Ech, Panowie, Panowie…
Już kiedyś pisałem o tym że jak kogoś nie stać na 5 ludzi z łopatami po 20 zł za godzinę każdy, to tym bardziej nie wiem za co miałby zatrudniać koparkę za 100 zł za godzinę? W przypadku prac bez odrzucania szyn na boki i wymiany podsypki, czyli remontu generalnego na którego przeprowadzenie praktycznie nikogo nie stać, w ogóle mija się z celem stosowanie wspomnianej przez Kolegę Klana mechanizacji, i o tym napiszę na końcu aby zmusić do przewinięcia całego posta.

Opiszę najpierw prawidłowy (no, może nie książkowy, ale empirycznie sprawdzony przez 2 ostatnie lata na 5-iu km szlaku GrKD) proces przygotowania toru do wymiany szpał w naszych warunkach wąskotorowych, w których zanieczyszczony piasek czy też inna Matka Ziemia jest najczęstszą wersją podsypki. Aby się lepiej czytało będę wypowiedź przerywał nie w pełni związanymi z treścią zdjęciami z gołymi babami.

Pierwszą czynnością jest „rozkopanie toru” czyli usunięcie podsypki z tzw. klatek – przestrzeni między podkładami, a także odsłonięcie czół podkładów. I właśnie tu rodzi się podstawowy błąd. Otóż wybieranie ziemi odbywa się szpadlami niczym kopanie ogródka. Pracownicy kopią prostopadle bądź prawie pionowo do powierzchni ziemi. Podkład wąskotorowy ma wysokość 12,5 cm – to bardzo mało, zaś jeśli się szpadel wprowadza na całą długość ostrza, czyli jakieś 20 cm, to narusza się jednocześnie stabilną warstwę poniżej podkładów przez lata ubitą siłami natury.

Powyżej widać jak powinno być przygotowane torowisko – twarde i wygładzone. Na tak uporządkowanym blacie kładziemy podkłady. Właściwie to je wsuwamy, zaś podkładki wbijamy pod stopę szyny. To dowód że nie opuściliśmy się z niweletą zbyt nisko.

Panowie – jest zasada tak solidna i niewzruszona jak marmur: przy naszej wymianie podkładów leżących w ziemi pod żadnym pozorem nie wolno naruszać warstwy poniżej dolnej powierzchni podkładów! To wiekowa opoka na której zbudujemy nowy, stabilny tor. No, chyba że trzeba opuścić trochę szyny, ale tak się zdarza bardzo, bardzo rzadko, gdyż tory mają raczej tendencję do zapadania się, a nie wypiętrzania, zatem tniemy zawsze równo z podkładem!

Kolega Kajetan pyta jak sprawnie uczynić by wybrać ziemię a nie naruszyć stabilnego podtorza? Otóż należy stosować nie szpadle, a szufle! Szpadlem kopiemy w głąb, poza tym szpadel jest wklęsły. Szuflą ścinamy warstwy jak wiór dłutem, i to precyzyjnie, bo szufla jest płaska. Tutaj takie zdjęcie efektów z szuflą w tle, bo fotki samej szufli nie miałem, a z resztą występują one na większości zdjęć w tym poście.


Jeśli się naruszy spójną warstwę podtorza - to kicha. Pomyślcie: przez lata te ziarna kwarcu układały się, jakieś syfy między nimi się osadzały klejąc całość, olej z lokomotyw konserwował masę która ubita na kamień teraz, gdy ją ruszymy zostanie przerobiona, przemieszana i napowietrzona. Jeśli kopiemy głębiej niż trzeba, to przestrzeń między podkładem a blatem wypełnić musi taka właśnie substancja. Będzie jeszcze gorzej, gdy nie zetniemy podtorza tylko je
zaoramy przekopując, a następnie wyrównamy nogą i na nie położymy podkłady. Wtedy nie ma możliwości dobrze zagęścić towaru pod drewnem i podkład nam z czasem siądzie. Dla ciekawskich: z prawej na dole foty poniższej leżą "wiosła" do podbijania - rewelacyjny i skuteczny sprzęt.

Naszym zadaniem jest chronić to, co już jest stabilne. Na takim podkładzie nawet nieobsypane podkłady zapewnią nam możliwość jazdy.

Dobra już koniec mego
story - sygnalizowana przez Klan mechanizacja wykopków w warunkach wąskotorowych jest raczej formą twórczej dyskusji niż realnym wstępem do racjonalizacji metod pracy, a to z dwóch, a dokładniej trzech ważnych punktów. Oczywiście to, co Kolega Kajetan napisał jest całkowicie zasadne, jednak ja się skupię na kwestii technicznej.
1. Kopareczka, bo do prac związanych z wyminą ciągłą podkładów jaką opisałem powyżej nadawałaby się jedynie mini-koparka, musiała by być ustawiona na drezynie Wmc albo wózku doczepnym. Jakiekolwiek poruszanie się tego sprzętu kopiącego po zboczach skarp rowów odwadniających jest ich niszczeniem i nie można do tego dopuszczać. W takim układzie kopareczka nie na wiele się zda, bo nie można nią pracować „w bok”, czyli wzdłuż podkładów.
2. No, ale powiedzmy że jakoś umieściliśmy koparkę z boku toru i kopiemy. Tu kolejny problem: jeśli użyjemy łyżki do skarpowania (pomijając już fakt że trzeba by taką wąską na 50cm robić na zamówienie) to z jaką precyzją musi operator pracować, aby nawiązać się do dna podkładów? Poza tym skarpówką w przypadku klińca czy utwardzonej pospółki nie da się pracować. Trzeba by zakładać czerpak z zębami, a on poryje nam ten blat o którym pisałem.
3. Kopareczka podbije, oprofiluje i posprząta tor? Nie, a zatem potrzeba i tak ludzi.
Poniżej, zamiast pozdrowienia: Najlepsza wąskotorowa samobieżna w pełni zautomatyzowana maszyna wieloczynnościowa do robót nawierzchniowych.
