Chciałem dziś napisać trochę o metodach wymiany podkładów stosowanych w obliczu końca, czyli wtedy, gdy nie ma sensu lub wręcz nie ma możliwości na jakieś „łatanie” co piąty szpał, tylko trzeba właściwie całe drewno wymienić.
Postaram się opisać trzy możliwe metody pracy i omówić ich strony mocne oraz zagrożenia jakie są z nimi związane.
Mam nadzieję że przeczytanie moich przemyśleń popartych empirycznymi doświadczeniami z ostatnich 2 lat spędzonych na naprawach nawierzchni GrKD może być przydatne niektórym zarządcom aby nie musieli odkrywać na nowo prochu.
Tylko wymiana ciągłaDlaczego gdy tor się kończy należy wymieniać wszystkie podkłady? Aby jaśniej się nam rozmawiało opiszę proces degradacji podkładów obserwowany na podstawie wyników pomiarów prześwitu. Otóż tak jak człowiek, tak i drewno - z wiekiem się kurczy, daje to zwężanie się toru. Jeśli zatem mamy odcinki na których permanentnie występują dwucyfrowe minusowe odchyłki od nominalnej szerokości, to znak że podkłady właśnie kończą żywot. Jeśli poczekamy jeszcze trochę, to rozrywane przez rozpychanie szyn zestawami kołowymi szpały ulegną zniszczeniu i tor się rozejdzie – najpierw będą to miejscowe poszerzenia, a potem „wietrzenie podwozia” czyli wykolejenie wagonu czy lokomotywy.
W takim układzie, gdzie mamy dużo zawężeń, aby tor nie wyglądał jak płynący po trzeźwemu węgorz nie można montować nowych szweli „na zero”, tylko trzeba nawiązywać się do istniejących szerokości. I tym sposobem, chcąc wymieniać tylko część drewna tworzymy od razu tor o złym, bo za wąskim rozstawie – np. zamiast 750mm, budujemy standard 740 i możemy mieć pewność że podczas kontroli diagnosta odpisze ten stan jako usterka.
Po prostu trzeba w pewnym momencie sobie jasno powiedzieć, że czas na tzw. wymianę ciągłą i żadne krzyki, żadne płacze nie przekonają podkładów że…
Metoda pętliNajprostsza metoda którą już opisywałem, czyli inaczej metoda odcinków skończonych – każdego dnia rozkopuje się fragment toru, wymienia szpały, podbija, obsypuje i teren sprząta. Pętlowa, bo pracownicy na odcinku pracują w systemie pętli. Opiszę teraz ją zakładając że mam do dyspozycji brygadę 6-osobową.
1. 6 osób rozkopuje ok. 10 podkładów;
2. 3 osoby dalej kopią w przód, 3 wymieniają za nimi podkłady, podbijają i regulują tor;
3. 3 kopiących gdy dojdzie do końca zaznaczonego odcinka (25…30 podkładów) wraca na początek i zaczyna obsypywać podbity tor;
4. Gdy monterzy ukończą wymianę i regulację toru dołączają do obsypujących zamykając w ten sposób pętlę.
Poniżej: Pracownicy na pierwszym planie montują już podkłady, gdy ci na drugim dalej rozkopują tor. W tym systemie pracuje się „od drezyny” z której wykonałem zdjęcie.
Zalety:- Wykonanie wszystkich prac na gotowo – ta cecha jest najmocniejszym argumentem za stosowaniem tej metody, gdyż w razie kataklizmu zostajemy z torem rozgrzebanym jedynie na kilkunastu metrach;
- Możliwość bezproblemowego stosowania pod ruchem pociągów;
- Monterzy narzucają tempo i poganiają kopiących co dobrze wpływa na wydajność.
Wady:- Chwilowe zagęszczenia pracowników utrudniające ruch i nadmiary rąk do pracy, zwłaszcza pod koniec dniówki, z którymi nie ma co zrobić.
Metoda falowaJest to sposób oparty na totalnym wykonaniu jednej czynności od początku do końca na odcinku remontowanym. Pracownicy przelewają się przez naprawianą długość niczym fale.
