Pierdzielenie na antenie. Zewnętrzna fima Lean stanowiąca gromadę bankomatów nie mających nic wspólnego z koleją stwierdziła, że trzeba wy...ebac zawartość wszystkich magazynów bo to jest złom, nie zważając na uwagi pracowników, że są to części, którymi składa się nasze niezawodne lokomotywy.
Uważam, że szukasz winy nie tam, gdzie ona rzeczywiście leży. Nic, co wymyślą zewnętrzni konsultanci, nie zyska mocy sprawczej bez działań pracowników PICu, więc winy szukałbym raczej gdzieś pomiędzy prezesem Leonkiewiczem (oby żył wiecznie

) a mechanikiem warsztatowym.
Z tekstu wynikają dość uzasadnione cele prezesa i pragmatyczne (w sensie - nie dogmatyczne) podejście do sprawy. Pozbyć się części do taboru już nieużywanego, skrócić naprawy P1, zrezygnować z bezsensownego outsourcingu.
Rzeczywisty złom jest dla firmy obciążeniem - każdy kawałek gotówki utopiony w materiałach nierotujących to brak gotówki na inwestycje. Porządki na warsztacie jeszcze nikomu nie zaszkodziły, a o rogach obfitości przydasiów walających się po PICu przekonać się może każdy, kto zapuści żurawia na tereny kolejowe.
Punkt pierwszy, czyli marnacja przydatnych części do pojazdów muzealnych. Po sprzątaniu, jeżeli w PICu jest choć odrobina zarządzania, komisja powinna spisać części ze stanu. Jeżeli dobre przydasie muzealne nie trafiły do skansenów kolejowych, to kto zawinił? Przecież części leżące w czeluściach PICu są równie przydatne dla skansenów kolejowych, jak zdjęcie z prezesem.
Punkt drugi, czyli przepadek części do epok/siódemek/świń itd. Pytanie za 100 punktów - czy owe części posiadały wszystkie papiery? Stawiam korony czeskie przeciwko fistaszkom, że nie wszystkie. Dalej - czy istniał system, który by pozwalał na wykorzystanie części przy naprawach wyższych poziomów?
Ale przyjmijmy, że jakaś część trafiła na złom. Czy była aż taka presja na wynik czyszczenia w kilogramach? Ciekawy jestem, w którym momencie taka presja powstała. Bo w zasadach systemu Lean jest i analiza, i zalecenie pięciokrotnie pytania "Dlaczego?" oraz zaangażowanie całej organizacji. Jeżeli kierownik warsztatu pozwolił wyrzucić coś, co ma wymierną przyszłą wartość dla firmy, to nie jest zgodne z założeniami sprzątania.
Tak naprawdę w tym momencie wszelkie szkodliwe złomowania powinny wyjść na poziomie weryfikacji, w postaci jasnej informacji w górę "zmniejszona dostępność części". No, ale do tego już potrzeba jest przynajmniej podstawowe zaufanie.