Kucyk
|
|
« Odpowiedz #260 : 09 Października 2013, 18:27:55 » |
0
|
W dzisiejszym numerze Przeglądu Piaseczyńskiego (PDF) ukazał się artykuł pióra Krzysztofa Dynowskiego. Polecam jego lekturę, gdyż autor stojąc całkowicie z boku całego zamieszania, stara się opisać stan tego bałaganu jakim go widzi. I moim zdaniem jest to bardzo obiektywne spojrzenie. Emocje na wąskotorówceNarasta konflikt pomiędzy starostwem a Towarzystwem Przyjaciół Kolejki. W skrajnym przypadku grozi nam bądź paraliż wyjazdów turystycznych, ale może się też skończyć tylko na przekształceniach formalno - administracyjnych.Majątek kolejki od lat stanowi przedmiot sporu. W pozyskanie go zaangażował się zarówno powiat jak i związek gmin, z Piaseczyńskim urzędem na czele. W dosyć niefortunnej sytuacji postawiło to Towarzystwo, które - choć cały czas zarządzało majątkiem - musiało rozmawiać z obiema stronami, próbując zachować status quo i nie dać się pożreć. Ot, taka Polska sprzed drugiej wojny światowej, zależna od dwóch potężnych sąsiadów. Własnościowy patNiedawno udało się zakończyć niezbędne procedury i oto mamy nowego właściciela terenu - starostę. Czysto teoretycznie, to rozwiązanie lepsze, niż przejęcie kolejki przez związek gmin - jeden właściciel jest zazwyczaj sprawniejszym administratorem niż ciało złożone z kilku równoprawnych partnerów, którzy najpierw muszą się dogadać między sobą, zanim podejmą jakąkolwiek decyzję. W praktyce jednak okazuje się, że to nie do końca najlepsze rozwiązanie. Po pierwsze, gmina Piaseczno ma pieniądze (których powiatowi brak). Ma też koncepcję (wszędzie tylko te koncepcje, ale dobre i to) zagospodarowania terenu stworzoną przez holenderskie biuro RDH znane z rozsądnych i estetycznych propozycji. Można też odnieść wrażenie, że samo Towarzystwo wolałoby współpracować z gminą niż z powiatem, cóż jednak z tego, skoro dziś nie mają wyboru. Nowy właściciel miał już kilkakrotnie do czynienia z Towarzystwem, jeszcze za czasów byłego prezesa, zmarłego Jerzego Chmielewskiego. Tenże, obdarzony ogromną charyzmą i siłą przebicia często, nawet w nieco arogancki czy bezczelny sposób, potrafił wiele dla kolejki ugrać. Spokojniejszy i mniej emocjonalny język obecnych władz nie był już tak skuteczny, przynajmniej do czasu. Trudna wizytaW ubiegłym tygodniu odbyło się w starostwie spotkanie, na którym ustalano pewne szczegóły dotyczące dalszej współpracy obu podmiotów. W czysto teoretycznym założeniu, które udało nam się ustalić po rozmowach z kilkoma stronami, zmiany miały być czysto papierowe. Wszyscy pracownicy jak pracowali, tak pracować będą, tyle że zatrudnić ich musi powiat. Podobnie umowy z najemcami czy reklamodawcami muszą być zmienione i sygnowane przez prawnego właściciela terenu. Kolejka dalej ma działać, razem można skuteczniej walczyć o środki z zewnątrz i trochę podobnych frazesów. Wszystko zmieniło się diametralnie podczas spotkania na kolejce w ubiegły czwartek. Trudno dojść dzisiaj do prawdy, krążą bowiem rozbieżne wersje przebiegu spotkania - wszystko zależy od tego, której strony zapytać. Jedni twierdzą, że przedstawiciel starostwa w ostrych słowach zażądał wydania kluczy do obiektu i udostępnienia wszystkich dokuemntów. Z drugiej strony padają stwierdzenia, że była to jedynie sugestia - “zgodnie z prawem moglibyśmy teraz zażądać wydania kluczy, ale nie będziemy tego robić...”