłe wspomnienia, jakie nawiedziły mnie przy oglądaniu zdjęć i czytaniu opisów.
My byliśmy tam w maju tego roku (czyli 2011), spaliśmy w tym samym miejscu czyli u Ludmiły, miejscówka super jeżeli chodzi o bliskość stacji i depo, entuzjazm gospodarzy (nieskażona niczym wiara że kolejka stanie się magnesem turystycznym regionu) i ewentualne extrasy (np. przyjazd wagonów 3AW z Lwowskiej Dziecięcej na platformach z Beregowe); minusem lekki brudek, śmierdząca woda i wszechobecne muszki rano i wieczorem.
Dojazd do Antonówki jest prosty jak prosta jest droga na Kijów - gdy samochodem. Główne drogi są znośne, jeżeli ktoś wybiera się w teren - przydałoby się auto w teren. Z uwagi na częste długie kolejki w Dorohusku na wjazd do Polski, proponuję od razu kierować się na Hrubieszów.
Dla tych co jeżdżą koleją, najprościej jest wsiąść w pociąg do Kijowa o 16.06 z Wa-wy, wysiąść w Sarnach o 3.52. Poleski Tramwaj jest doskonale skomunikowany Sarnami, jest kilkanaście minut na przesiadkę zarówno rano jak i wieczorem. Nocny do Warszawy odjeżdża z Sarn o 21.46, więc cały Ukraiński projekt można zrealizować w jeden dzień i 2 noce - jeżeli komuś się spieszy.
Sama kolejka i podróż nią to kwintesencja tego co najbardziej lubimy w wąskotorówkach. Wprawdzie wykonuje tylko jedna parę połączeń dziennie ale za to daje zatrudnienie kilkunastu osobom: maszyniści, mechanicy, konduktorzy, zawiadowcy stacji. Mnie najbardziej ujął starszy pan podający sygnał przejazdu przez most uniesioną ręką z chorągiewką – wykonuje tą czynność dokładnie 2 razy dziennie. Proponuję na podróż zaopatrzyć się w świetne żywe piwo (czyli niepasteryzowane) którego szeroki wybór oferują miejscowe spożywczaki. Wielką zaleta jest również możliwość nabycia piwa lub kwasu z nalewaka w sklepie i jego konsumpcja na ławeczce lub przy stoliku pod sklepem. Podczas jazdy można popatrzeć na miejscową młodzież surfująca na stopniach wagonów i napić się z innymi podróżnikami za „Drużbę mieżdu narodami”.
Kolejka dociera do wiosek o których, jak to barwnie ujął mąż Ludmiły, wszyscy zapomnieli. Faktycznie - dojazd tam samochodem wymaga wielkiej cierpliwości i dobrych warunków pogodowych. Na trasie jest wielki drewniany most na rzece Styr a w dalekiej oddali widać parę z chłodni kominowych elektrowni jądrowej w Nowokuzniecowsku. Mimo swych 106 km nie może się jednak szczycić mianem najdłuższej w Europie: dłuższe są chociażby koleje Harzeńskie, koleje szwajcarskie (Glacier Express pokonuje na wąskim torze 290km), Septemvri–Dobrinishte w Bułgarii ma 125km a FEVE w Hiszpanii … też ma się dobrze
W zasadzie Poleski Tramwaj mógłby się stać kolejną „polską” wąskotorówką (podobnie jak np. Osoblaha w Czechach), a to z uwagi na łatwość dojazdu (przynajmniej dla tych ze ściany wschodniej), polski akcent historyczny i klimat
Kto zmotoryzowany może się w drodze powrotnej wybrać do nieodległego Manewiczi a w zasadzie Prilisne, gdzie działa torfowa kolejka dowożąca urobek do kopcącego Torfzawodu.
I tyle ode mnie, kończę swą przydługą wypowiedź, zdjęcia można obejrzeć pod
https://picasaweb.google.com/101264624687458094068/Ukraina2011#na koniec dziękuję Marcinowi za udostępnienie swoich zdjęć.