Dwa artykuły z Kuriera Południowego - pierwszy trochę starszy, drugi świeży:
Wydanie grójeckie (nr 546), 2014-09-26
donosi:
Kolejka wąskotorowa nabiera rozpęduGRÓJEC/POWIAT Do niedawna były w Grójcu jedynie tory i budynek dawnego dworca oraz wizerunek lokomotywy na jednym z domów przy ul. Piłsudskiego – co nawet sugerowało, że miasto posiada kolejkę wąskotorową. Tym bardziej, że nazwa dawnego szlaku z Piaseczna do Nowego Miasta głosiła: Grójecka Kolej Dojazdowa. Od 11 września marzenia wielu osób związanych sentymentalnie z kolejką, a zapewne i wielu mieszkańców zostały spełnione. Podpisano wreszcie umowę notarialną, w której Polskie Koleje Państwowe nieodpłatnie przekazały czterem gminom majątek, jaki jeszcze pozostał po GKDPiasecznu, które dysponuje bazą kolejki, przekazano 68 proc. udziałów, Grójcowi – 30 proc., a Belsk Duży i Błędów zadowoliły się 1 proc. W najbliższym czasie udziałowcy mają szczegółowo uzgodnić, jakie obowiązki dotyczące zasad współpracy i zarządzania szlakiem będą spoczywać na poszczególnych gminach.
Cztery odważne- Z wielką ulgą przyjęliśmy fakt przekazania majątku kolejki gminnym samorządom – mówi wiceprezes Piaseczyńsko-Grójeckiego Towarzystwa Kolei Wąskotorowej Zdzisław Gosk. - Jest on tym większy, że udało się pogodzić – chyba po raz pierwszy w Polsce - interesy aż czterech gmin (jak pamiętamy, gdy było pięć - Tarczyn - do zgody nie doszło). W najbliższym czasie podpisana będzie też tymczasowa umowa z naszym Towarzystwem, jako operatorem, na zarządzanie kolejką. Przecież bez przerwy organizowane są w niedziele turystyczne wyjazdy, a ich szczyt przypada właśnie na te miesiące – wyjaśnia Zdzisław Gosk.
Ciuchcia z nazwyNiestety, przed nowymi właścicielami i Towarzystwem już piętrzy się masa problemów. W dyspozycji gmin znajduje się na razie znikoma część taboru. Większość jest w posiadaniu powiatu piaseczyńskiego. Czy trafi on w ręce nowych właścicieli? Wydaje się to sprawą oczywistą, gdyż PKP, które przekazało tabor starostwu, zastrzegło, że nie może on być sprzedany, a jeżeli będzie zbędny – powinien wrócić do PKP. Oczywiście gminy oczekują, że mimo wcześniejszej walki z powiatem piaseczyńskim o kolejkę, starosta Jan Dąbek w tej sytuacji przekaże im tabor nieodpłatnie. Niestety, na grójeckim szlaku nie pojawi się na razie lokomotywa parowa. Ta, która dojechała w 2009 r. do Grójca, została sprzedana (zabrakło pieniędzy na jej wykup z prywatnych rąk). Wiceprezes Gosk mówi wprawdzie, że jest szansa na sprowadzenia takiej lokomotywy (lub wyremontowanie eksponatu muzealnego), ale z pewnością nie jest to sprawa najbliższych miesięcy. Na Mazowszu do niedawna jeździły dwa takie parowozy, w Sochaczewie i Piasecznie. Po piaseczyńskim ślad zaginął, a sochaczewski stoi unieruchomiony przez awarię. Ciuchcia więc będzie tylko z nazwy...
Obecnie w dyspozycji Towarzystwa są trzy lokomotywy, pięć wagonów pasażerskich, salonka wernigerode i dwa wagony towarowe oraz bardzo potrzebna do prac technicznych drezyna.
Zaproszenie dla tarczynianNiestety, ze szlaku Piaseczno – Nowe Miasto nad Pilicą przejezdny jest jedynie odcinek z Piaseczna do Tarczyna Ruda. Dalej skradziono około 300 m szyn, tak jak w Kopanej. Ale tam już torowisko odbudowano. W lipcu podpalono budynek stacyjny w Pawłowicach Kopanej. To duża strata, gdyż stacyjka pochodziła z okresu międzywojennego, a wybudowana została w stylu secesyjnym. Zniszczeniu uległo całe piętro łącznie z dachem. Stacja leży na terenie gminy Tarczyn, która nie przystąpiła do umowy o przejęciu majątku kolejki. Mimo to nowi właściciele liczą, że samorządowcy tej gminy wcześniej czy później przyłączą się do umowy (w różnych formach współpracy). Ryszard Surała z Janówka (gm. Tarczyn) oraz Stanisław Kiljańczyk z Mrokowa (gm. Lesznowola) byli przecież członkami założycielami filii grójeckiej PGTKW.