. Jedno jest pewne - poziom emocji przekroczył w pewnym momencie granice zdrowego rozsądku i zaczęła się mała wojna. Przyparci do muruStarostwo ma pełne prawo do władania terenem. Może dokonać wspomnianych wcześniej zmian administracyjnych. Może wyrzucić wszystkich z kolejki i zamknąć obiekt na cztery spusty. Może żądać od Towarzystwa zadośćuczynienia za bezprawne użytkowanie i czerpanie zysków. Może naprawdę wiele. Z drugiej strony Towarzystwo jest właścicielem nowej lokomotywy zakupionej z cementowni Odra czy silnika w jednym z “rumunów”, jak popularnie nazywa się dwie duże lokomotywy. “Ok, zabieramy się stąd, ale razem z nami wyjeżdża nowa ciuchcia, ciągnąc za sobą wymontowany silnik”. Nastraszenie, nastawienie przeciw czy w ogóle zabranie z kolejki całej wykwalifikowanej kadry byłoby tragiczne w skutkach zarówno dla starostwa jak i dla przyszłości wąskotorówki jako takiej. Po czwartkowym spotkaniu obie strony poczuły się przyparte do muru, okopały się więc w najgłębiej zakopanych bunkrach i zastanawiają się, co dalej. Najgorsze jest to, że przy tym poziomie emocji możliwe są w zasadzie same złe rozwiązania, bo nikt nikomu już nie uwierzy, bo już się ktoś na kogoś obraził i nie bezie z nim rozmawiał, bo starosta ma rację jako "właściciel", bo Towarzystwo ma rację jako "zarządca"... Niepewne jutroKiedy okazało się, że wyjazd w niedzielę jest odwołany, przez chwilę myśleliśmy w redakcji, że oto na naszych oczach dokonuje się koniec wąskotorówki. Szczęśliwie nie chodziło tym razem o spory czy animozje, a o zbyt małą liczbę chętnych, więc można było odetchnąć z ulgą. Mimo to, nadal czekają nas dni czy tygodnie trudnych rozmów i decyzji. Obie strony mają swoje ograniczenia, punkty, poza które dalej nie mogą się już cofnąć. Mają też argumenty, którymi stosunkowo łatwo przyprzeć przeciwników do muru i które - niestety - po części zostały już użyte. Kontynuacja takich działań może prowadzić tylko do eskalacji konfliktu, zaś z punktu widzenia mieszkańców - do wstrzymania na dłuższy czas jakichkolwiek kursów turystycznych i działalności kolejki jako takiej. Czy zarówno staroście jak i Towarzystwu starczy rozwagi, by ustąpić pola przeciwnikowi, wykonać jakiś gest dobrej woli i spróbować - po wcześniejszym zażyciu waleriany czy innych środków uspokajających - zasiąść jeszcze raz do stołu i porozmawiać o przyszłości kolejki? Tego możemy sobie na razie tylko życzyć. Dopisek Kuca: Fotografia autorstwa Ojca Krzysztofa wykonana na początku lat 70 przedstawia parowóz Tyn6-3633 z pociągiem w stronę Grójca tuż za przystankiem Piaseczno Zalesie. Na uwagę zasługują widniejące przed i za pociągiem kształty węglarek. Na dwóch torach odstawczych (dawna ładownia) przystanku Zalesie w miarę przejmowania przez pociągi transporterowe pracy przewozowej gromadzono zbędne węglarki na które na stacji Piaseczno Przeładunek nie było miejsca. Potem wagony te złomowano. Do połowy lat 80 zachowało się na przystanku jedno żeberko odstawcze które zostało rozebrane wraz z torem mijankowym. Drugie żeberko zlikwidowano wcześniej, być może na poszerzenie ulicy Stołecznej.
