Raków to miejsce najgłębszych znanych korzeni mojej rodziny i chętnie zobaczyłbym tam jeszcze wąski pociąg. Warto mieć marzenia...
Obecnie to brakuje z 1 km torowiska, nie szyn tylko torowiska gdyż zostało po chamsku powyrywane z szynami.
Gwoli ścisłości: w budownictwie kolejowym, w przeciwieństwie do tramwajów, torowiskiem nazywamy górną powierzchnię podtorza (budowli ziemnej), na której spoczywa nawierzchnia, czyli zazwyczaj podsypka i tor. Błędne użycie tego określenia jest dość powszechne, mnie też do niedawna się zdarzało
Zatem właśnie zostało nam torowisko z resztkami podsypki, a ukradziono tor. To zresztą - zniszczenie torów - było podstawą do wykreślenia odcinków z rejestru zabytków:
Art. 13
1. Zabytek wpisany do rejestru, który uległ zniszczeniu w stopniu powodującym utratę jego wartości historycznej, artystycznej lub naukowej albo którego wartość będąca podstawą wydania decyzji o wpisie do rejestru nie została potwierdzona w nowych ustaleniach naukowych, zostaje skreślony z rejestru.
(...)
5. Skreślenie z rejestru następuje na podstawie decyzji ministra właściwego do spraw kultury i ochrony dziedzictwa narodowego.
6. Postępowanie w sprawie skreślenia zabytku z rejestru wszczyna się z urzędu bądź na wniosek właściciela zabytku lub użytkownika wieczystego gruntu, na którym znajduje się zabytek nieruchomy.
[Ustawa z dnia 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami - Dz.U. z 2003 r. Nr 162, poz. 1568 z późn. zm.]
Procedura wpisu do rejestru:
Art. 9.
1. Do rejestru wpisuje się zabytek nieruchomy na podstawie decyzji wydanej przez wojewódzkiego konserwatora zabytków z urzędu bądź na wniosek właściciela zabytku nieruchomego lub użytkownika wieczystego gruntu, na którym znajduje się zabytek nieruchomy.
W praktyce konserwator działa z urzędu głównie w przypadku zabytków architektury, a stare budowle kolejowe nawet dla niego nie stanowią większej wartości. A jednak
torowisko na odcinku Lipie - Marcule jest w rejestrze, choć na razie nie zanosi się na odbudowę
nawierzchni...
Niemniej jednak nie zaszkodziłoby wystosować pismo do konserwatora z ramienia Stowarzyszenia, zebrać podpisy poparcia od możliwie dużej liczby osób. Jak najbardziej byłbym za tym, żeby chociaż torowisko do Rakowa pozostało w rejestrze zabytków - to pozwoliłoby na ewentualną odbudowę, niczym na kolejce sargańskiej w Serbii, kiedy już się staniemy drugą Irlandią. Tylko kto podejmie się przygotować solidne uzasadnienie historycznej wartości tego, co po kolejce zostało?
W uzasadnieniu decyzji o wykreśleniu z rejestru stwierdza się oczywiście ustawowy wymóg "utraty wartości historycznej". Przytacza się wyniki wizji lokalnej, która ujawniła liczne ubytki nawierzchni w lasach i na przejazdach kolejowych. O ile te pierwsze są wynikiem wyłącznie braku eksploatacji i prywatnej "przedsiębiorczości" okolicznej ludności, to te drugie powstały już w sposób wątpliwy pod względem prawnym, tj. za milczącym przyzwoleniem albo wręcz oficjalną zgodą konserwatora zabytków na wycinanie toru w remontowanych przejazdach. Trudno powiedzieć, w ilu przypadkach przebudowa była uzgadniana z konserwatorem - a taki jest obowiązek inwestora wynikający z art. 36 ustawy. W przypadku przejazdu na eksploatowanym odcinku w Hajdaszku konserwator, owszem, nakazał naprawę poczynionych zniszczeń zabytku, jednak nie został on przywrócony zgodnie z ustawą do odpowiedniego stanu:
Art. 45.
1. W przypadku gdy bez wymaganego pozwolenia wojewódzkiego konserwatora zabytków lub w sposób odbiegający od zakresu i warunków określonych w pozwoleniu wykonano przy zabytku wpisanym do rejestru prace konserwatorskie, restauratorskie, roboty budowlane, badania konserwatorskie, architektoniczne lub podjęto inne działania, o których mowa w art. 36 ust. 1 pkt 6-8 i 10-12, wojewódzki konserwator zabytków wydaje decyzję:
1) nakazującą przywrócenie zabytku do poprzedniego stanu lub uporządkowanie terenu, określając termin wykonania tych czynności, albo
2) zobowiązującą do doprowadzenia zabytku do jak najlepszego stanu we wskazany sposób i w określonym terminie.
Zabytek nie został doprowadzony ani do stanu poprzedniego, ani do jak najlepszego, ponieważ uszkodzony rozjazd do dziś nie doczekał się nowej zwrotnicy. I nie ma tu znaczenia, czy jest on używany w ruchu, Panowie. Ponadto przywrócenie przejazdu do stanu przejezdności w sposób, nie oszukujmy się, dla tych warunków ruchu drogowego - prowizoryczny i wymagający ciągle poprawek (to już temat na osobny wątek) - przeprowadzili w większości pracownicy operatora kolejki z użyciem materiałów uzyskanych z rozbiórki toru w Pińczowie (jeśli zabytkowego - czy uzgodnionej z konserwatorem?). Kto zatem przywrócił zabytek do stanu jako takiej używalności? Na pewno nie winowajca zniszczenia. Tak niestety wygląda w "Polszcze" egzekwowanie prawa, a prokuratura nie widzi tu uchybień.
Wracając do tematu, nie ma sensu zawracanie konserwatorowi czy komukolwiek głowy kolejką bez solidnego uzasadnienia historycznej wartości jej pozostałości. Dla nas ma ona niebywałą wartość sentymentalną, ale to jest tylko wymóg (nomen omen)
stawiany pamiątkom rodzinnym, dla zabytku niestety nie wystarczy. A ponieważ te tory nie są już w rejestrze, można się dogadać z PKP, żeby odsprzedali jako pamiątkę trochę złomu, zanim wyląduje w hucie, albo za przykładem panów z okolicznych wiosek, wziąć sprawy (czyt. elementy toru) dosłownie we własne ręce...
To kto podejmie się napisania rzetelnej opinii historycznej wychwalającej kolejkę pod niebiosa i dokładnego rejestru ubytków z zaznaczeniem zawinionych przez konserwatora? Ja mam teraz na głowie studia (jeszcze mnie nie wywalili, ale już się o to staram
).