minimalizacja strat środowiskowych poprzez zmniejszenie zanieczyszczeń, a pojazd wstawiony na tory ma mniejsze opory toczenia niż na drodze.
Z drugiej strony ma najczęściej większą masę, co generuje straty przy częstym rozruchu i rozpędzaniu. Ciężko powiedzieć, co przeważa, bo to będzie zależało od konkretnych rozwiązań technicznych i warunków eksploatacji. Na razie mamy MBxd2 i transita albo autosana. Różnice są moim zdaniem zbyt małe, żeby zbytnio się nimi przejmować - szczególnie, że ze względu na małą elastyczność kolejki, najprawdopodobniej skorzystałoby z niej mniej osób niż z autobusów. Pozostali wybiorą transport indywidualny. Warto też pamiętać, że w "Polsce powiatowej" walka z zanieczyszczeniem powietrza kiepsko się przyjmuje.
Zresztą na kolei można rozpatrywać pojazdy akumulatorowe ze wsparcie paneli słonecznych.
Nie ma raczej rozwiązania, które nadawałoby się do szynobusów, a byłoby niemożliwe do zastosowania w autobusach. Autobusy akumulatorowe są obecnie wprowadzane w kilku polskich miastach (a
technologia jest intensywnie promowana przez rząd), choć tam raczej chodzi o wyeliminowanie lokalnego zanieczyszczenia, które akurat nie jest palącym problemem na wsi. Fotowoltaika do tego typu celów to raczej pieśń przyszłości.
Gimbusy nie mogą zabierać innych pasażerów. Jakoś parę miesięcy temu w lubelskim wybuchła afera że autobusem szkolnym jechali więźniowie do pobliskiego zakładu. podobno wtedy zakazano wożenia innych pasażerów niż młodzież szkolna. Podobno. nie sprawdzałem.
Zasadniczo gimbusy są do wożenia uczniów (stąd moje stwierdzenie, że do wielu miejscowości nie sposób dostać się transportem publicznym). Nie bardzo tylko rozumiem użycie ich jako argumentu, bo ładowanie wielkich pieniędzy w kolejkę, która jest w stanie obsłużyć zaledwie kilka miejscowości nie jest rozwiązaniem.
Transport szynowy może być również tańszy jeśli wyeliminujemy człowieka. Separacja od ruchu samochodowego daje możliwość prowadzenia pojazdu przez komputer.
Hej, ale my mówimy o kolejach wąskotorowych w Polsce, a nie o jakichś Japoniach. Nie mówimy również o sieciach metra, czy kolejkach aglomeracyjnych. Zejdźmy na ziemię. Wszyscy dobrze wiemy, jak u nas wyglądają kolejki. "Separacja od ruchu samochodowego" nie jest możliwa bez budowy całkowicie nowej linii.
Likwidując mechanika, dając napęd elektryczny-akumulatorowy, otrzymujesz pojazd tańszy w użytkowaniu niż marszrutka. Masz tylko wysoki próg wejścia.
Niż autonomiczny pojazd Ubera (czy jak to tam się będzie nazywało), nad którym pracuje Google?
Nie masz również gwarancji czy nie zostaną drastycznie podniesione opłaty za korzystanie z dróg, również od małych busów i że każda droga nie będzie płatna. Na obecną chwile jest jak jest, ale do końca pewnej epoki jeszcze trochę zostało.
Albo, że upadek meteorytu nie zakończy istnienia naszej cywilizacji. Niższe koszty korzystania z dróg wynikają z ich dominującej roli w przewozach. Koszt rozkłada się na większą liczbę użytkowników. W dodatku jest silna presja polityczna na zapewnienie odpowiedniego stanu sieci drogowej i maksymalnie swobodnego do niej dostępu. Nasze społeczeństwo nie mogłoby funkcjonować bez dróg. Bez kolei wąskotorowych sobie radzi.
Możemy usiąść i powiedzieć "nie da się, to już koniec" nie będzie przeładunków towarowych.
Możemy też pogodzić się z faktem, że era kolejek wąskotorowych jako środka transportu dobiegła w Polsce końca. Podobnie jak era zaprzęgów konnych.
Dlaczego szkoła X w mieście Y nie może w ramach prowadzonych zajęć z informatyki rozpocząć starań o zdobycie grantu na zajęcia z robotyki, których to efektem byłoby zbudowanie prostego pojazdu szynowego zdolnego poruszać się po szynach w sposób autonomiczny?
Może dlatego, że poziom informatyki w naszych szkołach jest... zdecydowanie nieodpowiedni. Tego typu zadanie to raczej temat dla ambitnych studentów polibudy - i to raczej w skali kolejki ogrodowej niż 1:1. Jak na razie zautomatyzowana kolej niezbyt wyszła nawet największym potentatom. Poza kilkoma systemami metra czy kolei miejskiej "pociągi bez maszynisty" nie rozpowszechniły się - są ku temu liczne powody.
Ale taki śmiegiel, którego zastępca burmistrza wymienia koszenie trawy jako wydatek, mógłby w ramach projektu badawczego zbudować autonomiczną kosiarkę która znacznie obniżyłaby koszty utrzymania - koszenia torowiska.
1. Po co? Gdyby kolejka była mieszkańcom Śmigla potrzebna, to koszenie nie byłoby problemem. Skoro jest zbędna, to nawet złotówka wydana na jej utrzymanie to o 1 PLN za dużo.
2. Chyba nawet nie zdajesz sobie, jak skomplikowanym zadaniem inżynierskim jest stworzenie jakiegokolwiek urządzenia autonomicznego działającego w otwartej, niekontrolowanej przestrzeni. A gdy takie urządzenie może jeszcze przy okazji zrobić komuś krzywdę...