|
|
« Ostatnia zmiana: 09 Października 2013, 18:32:34 wysłane przez Kucyk »
|
Zapisane
|
Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach. (Edmund Burke)
|
|
|
Kucyk
|
|
« Odpowiedz #261 : 10 Października 2013, 09:12:33 » |
0
|
Reportaż na stronie prywatnej telewizji ITV Piaseczno: http://itvpiaseczno.pl/wywiady,1,6.11,1467
|
|
|
Zapisane
|
Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach. (Edmund Burke)
|
|
|
Hal9
|
|
« Odpowiedz #262 : 10 Października 2013, 09:19:12 » |
+2
|
Nieszczęściem reformy administracyjnej było powstanie powiatów, tworu zupełnie sztucznego, niepotrzebnego, szkodliwego i pasożytniczego względem gmin.
Jako były pracownik samorządu wiem o tym doskonale ....
Pewnie się nie da, ale wg. mnie to kolejka powinna funkcjonować ja przedsiębiorstwo prywatne. Mieć majątek, prawa i obowiązki, nic nie stoi na przeszkodzie (a wręcz powinna ) być kontrolowana i dofinansowywana i wspierana przez konserwatora zabytków, oraz gminę.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
andrzej2110
|
|
« Odpowiedz #263 : 10 Października 2013, 10:52:39 » |
+2
|
Jako przedsiębiorstwo to kolejkę zjadły by podatki....
|
|
|
Zapisane
|
Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym. Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym terminie. Ponadto autor zastrzega sobie pr
|
|
|
brok
|
|
« Odpowiedz #264 : 10 Października 2013, 13:51:36 » |
0
|
W dosyć niefortunnej sytuacji postawiło to Towarzystwo, które - choć cały czas zarządzało majątkiem - musiało rozmawiać z obiema stronami, próbując zachować status quo i nie dać się pożreć. Ot, taka Polska sprzed drugiej wojny światowej, zależna od dwóch potężnych sąsiadów.
Jeśli odwołujemy się do historii, żeby tylko nie wcielono w życie słów Marszałka: Balansujcie dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalcie świat! Jako przedsiębiorstwo to kolejkę zjadły by podatki....
I kontrole urzędników...
|
|
« Ostatnia zmiana: 10 Października 2013, 15:21:54 wysłane przez agneskate »
|
Zapisane
|
Najpiękniejsze są takie podróże, Które pamięć na zawsze zachowa, Gdy dziewczyna jest piękna nad podziw, A kolejka wąskotorowa...
|
|
|
Harry Potter
|
|
« Odpowiedz #265 : 10 Października 2013, 15:34:53 » |
0
|
Chyba jednak to drugie by zarżnęło kolejkę...niestety Rzeczpospolita Urzędnicza ma się najlepiej i bezkarnie...
|
|
|
Zapisane
|
Jak się nie ma co się lubi, To się lubi co się ma...ja mam Elf' y, Impulsy i inne "perełki"
|
|
|
Hal9
|
|
« Odpowiedz #266 : 10 Października 2013, 18:46:34 » |
+6
|
Jako przedsiębiorstwo to kolejkę zjadły by podatki....
Właśnie tak najlepiej samorząd mógłby pomóc - Umarzając Podatek - jako działalności społecznie pożytecznej itd. Mógłby sporządzić odpowiednie studium i plany zagospodarowania. Mógłby wysłać pracowników z robót publicznych na których gminy otrzymują dotacje do prac na koleje. Mógłby wreszcie reklamować, wspierać, nie przeszkadzać i się nie wtrącać. Gospodarka sobie poradzi, a rynek zweryfikuje .... Primum non nocere tą maksymą powinni się kierować nie tylko lekarze. PS. Powiat to twór pasożytniczy w chwili swego powołania nie posiadał żadnego majątku w przeciwieństwie do gmin i województw. Dlatego wyrywa co się komu da i rozrasta się jak hydra. Nawiasem mówiąc to konstytucja wyraźnie mówi że podstawą Polski samorządowej jest gmina. Inne organizacje terytorialne mogą być, ale nie muszą to kwestia ustawy (a więc aktu niższego rzędu).
