Czarek, zdziwiłbyś się, jakie życie pisze scenariusze. Na dziś nasze "SRK" to oczywiście disnejland dla dzieci, ale przy dwóch składach, krótkofalówka nie wystarczy, ot najprostsza sytuacja: Miecio zagadał się na amunicyjnych z kustoszem, zerknął na zegarek, "kuźwa, lecę, 10 minut opóźnienia", wskoczył do lokomotywki, łokitoki zostało zawieszone na gałęzi. Czesio wk...wiony że kumpel nie odpowiada, daje gazu i wjeżdża na pewniaka na mijankę. Pech chciał, że dzieciaki przestawiły wajchę, i na tym samym torze na mijance spotyka "pędzący" z prędkością 15 km/h skład, nadrabiający opóźmnienie. Niechby sumarycznie prędkość wyniosła 25 km/h, mamy gwarantowane 37 złamań, w tym jednen kręgosłup lędźwiowy (i wóżek inwalidzki w następstwie), jedną amputację zgniecionej dłoni i śmierć Czesia, który przyłożył skronią w kant kabiny.
I kolejka idzie do piachu, bo skromny milion OC nie wystarczy, by powypłacać odszkodowania. Nie mówiąc o dwóch skasowanych lokomotywach.
PS - Czarek jest z innej bajki, nie kolejowej, nie dziwicie się, że "srrrk" czyta fonetycznie i go to bawi
