Tygodnik Milicki
donosi:
Pierwsza podróż krośnicką kolejkąMałgorzata Czapczyńska
Nie lada atrakcję mieli krośniccy radni i pozostali uczestnicy sesji Rady Gminy, która odbyła się w środę 28 listopada. W tym dniu odbył się odbiór techniczny nowo wybudowanej wąskotorówki w parku pomiędzy Krośnicami a Wierzchowicami. Była więc okazja do odbycia pierwszej podróży kolejką.
Budowa jednej z największych atrakcji nie tylko gminy Krośnice i naszego powiatu, ale i całego regionu dobiegła końca. W środę 28 listopada nastąpił odbiór techniczny kolejki wąskotorowej, która powstawała w parku pomiędzy Krośnicami a Wierzchowicami od czerwca ubiegłego roku. Warto zaznaczyć, że jest to jedyna w Polsce taka inwestycja po 1989 roku, która znakomicie dopina inne zaprojektowane i budowane w krośnickiej przestrzeni parkowej atrakcje. Jako pierwsi mogli się o tym przekonać krośniccy radni, których do przejazdu kolejką zaprosił w trakcie sesji sekretarz Dariusz Stasiak. Wraz z radnymi w pierwszą podróż udali się również pozostali uczestnicy sesji – sołtysi i przedstawiciele Rad Sołeckich, a także m.in. wójt Mirosław Drobina, skarbnik gminy Marzena Lis-Długosz i kierownik krośnickiego GOPS-u Zbigniew Pełczyński. Wśród podróżnych nie zabrakło też dyrektora Centrum Doradztwa i Rozwoju Kompetencji Ireneusza Ratuszniaka, który swego czasu był dyrektorem departamentu RPO w Urzędzie Marszałkowskim. W trakcie sesji zaprezentował on radnym główne założenia nowej perspektywy finansowania unijnego na lata 2014–2020, z których wynika, że Unia Europejska nie będzie już tak hojnie dawać pieniędzy m.in. na turystykę. Ratuszniak podkreślił, że gdyby gmina Krośnice nie wykorzystała tak znakomicie środków unijnych w pierwszym i obecnym rozdaniu, w kolejnej, ostatniej unijnej perspektywie nie byłoby szans na dofinansowanie wybudowanej już i budowanej obecnie w Krośnicach infrastruktury turystycznej. – Zawsze dawałem państwa gminę za wzór, jeśli idzie o spójną wizję rozwoju i niezwykle skuteczne pozyskiwanie środków unijnych – gratulował radnym I. Ratuszniak.
Przejażdżka jedyną na Dolnym Śląsku kolejką z pewnością tylko utwierdziła specjalistę od funduszy unijnych w przekonaniu o autentycznym nastawieniu gminy Krośnice na szeroko pojętą turystykę.
Trasa kolejki wąskotorowej liczy trzy kilometry. Na całej jej długości usytuowanych jest sześć stacji, w tym jedna główna – mały dworzec. Będzie w nim funkcjonować m.in. niewielka kawiarenka, gdzie oprócz kawy i herbaty będzie można również coś zjeść. Na dworcu mieścić się też będą toalety oraz małe muzeum kolejnictwa. Budynek stacji głównej i małe stacyjki są bardzo ładne i estetyczne, a kilka kilometrów torowiska ułożonego w pętle pozwala nie tylko na urozmaicenie samej trasy, ale i na wpuszczenie dwóch zestawów kolejki, mijających się gdzieś w parku.
Za 1 mln 20 tys. zł gmina zakupiła parowozik i dwa wagoniki letnie, wyremontowana została zakupiona wcześniej lokomotywka spalinowa oraz dwie bardzo stare lokomotywki, które mają charakter muzealny i już dzisiaj stanowią wielką atrakcję dla dzieci i młodzieży.
Przejażdżki kolejką oraz wszystkie inne atrakcje w parku między Krośnicami a Wierzchowicami będą dostępne dla mieszkańców i turystów w przyszłym sezonie.
Ogólny koszt całego przedsięwzięcia ma wynieść około 10 milionów złotych (część zalewowa – ok. 1 mln 260 tys. zł; tory dla kolejki i obiekt dla taboru – ok. 6 mln 600 tys. zł; stacje kolejki – ok. 760 tys. zł; drogi dojazdowe, parkingi itp. – ok. 1 mln 350 tys. zł), z czego dofinansowanie z Unii Europejskiej na dziś wynosi ponad 5 mln 500 tys. złotych.
Parowozik o oznaczeniu Ptx48, wyprodukowany w 1955 roku w Fabryce Lokomotyw w Chrzanowie, jest w znakomitym stanie technicznym. Naprawę główną przeszedł zaledwie dwa lata temu w Pile, o czym informują metalowe tabliczki umocowane w kilku miejscach maszyny. Przez najbliższe trzy lata ważny jest też przegląd kotła, co może się wydawać mało znaczącą rzeczą, ale w obliczu ceny tzw. próby wodnej kotła, wynoszącej około 170 tys. zł, staje się istotną informacją. Parowozik jeździł wcześniej w Nowym Dworze Gdańskim, ale ostatnie lata nie były dla niego łaskawe. Jak powiedział nam Konrad Borowiecki odpowiedzialny z ramienia firmy Axel Rail za uruchomienie lokomotywki, maszyna jeszcze pięć lat temu stała przed restauracją w jednej z nadmorskich miejscowości. Była kompletnie zdewastowana i nic nie wskazywało na to, aby mogła wrócić do normalnej eksploatacji. Dziś wygląda znakomicie, wręcz lśni w oczekiwaniu na codzienną pracę.