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Kucyk
|
|
« Odpowiedz #267 : 11 Października 2013, 08:01:51 » |
0
|
Starosta się wypowiedział, wysłuchajmy teraz racji drugiej strony... http://itvpiaseczno.pl/wywiady,1,6.11,1468
|
|
|
Zapisane
|
Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach. (Edmund Burke)
|
|
|
Kucyk
|
|
« Odpowiedz #268 : 23 Października 2013, 10:43:57 » |
0
|
Kolejny artykuł patrzącego z boku Sołtysa Krzysztofa Dynowskiego przynosi dzisiejsze wydanie Przeglądu Piaseczyńskiego ( PDF) Emocje na wąskotorówce – cz. 2Temat przejęcia majątku PKP bądź jego przekazania na rzecz jednego z lokalnych podmiotów powoli się klaruje. Podczas walnego zgromadzenia Towarzystwa Przyjaciół Kolejki udało się nieco ostudzić emocje i wypracować w miarę wspólny front. Wiadomo tez już, jaka – zdaniem PKP – powinna być przyszłość wąskotorówki. Zdaniem kolei, majątek należy przekazać w ręce gmin a nie starostwa.Najważniejszą informacją przekazaną na zwołanym niedawno nadzwyczajnym walnym zebraniu członków Towarzystwa była deklaracja PKP – wolą przekazać majątek kolejki w ręce samorządów gminnych, wskazując na większe możliwości finansowe tych podmiotów. Nie bez znaczenia był zapewne także fakt, że tory sięgają daleko poza granice powiatu piaseczyńskiego. Z takim rozstrzygnięciem sprawy przez kolej wszystkie strony wiedzą już, mniej więcej, jak będzie wyglądać ich przyszłe zaangażowanie w funkcjonowanie wąskotorówki. W rozkrokuOsobą, która mogła w tym wszystkim po części najwięcej – zarówno naprawić jak i napsuć – był Dariusz Malarczyk, który pełni funkcję zarówno członka zarządu powiatu, jak też należy do Towarzystwa. Stojąc w tym swoistym rozkroku, powinien reprezentować interesy obu stron bądź też żadnej. Szczęśliwie, z pomocą dobrej woli prezesa Walaska, obu panom udało się ostudzić emocje, przedstawić wszystkie racje i odpowiednie dokumenty na ich poparcie. W takim „rozkroku” od dawna znajduje się też Towarzystwo, które wiedząc o planach PKP siłą rzeczy większą uwagą i atencją darzyło gminę Piaseczno, jako przyszłego partnera do rozmów, niż starostwo, z którym „współpraca dobiegała końca”. Mimo wszystko z obiema stronami trzeba było rozmawiać, ważyć słowa, argumenty i zobowiązania, czego efektem było status quo w oczekiwaniu na sfinalizowanie decyzji PKP. Gdyby nie ostatnie „zawirowania” związane z umowami i interpretacją przepisów pomiędzy starostwem a Towarzystwem, wszyscy grzecznie czekalibyśmy na działania kolei. Stało się jednak inaczej, stąd też nadzwyczajne walne zgromadzenie. W siną dalChoć przez moment wydawało się, że zebrani rozpoczęli przysłowiowe palenie czarownic, szybko udało się przekonać delegatów, że znaleźć winnych i rozpalić stos zawsze można, ale na zgliszczach trudno cokolwiek znowu zbudować. Stanęło na tym, że jednak współpracować trzeba, obie strony udadzą, że nic się nie stało i porozmawiają jeszcze raz. Można to ubrać w ładniejsze słowa, niemniej do