1. Wszyscy dostępni pracownicy rozkopują tor na całej zaplanowanej do naprawy długości;
2. 3 monterów układa podkłady, podbija i reguluje tor, 3 ludzi zasypuje za nimi.
Poniżej: Pracownicy na pierwszym planie montują szpały, podczas gdy w drugim zasypują i oprofilowują podsypkę. Prace czynione są w tym przypadku „do drezyny” pod którą i za którą znajduje się rozkopany tor.
Zalety:- Możliwość działania bez materiałów (np. w oczekiwaniu na dostawę podkładów) bądź w warunkach uniemożliwiających właściwe podbijanie i regulacje np. w temperaturach ujemnych;
- Możliwość stosowania w fazie rozkopywania i zasypywania niewykwalifikowanej, nieregularnie dostępnej ilościowo i czasowo siły roboczej;
- Większa wydajność (o ok.10%) niż w przypadku metody pętlowej ze względu na wykonywanie przez pracowników ciągle tych samych czynności co pozwala na optymalizację ruchów.
Wady:- W przypadku zmiany planów władzy, nadejścia niekorzystnych warunków atmosferycznych, strzelania focha przez toromistrza, wstrzymania dotacji na podkłady zostajemy z rozgrzebanymi na kilkuset metrach torami. To jest największy argument aby nie stosować tej metody, bo może ona pogrążyć każdą kolej;
- Stosowanie tego systemu pod ruchem pociągów jest mocno utrudnione, lub w ogóle niemożliwe;
- Brak „gonienia” rozkopujących przez monterów wymaga od brygadzisty większego motywowania pracowników.
Poniżej: W temperaturach ujemnych jedyną czynnością przy naprawach toru może być rozkopanie podsypki. Niestety, często aby tego dokonać niezbędne jest użycie kilofów.
Metoda taśmowaTa metoda moim zdaniem jest optymalną, bo porównywalną do pracy na taśmie, i właśnie za jej wprowadzenie brygadzista z GrKD otrzymał solidna nagrodę finansową, bo dzięki jego koncepcji połączone zostały zalety obu poprzednich systemów przy eliminacji wad.
Różni się ona od metody pętlowej tym, że tak się reguluje pracę brygady, aby na fajrant oprócz zakończenia wszystkich prac na odcinku gdzie wymieniano podkłady na kilku…kilkunastu metrach mieć już szpały rozkopane na następny dzień.
1. 3 monterów od razu zabudowuje nowe podkłady na tylnym końcu rozkopanego odcinka, 3 pozostałych pracowników kopie dalej „w przód”.
2. Brygadzista obserwując postępy prac albo wzywa tych kopiących do zasypywania za sobą toru, albo czyni to zespołem monterów. Pod koniec dniówki ustawia wszystkich nie mających zatrudnienia aby na następny dzień mieć 6…10…15 okienek już gotowych do wymiany.
Zalety:- Wykonanie wszystkich prac na gotowo;
- Większa, porównywalna do metody falowej wydajność;
- Możliwość stosowania pod ruchem pociągów;
- Naturalne utrzymanie tempa;
- Brak chwilowych nadmiarów rąk do pracy, gdyż wykorzystywane są one do rozkopywania podsypki na następny dzień;
- Możliwość elastycznego dostosowania działań do możliwości: przykładowo spodziewając się następnego dnia mniejszej liczby pracowników brygadzista nakazuje więcej rozkopywać a mniej montować, aby wymagającą mniej ludzi zabudowę prowadzić nazajutrz.
Tak pokrótce przedstawiają się moje doświadczenia z wymianą podkładów. Może ktoś z Was ma jakieś swoje „patenty” które chciałby podać? Gorąco zachęcam do dzielenia się wiedzą, gdyż trzymając ją w sobie nie uzyskamy nic, zaś udostępniając nie tylko nic nie tracimy, ale zyskujemy w oczach innych szacunek.
Pozdrawiam tradycyjnie tych, którzy dotrwali do końca.