Złodziejski szlakJakie są najpilniejsze prace związane z odbudową szlaku? Z pewnością trzeba położyć brakujące 300 m szyn, aby dojechać do Tarczyna. Następnie naprawić most na Tarczynce, potem na Jeziorce. Odcinek z Tarczyna do Grójca jest bardzo mocno zdewastowany przez złodziei. Wprawdzie zostali złapani, ale ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu (robili to zapewne wielokrotnie, ale tego im – zdaniem sądu - nie udowodniono)- uniknęli kary. Tymczasem odbudowa szlaku pochłonie mnóstwo pieniędzy. Tak więc śrub, podkładek i pokładów kolejowych potrzeba będzie wiele tysięcy. Jest jednak szansa, że operator kolejki pozyska brakujące elementy od PKP, z innych remontowanych właśnie odcinków torów. W podobnym stanie, albo jeszcze gorszym znajduje się szlak z Grójca do Nowego Miasta nad Pilicą.
Ostatnią przeszkodą do pokonania, w drodze do Grójca, jest przejazd na drodze nr 50. Przed dwoma laty został on zlikwidowany, gdyż groził bezpieczeństwu ruchu na tym odcinku. Teraz trzeba go odbudować.
Baza turystyczna w Małej WsiTen etap prac zakończy się zapewne na odbudowaniu torów do Małej Wsi i rezerwatu Modrzewina. Bardzo przychylnie nastawiony do odrestaurowania kolejki na tym odcinku jest nowy właściciel pałacu w Małej Wsi – Agrosimex. Można więc liczyć na pomoc firmy w budowie nowej bazy turystycznej w tym miejscu. Pomysł, to już zdecydowane, będą popierać również samorządy, współwłaściciele szlaku. Liczą one także na rozsądek Mazowieckiego Zarządu Dróg Wojewódzkich, który wybudował nową drogę nr 728 w Odrzywołku, ale pozostawił stary przejazd w tej miejscowości. Proponujemy, aby kierowcy pokonujący te 12 m wysyłali swoje uwagi, opinie i komentarze do wspomnianego MZDW. Może to odniesie skutek..?
Taki majątek, to... kłopotCiekawi byliśmy, jaki majątek po Grójeckiej Kolei Dojazdowej przejmują gminy. Pojechaliśmy na ul. Przedstacyjną w Grójcu. Budynek dawnego dworca jeszcze stoi, ale miejsce to z pewnością do reprezentacyjnych w mieście nie należy. Odrapane, odpadające tynki, przyozdobione malunkami jakiegoś domorosłego graficiarza, drzwi zamykane na kłódkę, ze złuszczoną odpadającą płatami farbą, wyszczerbione, jedno z okien zabite deskami – wszystko sprawia wrażenie opuszczenia i kompletnego zaniedbania. Jeżeli natychmiast gmina nie zabezpieczy budynku przed dalszą dewastacją – trzeba go będzie po prostu rozebrać.
Jeszcze gorszy widok przedstawia torowisko, które miejscami można dostrzec. Ślad po peronach bowiem zaginął. W miejscu, gdzie kiedyś wsiadało się do ciuchci, bujnie wyrosło zielsko.
Do wieży ciśnień prowadzi wąziutka ścieżka wydeptana – jak objaśnił nam starszy pan, spacerujący wśród zieleni (lubi tu przychodzić i powspominać, jak kiedyś dworzec tętnił życiem) – przez miejscowych meneli. Po prostu w wieży znaleźli doskonałe miejsce na libacje. – Pies z kulawą nogą tu nie zagląda, mają więc spokój – skomentował starszy pan.
Wieża z zewnątrz jeszcze nieźle się trzyma, ale wewnątrz wygląda jakby osoby tam przebywające traktowały pomieszczenie jako sypialnię, pokój gościnny i toaletę jednocześnie. Opisywać, co tam zastaliśmy, chyba nie trzeba.
Trudno powiedzieć, w jakim stanie jest unikalna na europejską skalę tzw. obrotnica z pierwszych lat XX w., a więc z początków budowy linii Grójeckiej Kolei Wąskotorowej. Trudno, bowiem widać jej tylko metrowy fragment. Reszta dokładnie zarosła krzewami i różnego rodzaju zielskiem.
Gdy w 2009 r. kolejka znów dotarła do Grójca – obrotnica została uruchomiona. I działała! Brakowało kilku drobnych elementów, ale mechanizm był sprawny. Obrotnica ma długość 11,5 m. Napęd ręczny. Nośność: 30 t. Niestety, jesteśmy przekonani, że dzisiaj, choć tego stwierdzić nie możemy, brakuje znacznie więcej części, zwłaszcza metalowych...