tego sprowadza się cały zamysł i o to tak naprawdę chodziło. Starosta Dąbek i prezes Walasek już wiedzą, do czego może doprowadzić zacietrzewienie obu partnerów i chyba żaden z nich nie będzie chciał zostać „ojcem paraliżu kolejki”. Można więc tylko życzyć obu Panom rozwagi i spokoju w nadchodzących rozmowach. Na dziś sytuacja wygląda więc na opanowaną. Zasadnicze pytanie sprowadza się jednak do nieco dalszej przyszłości, kiedy to już związek gmin, z Piasecznem na czele, przejmie od PKP majątek wąskotorówki. Jak uda się pogodzić interesy gminy Belsk z naszymi? Kto będzie dbał o kilkadziesiąt kilometrów torów, skoro tak naprawdę jeździ się do Runowa? Czy burmistrz i radni stworzą nową, atrakcyjną i realną wizję rozwoju kolejki? I jaką rolę odegra w tym wszystkim starostwo, które – choć co do majątku nie będzie już miało wiele do powiedzenia – zazwyczaj ma co najmniej jednego asa w rękawie? Odpowiedzi zaczniemy poznawać niestety dopiero wtedy, gdy Piaseczno już formalnie będzie sprawować władzę nad wąskimi torami.
|
|
|
Zapisane
|
Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach. (Edmund Burke)
|
|
|
Harry Potter
|
|
« Odpowiedz #269 : 23 Października 2013, 15:25:04 » |
0
|
Czyli jak mawiają Rosjanie: Pożiwiom uwidim... Swoją drogą i tak i tak wszelkie decyzje zapadają w gabinetach władnych osób, a Ty Żuczku czekaj w swoim gnoju...i czekaj... i czekaj...
|
|
|
Zapisane
|
Jak się nie ma co się lubi, To się lubi co się ma...ja mam Elf' y, Impulsy i inne "perełki"
|
|
|
Kucyk
|
|
« Odpowiedz #270 : 06 Listopada 2013, 09:40:51 » |
+3
|
W dzisiejszym wydaniu Przeglądu Piaseczyńskiego ( PDF) znalazła się propozycja nazwania jednego z nowo-powstałych rond imieniem Chmiela - by uczcić pamięć o zmarłym prezesie PGTKW który bezsprzecznie jest powodem że GrKD wciąż istnieje. Jednak polecam co innego, szczególnie tym którzy w przejęciu majątku kolei wąskotorowej na współwłasność przez ileś-tam samorządów widzą szczyt marzeń i jedyną słuszną drogę do wiekuistej chwały. Kto nie pamięta, temu przypomnę: powiat piaseczyński jest właścicielem taboru i maszyn GrKD, i miał zostać jedynym właścicielem nieruchomości gdy PKP majątek ten przekaże. W kontrze stanęły gminy, którym nagle też zachciało się gruntów i chcą je wziąć na współwłasność gdyż "w kupie siła". Poczytajcie zatem co Piaseczyńska Kura wydrapała pazurem. Zbieżność zdarzeń czy postaci jest całkowicie przypadkowa i nie należy jej łączyć z konkretnymi podmiotami: Jazda na 4 ręceCudów Ci u nas dostatek, i w kraju jako takim i w bliższej rzeczywistości. A że ostatnio cud nad cudy po prostu widziałam, to Wam muszę wszyściutko opowiedzieć. Było sobie czterech znajomych, którzy mieszkali nie tak znowu daleko od siebie. Kilka miesięcy temu ktoś im zrobił „prezent” i dostali w spadku auto, mniejsza o model i markę. Ów darczyńca sprytnie jednak, jeśli tak to można ująć, określił zasady użytkowania pojazdu – otóż mogli oni jeździć tylko za obopólną