Korzystając z wolnego czasu piszę ten lekko spóźniony post będący spostrzeżeniem po mojej wrześniowej wizycie na kolejce wąskotorowej w Przeworsku. Kolejkę tę odwiedzam z wielką przyjemnością ciesząc się z jazdy po malowniczym i długim szlaku. Przeworską Kolejkę zawszę traktowałem z uznaniem. Wszystko utrzymane nie za bogato ale po gospodarsku. Teren stacji w miarę zadbany, tor lekko opryskany, gdzieniegdzie widoczna wymiana podkładów, krzaki powycinane tak, że po ryju nie walą oraz dobrze wyposażony wagon BARowy. Idealne zestawienie do spędzenia miłego dnia. Jednakże po ostatniej wizycie zaniepokoiło mnie ogólne pogorszenie całokształtu kolejki. Pozwolę sobie wymienić moje spostrzeżenia w poniższych punktach.
1.Teren stacji Przeworsk Wąsk.
Budynek stacyjny jak i jego otoczenie nigdy nie należały do idealnych. Jednak porządek na jej terenie wystarczał aby było miło i przyjemnie. Obecnie z budynku zniknęła elewacja a budynek straszy gołą cegłą co wygląda mało estetycznie. Wnęka w budynku stacyjnym kusi do schronienia się przed deszczem (a w taką pogodę byłem), jednak po wejściu do niej wita nas przepiękny aromat moczu i wspomnienie po dobrej nocnej imprezie w postaci pozostałych butelek po napojach procentowych. Być może to takie hobby okolicznych mieszkańców aby odlać się pod budynkiem stacyjnym? W związku z brakiem miejsca na schronienie przed deszczem udaliśmy się w stronę lokomotywowni zobaczyć co ciekawego tam się dzieję. No i powiem tak… Dawno nie widziałem tak zarośniętego toru…
2. Tor
Wiadome jest to, że utrzymanie tylu kilometrów linii kolejowej wymaga gigantycznych nakładów sił i środków w celu utrzymania przejezdności całej linii. Będąc kilkukrotnie w poprzednich latach razem z kolegami podziwialiśmy, że na całym szlaku widoczne są miejsca po wymianie podkładów, odtwarzane są rowy odwadniające, tor jest lekko opryskany. No i teraz czar prysł. Szlak zarośnięty zielskiem. Można by nazwać to jazdą po trawie a nie po torze. Co prawda krzaki po ryju nie walą a więc jest przewaga nad Kolejką Jędrzejowską, na której to siedząc w wagonie od strony korytarza można dostać krzakiem po ryju. Mam nadzieję, że Przeworsk nie będzie dążył do takich standardów. Natomiast super sprawą jest obstawienie przejazdu na drodze krajowej 94 w Przeworsku przez patrol Policji!
3. Wagony
Ogólnie pod względem wagonów nic się nie zmieniło, ale…. jednak nastąpiła jedna bardzo ważna zmiana. Dawnymi czasy hitem kolejki był wagon barowy serwujący zimniutkiego Leżajska prosto z pod lady. Podróż w tym wagonie była przyjemnością. Zgodnie ze starą tradycją, przed ruszeniem ze stacji Przeworsk udałem się do tego wagonu w celu nabycia odpowiedniego trunku i zajęcia optymalnego miejsca. Wchodzę do wagonu i nie wierzę. Bar nieczynny… Nie wiem czy został otwarty później podczas jazdy ale wątpię w to ponieważ nie było w nim żadnego zaopatrzenia zdatnego do konsumpcji. Odejście od prowadzenia tego wagonu jest moim zdaniem wielkim błędem. Tego samego zdania byli turyści, którzy tak samo jak ja pamiętali jego lata świetności. Całe szczęście mieliśmy swoje dobre zaopatrzenie i do Dynowa nic nie zbrakło.