Leszek ŚwiderTeraz drugi
artykuł:
Bitwa rozpoczęta!POWIAT W tym tygodniu obyła się pierwsza rozprawa z powództwa starostwa powiatowego, które domaga się od Piaseczyńsko-Grójeckiego Towarzystwa Kolei Wąskotorowej odszkodowania za bezumowne korzystanie z taboru kolejowegoPowiat chce by stowarzyszenie zapłaciło 150 tys. złotych wraz z odsetkami za bezumowne korzystanie z taboru kolejowego w okresie od 10 marca 2010 do 28 stycznia 2014 roku. Zarząd Towarzystwa nie kryje rozgoryczenia. - Gdyby nie nasza praca w tym czasie, to kolejka w ogóle by nie jeździła – mówi prezes Towarzystwa Jerzy Walasek. - Starosta zamiast nam podziękować idzie do sądu z roszczeniami.
Kto pierwszy wyciągnie rękę?- Po rozmowach ze starostą oczekiwaliśmy propozycji ugodowego zakończenia sporu – mówi Jerzy Walasek. - Jeszcze na dzień przed rozprawą byliśmy utwierdzani w przekonaniu, że starosta wycofa się ze swoich roszczeń. Tymczasem na sali sądowej obyła się pierwsza rozprawa i o żadnej ugodzie nie ma mowy.
- Deklarowałem chęć ugodowego rozstrzygnięcia sprawy i wciąż swoją deklarację podtrzymuję – mówi starosta Jan Dąbek. - Jednak propozycja ugody musi wyjść ze strony Towarzystwa. My określiliśmy w pozwie kwotę swoich roszczeń, a stowarzyszenie nie przedstawiało żadnej propozycji, ani wcześniej, ani podczas pierwszej rozprawy.
Władze Towarzystwa uważają, że roszczenie starostwa jest próbą zaprzepaszczenia wielu lat pracy umożliwiającej funkcjonowanie piaseczyńskiej wąskotorówki.
Jerzy Walasek: Dąbkowi już dziękujemy!- Działając w ten sposób, pan Dąbek niszczy inicjatywę społeczną – nie kryje wzburzenia Jerzy Walasek. - Niszczy organizację pożytku publicznego, która przekazuje wszystkie wypracowane zyski na cele statutowe.
- Nikomu nie odmawiam zasług – odpiera starosta Dąbek. - Żyjemy jednak w pewnym porządku prawnym i ja, jako starosta muszę tego porządku pilnować. Nie może być tak, że ktoś bezprawnie wykorzystuje majątek powiatu, działając niezależnie i na własny rachunek.
- Jan Dąbek nie powinien pełnić żadnej funkcji w samorządzie bo tak naprawdę nie rozumie jakie cele samorząd powinien realizować – denerwuje się Jerzy Walasek. - Samorząd powinien wspierać i aktywizować takie stowarzyszenia jak nasze, a tymczasem pod wodzą Jana Dąbka zachowuje się jak drapieżna korporacja, której bilans zysków i strat przesłania interes społeczny. Starostwo przejęło od PKP tabor kolejowy, ale tylko pod warunkiem, że będzie go wykorzystywać zgodnie z przeznaczeniem. W przeciwnym razie samorząd powinien mienie zwrócić. I tak by się właśnie stało i gdyby nie nasza działalność, to być może dziś kolejki w ogóle by nie było – mówi Jerzy Walasek. - Na pewno w najbliższych wyborach samorządowych nie poprzemy kandydatury Jana Dąbka do rady powiatu i wszystkim będziemy odradzać, by na niego głosowali.
Dąbek: za mało kolejki za dużo polityki- To mit. PKP zapowiadało już różne rzeczy – Jan Dąbek bagatelizuje kwestię warunków użyczenia starostwu taboru przez PKP. - Po uregulowaniu spraw własnościowych tereny wąskotorówki miały trafić do powiatu, a jak się okazało ostatecznie znalazły się w rękach samorządu gminnego. PKP różne rzeczy obiecywało i rożne realizowało. Gdyby Towarzystwo oddało nam tabor w 2010 roku, to zapewniam, że dziś byłby w lepszym stanie niż obecnie. Mielibyśmy czas na znalezienie nowego przewoźnika, a on by miał czas na zdobycie niezbędnych uprawnień. Ja szanuję pasję niektórych członków Towarzystwa, ale uważam, że stowarzyszenie zrobiłoby więcej, gdyby pozostało tylko przy swoich celach statutowych, a nie angażowało się w rozgrywki polityczne.
Jaka będzie przyszłość taboru kolejowego?- Na razie jako powiat będziemy mienie wydzierżawiać za niewielką opłatą, a z czasem, gdy gminy wypracują formę wzajemnej współpracy nie wykluczam całkowitego przekazania taboru – mówi Jan Dąbek. - Chciałbym, żeby nasza wąskotorówka dalej służyła mieszkańcom i była wizytówką Piaseczna. Jestem jednak pełen obaw, czy samorządom gminnym uda się wypracować wspólną i zgodną politykę w tym zakresie.
Adam Braciszewski