zgodą, a do tego każdy miał mieć wpływ na to, jak porusza się pojazd. Pomysł wydawał się być zgoła fantasmagorią, dopóki sąsiedzi nie zobaczyli owego wehikułu – z zewnątrz normalny wóz, w środku za to szok – cztery fotele, cztery kierownice, cztery zestawy pedałów, pokręteł i innych kontrolek. Cud techniki normalnie. Jako że pojazd miał pewien potencjał, bo wnętrze – choć dziwne – to klasyczne i eleganckie, pod maską też ponoć jakieś wybitne parametry, więc koledzy od razu wsiedli do środka, każdy zasiadł za kierownicą i dawaj! Cóż jednak z chęci, skoro już ruszyć z miejsca ciężko. Każda kierownica i każdy hamulec tylko do jednego koła przywiązane, co poruszanie się czyniło niezmiernie trudnym. Wszyscy kierownicą w lewo, każdy lekko gazu i auto owszem, jedzie, ale bokiem w lewo. Jeden się przestraszył, hamulec wcisnął, to machina wokół tego jednego koła jęła się obracać. Z przodu się jednemu słabo zrobiło, stwierdził że wysiada, to auto tylko do przodu by szło, bo przy skręcie koło trze i się zaraz urwać może. To i wszyscy wysiedli, silnik zgasili i zaczęli radzić. Że zgoda potrzebna, widomym było od początku, ale i technikę jazdy dopracować trzeba, bo ten co z tyłu siedzi, to nawyk ma przy skręcie skręcać, a tu prosto kierownicę trzymać musi. Ci co obok siebie siedzą, ruchy idealnie muszą dopasować, żeby auto skręciło tam, gdzie chcą, a jeden to i nawet więcej gazu czasem musi, jak po zewnętrznej siedzi. I tak długie godziny przegadane, jak wspólnie prowadzić, żeby się w ogóle jechać dało... Po długich debatach model jazdy wypracowano i sąsiedzi zasiedli raz jeszcze do pojazdu, by po placu chwile pokręcić i sprawdzić słuszność wypracowanych rozwiązań. „Na sucho” wszystko szło gładko, ale gdy tylko wyjechali na drogę, zaraz znów zgrzyty i dyskusje, bo każden jeden gdzie indziej chce jechać. A na sam koniec, gdy już harmonogram i marszrutę ustalili, koncepcje rozrysowali, każdy podpis złożył, ruszać chcą, a koła w miejscu trą. Z bagażnika wyłonił się tedy jeszcze jeden człowiek i rzecze, że on tam ręczny hamulec ma, i jak z nim nie ustalą, to nie pojadą, bo jemu też się głos należy... Wniosek z tego, choć smutny, to prosty i jeden w dodatku: na cztery ręce jeździć się nie da, na pięć tym bardziej. Albo się zgodzimy na to, że ktoś jest kierowcą a ktoś pasażerem, albo – jak sąsiedzi i gość z bagażnika – rozejdziemy się pieszo, każdy w swoją stronę, pozostawiając wehikuł na pastwę losu... Kura Pazurem
|
|
« Ostatnia zmiana: 06 Listopada 2013, 09:45:18 wysłane przez Kucyk »
|
Zapisane
|
Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach. (Edmund Burke)
|
|
|
Łukasz1983
Czytelnik
Długość toru:: 4 m
W terenie
|
|
« Odpowiedz #271 : 17 Grudnia 2013, 19:46:02 » |
0
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
gajos
|
|
« Odpowiedz #272 : 17 Grudnia 2013, 20:48:39 » |
+3
|
Można prosić o przeniesienie powyższego postu do działu rail fiction, ewentualnie o przypomnienie go 1 kwietnia?