4. Lokomotywa
Rumun 268 jak to Rumun, swój urok i moc posiada. Nowe malowanie, odświeżone wnętrze, widać ktoś o to dba. Fajny pomysł z przeniesieniem trąb ponad przednią czołową szybę oraz skierowanie ich w kierunku jazdy. Jednak niczym przyjemnym jest dla podróżujących w pierwszym letniaku za lokomotywą, gdy obsługa trakcyjna non stop trąbi tą trąbą prosto do letniaka. Po przejechaniu odcinka Dynów -> Jawornik Polski poddałem się i uciekłem do klasy rumuńskiej. Mam taki pomysł. Zamontujcie jedną trąbę w kabinie. Tak dla ochłodzenia aspiracji na głównego trębacza Pogórza Dynowskiego
5. Obsługa
I w obsłudze też nastąpiły zmiany personalne. Czy to jest zmiana z gatunku tych dobrych zmian? Przez wielogodzinną jazdę w jedną jak i w drugą stronę nikt nie przyszedł sprawdzić biletu(paragonu) ani porozmawiać z turystami. Dla grupki turystów ja stałem się przewodnikiem chociaż o tej kolejce jak i okolicy mam zerowe pojęcie. Grunt, że dobrze się gadało. Jeden mały chłopaczek czekał z utęsknieniem na Pana Konduktora, który skasuje mu bilet. Nie doczekał się. Natomiast muszę pochwalić, że po postoju na oględziny tunelu obsługa 3 krotnie upewniała się czy nikt nie został w tej ciemnej dziurze. Szacun! Zmiana nastąpiła w kadrze drużyny trakcyjnej. Nowe odmłodzone twarze. Nie wiem tylko co to za nowy styl jazdy powstał na wąskich torach. Pierwszy raz spotkałem się z tym na kolejce w Nałęczowie a teraz w Przeworsku. Styl jazdy nazywa się pyk-pyk. A więc ciągłe pykanie pozycjami 3-4-3-4-3 albo w ramach szaleństwa 4-5-4-5-4. Jaki jest tego cel-nie wiem. Ogólnie moim zdaniem prędkość pociągu zmniejszyła się. Nie wiem czy jest to odczucie spowodowane wypiciem odpowiedniej ilości złocistego trunku czy jest to spowodowane pogarszającym się stanem toru lub stylem jazdy maszynisty. Na pewno na powrocie w tunelu nie była grana ostatnia pozycja w rumunie. Niestety efekt dźwiękowy nie był aż tak zadowalający jak w latach poprzednich. A szkoda… Brak zainteresowania się podróżnymi podczas dojazdu do Dynowa skutecznie zniechęca turystów do jakiegokolwiek działania.
6. Atrakcje turystyczne
Dla mnie jako szajbusa kolejowego frajdą samą w sobie jest możliwość przejazdu kolejką po tak długiej linii, słuchaniu pięknych dźwięków Rumuna, stuku spod kół oraz konsumowaniu złocistego napoju gazowanego spożywanego prosto z buteleczki do mordeczki. Jednak takich jak ja jest może parę procent. Reszta to rodziny z dziećmi oczekująca na atrakcję dnia. Niewątpliwą atrakcją jest tunel. W porze deszczowej jego stan mnie przeraził. W środku jak pod prysznicem. Leje się wszędzie. Ile ta konstrukcja jeszcze wytrzyma? Tego nie wiedzą chyba nawet najstarsi górale i góralki. Punktem docelowym jest Dynów. Po zapytaniu się przez turystów czy będzie ognisko, otrzymali oni odpowiedź, że nie wiadomo. W zależności ile osób będzie chętnych. Nie ukrywam, że w tym momencie ręce, spodnie i coś jeszcze mi opadło. Obraliśmy jedyny słuszny cel. Sklepiszon monopolowy a potem lokalna knajpa w centrum Dynowa (Oj klimat to tam jest i to taki z gatunku bojowych). Reakcji turystów na zaistniałą sytuację nie będę opisywał. Większość osób podążyła po śladach udając się do sklepu. Rzeka gdzieś tam za CPNem sobie płynie ale ja osobiście nigdy tam nie dotarłem a i turyści nakierowani przez obsługę stwierdzili, że cywilizowanego miejsca dojścia do niej nie ma(nie licząc mostu gdzie można sobie na rzekę popatrzeć z góry). Nigdy tego dojścia nie szukałem więc nie wiem czy problem leży po stronie nie ogarnięcia turystów czy z powodu braku takiego miejsca lub nieprawidłowego jego osygnalizowania.
Pisząc powyższe przemyślenia nie chcę nikogo urazić a jedynie spytać się czemu Kolej Przeworska podupadła? Jest to spowodowane zmianą operatora z SKPL na Zarząd Dróg? Ogólnym odechceniem się działania? Brakiem ludzi do pracy? Brakiem pomysłu na przyszłość? Brakiem funduszy na utrzymanie i eksploatacje? Być może popełniono jakieś błędy w zmianie operatora lub w systemie zarządzania koleją? Jeżeli tak jest to z chęcią bym usłyszał co poszło nie tak. Informacja ta może być cenna przy zarządzaniu innymi kolejami ciasnotorowymi. Niestety boję się żeby nie sprawdziły się słowa kolegi, który po przyjeździe do Przeworska mówi do mnie. „Kurde Buczek… Ta kolej umiera… Mam złe przeczucia…”. Ale co by nie było, Przeworsk jeszcze nie raz z miłą chęcią odwiedzę. Jest to kolejka zaliczana do tych z gatunku bardzo lubianych przeze mnie. Życzę powodzenia w działaniu tak aby poprawić błędy i będzie jeszcze fajniej, milej i przyjemniej nam wszystkim. Zarówno obsłudze jak i turystom.