|
|
« Ostatnia zmiana: 17 Grudnia 2013, 20:53:49 wysłane przez gajos »
|
Zapisane
|
|
|
|
andrzej2110
|
|
« Odpowiedz #273 : 17 Grudnia 2013, 20:54:31 » |
-2
|
Gajos niby czemu?? Rewal zrobił kapitalny remont torowiska, Koszalin się do tego przymierza. Piaseczno jest następne w kolejności jeśli chodzi o 1000mm. Gliwice-Racibórz może gdzieś po drodze się załapie
|
|
|
Zapisane
|
Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym. Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym terminie. Ponadto autor zastrzega sobie pr
|
|
|
aronek
|
|
« Odpowiedz #274 : 17 Grudnia 2013, 21:02:33 » |
+2
|
Dlatego że. 1) większość ludzi jedzie do Warszawy a nie Piaseczna. 2) godzina do Piaseczna i 40 minut pociągiem z Piaseczna do Warszawy, który do tego jest za...ny ludźmi. 3) za 1,5 planuje się otworzenie trasy Salomea-Wolica co w dużej mierze zlikwiduje problem przejazdu przez Raszyn, a na pewno skróci dojazd PKSem na dw. Zachodni. 4) za daleko stacja jest od centrum. musiałby być to prawdziwy tramwaj wpuszczony na ulice Grójca. pociąg na ulicy? zapomnij.
I niestety szybki tramwaj przegrywa z komunikacją autobusową. chyba żeby jechał 120km/h i tyle samo jechałby pociąg z Piaseczna. W piasecznie zrobiliby tor postojowy dłużący do zmiany kierunku jazdy i ew część pociągów kończyłaby trasę w Piasecznie lub uruchomiono SKM. W zasadzie trasa ekspresowa na Kraków zabiła jakiekolwiek znaczenie komunikacyjne dla kolejki piaseczyńskiej
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Kucyk
|
|
« Odpowiedz #275 : 17 Grudnia 2013, 21:10:35 » |
+4
|
Andrzeju, z uporem rolnika przerzucasz po raz kolejny ten obornik. Poczytaj sobie, tak dla przypomnienia, temat założony cztery lata temu przez Ciebie: 750mm.pl/index.php?topic=2430 (trzeba przewinąć do połowy strony i potem jeszcze dalej, dalej, dalej...).
|
|
|
Zapisane
|
Żadna namiętność nie odziera umysłu równie skutecznie ze wszystkich władz działania i myślenia, co strach. (Edmund Burke)
|
|
|
gajos
|
|
« Odpowiedz #276 : 17 Grudnia 2013, 21:23:21 » |
+3
|
Gajos niby czemu??
Ano temu że nigdy nie byłeś na kolejce. Jakiejkolwiek zresztą. Jak na razie między Grójcem a Piasecznem ma jazdy próbne tramwaj co to posiada kilka nastawników, jeszcze więcej maszynistów i każdy chce jechać z inną stronę.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
brok
|
|
« Odpowiedz #277 : 18 Grudnia 2013, 11:43:42 » |
+2
|
Jacek Stolarski poinformował, iż wszystkie gminy, od Piaseczna do Błędowa, starają się o przejęcie majątku po Grójeckiej Kolejce Dojazdowej. - Jeżeli zostanie on przekazany przez PKP samorządom, jest pomysł budowania szybkiego tramwaju z Grójca do Piaseczna – ujawnił burmistrz.
Idą wybory? Czy ktoś dąży do wariantu z Brześcia Kujawskiego (zrobimy kawiarenki, tramwaje a tym czasem)...
|
|
|
Zapisane
|
Najpiękniejsze są takie podróże, Które pamięć na zawsze zachowa, Gdy dziewczyna jest piękna nad podziw, A kolejka wąskotorowa...
|
|
|
Sputnik
Młotkowy
Długość toru:: 59 m
W terenie
|
|
« Odpowiedz #278 : 21 Grudnia 2013, 00:59:02 » |
0
|
Panowie, chyba będę zmuszony ostudzić udzielające się wam wszystkim przedświąteczne emocje Cała istniejąca sieć kolei wąskotorowej z Piaseczna przez Tarczyn do Grójca i dalej przez Mogielnicę aż do Nowego Miasta nad Pilicą, podobnie jak Kolej Wąskotorowa Rogów - Rawa - Biała, jest wpisana do rejestru zabytków. I raczej żadna z przytoczonych tutaj wcześniej kolei wąskotorowych nie zostanie z takiej listy wykreślona tylko dlatego, że samorządy chcą z elektryfikować część wąskiego toru na odcinku Piaseczno Miasto - Grójec. Wojewódzki Konserwator Zabytków nigdy się na to nie wyrazi zgody. Przypominam, że cała Grójecko-Piaseczyńska Kolej Wąskotorowa jest zabytkiem chronionym prawem, tak jak Pałac w Wilanowie czy Zamek Królewski. W Urzędzie Konserwatora Zabytków w Warszawie są na to odpowiednie dokumenty. A jeśli samorządom Piaseczna i Grójca cały czas marzy się tramwaj elektryczny, to niech pomyślą o przywróceniu na terenie Piaseczna zlikwidowanych trolejbusów do Warszawy. Gdyby komuna w całej Polsce potrwała o kilka lat dłużej, to plany rozbudowy sieci trolejbusowej zakładały, że połączy ona również gminę Konstancin-Jeziorna, Powsin i ulicą Powsińską dotrze aż do pętli w Wilanowie. Tak więc trolejbusy jeździłyby wzdłuż zlikwidowanego i rozebranego obok odcinka wąskich torów, po których do lat 60-tych kursowały w ruchu planowym przedwojenne wagony motorowe produkcji Lillpopa. Niestety nic z tych planów nie wyszło. Władze Warszawy obraziły się na trolejbusy, które z pętli Wilanowska wyruszały ul. Puławską do Piaseczna i służyły w codziennych dojazdach do szkoły, pracy mieszkańcom z poza Warszawy. Zamiast wymienić sypiący się tabor trolejbusowy, postanowiono zastąpić go zwykłymi autobusami produkcji Ikarus (obecnie Solaris), które tkwią w godzinach szczytu razem w korku z samochodami rano w kierunku Warszawy, po południu do Piaseczna. A żeby było jeszcze ciekawiej, to teren po zajezdni trolejbusowej w Piasecznie MSWiA przekazało Kościelnej Komisji Majątkowej (powołanej do rewindykacji bezprawnie zagarniętych dóbr kościelnych) zamiast z powrotem gminie Piaseczno. Bo to właśnie władze miasta Piaseczna w latach 80-tych zdecydowały o przekazaniu 10 ha gruntu o wartości ok. 40 mln zł pod budowę zajezdni trolejbusowej, które miały obsługiwać komunikację miejską ze stolicy do Piaseczna. Oczywiście atrakcyjny teren po zajezdni trolejbusowej w Piasecznie dostał w posiadanie Zakon Bonifratrów i Dominikanek z Nowego Miasta, który jak można było przypuszczać całą nieruchomość wartą 115 mln zł sprzedał później tajemniczej spółce Provo Investment. Stoi za nią deweloper, który zamierza zbudować w tym miejscu kolejne wielkie centrum handlowe. Kilka lat temu wybuchła z tego powodu wielka afera, ponieważ decyzja MSWiA zaskoczyła zarówno samorządowców z Piaseczna, jak i Warszawy. Zwrot dawnej zajezdni uniemożliwił bowiem budowę nowej linii tramwajowej do Piaseczna, która znajdowała się w planach inwestycyjnych Tramwajów Warszawskich na lata 2010 - 2020. Takie rzeczy są możliwe tylko w Polsce, w Niemczech czy w Wielkiej Brytanii byłoby to nie do pomyślenia
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
andy
|
|
« Odpowiedz #279 : 21 Grudnia 2013, 10:58:58 » |
0
|
Wojewódzki Konserwator Zabytków nigdy się na to nie wyrazi zgody.
Kwestia czasu. Jakoś Pińczów - Wiślica wyleciało z rejestru...
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|